Stanisław Lem - Pamiętnik znaleziony w wannie

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem - Pamiętnik znaleziony w wannie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1961, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pamiętnik znaleziony w wannie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pamiętnik znaleziony w wannie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pamiętnik znaleziony w wannie Narrator znajduje się w paranoicznej dystopii, gdzie nic nie jest tym na co wygląda, a wszystkim zdaje się rządzić chaos. Każdy jest podejrzliwy wobec każdego. Zagrożony postradaniem zmysłów, nasz bohater zaczyna prowadzić tytułowy pamiętnik, w którym zawiera szczegóły ostatnich kilku dni. Właśnie ten pamiętnik zostanie w przyszłości wydobyty z ruin Nowego Pentagonu, gdzie zachował się w całości w wannie w łaźni, która była jedynym schronieniem bohatera. Jako nieliczny zachowany papierowy nośnik danych (po katastrofie papyrolizy), dziennik ten jest świadectwem dawnych czasów.

Pamiętnik znaleziony w wannie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pamiętnik znaleziony w wannie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zerknąłem na zegarek. Od wyjścia oficera upłynęło już dziesięć minut. Do pokoju nie dobiegał najlżejszy szmer; krzesło, na którym siedziałem, było twarde - z każdą chwilą odczuwałem to wyraźniej. Przełożyłem nogę na nogę, ale tak było jeszcze gorzej. Wstałem, podciągnąłem spodnie, aby nie zmiął się kant, i pospiesznie usiadłem na powrót. Teraz uwierało mnie już nawet biurko, o które oparłem się łokciem. Zliczyłem teczki na półkach, wzdłuż i w poprzek. Znowu się przeciągnąłem. Minuty mijały. Odczuwałem coraz dotkliwiej głód. Wypiłem resztki herbaty i wydrapałem łyżeczką cukier z dna szklanki. Patrzeć już nie mogłem na otwartą kasę pancerną. Byłem po prostu wściekły. Rzut oka na zegarek wyjawił, że minęła niemal godzina. Po następnej jąłem tracić nadzieję na powrót oficera. Coś musiało mu się przytrafić. Co? Być może to samo, co spowodowało nagłe odwołanie Blariderdasha. Czy też nazywał się może Kashlerblad? Alderklarsh? Dalderblarl? Baldaklash? Nie mogłem sobie w żaden sposób przypomnieć - chyba z głodu i złości. Wstałem i począłem przechadzać się nerwowo po pokoju. Prawie trzy godziny sam na sam z otwartą kasą, pełną tajnych akt - to pachniało gardłową sprawą. Ładnie mnie urządził ten… ten - jakże się ten znowu nazywał?! Gdyby mnie tak ktoś spytał, na kogo czekam… Postanowiłem wyjść. Dobrze, ale którędy? Wrócić do tego pokoju, przez który tu się dostałem? Zaczną mnie pytać. Moja historia zabrzmi nieprawdopodobnie. Czułem to. Widziałem już twarze sędziów. „Oficer, którego nazwiska nawet pan nie pamięta, zostawił pana samego w pokoju z otwartą kasą pancerną? Świetne, ale stare… może wymyślimy jakąś oryginalniejszą historyjkę?” Było mi gorąco, pot ściekał po karku i plecach, w gardle schło. Wypiłem herbatę oficera, rozejrzałem się błyskawicznie i spróbowałem zamknąć kasę. Rygle nie chciały zaskoczyć. Obracałem cyfrowe wałki tak i owak - drzwi odskakiwały uparcie, ani rusz nie chciały się zatrzasnąć. Wydało mi się, że słyszę odgłos kroków na korytarzu. Rzuciłem się wstecz, zaczepiłem rękawem o teczki, cały ich stos runął na podłogę. Klamka ugięła się. Uczyniłem wtedy szaloną rzecz - wlazłem pod biurko. Widziałem tylko nogi tego, kto wszedł - w mundurowych spodniach, czarne, spiczaste półbuciki. Stał chwilę nieruchomo. Zamknął cicho drzwi, na palcach podszedł do kasy i znikł mi z pola widzenia. Słyszałem szelest podnoszonych papierów, do którego dołączyło się po chwili cichutkie cykanie. Zrozumiałem. Fotografował tajne akta. A więc… a więc nie był to oficer DOK, lecz…

Wylazłem spod biurka na czworakach, sunąc przy samej podłodze ku drzwiom. Poderwałem się, dopadłem drzwi i jednym susem znalazłem się na korytarzu. Gdy zamykałem je z rozmachem, mignęła mi w ułamku sekundy wykrzywiona strachem, blada twarz tamtego, aparat fotograficzny wypadł mu z rąk, ale nim stuknął o podłogę, byłem już daleko. Wyprostowany, szedłem nadmiernie sztywnym, miarowym krokiem przed siebie. Mijałem załomy i skręty korytarza, rzędy białych drzwi, zza których dobiegały ściszone odgłosy urzędowania wraz ze szklanym podźwiękiem, nie mającym już w sobie nic tajemniczego.

Co robić? Dokąd iść? Zameldować o całym wydarzeniu? Ależ tego człowieka na pewno już tam nie było - uciekł natychmiast po mnie, ani chybi. Pozostała tylko kasa, otwarta kasa i porozrzucane po całym pokoju papiery. Ścierpłem. Przecież w przyległym pokoju wymieniłem nazwisko, zresztą przyprowadził mnie tam ów młody oficer. Muszą już wiedzieć. W całym Gmachu na pewno ogłoszono tajny alarm. Szukają mnie. Wszystkie schody, wyjścia, windy są obstawione…

Rozejrzałem się. Na korytarzu panowała normalna krzątanina. Kilku oficerów niosło teczki, podobne jak dwie krople wody do tych, które leżały w kasie. Przeszedł woźny z parującym imbrykiem. Winda zatrzymała się, wysiadło z niej dwu adiutantów. Minąłem ich. Nawet się nie obejrzeli. Dlaczego nic się nie dzieje? Dlaczego nikt mnie nie szuka, nie ściga? Czyżby… czyżby to wszystko… wszystko było wciąż jeszcze - próbą?

W następnej chwili podjąłem decyzję. Podszedłem do najbliższych drzwi. Odczytałem ich numer: 76 941. Nie spodobał mi się. Ruszyłem dalej. Przy numerze 76 950 stanąłem. Pukać? Nonsens.

Nacisnąłem klamkę i wszedłem. Dwie sekretarki mieszały herbatę, trzecia rozkładała kanapki na talerzyku. Nie zwróciły na mnie uwagi. Przeszedłem między ich biurkami. Inne drzwi - następnego pokoju. Przekroczyłem próg.

– To pan? Nareszcie… Proszę. Proszę się rozgościć…

Zza biurka uśmiechał się do mnie nikły staruszek w złotych okularach. Pod rzadkimi, białymi jak mleko włosami różowiła się naiwnie łysinka. Oczy miał jak orzeszki. Uśmiechał się serdecznie, czyniąc zapraszające gesty. Opuściłem się na miękki fotel.

– W Misji Specjalnej komenderała Kashenblade… - zacząłem.

Nie dał mi dokończyć:

– No pewnie… pewnie… pozwoli pan? Drżącymi palcami naciskał klawisze maszynki.

– Czy pan… - odezwałem się. Wstał uroczysty, poważny, choć z uśmiechem na twarzy. Dolna powieka lewego oka podrygiwała mu z lekka.

– Podsłuchowy Bassenknack. Pozwoli pan uścisnąć sobie dłoń?

– Bardzo mi przyjemnie - powiedziałem. - To pan wie o mnie?

– Jakże bym mógł nie wiedzieć!

– Tak? - wybąknąłem oszołomiony - a… to znaczy… pan ma dla mnie instrukcję?!

– O, proszę! Nie spieszy się z tym, nie spieszy… lata osamotnienia w pustce… zodiak… serce ssie sama myśl!…

O tych odległościach… wie pan… choć to wszystko prawda, jakoś trudno człowiekowi uwierzyć, pogodzić się, nieprawdaż? Ach, ja, stary, plotę… ja, wie pan, nigdy w życiu nie latałem… taki fach… zza biurka… zarękawki… aby mankietów nie zniszczyć… osiemnaście par zarękawków wytarłem i… i tak - rozłożył ręce - i tak, proszę pana… stąd wszystko… proszę wybaczyć gadulstwo… pozwoli pan?

Wskazał zapraszająco drzwi za swym fotelem. Wstałem.

Wprowadził mnie do ogromnej, w zielonych barwach utrzymanej sali; posadzka lśniła jak jezioro, daleko, w głębi, stał zielony stół, okolony delikatnie rzeźbionymi krzesełkami. Kroki nasze rozbrzmiewały niczym w nawie kościelnej. Staruszek dreptał pospiesznie obok mnie, uśmiechając się, poprawiając placem okulary, bo wciąż zsuwały mu się z przykrótkiego nosa, przysunął mi wyściełane krzesło z herbowym oparciem, usiadł na drugim, wyschłą rączką zamieszał herbatę, dotknął jej ustami, szepnął: - Wyziębła… - i spojrzał na mnie. Milczałem. Pochylił się konfidencjonalnie.

– Pan pewno trochę się dziwi?

– O… ależ bynajmniej…

– Ee… mnie, staremu, może pan wreszcie powiedzieć… choć nie nalegam, nie nalegam… byłoby to z mojej strony… ale, widzi pan: samotność, wrota zagadki rozwarte, głębia zapraszająco mroczna, narodziny pokusy - jakże to ludzkie! Jakie zrozumiałe! Czym jest ciekawość? Pierwszym odruchem noworodka! Najnaturalniejszym odruchem, prapożądaniem odkrycia przyczyny, która rodzi skutek, a ten znów, stając się zalążkiem aktów następnych, stwarza ciągłość… i tak powstają zakuwające nas łańcuchy… a zaczyna się tak naiwnie! Tak niewinnie! Prosto!

– Za pozwoleniem - spytałem, odurzony nieco jego słowami - o czym pan właściwie mówi i… do czego zmierza?

– Otóż to! - zakrzyknął słabym głosikiem. - Otóż to! - Pochylił się ku mnie jeszcze bardziej. Złote oprawki jego okularów pobłyskiwały. - Tu przyczyna - tam skutek! O czym? Skąd? Do czego? Ach, myśl nasza nie może pogodzić się z tym, że pytania takie mogą pozostać bez odpowiedzi, więc natychmiast sama je wytwarza, wypełnia luki, odkształca, tu ujmie nieco, tam doda…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pamiętnik znaleziony w wannie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pamiętnik znaleziony w wannie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Fiasko
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Planeta Eden
Stanisław Lem
Barbara Rosiek - Pamiętnik Narkomanki
Barbara Rosiek
Stanisław Lem - Głos Pana
Stanisław Lem
Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika
Władysław Stanisław Reymont
Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki
Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Тадеуш Доленга-Мостович - Щоденник пані Ганки = Pamiętnik pani Hanki
Тадеуш Доленга-Мостович
Отзывы о книге «Pamiętnik znaleziony w wannie»

Обсуждение, отзывы о книге «Pamiętnik znaleziony w wannie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x