Zebrali jej odzież do jednej płóciennej torby i połatanego plecaka; łącznie z pamiątkami rodzinnymi – paroma fotografiami za szybką, nie było tego dużo. Najwięcej ważyły książki; Graham spakował je do plecaka i wziął na plecy. Wiele tytułów już miał, ale książki można było nieźle sprzedać, więc mimo że plecak przygiął go do ziemi, wziął je wszystkie. Właściciel nieoczekiwanie nie chciał zgodzić się na drugą osobę w pokoju Grahama. A to, że będą zużywać więcej energii, a to, że więcej wody i w ogóle zniszczą mu ten pokój… Lecz przestał się upierać, gdy Graham zgodził się na spisanie nowej umowy.
Domagał się żeby podwoić opłatę za pokój, na co Graham już nie mógł się zgodzić. Po prostu nie miał pieniędzy. W końcu, kompromisową liczbą okazało się dziewięćdziesiąt sześć tysięcy dolarów miesięcznie, plus, jednorazowo, dwadzieścia tysięcy zaliczki za ewentualne wyrządzone szkody. Graham obiecał zapłacić kaucję dopiero przy okazji następnej pensji.
Oczywiście, wkład jaki dopłacał uniwersytet, to znaczy trzydzieści sześć tysięcy miesięcznie (trzecia część poprzedniej ceny), pozostał bez zmian.
Sumarycznie, Graham i Agnes zyskiwali na tym. Z wyjątkiem pierwszego miesiąca, kiedy należało wpłacić właścicielowi kaucję, oszczędzali na przeprowadzce trzydzieści osiem tysięcy miesięcznie.
Lekko zaciskając pasa, to znaczy rezygnując ze śniadania lub kolacji, co drugi dzień każde, mogli już w trzy miesiące uciułać na opłatę ślubną.
Nieoczekiwanie, książki Agnes nie sprzedawały się tak dobrze, jak przypuszczali. Był środek semestru i studenci już zdołali zaopatrzyć się w podręczniki. Również sprawy na uniwersytecie nie szły tak dobrze, jak dotąd. Sprawa ich związku stała się znana. Podważyło to zaufanie do kwalifikacji studentów, którą przeprowadził Graham. Na dodatek Agnes była emigrantką. W stołówce czy w świetlicy w bursie, wyczuwał, że unika się go. Nawet Appelbaum, mimo że nadal musiał siedzieć obok Grahama, zaprzestał swoich uwag o zupie mlecznej. Koleżanki nadal odwiedzały Agnes. Coś tam rajcowały w swoim niezrozumiałym, emigranckim języku, zerkając na Grahama, gdy tylko Agnes gdzieś się oddaliła. Zwrócił jej uwagę na to.:
– Oceniają cię – odpowiedziała. – Podobasz się im. Oceniają to, co ja zrobiłam. Wiesz, jak to jest: jedne mówią, że zrobiłyby to samo, inne, że nie.
– W sumie, lepiej to przyjęły niż niektóre stare pierdy z mojego otoczenia.
– Raczej nie. Straciłam większość przyjaciółek. Przestały mnie znać…
– Poczekaj, tylko zbierzemy tę cholerną forsę na ślub.
– Możemy nie zdążyć. Ustawa zakazująca mieszanych małżeństw za dwa tygodnie wchodzi pod obrady parlamentu. Niewykluczone, że będzie miała działanie wstecz.
– To znaczy, że chcą unieważniać, już zawarte małżeństwa?!
– Nie wiem. Ale cały wydział prawa o tym trąbi.
– Pewnie znowu będzie petycja, znowu jakiś młody, napalony profesor będzie siedział przy niej, a ustawa i tak przejdzie – uśmiechnął się ironicznie. – I to w najbardziej paskudnej formie.
Graham podjął decyzję: Akurat wypłacono miesięczne pobory. Był piątek po południu. Pojechali najbliższym autobusem do miasta. Urzędnik spisujący personalia zawahał się przy Agnes.
– Mam wyraźne zalecenie, aby wstrzymać śluby mieszane.
– Pisemne zalecenie? Mogę je zobaczyć?
– Nie; Ustne, telefoniczne.
– Kiedy przyszło?
– Dziś, w południe.
– : Domyślam się, o co chodzi: w poniedziałek wchodzi pod obrady ustawa zakazująca małżeństw mieszanych: Prawdopodobnie przejdzie i prawdopodobnie będzie obowiązywać od chwili wniesienia pod obrady. Przynajmniej tak twierdzą prawnicy na uniwersytecie.
Proszę posłuchać: my musimy zawrzeć ten ślub, musimy zdążyć…
Urzędnik przyjrzał się im z sympatią.
– Ale zalecenie…
– Czy odmówił już pan jakiejś parze?…
– Gdzie tam, od miesiąca nie było żadnej pary mieszanej, a dzisiaj w ogóle nikogo nie było. Młodzi znakomicie obywają się bez tego. Sto tysięcy dolarów to, było nie było, kupa forsy…
– Więc my przyszliśmy jeszcze przed południem…
Stary uśmiechnął się figlarnie.
– No dobrze, załatwię jeszcze tylko waszą sprawę i idę na lunch – powiedział i zabrał się do wypełniania personaliów.
Agnes nalegała też na ślub wobec Kościoła. Z tym były trudności od czasu, kiedy zakazano reklamy religianckiej i zgodnie z tą ustawą usunięto z książki telefonicznej numery wszystkich instytucji kościelnych.
– Dlaczego tak ci na tym zależy?
– Przestań, Graham. Ja nie mogę inaczej postąpić. Przecież myśmy na Niego czekali od zawsze. Rozumiesz? Myśmy czekali, a do was przyszedł, a i tak niektórzy z was go przeoczyli, a inni ominęli. Myśmy trafili do niego dwa tysiące lat później, nie mamy czasu na wahania… Małżeństwo to teraz jedyna możliwość włączenia się…
– Mówisz to samo, co Ebahlom…
– To samo usłyszałam od rodziców.
– Najprościej będzie trafić do Kościoła przez twoją wspólnotę.
– Nie da się. Przecież wiesz, że jest zakaz zgromadzeń religijnych. Religia jest sprawą wyłącznie prywatną. Ojciec przekazał mi tylko adres z Cambridge, gdzie wcześniej mieszkaliśmy. Już nieaktualny.
Wieczorem właściciel zgłosił się po należną mu kwotę pieniędzy.
– Wydałem wszystko na ślub, panie Koring. Mogę panu zapłacić dzisiaj pięćdziesiąt dwa tysiące – dwadzieścia jako zastaw i trzydzieści dwa jako ratę czynszu. Resztę, czyli sześćdziesiąt cztery tysiące oddam w dwóch kolejnych miesiącach po trzydzieści dwa tysiące,; plus osiemnaście tysięcy procentu dla pana, czyli dwa razy po pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Może pan to zaakceptować albo nas wyrzucić od razu. Wtedy straci pan czynsz przynajmniej za miesiąc, bo trudno będzie znaleźć lokatora tak w środku semestru – wyrzucił z siebie jednym tchem Graham. Koring chwilę milczał, coś tam rachował w pamięci. Procent zaproponowany przez Grahama był bardzo wysoki: osiemnaście od trzydziestu dwóch tysięcy, to była roczna, a nie miesięczna stopa kredytowa. Właściwie mógłby w lombardzie uzyskać pożyczkę na korzystniejszych warunkach, ale nie miał czego oddać pod zastaw.
– Dobrze – odpowiedział Koring. – Zgadzam się na to, ale biorę pod zastaw telewizor, lampę z biurka i te trzy fotografie – wskazał na rodzinne fotografie w ramkach, stojące na biurku. – Do pierwszej raty. Po pierwszej racie zwrócę wszystko, a tylko zatrzymam telewizor do wpłacenia drugiej raty.
Musieli, się zgodzić.
– Cholerny złodziej, zrobił na zakwaterowaniu mnie świetny interes, a na dodatek będzie zużywał nasz telewizor i wyświecał żarówkę – warknęła Agries, gdy Koring wyszedł, taszcząc łup. – Będziemy musieli – palić żarówkę na suficie. Podskoczy rachunek za prąd – Chociaż, świnią mógł nie brać zdjęć. Telewizora i tak nie oglądali już od dawna.
Program wypełniały wyłącznie reklamy, sport i tasiemcowe, idiotyczne seriale. Jeśli ktoś potrafił jeszcze myśleć, oglądanie tego chłamu było nie do wytrzymania.
Telefon do kościoła podsunął Grahamowi Heevers. Wprawdzie przekazywanie adresu wspólnoty religijnej było karalne, ale Heevers miał zaufanie do Grahama i zaryzykował.
Zgadali się o tym przy kapuście, gdy sprawa ślubu Grahama zaczęła robić się znana… Tym bardziej że zgodnie z oczekiwaniami ustawa wprowadzająca zakaz małżeństw mieszanych została wniesiona pod obrady parlamentu w poniedziałek i bardzo szybko została zatwierdzona. Motywowana była ochroną genetyczną ludzkości, w uzasadnieniu powoływano się na badania statystyczne profesora Zuda Zuriaqu z Uniwersytetu Maratheon. Jeśli emigranci sami twierdzą, że wymierają, to tym gorzej dla nich!
Читать дальше