Bogdan Petecki - „Rubin” przerywa milczenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Bogdan Petecki - „Rubin” przerywa milczenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 1982, Издательство: Śląsk, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

„Rubin” przerywa milczenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «„Rubin” przerywa milczenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka Peteckiego nie oferuje nam prób stawiania ważnych pytań a tym bardziej udzielania na nie skomplikowanych odpowiedzi – jest solidną prozą przygodową, w której kosmos stanowi atrakcyjną otoczkę dla uwikłanych w swe problemy bohaterów. Do układu Proximy wysłana zostaje grupa kolonistów, a właściwie dwie grupy, które po jakimś czasie rozdzielają się, nastawione wobec siebie raczej wrogo. W związku z tym Ziemia zakłada na drugiej planecie układu stację nasłuchową, która ma uzyskać cenne informacje odciętych od Ziemi na własne życzenie kolonistów. Gdy i ta baza milknie, z macierzystej Ziemi zostaje wysłana załoga niosąca jej ratunek. W powieści Peteckiego znajdziemy sporo ciekawych pomysłów; jednym z nich jest wpływ składu atmosfery na to, co widzą przebywający na planecie ludzie: horyzont nie kończy się a załamuje się w górę zachodząc całą przyrodą na niebo i sprawiając wrażenie przebywania wewnątrz gigantycznej kuli, której powierzchnia zamiast na zewnątrz, znajduje się w środku…

„Rubin” przerywa milczenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «„Rubin” przerywa milczenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tak, oczywiście — przebiegło mi przez myśl. Po co o tym mówić?

— Weź ich, Fros — Luta szedł powoli w stronę Kleena, nie spuszczając z niego wzroku. — Weź ich i patrz im na ręce. Mają je nie od parady. Gorzej z głowami. Naprawdę myśleliście — stanął tak blisko, że Kleen odruchowo zasłonił się ramieniem — że ktokolwiek z nas uwierzy w te bzdury o kierunkowych antenach, które potrafią zlokalizować źródło sekundowego sygnału na sąsiedniej planecie? I w ten nagły atak solidarności, który tak wami wstrząsnął, że nie zważając na wszystko, co nas dzieliło, zaryzykowaliście pewną śmierć, aby tylko sprawdzić, czy naprawdę w niczym już nie można nam pomóc? Wierzę, że chodziło o stację. Na to zgoda. Ale nie o ludzi. Domyśliliście się, że wasza pierwsza czy któraś tam z kolei wyprawa narobiła tu bigosu, i przylecieliście zobaczyć, czy przypadkiem nie da się skorzystać z okazji. Zrobiliście to. Rozbiliście statek. Znaleźliśmy was konających z głodu. Wszystko to prawda. A jednak wasza misja osiągnęła powodzenie… przynajmniej do pewnego momentu. Gdyby nie brak energii i głód, zgotowalibyście nam cieplejsze powitanie, czy nie tak? Może nawet gorące. Bardzo gorące. Piękny plan. Opanować stację, przejąć jej wyposażenie i zdobyć kontrolę… może nad całym układem, przynajmniej na długie lata. Doskonale zdawaliście sobie sprawę, co oznacza dla jednej ze stron walczących na waszej planecie obsadzenie własną załogą ziemskiej bazy na Drugiej. No, a potem…

— Mówiłem — w głosie Dariego brzmiała gorycz — żeby powiedzieć prawdę. Wytłumacz im teraz, jeśli potrafisz…

— Przylecieliśmy, żeby ratować naszych — powiedział po chwili wahania Kleen. — Były dwa statki… nie mieliśmy ich więcej. Znaliśmy współrzędne punktu lądowania… to właśnie tutaj. Nie chciałem, żebyście wiedzieli o naszych próbach… o tym, że latamy.

— Przecież — odezwał się naraz Fros — sami przyprowadziliście nas tutaj. Jak mogliście sądzić, że zdołacie ukryć przed nami to wszystko…

— Tak właśnie wtedy powiedziałem. Że kiedy tu przyjdziemy, i tak poznacie prawdę — Kleen mówił coraz szybciej. — Liczyliśmy się z tym. Ale jak długo sami nie wiedzieliśmy nic pewnego, wolałem nie mówić. Zrozumcie, nie możemy dopuścić, żeby Nowi dowiedzieli się o naszych statkach. Wówczas zastalibyście tu nie nas, a ich.

— To oczywiście ogromna różnica — rzucił sarkastycznie Luta. — Ale nie wiem, czy akurat dla nas…

— Tak — odparł z przekonaniem Kleen. — Bo to nie było tak, jak mówisz. My po prostu…

— No, dobrze — uciął wreszcie Luta. — Na teraz dosyć. Wierzę, że macie nam to i owo do powiedzenia. Może jeszcze posłuchamy sobie tej waszej nowej wersji… w wolnej chwili. Teraz mamy ważniejsze sprawy. Wspomniałem przed chwilą o humanitaryzmie. Chodź ze mną Mur.

Nie zareagowałem. Moje myśli pełzły leniwie, jak pasma dymu, przez które prześwitują momentami fragmenty obrazów, jakieś pozbawione logicznego sensu wizje, giną, pojawiają się ponownie w zmienionym kształcie…

Odcięli się od historii. Własnej, ziemskiej historii. Jedni i drudzy. Polecieli ku gwiazdom szukać nowej jakości życia. I zaraz na progu cofnęli się o stulecia. Przecież to absurd. Kompletna bzdura. Ta wyprawa i nasze warowanie w ciasnej skorupie na globie, gdzie człowiek najlepiej się czuje o tak… musnąłem spojrzeniem ciemniejące na ziemi zwłoki. Czego my tu właściwie szukamy? My i ci, co polecieli szukać szczęścia z dala od swoich, jak znudzęni kochankowie. Co jeszcze chcemy sprawdzić? Dla kogo to? Żeby chociaż naprawdę chodziło o coś nowego. Ale oni tylko kopiują żałosną, choć może i zwycięską w efekcie szarpaninę, jaka była udziałem ich przodków, tych samych, od których się odżegnali… To nie może być prawda. Żebym tylko zdołał zebrać myśli… Dociec, gdzie tkwi ukryty sens tej całej farsy, obfitującej w tragiczne epizody…

— Mur!

Oprzytomniałem. Potrząsnąłem głową i szybko spojrzałem za siebie. Luta był już przy transerze. Otworzył klapę skrzynki narzędziowej w dolnej części kadłuba i nisko pochylony grzebał chwilę w jej wnętrzu. Nie zdążyłem przejść nawet połowy drogi, kiedy wyprostował się. Na ziemię spadły dwa podłużne przedmioty. Poznałem je od razu. Zwykłe stalowe saperki, jakich używa się po burzach piaskowych do usuwania zasp.

Przyjrzał im się, mruknął coś niezrozumiale i ponownie zagłębił się w otwartej wnęce. Po chwili obok pierwszych pojawiły się dwie dalsze łopatki. Luta starannie zamknął skrzynkę, obejrzał się, podniósł wydobyte narzędzia i ruszył w moją stronę. Przyspieszyłem, podszedłem do niego i wyjąłem mu z ręki dwie łopatki, jakbym go chciał uwolnić od zbyt dużego ciężaru. Nie zatrzymaliśmy się ani na moment.

— Ja bym… może ja też… — Fros zająknął się i umilkł.

— Nie spuszczaj ich z oka — powiedziałem. — Wiesz teraz, do czego są zdolni.

— Poczekaj — dodał Luta. — To już niedługo…

Stanąłem przy zwłokach Tellera, pochyliłem się i kantem łopaty nakreśliłem na ziemi podłużny prostokąt. Następnie, nie oglądając się na pozostałych, zacząłem kopać.

— Weź to — dobiegł mnie w pewnej chwili przytłumiony, jakby niechętny pomruk Luty. Odruchowo poszukałem go spojrzeniem. Stał przed stłoczonymi w ciasną grupę obcymi i podawał im saperki. Dwie. Dwie dla nas i dwie dla nich. Rachunek się zgadzał. Gdyby taki rachunek w ogóle istniał.

Kleen trzymał łopatki na wyciągniętych przede siebie dłoniach i przyglądał im się, jakby nie wiedział, co z nimi zrobić. Wreszcie odwrócił głowę.

— Gdzie? — usłyszałem jego głos.

— Może tam gdzie to się stało — odpowiedział ktoś niezdecydowanym tonem.

— Jak uważasz, Lon?

Nie chcą, żeby leżeli przy naszych — przebiegło mi przez myśl. Przyjąłem to bez gniewu. Po prostu stwierdziłem fakt. Odwróciłem się i spokojnie uderzyłem łopatą w twardy, jakby zmieszany z drobnymi okruchami żwiru grunt Drugiej.

— Zróbmy to tam, gdzie leżą. Uważam, że cała ta narada jest bez sensu.

— Tak myślisz?

— On ma rację, Kleen…

Przydałby się kilof. Ostrze łopaty dźwięczało trafiając w kamienie, ześlizgiwało się, poruszenie każdej grudki ziemi wymagało największego wysiłku, popartego ciężarem całego ciała. Tuż obok rytmicznie uderzała saperka Luty. Do tych dźwięków po chwili dołączyły dalsze. Pomyślałem, że jak ten glob długi i szeroki, jedynym, co teraz mąci jego ciszę, jest ten zmieszany brzęk łopat. Ale nie. Te głosy nie zmieniały niczego. W nich także była cisza przestrzeni.

Godzinę później stałem odwrócony plecami do czterech niewysokich podłużnych pryzm i patrzyłem, jak Luta z powrotem lokuje saperki w skrzynce narzędziowej. Zatrzasnąwszy pokrywę, nie skierował się jednak w naszą stronę, a wspiął na pancerz i zniknął w otwartym włazie. Słyszałem jego nierówny, przyśpieszony oddech. Rozległ się charakterystyczny syk starterów i pojazd powoli ruszył z miejsca, wykręcając dziób w kierunku zalanego szkliwem krateru. Klapa włazu zamknęła się z głośnym stukiem.

— Odejdźcie trochę w kierunku morza — dobiegło z kabiny. — Tu jednak jest ciągle to zero, zero trzy.

Rzuciłem okiem na okienko dozymetru. Zapomniałem o nim. Kilka minut mniej czy więcej nie gra wprawdzie roli, ale tu i tak nie zostało już nic do zrobienia.

— Chodź, Fros — powiedziałem. — Niech idą przodem.

— Poczekaj chwilę…

Obejrzałem się. Stali przed usypanymi przez siebie kopcami, nisko pochylając głowy. Jeden obok drugiego, równo jak w szeregu. Mimo woli wzruszyłem, ramionami. Odczekałem kilkanaście sekund i rzuciłem:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «„Rubin” przerywa milczenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «„Rubin” przerywa milczenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jacob Rubin - The Poser
Jacob Rubin
Emily Rubin - Stalina
Emily Rubin
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Isabel Bogdan - Mein Helgoland
Isabel Bogdan
Отзывы о книге «„Rubin” przerywa milczenie»

Обсуждение, отзывы о книге «„Rubin” przerywa milczenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x