Bohdan Petecki - Tu Alauda z Planety Trzeciej

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tu Alauda z Planety Trzeciej» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 1988, Издательство: Śląsk, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tu Alauda z Planety Trzeciej: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tu Alauda z Planety Trzeciej»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tu Alauda z Planety Trzeciej — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tu Alauda z Planety Trzeciej», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przybrzeżną dróżkę zagrodziła stercząca z jeziora stromizna niby olbrzymia zjeżdżalnia, zbudowana specjalnie dla śmiałków, którzy zapragnęliby wpadać do wody dopiero po nabraniu straszliwej szybkości.

Ostatni poszukiwacze opuścili już tę okolicę. Od strony Górka dobiegał głuchy gwar, ale tutaj nie było żywej duszy.

Mira bez wahania skręciła na dróżkę prowadzącą do niskiego siodełka między dwoma najbliższymi wzgórzami. Jakiś czas wspinali się noga za nogą skrajem łąki, po czym weszli między rzadko rosnące sosny. Minęli siodełko i chwilę później zobaczyli przed sobą okrągłą dolinkę, otoczoną ze wszystkich stron zalesionymi kopcami. Dziewczyna zatrzymała się.

— To musiało być tutaj — mruknęła jakby do siebie.

A więc przyprowadziła Łukasza w miejsce, z którego kosmici prawdopodobnie wystrzelili tę swoją petardę, na znak, że będą mówić.

— Skąd wiesz?

Mira wzruszyła ramionami.

— Znam tu każdy kąt. Na lewo jest jezioro, dalej tylko lasy, a na prawo szosa. Po cóż mieliby się przedzierać przez chaszcze. A znad jeziora czy z drogi musiano by ich zobaczyć. Przecież Górek jest tuż…

Łukasz rozejrzał się ciekawie. Te drzewa, ta trawa, te ożyny tworzące kolczastą zaporę przed ścianą lasu widziały tak niedawno istoty z gwiazd.

Przymknął oczy i próbował wyobrazić sobie, jak to było. Pusto. Nagle ukazuje się jakaś postać. Może dwie postacie. Zielone twarze, skośne oczy… Niosą dziwnego kształtu przedmiot. Skierowują go w górę. Pada strzał.

A może rzeczywiście wysłali tylko ze swojej kryjówki mały aparat, który sam wybrał to ustronie i w odpowiednim momencie narobił hałasu?

Już ziemskie roboty i automaty potrafią bardzo wiele, a co dopiero maszyny budowane przez kosmitów. Swoją drogą, gdzie oni mają tę kryjówkę? Pod wodą? W jakiejś nieznanej nikomu jaskini? W lasach? No, dziewiczej puszczy tutaj nie ma. Czyżby potrafili stawać się niewidzialni?

— Baran!

Łukaszowi błyskawicznie uciekły z głowy tajemnice kosmitów. Czego ona znowu ode mnie chce? Stoję spokojnie w miejscu, nie odzywam się…

Spojrzał z ukosa na Mirę. Ta jednak nie zdradzała objawów rozdrażnienia. Przeciwnie, wyglądała na zamyśloną. Rzuciła ubranie na trawę i obojętnie błądziła oczami po malowniczej dolince.

— Dwa barany… — wymruczała.

To już przesada! — zbuntował się w duchu chłopiec. Nagle usłyszał tępy odgłos, jakby ktoś uderzył w ziemię drewnianym młotkiem. Źródło tego dźwięku znajdowało się gdzieś blisko. Ale tu przecież nikogo nie ma.

Odruchowo pobiegł wzrokiem tam, gdzie patrzyła Mira, i westchnął trochę z ulgą, a trochę z rozczarowaniem. Powyżej jeżyn, w cieniu, pasły się dwa barany, biały i czarny. Jeden z nich tupnął widać kopytkiem.

Mira rozejrzała się wokół siebie, wybrała odpowiednią kępę trawy i usiadła.

— Czy nie powinniśmy już wracać? — spytał nieśmiało Łukasz sadowiąc się obok niej. — Twoja mama będzie czekać z obiadem…

— Nie pali się. I tak wszyscy będziemy czekać na Pawła. Jak go znam, nie pokaże się przed podwieczorkiem.

Chłopiec powstrzymał kolejne westchnienie i umilkł. Zatem przed podwieczorkiem będzie musiał porozmawiać z Pawłem. Albo pójść wprost do Kapelusznika.

Kątem oka pochwycił ruch między drzewami. A ponieważ myślał właśnie o niebezpiecznych sprawach i niebezpiecznych ludziach, zachował się niczym bohater westernu. Nie spojrzał wprost w podejrzane miejsce, tylko zrobił obojętną minę, a nawet uśmiechnął się do bielejącej w trawie okazałej purchawki, po czym zaczął zezować tak, że natychmiast stanęły mu łzy w oczach. Ale nie przeszkodziły mu dostrzec zaczajonej w cieniu postaci człowieka. Mężczyzny.

Nieznajomy patrzył prosto w ich stronę. Czy przyszedł tutaj przypadkiem? Gdyby tak było, nie chowałby się pod drzewami na widok dwojga młodych wczasowiczów najspokojniej wygrzewających się w promieniach słońca.

Łukasz podniósł się ospale i niedbałymi ruchami wciągnął dżinsy.

Bohaterowie westernów stają czasem do śmiertelnego boju bez koszuli, ale nigdy bez spodni. W trakcie tej czynności, wciąż psując sobie wzrok, spostrzegł, że tajemnicza postać opuściła swoją kryjówkę i trzymając się brzegu lasu idzie powoli w kierunku pasących się baranów. I w tym samym momencie przestała być dla Łukasza tajemniczą. Poznał szantażystę. Człowieka bez legitymacji.

— Udawaj, że nigdy nic i nie patrz tam — ostrzegł Mirę nie przestając darzyć uśmiechem nieczułej purchawki.

— Co takiego?

— Nie — patrz — tam — skąd — przysz — liś—my — wyskandował szeptem.

Niestety, kobiety rzadko bywają bohaterkami westernów, a jeśli się w nich pojawiają, to tylko po to, żeby mężczyźni mogli w ich obronie walczyć z nieprzeliczonymi bandami opryszków. Mira niezwłocznie wlepiła wzrok w zakazane miejsce.

— Odwróć się!

— Zwariowałeś? Niczego nie… A, widzę! — odkryła intruza i prychnęła lekceważąco. — To ten twój znajomy! Czego on tu szuka?

— Pewnie nas — powiedział ponuro chłopiec. — Nie patrz na niego — powtórzył.

O ile jednak jego pierwsze ostrzeżenie zostało puszczone mimo uszu za sprawą bliżej nieokreślonych cech kobiecego charakteru, o tyle drugie nie mogło być wzięte pod uwagę z powodów zgoła konkretnych. W tej chwili bowiem na zboczu cichej polanki zaczęły się dziać zdumiewające rzeczy.

Spod lasu dobiegła cała seria odgłosów podobnych do tego, który w pierwszej chwili Łukasz porównał w myśli do uderzenia młotka o ziemię. Wtedy był to jednak pojedynczy dźwięk. Teraz następowały po sobie coraz szybciej, aż zlały się w drobniutki werbel. Biały baran zbiegał po stoku prosto w kolczastą zaporę, jaką stanowiły zrośnięte ze sobą krzaki jeżyn. W jego ruchach było coś bardzo dziwnego. Coś, chciałoby się rzec, absolutnie niebaraniego. Biegł z każdą sekundą szybciej i cudaczniej. Właściwie nie był to już bieg, a spadanie. Nie chciało się wierzyć własnym oczom, ale nie ulegało wątpliwości, że nieszczęsny stwór po prostu nie może się zatrzymać. Przednie nogi zwijały się pod nim w trąbki i choć usiłował nimi przebierać, to jednak przebieranie trąbkami żadnemu stworzeniu nie jest w stanie zapewnić pożądanej równowagi. Tylne nogi wlokły się po ziemi jak dwa sparaliżowane ogony. Jeszcze moment i powietrze przeszył złowrogi trzask rozrywanych gałązek, któremu towarzyszył głośny, przepojony strachem i bólem okrzyk:

— Uuuu! Aaaa! O rany!

Widząc co się dzieje, drugi baran stanął słupka. Łukasz, oczywiście, wiedział, że słupka stają nie barany, tylko zające. Co z tego, skoro nie wiedział o tym sam zainteresowany.

— Aauuu! — rozbrzmiewało bez przerwy w krzakach.

— Me — e–e — e–e!.. — powiedział z gorączkowym pośpiechem czarny, wracając do pozycji horyzontalnej, to znaczy opadając z powrotem na przednie nogi.

— Uuuu! Aaaa! Na pomoc!

To nie są zwierzęta! — odkrycie tej prawdy wzbudziło u chłopca dreszcz emocji. Kosmici! Przebrani kosmici!

Zaraz. Kosmici? W baraniej skórze? To dlaczego jeden meczy jak czysto ziemska koza, a drugi wrzeszczy po ludzku: „o rany”!

— Ratunku! Uuuu!

— Me — e–c — e–e… — czarny baran zaczął ostrożnie schodzić w stronę kolczastej pułapki, która pochłonęła jego towarzysza. — Me — e–e — e–e… — płacz kozy brzmiał coraz natarczywiej. Odzywało się w nim żywe niezadowolenie, nagana i gniewny wyrzut.

— Czarny baranie! — zawołał męski głos z góry. — Gdzieżeś ty bywał, żeś zapomniał rodzinnej mowy? A może coś ci się pomyliło?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tu Alauda z Planety Trzeciej»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tu Alauda z Planety Trzeciej» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Tu Alauda z Planety Trzeciej»

Обсуждение, отзывы о книге «Tu Alauda z Planety Trzeciej» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x