• Пожаловаться

Robert Silverberg: Druga fala

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg: Druga fala» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, год выпуска: 2009, ISBN: 978-83-7590-023-1, издательство: Solaris, категория: Альтернативная история / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Silverberg Druga fala

Druga fala: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Druga fala»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Silverberg: другие книги автора


Кто написал Druga fala? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Druga fala — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Druga fala», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wergiliusz, podobnie jak konsul Lucjusz Emiliusz Kapiton, nie spojrzał w oczy Olausowi Duńczykowi. Druzus, który miał po temu okazję, zaczynał się zastanawiać, jak siedem legionów drugiej ekspedycji poradzi sobie z wojskami brodatego boga Majów. Siedem legionów, iluż to ludzi? Czterdzieści tysięcy? Zmierzą się z wojownikami, których nieznana liczba może iść w miliony, walczącymi na znanym sobie terenie w obronie swoich wiosek, żon i bogów. W przeszłości Rzymianie potykali się z przeciwnikiem mającym nad nimi miażdżącą przewagę i wygrywali, to prawda. Ale nie tak daleko od domu i nie z siłami Olausa Duńczyka.

Plan Kapitona zakładał natychmiastowy szturm na pobliskie miasto. Katapulty i tarany z łatwością skruszyłyby mury, które na oko nie były nawet w połowie tak mocne jak mury rzymskich miast. Dziwne, że nie obwarowano miasta mocniejszymi murami, skoro zewsząd zagrażał nieprzyjaciel. Z drugiej strony, ów nieprzyjaciel nie posługiwał się taranem, nie budował machin oblężniczych.

Kiedy wały zostaną zdobyte, jazda rozsypie się po placach, szerząc trwogę w sercach obywateli miasta, którzy pierwszy raz ujrzą konie i wezmą je za potwory. A potem zmasowane natarcie piechoty: plądrowanie świątyń, wyżynanie kapłanów, a nade wszystko ujęcie i zabicie Duńczyka. Niedorzecznością byłoby go więzić i wlec do stolicy w czasie triumfalnego powrotu, jak chciałby Kapiton. Pojmać, zgładzić, jednym pociągnięciem uciąć łeb królestwu, które zbudował w tej dziczy. Kiedy jego zabraknie, runie cały polityczny gmach. Rozpadnie się liga miast, które Rzymianie zdobędą jedno po drugim. Nieudolne dzikusy znów będą tylko dzikusami, szturmującymi na oślep groźne, zdyscyplinowane szeregi rzymskich legionistów.

Zagłada pierwszej fali wojsk inwazyjnych nie dawała konkretnych przesłanek co do możliwości przeciwnika. Gargilius Marcjusz nie wiedział, czego się spodziewać po Olausie. Inaczej niż Kapiton dzięki Druzusowi. Biorąc na cel Olausa, zamierzał pozbawić wroga źródeł jego potęgi już w pierwszych dniach kampanii. Tak zakładał plan. A kimże był Tytus Liwiusz Druzus, dwudziestotrzyletni żołnierz na drugorzędnym stanowisku dowódczym, żeby wróżyć fiasko tego planu?

Wzmożone przygotowania do bitwy rozpoczęto jednocześnie w trzech rzymskich obozach. Machiny oblężnicze dotoczono na skraj puszczy i zaczęto wycinać drogi w gęstwinie. Jeźdźcy doglądali wierzchowców. Centurioni na okrągło musztrowali żołnierzy piechoty. Pod osłoną nocy zwiadowcy zakradali się pod mury miasta Majów, szukając słabych punktów.

Wszystkie te zabiegi były męczarnią w okrutnym tropikalnym skwarze, który otaczał człowieka jak mokry wełniany koc. Dokuczliwe owady szarżowały bez wytchnienia, dniem i nocą — nie tylko mrówki i moskity, ale również skorpiony i inne stwory, których Rzymianie nie umieli nazwać. Widywano węże w obozach: szybkie, zwinne zielone gady z ognistymi żółtymi ślepiami. Niejeden został pokąsany, kilku nawet zmarło. Mimo to prace posuwały się naprzód. Pomagała im wytrwać wielusetletnia tradycja. Sam Juliusz Cezar patrzył na nich z góry, także niezwyciężony Marek Aureliusz i wielki August, założyciel imperium. Ani skorpiony, ani węże nie mogły opóźnić postępów rzymskiego wojska, a w żadnym już razie małe, brzęczące moskity.

Zaraz po południu, w przeddzień planowanego ataku, zebrały się chmury i pociemniało niebo. Wiatr, od rana dokuczliwy, teraz dmuchał z dziką furią, gorący niczym żar w kuźni. Ryczącym wichrom towarzyszyło tyle gromów i błyskawic, że świat zdawał się pękać. Szybko przyszedł ulewny deszcz, przyniesiony przez straszną burzę, jakiej w Rzymie nikt sobie nie wyobrażał. Wydawało się, że żywioł zgarnie ludzi olbrzymią ręką niczym kolos i ciśnie ich w głąb lądu.

Namioty po kolei urywały się z kołków i odfruwały w dal. Druzus, schroniwszy się ze swoimi ludźmi za wozami, patrzył ze zdumieniem, jak drzewa w pierwszym rzędzie od plaży uginają się pod naporem wichury, chylą prawie do ziemi, a potem zaczynają walić z powodu słabnących, pękających korzeni. Niektóre przed upadkiem wykonywały zwariowany taniec połamaniec. Również wozy przesuwały się, unosiły, przechylały i z hukiem ponownie stawały na kołach. Przerażone konie rżały wniebogłosy. Ktoś krzyknął, że statki się przewracają, co w wielu przypadkach okazało się prawdą. Padały na bok, jakby trącały je pięści tytanów. Z głębi oceanu wytoczyła się przepotężna fala, która z niszczycielską siłą uderzyła w zachodnią ścianę palisady i zmiotła ją w okamgnieniu.

Burza wydawała się atakować z nadprzyrodzoną mocą. Czyżby Olaus sprzymierzył się z bogami tej krainy? Nie chcąc tracić wojowników w walce z najeźdźcami, nasłał straszliwą nawałnicę?

I znikąd ratunku. Chociaż było popołudnie, leżeli struchlali w ciemnościach, przyszpileni na wąskim pasku plaży, podczas gdy nad nimi wyły powietrzne wiry. Pioruny błyskały na niebiosach niczym potężne miecze. Łoskot gromów mieszał się z przeraźliwym wyciem huraganowego wichru.

Po paru godzinach wiatr zaczął słabnąć, a w końcu ustał. Nieziemska głusza zaległa nad okolicą. W martwym powietrzu było coś dziwnego, niemal złowieszczego. Druzus wstał, oszołomiony, i rozejrzał się po pobojowisku. Ślady po namiotach, poprzewracane wozy, rozrzucona broń. Aż nagle, zupełnie niespodziewanie, powrócił wiatr z deszczem, jakby burza jedynie z nich zakpiła przerwą w swoich działaniach. Smagała ich jeszcze przez całą noc.

Kiedy zaświtał nowy dzień, obozowisko było w opłakanym stanie. Nie ostało się nic, co zbudowali. Palisada leżała zdruzgotana, tak samo jak drzewa w szerokim pasie na skraju lasu. Na plaży potworzyły się liczne bajora, w których setkami spoczywali topielcy. Wiele statków zniknęło, inne leżały przechylone na burtę.

Za dnia doskwierał duszący skwar, przy czym nasycone wilgocią powietrze uniemożliwiało oddychanie. Nacierały chmarami szkodliwe istoty, węże i pająki, zagony tnących mrówek, kohorty skorpionów i masy innego paskudztwa, które — zdawać by się mogło — burza wypłukała z lasu i zagnała na plażę. Rzekłby kto: koszmar, który nie kończy się z nastaniem dnia. Przygnębiony Druzus komenderował ludźmi, zaganiając ich do porządkowania terenu, lecz nie było wiadomo, od czego zacząć, a żołnierze poruszali się jak lunatycy.

Przez dwa dni usuwali skutki wichury. Następnego dnia rano Druzus pchnął posłańca do obozu Kapitona, chcąc się dowiedzieć, jak tam sprawy stoją, lecz goniec wrócił po godzinie z meldunkiem, że morze wydarło kawał plaży na olbrzymim łuku. Tak więc krótka droga nie wchodziła w grę, a ponieważ skraj lasu przerodził się w nieprzebytą plątaninę powalonych drzew, goniec musiał zawrócić.

Trzeciego dnia Majowie rozpoczęli ofensywę. Bez uprzedzenia strzelali z ukrycia, zasypując wojsko gradem strzał. Nie pokazał się ani jeden łucznik; zapewne siedzieli zaszyci w gąszczu, posyłając strzały wysoko i bez celowania. Musieli posiadać niebywale mocne łuki o bardzo dalekim zasięgu. Strzały spadały z nieba setkami, ba, tysiącami, dziurawiły wręcz obóz. W jednej chwili padło pięćdziesięciu Rzymian. Druzus wysłał do lasu pięć szwadronów zbrojnych piechurów pod dowództwem Marka Junianusa. Mieli odnaleźć łuczników, którzy jednak schowali się przed nimi.

Nazajutrz w porcie zjawił się okręt z banderą Lucjusza Emiliusza Kapitona. Za nim płynęły jeszcze trzy. Druzus kazał wioślarzom zawieźć się na spotkanie z konsulem.

Kapiton, którego wygląd świadczył o przebytych trudach, oznajmił, że burza praktycznie zniszczyła obóz wojenny. Stracił niespełna połowę ludzi i cały ekwipunek, a teren, na którym zatrzymały się jego legiony, podmoknął i stał się niedogodny. Inne statki się nie uratowały. Nie mogąc skontaktować się z Mazariuszem Tycjanusem z południowego obozu, popłynął wzdłuż wybrzeża w nadziei, że obóz Druzusa zachował się we względnie dobrym stanie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Druga fala»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Druga fala» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Silverberg: Getting Across
Getting Across
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Now + n, Now – n
Now + n, Now – n
Robert Silverberg
Robert Silverberg: We Know Who We Are
We Know Who We Are
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Going
Going
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Why?
Why?
Robert Silverberg
Robert Silverberg: It Comes and Goes
It Comes and Goes
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Druga fala»

Обсуждение, отзывы о книге «Druga fala» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.