Array Gobuss - Desiderium Intimum
Здесь есть возможность читать онлайн «Array Gobuss - Desiderium Intimum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: fanfiction, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Desiderium Intimum
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Desiderium Intimum: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Desiderium Intimum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Desiderium Intimum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Desiderium Intimum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Luno... - wyszeptał Harry patrząc na nią ze smutkiem i zgrozą. Opadł na kolana i wziął w dłonie jej gorącą rękę. Przytłaczające poczucie winy zalało jego serce. Jego gardło ścisnęło się nieprzyjemnie, poczuł w ustach cierpki smak goryczy.
Dlaczego nie zabrał jej wtedy do szpitala? Dlaczego tak łatwo zrezygnował? To była jego wina, że ona teraz leżała tu w takim złym stanie.
Luna stała mu się naprawdę bliska, odkąd poznał ją trochę lepiej. Nigdy nie powiedziała mu złego słowa, była lojalną przyjaciółką, pomagała mu, nie licząc na nic w zamian. Spędził z nią wystarczająco dużo czasu, by zrozumieć, że nie jest taką dziwaczką, na jaką wyglądała na pierwszy rzut oka, ale bardzo wrażliwą dziewczyną z interesującą, nietypową osobowością.
Harry oparł głowę o skraj łóżka i zamknął oczy, przytulając twarz do gorącej dłoni Krukonki.
Całował ją, do cholery! Przytulał! Naprawdę się z nią zżył! Jako jedyna nie zamęczała go pytaniami. Po prostu zawsze była, kiedy Harry jej potrzebował. Ale czy on okazał jej jakąkolwiek wdzięczność za to, jak mu pomagała?
Nie, oczywiście, że nie!
Zignorował jej pogarszający się stan zdrowia. Ograniczył się tylko do bezsensownej porady, a potem zupełnie o tym zapomniał, zbyt zajęty swoimi "wielkimi problemami ze Snape'em". A ona teraz leżała tu nieprzytomna i Harry nic już nie mógł dla niej zrobić.
- Przepraszam... - wyszeptał.
Ale będzie teraz przy niej! Przynajmniej tyle może dla niej uczynić.
- Mój drogi chłopcze... - głos pani Pomfrey sprawił, że Harry niemal podskoczył. - Tak mi przykro.
Wpadając tutaj, Harry w ogóle nawet się nie rozejrzał. Od razu przypadł do Luny. Pani Pomfrey musiała być tu przez cały czas, ale Harry w ogóle jej nie zauważył. Odwrócił głowę w jej stronę i zamarł.
Poczuł, jak krew uderza mu do głowy, a żołądek opada niemal do stóp.
Obok pani Pomfrey stał Snape.
Patrzył na Harry'ego.
Czarne oczy przeszywały go z taką intensywnością, iż Harry miał wrażenie, że zaraz zacznie płonąć i zamieni się w kupkę rozżarzonego popiołu. Po raz pierwszy od tygodnia Snape patrzył wprost na Harry'ego i to w taki sposób, jakiego Harry nigdy jeszcze nie widział. Jakby Mistrz Eliksirów postanowił wgnieść go w podłogę.
Harry zamrugał, czując, jak to palące spojrzenie wypala rumieńce na jego policzkach i całą siłą woli zmusił się, by oderwać wzrok.
Serce chciało wyskoczyć z jego piersi.
Zauważył, że niemal zgniótł rękę Luny.
- Pewnie chciałbyś z nią zostać - głos pani Pomfrey był czuły i dobrotliwy. To nie był dobry znak. To oznaczało, że z Luną jest naprawdę bardzo źle. - Profesorze Snape, może przejdziemy do mojego gabinetu? Niech Harry zostanie sam ze swoją ukochaną. Jestem pewna, że strasznie to przeżywa.
Harry zacisnął powieki i wstrzymał oddech. Oddałby wszystko, żeby mógł w jakiś sposób wepchnąć jej do ust cokolwiek, co powstrzymałoby ją od opowiadania o "ukochanej Harry'ego" w obecności Snape'a!
Gryfon poczuł, że spojrzenie wypalające skórę na jego plecach, przybrało na sile.
- Skoro Potter i jego "ukochana" sobie tego życzą... - głos Mistrza Eliksirów ociekał szyderstwem.
Harry zapragnął nagle rozpłynąć się w powietrzu. Usłyszał za sobą kroki i po chwili trzask drzwi gabinetu pani Pomfrey.
Ogarnęło go złe przeczucie.
*
- Harry, kochaneczku!
Chłopak otworzył oczy, czując delikatne szarpanie za ramię.
- Jest już późno. powinieneś wracać do swojego dormitorium - wyszeptała pani Pomfrey, patrząc z troską na Harry'ego.
Gryfon przeciągnął zaspane mięśnie.
- Czy wie już pani, co jej dolega?
Przez twarz pielęgniarki przepłynął cień.
- Profesor Snape uznał, że to nie jest choroba. - Na dźwięk nazwiska Mistrza Eliksirów serce Harry'ego drgnęło. - Stwierdził, że dziewczyna była systematycznie podtruwana. W jej dormitorium znaleźliśmy medalion zawierający esencję ze Zmorykory. Zaklęta w medalionie trucizna przedostawała się przez skórę do układu oddechowego Luny i systematycznie pogarszała jej stan zdrowia. Tylko profesor Snape potrafi uwarzyć antidotum. Nic innego nie możemy zrobić, jedynie próbować zatrzymać niszczący postęp trucizny, dopóki Luna nie otrzyma antidotum.
Harry siedział bez słowa, patrząc na panią Pomfrey szeroko otwartymi oczami. Kiedy się odezwał, jego głos drżał:
- Pani Pomfrey, kto chciałby otruć Lunę?
- Nie wiem, kochaneczku. Naprawdę nie wiem.
Harry czuł, że podłoga wymyka mu się spod nóg, kiedy podniósł się powoli, nie spuszczając wzroku z sinej twarzy Luny. Myśli wirowały szaleńczo w jego umyśle, sprawiając, że Harry'emu kręciło się w głowie.
Kto chciałby skrzywdzić Lunę? I dlaczego? Przecież nie robiła nikomu krzywdy. Kto mógłby być na tyle bezwzględny, żeby dać jej zatruty medalion?
Jak we śnie wziął z podłogi swoją torbę i powoli zaczął wlec się do wschodniej wieży, a w jego umyśle wciąż dźwięczały słowa "otruta" i "antidotum".
Harry nagle przystanął.
A jeżeli to Snape dał Lunie ten medalion?
Nie, to niemożliwe!
A jeżeli chciał pozbyć się Luny, żeby mieć Harry'ego tylko dla siebie?
Nie, to zupełnie nieprawdopodobne! Snape nie zrobiłby czegoś takiego. Poza tym, Mistrz Eliksirów najwyraźniej uznał, że nie chce mieć z Harrym nic wspólnego, skoro przez cały tydzień zachowywał się tak, jakby Harry nie istniał.
Nie, to musiał być ktoś inny. Ale kto?
Komu Luna mogłaby się aż tak narazić?
Harry miał ogromną nadzieję, że Snape zrobi antidotum najszybciej, jak to możliwe. Przecież nie może odmówić pomocy uczennicy Hogwartu.
A jeżeli tak nienawidzi Harry'ego, że nie będzie chciał pomóc jego "ukochanej"?
Gryfon zagryzł wargę.
Dlaczego Pomfrey musiała to powiedzieć akurat przy Snapie?
Mistrz Eliksirów musi zrobić antidotum dla Luny! Harry będzie musiał go przekonać!
Nie wiedząc nawet kiedy i jak, kroki Harry'ego zmieniły kierunek i w chwilę później był już na drodze do lochów.
Musi się pospieszyć, gdyż o tej godzinie uczniom Hogwartu nie wolno było przebywać poza dormitorium. Na szczęście Harry przypomniał sobie, że ma w plecaku pelerynę niewidkę, którą nosił ze sobą zawsze od czasu tego feralnego okresu, kiedy przez cały czas musiał się przed wszystkimi ukrywać. Schował się za pierwszym z brzegu posągiem, wyjął pelerynę i zarzucił ją na siebie. Starając się nie robić hałasu, przemykał się szybko w stronę lochów.
Wiedział, że to nie jest zbyt dobry pomysł, ale musiał spróbować. Nie wybaczyłby sobie, gdyby Luna umarła przez niego.
Snape był zdolny naprawdę do wszystkiego. Za wszelką cenę musi go przekonać.
- Podobno ta dziwaczka Lovegood wylądowała w szpitalu?
Harry zatrzymał się niemal z poślizgiem słysząc wysoki, szyderczy dziewczęcy głos. Wycofał się powoli za róg korytarza, postanawiając zaczekać, aż uczniowie znikną z zasięgu jego wzroku i słuchu.
Harry poznał Pansy Parkinson po charakterystycznym zimnym, wysokim głosie.
Gryfon zamarł słysząc drugi głos, który jej odpowiedział:
- Och, oczywiście, że wylądowała. - Głos Draco Malfoya był stłumiony i niezbyt wyraźny.
Harry ostrożnie wyjrzał za róg, ale nikogo nie zobaczył.
- Ciekawe, co jej się stało? Może w końcu ktoś zauważył, że ma coś nie tak z głową? - Pansy zachichotała. Harry poczuł, jak oblewa go fala gniewu, a jego dłonie mimowolnie zaciskają się w pięści. Słyszał głosy, ale nie widział nikogo.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Desiderium Intimum»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Desiderium Intimum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Desiderium Intimum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.