Michael Chabon - Związek żydowskich policjantów

Здесь есть возможность читать онлайн «Michael Chabon - Związek żydowskich policjantów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: W.A.B., Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Związek żydowskich policjantów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Związek żydowskich policjantów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Żydowscy wygnańcy z Europy ogarniętej II wojną światową osiedlili się na Alasce. W 1948 r. dołączyli do nich Żydzi, którzy przegrali walkę o Erec Israel i zostali wyrzuceni z Palestyny. Amerykański Kongres przyznał jednak Żydom prawa do Kolonii Sitka jedynie na 60 lat, który to termin właśnie upływa i niebawem alaskańscy Żydzi znów staną się bezdomni. Niektórzy policjanci być może zachowają swoje miejsca pracy, pod warunkiem, że nie będą się zbytnio przejmować swoją pracą. Na przykład tragicznie zmarłym Emanuelem Laskerem, który był wprawdzie genialnym szachistą, ale nie tym, który urodził się w 1868 r. Uparty Lansman podąża tropem fałszywego Laskera, a przy okazji także śladami starszego kolegi po fachu, Philipa Marlowe’a. Pije, pali, obrywa i filozofuje jak on; szachów wprawdzie nienawidzi, ale nienawiścią bardzo zbliżoną do miłości. Pozornie zwykłe śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. Ze zmarłym związani są chasydzcy gangsterzy, byli i aktualni agenci rozmaitych służb wywiadowczych, a także mnóstwo zwykłych ludzi, którym nie odmówił swojego błogosławieństwa. Sprawdzając kolejne domysły, Landsman pakuje się w kabałę, z której naprawdę trudno ujść z życiem.

Związek żydowskich policjantów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Związek żydowskich policjantów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jak Szpringer zdołał już wywnioskować ze śladów na ramieniu Laskera, zmarły zamiast opaski uciskowej używał skórzanego rzemyka, czarnego, szerokości około pół cala. Szpringer wyjmuje go teraz z neseserka, dwoma palcami, jakby się bał ukąszenia. W połowie rzemyka przyczepione jest skórzane pudełeczko, gdzie zazwyczaj przechowuje się skrawki pergaminu, na których skryba piórem i atramentem zapisał cztery fragmenty Tory. Pobożni Żydzi co rano okręcają czymś takim lewe ramię, drugim rzemykiem obwiązują czoło, po czym modlą się, aby zrozumieć Boga, który zmusza człowieka, by wykonywał te cholerne czynności każdego dnia swojego życia. Ale w pudełeczku Emanuela Laskera nie ma nic. Po prostu używał modlitewnego paska do zaciskania żyły.

— A to dopiero — mówi Szpringer. — Wiązał sobie żyły filakteriami.

— Jeśli się nad tym zastanowić — mówi Landsman — to trochę mi na takiego patrzył. Na pejsatego. Nabierają wyglądu… sam nie wiem. Jakby ktoś ich nagle ogolił.

Landsman naciąga rękawiczkę i chwytając Laskera za podbródek, obraca z boku na bok jego głowę z nabrzmiałą od krwi maską twarzy.

— Jeśli miał zarost, to dawno temu — mówi. — Na skórze nie widać przebarwień.

Puszcza Laskera i cofa się o krok. Właściwie nie można z całą pewnością stwierdzić, że Lasker należał do pejsatych. Ale ten podbródek tłustego chłopca i ogólna aura upadku wskazują, zdaniem Landsmana, że Lasker był kiedyś kimś więcej niż tylko bosym ćpunem w podrzędnym hotelu.

— Ileż ja bym dał — wzdycha — żeby poleżeć na słonecznych plażach Saskatoon.

Na korytarzu rozlega się szczęk metalu i uprzęży, i za chwilę do pokoju wchodzą dwaj ludzie z kostnicy, pchając przed sobą nosze na kółkach. Szpringer każe im zabrać również pojemnik na dowody i przygotowane torby, po czym oddala się ciężkim krokiem. Kółko jego wózka skrzypi potępieńczo.

— Kupa gówna — informuje Landsman chłopców z kostnicy, mając na myśli sprawę, nie ofiarę.

Osąd ten najwyraźniej ich nie dziwi, nie jest też niczym nowym.

Landsman wraca do siebie na górę spotkać się z butelką i szklanką z Wystawy Światowej, która wzbudziła w nim taki afekt. Siada na krześle przy biurku z płyty pilśniowej, podłożywszy pod tyłek brudną koszulę, wyjmuje z kieszeni polaroidowe zdjęcie i uważnie studiuje pozostawioną przez Laskera partię, próbując ocenić, czy na posunięciu są czarne, czy białe, i jaki powinien być następny ruch. Lecz bierek jest zbyt wiele, aby analizować ruchy w pamięci, a Landsman nie ma szachownicy, na której mógłby ustawić pozycję. Po kilku minutach ogarnia go senność. Ale nie, nie zaśnie — wie, że czekają go oklepane sny rodem z Eschera, krzywe szachownice i ogromne wieże, rzucające falliczne cienie.

Rozbiera się i wchodzi pod prysznic, a potem leży z otwartymi oczami, wyjmując wspomnienia — młodsza siostra w samolocie Super Cub, Bina latem 1986 roku — z plastikowych torebek pamięci. Przygląda im się, jakby miał przed sobą dawne maty i błyskotliwe posunięcia, znalezione w zakurzonej książce, skradzionej z biblioteki. Po półgodzinie tego rodzaju użytecznych zajęć wstaje, wkłada czystą koszulę i krawat, po czym udaje się do Komendy Głównej złożyć sprawozdanie.

5

Landsman znienawidził grę w szachy za sprawą swego ojca oraz wuja Herca. Obaj panowie zaprzyjaźnili się dawno temu, jeszcze w Łodzi, jako członkowie Młodzieżowego Klubu Szachowego Makabi. Landsman pamięta ich nieustanne opowieści o pewnym dniu latem 1939 roku, gdy sam wielki Tartakower zajrzał do klubu, aby dać chłopcom pokaz gry. Sawielij Tartakower, obywatel polski i arcymistrz, zasłynął powiedzonkiem: „Wszystkie błędy są już na szachownicy i tylko czekają, by je popełnić”. Przyjechał z Paryża, aby napisać sprawozdanie z turnieju dla francuskiego pisma szachowego, a przy okazji odwiedził starego towarzysza broni z okresu walk na rosyjskim froncie w armii Franciszka Józefa. Przyjaciel ów był obecnie prezesem klubu Makabi, i właśnie za jego namową arcymistrz Tartakower zaprosił najlepszego młodego gracza w klubie, Izydora Landsmana, żeby rozegrał z nim partię.

Zasiedli więc naprzeciwko siebie — rześki, rubaszny weteran wojenny w szytym na miarę garniturze oraz piętnastoletni jąkała z rozbieżnym zezem, rzadkimi włosami i wąsikiem, zazwyczaj branym za odcisk brudnego kciuka. Tartakower wylosował czarne, więc ojciec Landsmana zdecydował się na partię angielską. Przez pierwszą godzinę Tartakower grał nieuważnie, wręcz mechanicznie; wspaniały szachowy mechanizm pracował na jałowym biegu, odtwarzając ruchy z podręcznika. Po trzydziestu czterech posunięciach arcymistrz z łagodną wzgardą zaproponował przeciwnikowi remis. Ojcu Landsmana rozpaczliwie chciało się sikać i dzwoniło mu w uszach, miał wrażenie, że tylko odwleka nieuchronną klęskę — ale odmówił. Grał napędzany wyłącznie intuicją i desperacją. Opierał się, unikał wymiany figur, jako jedyne atuty mając dziki upór i szaleńcze wyczucie deski. Po siedemdziesięciu posunięciach, czterech godzinach i dziesięciu minutach Tartakower, tym razem bynajmniej nie łagodnie, znów zaproponował remis. Ojciec Landsmana, udręczony szumem w uszach, czując, że zaraz się zleje, propozycję przyjął. W późniejszych latach napomykał czasem, że jego mózg, ów dziwny narząd, nigdy całkiem nie ozdrowiał po mękach tej partii. Ale oczywiście miały nadejść gorsze męki.

„To wcale nie było przyjemne” — oznajmił podobno Tartakower ojcu Landsmana, wstając od stolika. Młody Herc Szemec, niezawodnie dostrzegając wszelką słabość, zauważył drżenie dłoni, w której arcymistrz ściskał pośpiesznie dostarczony kieliszek tokaju. Wskazując palcem czaszkę Izydora Landsmana, Tartakower dodał: „Ale z pewnością lepsze niż to, co się dzieje TAM”.

Niespełna dwa lata później Herc Szemec z matką i siostrzyczką Frejdl przybył z pierwszą falą galicyjskich osadników na Wyspę Baranowa w stanie Alaska. Przypłynął na otoczonym złą sławą transportowcu Diamond, jednostce z I wojny światowej, którą sekretarz spraw wewnętrznych Ickes nakazał wyciągnąć z naftaliny i nieco dwuznacznie przemianować — tak przynajmniej głosi legenda — na cześć zmarłego Anthony —ego Dimonda, niegłosującego delegata Terytorium Alaski do Izby Reprezentantów. (W chwili swej śmierci wskutek wypadku na skrzyżowaniu w Waszyngtonie, D.C., z udziałem niejakiego Denny’ego Lanninga, szlemiela i pijanego kierowcy taksówki — po wsze czasy bohatera sitkańskich Żydów — delegat Dimond zdołał już prawie ukatrupić na forum komisji ustawę o alaskijskim osadnictwie). Herc Szemec, chudy, blady i oszołomiony, wynurzył się z ciemności, smrodu zupy i rdzawych kałuż w brzuchu Diamonda prosto w czystość, chłód i aromat sitkańskiej sosny. Zgodnie z warunkami ustawy o alaskijskim osadnictwie z 1942 roku, i on, i jego rodzina oraz pobratymcy zostali następnie policzeni, zaszczepieni, odwszeni i oznakowani jak wędrowne ptaki. W tekturowych portfelach mieli odtąd zawsze nosić „paszport Ickesa”, specjalną nadzwyczajną wizę, wydrukowaną na specjalnym marnym papierze specjalną rozmazującą się farbą.

Herc nie miał dokąd pójść. Tak głosił napis dużą czcionką na pierwszej stronie paszportu Ickesa. Nie mógł wyjechać ani do Seattle, ani do San Francisco, ani nawet do Juneau czy Ketchikan. Wszystkie limity na imigrację Żydów do Stanów Zjednoczonych nadal obowiązywały. Nawet po niezwykle fortunnej śmierci Dimonda wciśnięcie ustawy amerykańskiemu społeczeństwu wymagało pewnej dawki przymusu oraz wielu łapówek, a ograniczenia co do miejsca pobytu Żydów stanowiły część transakcji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Związek żydowskich policjantów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Związek żydowskich policjantów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Związek żydowskich policjantów»

Обсуждение, отзывы о книге «Związek żydowskich policjantów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x