Jacek Komuda - Bohun

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Komuda - Bohun» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2006, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bohun: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bohun»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohun — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bohun», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Za oberstlejtnanta, za pozwoleniem waszej miłości.

– To już wiem. Masz objąć regiment po księciu Bogusławie. Tedy jedź do kwater, zrób popis, sprawdź, co robią twoi ludzie, a mnie nie turbuj.

– Za pozwoleniem waszej miłości, przywiozłem list.

– List? Suplikę? Respons? Od kogóż to?

– Od ludzi, których wasza mość dobrze zna.

Kalinowski spojrzał na Danteza przenikliwie, mrużąc oczy. Francuz przypomniał sobie to, co mówiła mu Eugenia, która zaiste dobrze przygotowała go do tej rozmowy, a mianowicie, że hetman polny nie widział dalej, jak na staje, lecz ukrywał to przed postronnymi.

– Dawaj!

Francuz wydobył zapieczętowany list. Hetman ujął go i – nie czytając – przedarł na pół, jeszcze raz na pół; złamał pieczęć, a potem otworzył dłoń; wiatr wyrwał mu z palców skrawki papieru i poniósł je pod kopyta dzianetów i rumaków.

– Twoi patroni, mości kawalerze, to pohańscy szalbierze i z kurwy synowie! – warknął hetman. – Zawiedli mnie więcej niż jeden raz. Nie będę nadstawiał ku nim ucha, bo nie wpłynęli na króla, aby poprzeć moje starania! Zrzekłem się już województwa ruskiego i starostwa przemyskiego! Cóż mam jeszcze uczynić, aby stać się godnym wielkiej buławy?!

Dantez nawet nie mrugnął okiem. Postawił na stoliku inkrustowane srebrem puzdro i otwarł zatrzaski. A potem wydobył z ciemnego wnętrza to, co spoczywało ukryte przed ludzkim wzrokiem.

Jasny błysk padł na twarz Kalinowskiego. Hetman polny zdębiał, widząc szczerozłotą buławę. Wpatrywał się w nią jak zaczarowany, a potem wyciągnął rękę po oznakę hetmańskiej władzy.

Jego dłoń chwyciła tylko powietrze. Dantez szybko cofnął rękę z buławą. Hetman poderwał się ze stolca, a wówczas Francuz skłonił się i podał mu broń rękojeścią do przodu. Kalinowski niemal wyrwał mu ją z ręki.

– Wielka buława! Ale jak to? Skąd to...

– To tylko drobny podarek dla wielmożnego pana hetmana. Rzekłbym – zadatek na rzecz tego, co ja i moi patroni możemy dla waszej miłości uczynić. Ta buława była w ręku jego mości nieboszczyka Stanisława Koniecpolskiego, pogromcy Gustawa Adolfa, Lwa Północy, który kozacką, tatarską i pohańską nawałę powstrzymał u granic Rzeczypospolitej.

Oczy Kalinowskiego rozjarzył błysk, który nie uszedł uwagi Danteza.

– Buława, którą trzymasz, panie, to tylko błyskotka. Nic niewarta, jeśli nie idzie za nią nadanie królewskie. Jednak możesz być pewien, że moi panowie wesprą waszmości w staraniach o godność hetmana wielkiego koronnego.

– Uradowałeś mnie. – Hetman klasnął w dłonie. Sługa przyniósł drugi puchar dla Danteza, nalał wina czerwonego jak krew. – Niech mnie kule biją, dawno nie widziałem równie zacnego podarku. Jednak, panie Dantez, wiem dobrze, że na tym świecie nie ma nic za darmo. Jaka tedy jest cena za urząd, o którym od dawna marzę?

Dantez uśmiechnął się. Rozmowa przybierała coraz pomyślniejszy obrót.

– Cenę tę gotów jesteś ponieść, miłościwy panie, od lat czterech. Od kiedy pod Korsuniem wzięto cię do hańbiącej, pohańskiej niewoli. Od kiedy karmazyni i królewięta nie dali nawet garści złamanych szelągów na twój wykup. Od kiedy król pomijał cię w rozdawanu urzędów; Kozacy pokazywali ci nagie zadki, a szlachta żądała sądów za Korsuń i wyprawę na Winnicę w zeszłym roku. Usiądź, przyszły hetmanie wielki koronny. Usiądź i posłuchaj... To już minęło. Po tym co uczynisz, nikt nigdy nie ośmieli się podnieść na ciebie ręki. A jeśli nawet, to mu tę rękę odrąbiesz!

Kalinowski słuchał tego jak zauroczony. Usiadł na karle, pociągnął z pucharu. Głos Danteza stawał się coraz cichszy, coraz bardziej zjadliwy. A wszystko to dzięki naukom Eugenii.

– Musisz dokonać tego, co nie udało się kniaziowi Jaremie szablą, palami i szubienicami, a Ossolińskiemu polityką, zdradą i układami. Powinieneś uspokoić Ukrainę tak, aby zapanował na niej pokój Boży. Aby nigdy już nie wstało hultajstwo kozackie przeciw Rzeczypospolitej.

Dantez przełknął ślinę.

– Chmielnicki gotuje się na wyprawę do Mołdawii. Ściągniesz wojsko, panie, zagrodzisz mu drogę, a potem... Pobijesz Kozaków i pójdziesz na Ukrainę, aby zaprowadzić tam pokój Boży. W pień wytniesz hultajstwo i rezunów zaporoskich, aby krew ich popłynęła aż do Dniepru. Nikt ci w tym nie przeszkodzi, choćby Jezus Chrystus drugi na Ukrainę zstąpił, choćby jego Matka za Kozakami prosiła, nikt Zaporożców z twych rąk nie wyrwie. A kiedy skończysz... Kiedy niby lew położysz się na dymiącej od krwi Ukrainie, tedy możesz być pewien, miłościwy panie, że król za naszym podszeptem nada ci wielką buławę koronną... Gdy zaś schorowany Jan Kazimierz legnie na katafalku, na twoich skroniach spocznie...

– Nie! – ryknął Kalinowski. – Nie kuś mnie, głupcze! Sam wiem, co robić! Sam wydam rozkazy! Idź precz!

– Sługa uniżony!

– Nie, czekaj! Zostań. Mości Dantez, nie bierz tego do serca! Ja nie mam... łatwo. Wojsko się buntuje, nie doszły do nas ostatnie ćwierci [3] Żołd dla wojska narodowego autoramentu. Był on płacony co kwartał, stąd przyjęło się mówić, że to ćwierć. , nie doszła kapitulacja, bo sejm zerwano. Towarzystwo szemrze po chorągwiach. Zaraz huczek wstanie, a z niego konfederacja!

– Nie muszę uczyć cię, panie, co czynić z niesfornym tłumem żołnierstwa – mruknął Dantez. – Primo: przekupić prowodyrów. Secundo: opornych powiesić. Dlaczegóż jeszcze – spojrzał w stronę obozowego majdanu, jak gdyby spodziewając się, że zobaczy tam szubienice – nie widzę buntowników na stryczkach? Gdzie twa władza, mości panie hetmanie?

– To nie takie proste – mruknął Kalinowski. – Jeśli powieszę choć jednego, armia się zbuntuje. Jest już w chorągwi husarskiej mości Lubomirskiego pewien szlachcic, który otwarcie nawołuje do nieposłuszeństwa; głosi, że zgubię całe rycerstwo koronne.

– Któż zacz?

– Niejaki Samuel Świrski. Paliwoda, szelma, buntownik i krzykacz!

– Czemu jeszcze nie dał głowy pod topór?

Kalinowski spuścił wzrok. Jego wyschnięte dłonie, zaciskające się na buławie, zadrżały.

– Ten szlachcic uratował mi życie pod Winnicą, na płoniach [4] Kozackie pułapki – przeręble w lodzie, nakryte chrustem i słomą, przysypane śniegiem. . Nie mogę...

– Tedy zdaj się wasza miłość na mnie. Ja się nim zajmę. A ty, panie, wydaj rozkazy wymarszu i zbierz wojsko koronne.

– Pomyślę nad tym.

– Nie ma czasu. Lada dzień Chmielnicki ruszy w swaty do Mołdawii! Odwiedzi łożnicę donny Rozandy i dziewkę Lupula zagarnie.

Kalinowski uderzył buławą w stół.

– Dość tego!

– Jak sobie wasza miłość życzy.

– Zagrodzę Kozakom drogę do Mołdawii, stanę gdzieś na mohylowskim szlaku.

– Gdzie?

– Pomiędzy Ładyżynem a Czetwertynówką. Tam jest takie uroczysko... Przepomniałem, jak się zwie...

– Batoh – mruknął Francuz.

– Tak, tak właśnie się nazywa. Dantez!

– Sługa waszej hetmańskiej mości!

– Zajmiesz się Świrskim i pułkownikami. Nie jestem pewien generała Przyjemskiego i reszty rotmistrzów, którzy nie przebywają w obozie, zwłaszcza Sobieskiego. Musisz upewnić się, co zamierzają i w razie czego skłonić, aby poparli mnie, a nie buntowników.

– Wspominałeś, panie, i Sobieskiego... To Marek? Starosta krasnostawski?

– W rzeczy samej.

– Znamy się z panem Sobieskim – rzekł Dantez. – I chętnie znajomość odnowimy. A zatem, mości panie hetmanie, rozkazuj mi i bądź pewien, że dopomogę ci, we wszystkim. Zacznijmy od... Monsieur Świrski. Gdzie mogę go znaleźć?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bohun»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bohun» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża
Jacek Piekara
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Jacek Dukaj - Inne pieśni
Jacek Dukaj
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
Jacek Dukaj - Czarne Oceany
Jacek Dukaj
Jacek Piekara - Miecz Aniołów
Jacek Piekara
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Dukaj
Отзывы о книге «Bohun»

Обсуждение, отзывы о книге «Bohun» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x