• Пожаловаться

Marek Huberath: Balsam długiego pożegnania

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Huberath: Balsam długiego pożegnania» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Marek Huberath Balsam długiego pożegnania

Balsam długiego pożegnania: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Balsam długiego pożegnania»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Twórczość Marka S. Huberatha w pigułce! Zbiór najlepszych opowiadań zajdlowskich autora, oraz całkiem nowych nigdzie dotąd nie publikowanych. Opowiadania Huberatha są nie tylko oryginalne, w dużej mierze nieprzewidywalnej zaskakujące bogactwem tworzonych światów, ale dotyczą spraw ważnych, wokół których nie ustają publiczne dyskusje i spory. Sam autor twierdzi, że uprawia fantastykę właśnie dlatego, iż pozwala mu ona mówić o ludzkich problemach, o słabościach, o nietolerancji, zawiści i krótkowzroczności, oraz o rozterkach każdego człowieka myślącego: skąd się wzięliśmy? Kim jest Bóg? Czemu istnieje zło w naszym świecie? Te opowieści angażują czytelnika nie tylko intelektualnie, ale i emocjonalnie. Tytułowy „Balsam długiego pożegnania”, „Akt szkicowany ołówkiem”, „Trzeba przejść groblą”, to nowe propozycje autora. Czytelnik w proponowanym tomie znajdzie również starsze teksty: nagrodzone Zajdlem „Karę większą, nominowane do tej nagrody „Ostatni którzy wyszli z raju”, oraz inne popularne: „Trzy kobiety Dona”, „Kocią obecność”, „Absolutnego powiernika Alfreda Dyjaka” oraz debiutanckie „Wrocieeś Sneogg, wiedziaam…” nagrodzone w II Konkursie Literackim „Fantastyki”.

Marek Huberath: другие книги автора


Кто написал Balsam długiego pożegnania? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Balsam długiego pożegnania — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Balsam długiego pożegnania», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Don Pasquale przesłał dobre plany małej galery na szesnaście wioseł – nie typowego galeasu, zwykle używanego do rejsów między wyspami. Dostarczono je specjalną przesyłką dla urzędu podestii, a Massimo wręczył projekt Lorenzo.

Chata Lorenzo odzyskała dawny wygląd. Chiara posadziła nowe kwiecie w drewnianych gazonach przed oknami. Sierpem przycięła trawę. Zadbała o wygląd sal szkolnych. Podesta wypłacał jej za tę pracę drobne kwoty.

Gdy Lorenzo wspomniał Chiarze o planowanej kolejnej wyprawie na Wyspę Umarłych, jej piękna twarz pociemniała.

– Dalej przyzywa cię la Catacombara… – mruknęła nadąsana, spuszczając oczy.

„Ona jest o mnie zazdrosna?", pomyślał zdziwiony, patrząc na jej smukłą sylwetkę, gdy Chiara krzątała się przy kuchni. „Taka piękność?"

Nie odezwała się więcej. Przygotowała mu koszyk z prowiantem na drogę, zawinęła się szczelnie w haftowaną chustę z frędzlami i zaraz wyszła bez pożegnania. Nawet nie spojrzała na niego.

Pogoda na wieczór nie popsuła się. Wygwieżdżone niebo zachęcało do nocnej podróży.

Płynąc wolno pod żaglem, co jakiś czas raczył się filiżanką gorącej kawy. Jej zapach przyjemnie odróżniał się od zapachu bryzy. Lorenzo ciepło pomyślał o troskliwości Chiary. Ledwie dopił filiżankę, gdy barka przyśpieszyła i opuściła pobliże latarń rybaków. Wkrótce też nadeszła znajoma mgła, wiatr zaś ucichł. Monotonny rytm wiosła przyzywał wspomnienia. Wreszcie z mroku wyłonił się oczekiwany zarys bladego pasma muru, a nad nim ciemnej czapy drzew. Barka zbliżała się ku bramie Tęczowego Strażnika. Lorenzo nie odgadł, dlaczego trafia akurat ku tej, a nie ku innej bramie.

Nie wysiadł z łodzi, lecz zawołał: – Szukam moroppodon Ermane, syna don Pasquale.

– Nie ma tu takiego. – Strażnik pokręcił głową. – Nie szukaj go u mnie.

Lorenzo powiosłował dalej. Płaskorzeźby zdobiące mur Wyspy Umarłych wydawały się dzisiaj wyjątkowo piękne i jakby inne, niż zapamiętał. A może po prostu odwykł od ich widoku? Nie, dzisiaj sporo czaszek i szkieletów, a między nimi nagie postaci urodziwych olbrzymek.

Wydawało się, że Pióroskrzydły Strażnik powitał go jak starego znajomego, bo pomachał mu dłonią, a może tylko strzepnął ją, ponieważ zdrętwiała od długotrwałego trzymania latarni?

Lorenzo zacumował i z rulonem pod pachą ruszył przed siebie.

– Wolniej! – Strażnik powstrzymał go stalowosilnym ramieniem.

– Taak…?

– Nie czuj się tu aż tak pewnie. Bądź uważniejszy. To nie jest twoje miejsce – opierzony olbrzym mówił głębokim basem.

– Dobrze… panie… – wydusił zaskoczony Lorenzo i poszedł już spokojniej.

Mónica czekała niedaleko bramy, jakby chowała się między cyprysami przed wzrokiem Strażnika.

– Tu możesz przypłynąć tylko sam – zaczęła z wyrzutem. – Dobrze, że nic wam się nie stało. Bubocco jak szalony wirował tamtej nocy. Bałam się o ciebie.

– Zdążyłbym na twoją galerę. – Uśmiechnął się.

– Przed tobą jest co innego. Lepiej patrz na serca, które cię otaczają, bo przegapisz swoje szczęście.

Nie zrozumiał. – Podesta przesłał ci plany galery. – Podał jej rulon. – To dla was. Skąd moglibyście mieć tutaj dobre projekty?

Mónica rozwinęła plan.

– Wygląda pięknie. Zaraz tu przyjdzie Gianluca.

– Zawołasz go?

– Nie muszę. Sam chciał z tobą porozmawiać o galerze. Rzeczywiście, nie poradził sobie z jej planami.

– A jest tu don Ermane, syn moroppo don Pasquale?

– Nie słyszałam o nim.

– Jak spisuje się cykada?

– Wypuściłam ją z klatki. Nie mogłam się powstrzymać.

– Nauczyła inne ćwierkać? Dalej cicho na tych cyprysach. – Rozejrzał się.

– Na wolności umilkła. Ćwierkała tylko w klatce. Może inne cykady przekonały ją, że tutaj ma panować cisza.

Pokiwał głową. – Pewnie już zginęła – powiedział. Drogą zbliżał się siwy starzec.

– To Gianluca?

Przytaknęła.

Stary zatrzymał się przy nich. Przetarł łyse ciemię, porośnięte rzadkimi siwymi włosami jak piórka.

– Gianluca, popatrz – Mónica zwróciła się do niego – Lorenzo przywiózł nam rysunki galery. Prezent od moroppo don Pasquale Derpu. Sprawdź, czy się przydadzą.

Szkutnik rozwinął rulon i oczy mu się zaświeciły. – Piękna – powiedział. – Ja już zapomniałem swojego fachu, ale według tego planu pokieruję robotą. Podziękuj swojemu mężowi, signora Mónica.

– On stoi tu obok.

– Dziękuję. – Stary pokiwał głową. – Kim ty jesteś, że zdołałeś do nas przypłynąć aż trzykrotnie…?

Lorenzo wzruszył ramionami: powtarzać mu, dla kogo tu przybywa? Przecież to oczywiste.

Gianluca zainteresował się szkicem: – Ale my chyba trochę zmienimy ten plan… – Zastanowił się. – Będziemy wiosłować al gusto veneto - powiedział. – Wioślarz za wioślarzem.

– Nikt tak nie wiosłował żadną galerą. Na planie jest poprawnie: wiosła idą al gusto classico, po dwóch wioślarzy przy każdym.

Stary pokręcił głową. – Spróbujemy to zmienić.

– Obawiamy się, żeby galera nie zapadła się w ziemi – wyjaśniła Mónica. – Pionowo ułożone wiosła ułatwią odbicie się w powietrze.

Lorenzo był przeciwnego zdania. – Zbudujcie ją chociaż tak, by możliwe były oba sposoby wiosłowania. Na wszelki wypadek – powiedział.

– Jesteś coraz bledsza – zauważył, gdy już pożegnali szkutnika.

– Tak się powinno dziać. Powinnam zacierać się w twoich wspomnieniach. – Uśmiechnęła się bardzo blado, po raz pierwszy, odkąd ją spotkał na Wyspie Umarłych.

Lorenzo próbował odpłynąć, jednak prąd czy może słabo wyczuwalny powiew wiatru skierował go ku bramie Czarnego Strażnika. Przybił więc do brzegu, mimo że chmurny olbrzym zawinął swoje światło nietoperzymi skrzydłami i mrocznie spoglądał na przybysza. Dzisiaj trzy pary rogów nad jego czołem tworzyły niemal wieniec.

„Nie wiem, czy powinienem tu wysiąść", zapaliło się w mózgu ostrzegawcze światło. „On jest niebezpieczny". Skoro jednak woda zaniosła go w to miejsce, Lorenzo wspiął się po śliskich stopniach.

Na Wyspie Umarłych ci, z którymi chcesz rozmawiać, jakby już czekali na twoje przybycie. Ledwie Lorenzo zastukał obcasami po białych kamieniach drogi, wśród cyprysów, niemal podbiegła do niego Giulia. Odruchowo odsunął się, wiedząc, że ich ciała nie mogą się zetknąć. Widział jej radość, niezwykłą u mieszkańców tej wyspy, domyślił się zaraz, co ona chce mu zakomunikować.

– Odnalazłam swoje serce! – to były jej pierwsze słowa.

– Jest tutaj, na swoim miejscu. – Położyła dłoń na piersi.

– Cieszę się.

– Ale na wszelki wypadek przestałam palić, żeby nie dymiło, póki rana się całkiem nie zabliźni.

– Na pewno trudno było je odnaleźć.

– Nawet nie. Ten, co mi je wyrwał, był tu całkiem blisko. Paru innych też. Wystarczyło poszukać. On nadal trzymał je w kieszeni. Zaraz poznałam, bo kurtka mu w tym miejscu całkiem przesiąkła krwią.

– Oddał je po dobroci?

– A co mógł zrobić? – Zachichotała. – Oni już są po pas w ziemi. Takiemu trudno się ruszać.

– Zapadają się?

– Tak. Dla nich poziom gruntu jest znacznie niżej, ale każda próba poruszenia się wymaga przezwyciężenia oporu, jakby właśnie przepychał się przez ziemię.

– Ty też się zapadałaś.

– Tylko trochę. Odkąd zaczęłam szukać swojego serca, znów stąpam normalnie. Natchnąłeś mnie nadzieją.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Balsam długiego pożegnania»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Balsam długiego pożegnania» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Marek Huberath: Miasta Pod Skałą
Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
Marek Huberath: Gniazdo Światów
Gniazdo Światów
Marek Huberath
Robert Sheckley: Kroki w nieznane. Tom 4
Kroki w nieznane. Tom 4
Robert Sheckley
Andriej Bałabucha: Wynalazca wiecznosci
Wynalazca wiecznosci
Andriej Bałabucha
Отзывы о книге «Balsam długiego pożegnania»

Обсуждение, отзывы о книге «Balsam długiego pożegnania» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.