Mirosław Jabłoński - Czas wodnika
Здесь есть возможность читать онлайн «Mirosław Jabłoński - Czas wodnika» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czas wodnika
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czas wodnika: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas wodnika»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czas wodnika — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas wodnika», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Komandor Jelinek dał się ponieść wściekłości. Komandor Jelinek krzyczał, szamotał się sam ze sobą i bił pięścią w swoje wielkie biurko. Nawet nie mrugnąłem, udawałem, że mnie nie ma. Przed oczyma widziałem Freda, jak powoli napełnia moją szklankę i równie wolniutko wrzuca do niej kawałki lodu. Albo na odwrót – do grzechoczącej kawałkami lodu pustki nalewa podwójną porcję "komandora". Byle nie Je-linka!
– Muszę – powtórzył już spokojniej Stary i przeciągnął dłonią po rzedniejących włosach. – Dlatego wezwałem pana. Służył pan w Cosmopolu, zna pan ich metody dochodzenia. A więc do dzieła! Ma pan dwa tygodnie. Potem chcę zobaczyć wyniki. Jeżeli ich nie będzie lub uznam je za niedostateczne, wyleci pan z Patrolu na zbity pysk! To wszystko. Odmaszerować!
To były te nowe metody Jelinka! Trzasnąłem obcasami, wykonałem Przepisowy w tył zwrot i potykając się o przeklęty róg dywanu, rzuciłem się do drzwi. Nie poszedłem do baru, chciałem być sam. Komandor skutecznie obrzydził mi cały mój wymarzony urlop. Wiedziałem, że nie będę miał spokoju dopóty, dopóki nie uporam się z zadaniem lub padnę.
W pokoju miałem płaską butelkę mojej ulubionej whisky i to powinno na razie wystarczyć. Poza tym byłem ciekaw, co też Jelinek dał 011 na tej taśmie. Wszedłem do siebie i nie rozbierając się z kombinezonu Jedną ręką wrzuciłem kasetę do czytnika, a drugą odkręcałem już flachę.
Łyknąłem porządnie i zakręciłem "Komandora Craxa". Z czytnika dobywały się jakieś dłuższe i krótsze świsty. Po dobrej chwili zrozumiałem wreszcie, że to kod sygnałowy Patrolu podający rozlokowanie jednostek w ubiegłych dwóch tygodniach. Pod koniec nagrania czyjś stentorowy głos wyjaśnił, że nagrania dokonano z nasłuchu obcej radiostacji na terenie Bazy Patrolu na Tetydzie! To było coś! Teraz rozumiałem, dlaczego Jelinek nie kwapił się z tą wiadomością do Cosmopolu. Z nagrania wynikało jasno, że Kraft ma swoją kryjówkę tuż obok nas. Albo to on sam podawał swoim ludziom współrzędne – a więc ma do nich dostęp przynajmniej taki sam jak każdy pilot czy dziwka, która z nim śpi – albo zrobił to jego człowiek – też jeden z nas – który schwytany mógł zaprowadzić do swojego szefa.
Wroga należało szukać wśród personelu Bazy. Latającego i naziemnego. Nawet wśród mechaników, barmanów, elektryków, dziwek (w tym arystokratek), sprzątaczek i – a może nawet przede wszystkim – wśród wyższego dowództwa Patrolu. Nie podejrzewałem, by hipotetycznym Kraftem był sam Jelinek, choćby z tego powodu, iż istniały dowody, że Kraft osobiście uczestniczy w akcjach i jest dobrym pilotem, podczas gdy komandor nie ruszał tyłka za próg Bazy i był jedynie sprawnym oficerem administracyjnym. Ale niżej, pod nim, kłębił się cały tłum bezrobotnych i bardzo tym sfrustrowanych pułkowników, majorów i kapitanów odkomenderowanych za nieudolność z różnych planetarnych pól bitew.
Przeważnie nie mieli pojęcia o lataniu, a ich umiejętności strategiczne kończyły się na kładzeniu jądrowego ognia zaporowego, który im samym smażył tyłki. Wielu z nich walczyło ze sobą po przeciwnych stronach i w obronie różnych słusznych i słuszniejszych spraw i interesów. Teraz godzinami mogli rozpamiętywać popełnione błędy. Jak brydżyści. Rozsiadali się nawet czwórkami – dwóch byłych dowódców oraz dwóch adiutantów sztabskapitanów – i roztrząsali każde wojskowe posunięcie. Potrafili tak całymi nocami. Były to żałosne, stare pryki. Mogli oni jednak – przynajmniej niektórzy – być niebezpieczni. Z nudów byli w stanie wymyślić sobie jakąś zyskowną grę wojenną. Taki McGuin, na przykład, był bardzo błyskotliwy, ale pił niemożliwie. Mógłby wymyślić niejedno ciekawe przedsięwzięcie, lecz nie był zdolny do jego zrealizowania. A już zwłaszcza nie w tajemnicy.
Zrozumiałem nagle, że w ten sposób nie dojdę do niczego. Trzeba wziąć się do sprawy systematycznie. Wyłączyłem świergoczący czytnik, rozebrałem się wreszcie, wykąpałem, zjadłem jajecznicę na prawdziwym boczku i z prawdziwych jaj i uzbrojony w kilka arkuszy papieru, pisak i kalkulator zasiadłem do pracy. Dla dodania sobie animuszu popatrywałem na etykietę stojącej przede mną butelki, którą obiecałem sobie dopiero w nagrodę. Uzyskane od Jelinka informacje znakomicie zwiększały moje szansę, zawężając krąg osób podejrzanych o to, że mogą być Kraftem lub jego kumplem.
Przedtem szukaliśmy i polowaliśmy na przemytnika w przestrzeni, od pasa asteroid po orbitę Plutona, upatrując jego kryjówki w każdej dziurze. Przedsięwzięcie to z wielu przyczyn przerastało nasze siły. Patrol nie był liczny, a eksploatacja energodajnych złóż rozwijała się coraz szybciej. Coraz więcej statków buszowało w przestrzeni, rósł zamęt i bałagan. Mnożyły się spory kompetencyjne pomiędzy wyspecjalizowanymi w tępieniu przestępców agendami, znakomicie ułatwiając tym samym życie wszelkim mętom. Ścierały się sprzeczne interesy Dwunastu Sióstr, które przerzuciły się z ropy na minerały Planet Ostatnich. Liczne łachudry ściągały zewsząd na grożących natychmiastowym wybuchem pudłach w poszukiwaniu łatwego zysku i łatwej śmierci.
Jednym z nich, tak myślano wtedy, był Kraft. Nikt nie wiedział, jak się naprawdę nazywał. Pseudonim zawdzięczał swej sile i zdecydowaniu, jakie przejawiał w dążeniu do celu. Początkowo Patrol nie zwracał nań większej uwagi niż na innych, a Kraft na równi z nami zwalczał drobnych szmuglerów. Cieszyliśmy się z tego widząc, że ułatwia nam robotę. Byliśmy pewni, że później łatwo rozprawimy się z nim. Potem jednak było po herbacie. Z ogólnego chaosu wyszedł najsilniejszy i najbardziej przebiegły. Kraft. Niektórzy obliczali, że już teraz stać by go było na utworzenie Trzynastej Siostry – Kraft and Co. – i przejście do działalności legalnej.
Widać był jednak jeszcze za słaby, Dwunastka nie chciała go, choć i nie zwalczała tak silnie jak wprzódy, licząc się z tym, że kiedyś może się stać ich partnerem. W końcu to Siostry utrzymywały Patrol i tylko od nich zależało, byśmy, otrzymawszy odpowiednie środki, stali się w krótkim czasie na tyle silni, by znokautować przemytnika w jego kryjówce. A tej upatrywano w podziemnych grotach Neptuna, blisko jądra, gdzie temperatura i grawitacja podobne były do ziemskiej, na którymś z księżyców Jowisza lub w podziemnym mieście Plutonidów. Byli i tacy, co twierdzili, że Kraft zbudował – według innej wersji odnalazł – pozostawiony przez Obcych wielki statek, coś na kształt naturalnego satelity i na nim bezpieczny i nieuchwytny przemierza Układ, nie dbając o Patrol ani o Dwanaście kłótliwych Sióstr.
Te bzdury skończyły się dla mnie definitywnie. Kraft był tuż obok, może za ścianą, być może wiele razy rozmawiałem z nim lub spałem, jeżeli to kobieta. Tego wykluczyć me mogłem. Piekielna przebiegłość i konsekwencja wskazywałyby nawet na to. Od czegoś musiałem jednak zacząć Proces eliminacji. Na początek połączyłem się z Informacją, by dowiedzieć się, jaka była liczba osób przebywających w Bazie w dniu nadania przechwyconego sygnału. Było ich siedemset trzydzieści sześć. Poprosiłem o pełną listę z najważniejszymi danymi – wiek, zawód, cel pobytu lub przybycia, etc. Po chwili drukarka mojego terminalu zaczęła wypluwać z delikatnym drganiem białą kartę.
Siedemset trzydzieści sześć nazwisk to sporo. Na początek odjąłem z tej listy, według wcześniejszych ustaleń, komandora Jelinka. Siedemset trzydzieści pięć. Westchnąłem. Tą drogą daleko nie zajdę. Innej jednak nie było. Dalej. Dalej poszło lepiej. Przy założeniu, że nadawał sam Kraft, człowiek mający dostęp do informacji wewnętrznej, umiejący pilotować i mający ku temu prawie nieograniczone możliwości, pozbyłem się całego personelu naziemnego – mechaników, elektryków, sprzątaczek, barmanów, kancelistów tajnych i jawnych, sekretarek, dziwek (nikt nie słyszał o odrzutowej kurtyzanie!), by otrzymać pięćset pięćdziesiąt cztery nazwiska. Od tego odjąłem osoby, które przybyły na Te-tydę już po udokumentowanym zadomowieniu się Krafta w otaczającej nas pustce. Odpadło dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć osób. Pilotów jeszcze nie tykałem. Zostało więc dwieście pięćdziesiąt pięć osób. Przez szacunek dla nauki odjąłem od tego grupę naukowców i ich personel – siedemdziesiąt osiem osób – którzy od lat grzebali się z upodobaniem w jakiejś śmierdzącej dziurze o trzy wiorsty od Bazy. Nie mieli własnych rakiet i nie latali. Mieli natomiast nadajnik, ale był chyba pod kontrolą. Jeżeli nie, to objęcie ich nadzorem było pierwszą rzeczą, jaką zrobił Jelinek po zapoznaniu się z taśmą. Stu siedemdziesięciu siedmiu. Niedobrze, została mi już ścisła czołówka i odejmowanie stało się coraz trudniejsze i niebezpieczniejsze.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czas wodnika»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas wodnika» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czas wodnika» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.