• Пожаловаться

Walery Briusow: Okno w nieskończoność

Здесь есть возможность читать онлайн «Walery Briusow: Okno w nieskończoność» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1980, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Walery Briusow Okno w nieskończoność

Okno w nieskończoność: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Okno w nieskończoność»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prezentowany wybór rosyjskiej i radzieckiej fantastyki naukowej jest jedną z wielu możliwości przekazania naszym Czytelnikom ogromnej i zróżnicowanej sfery literatury pięknej, będącej w swojej istocie następstwem rewolucji naukowo-technicznej. Nawet taki wybór, siłą rzeczy zawężony do gatunków tzw. małej prozy fantastyczno-naukowej (opowieść, opowiadanie, nowela), oraz do jednej tylko literatury radzieckiej, mianowicie rosyjskiej, jest wszakże jakby konturem lub szkicem rozwoju tego obszaru literatury od zarania fantastyki naukowej do naszej współczesności. Należy się spodziewać, że Czytelnik polski dojrzy także w antologii "Okno w nieskończoność" najważniejsze tendencje współczesnej radzieckiej fantastyki naukowej. Wszystkie jej kierunki sprowadzają się bowiem do wszechstronnego i dogłębnego studium człowieka — nie do naukowo-technicznych aspektów rewolucji naukowo-technicznej, lecz do problemów społeczno-psychologicznych.

Walery Briusow: другие книги автора


Кто написал Okno w nieskończoność? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Okno w nieskończoność — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Okno w nieskończoność», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„… Przebieg takiego zderzenia nietrudno sobie wyobrazić: zmieniłoby się położenie osi i kierunek ruchu wirowego Ziemi, morza opuszczałyby swoje teraźniejsze łono i podporządkowałyby się nowemu równikowi, ludzie i zwierzęta zginęliby w tym wszechświatowym potopie, zagładzie uległyby wszystkie narody, zniszczone zostałyby wszystkie pomniki ludzkiego rozumu…” „Ale zderzenie nie nastąpiło i nie mogło nastąpić, ponieważ Ziemia opóźnia się kilka godzin w punkcie przecięcia orbit i dogania tylko ogon komety w postaci potoków spadających gwiazd.

„Zderzenie jednakże jest możliwe, ale tylko wtedy, kiedy przejście kornety przez perigeum, to jest najbliższy Słońca punkt jej orbity, przypadnie 28 listopada. Podobny przypadek zdarza się tylko raz na 2500 lat. Obecny rok 1933 jest właśnie tym rokiem.

„Ale do obawy, tak jak to było wcześniej, nie mamy podstaw. Masa głowicy jest zbyt znikoma i zbyt rozrzedzona, ażeby wyrządzić nam szkodę, powietrzna otoczka Ziemi jest wystarczająco bezpieczną ochroną. Być może, przejdą burze magnetyczne i będziemy świadkami najwspanialszych w świecie fajerwerków.

„Inaczej oczekiwane zderzenie może się odbyć na naszym satelicie. Księżyca nie chroni atmosfera. Jego glob pocięty jest pęknięciami. Bombardowanie Księżyca meteorytami Bieli rozpocznie się 29 listopada. Tym razem nie możemy z przekonaniem ręczyć za bezpieczny los naszego satelity”.

Artykuł wywołał potrzebne wrażenie… W Waszyngtonie wniesiona została interpelacja w parlamencie dotycząca „nieodpowiedzialnej księżycowej literatury”. Ignacy Ruff zrozumiał, że giełda tym razem połknęła haczyk. I rzeczywiście notowania na giełdzie doznały niczym nie uzasadnionych wahań w dół i w górę, po czym zawisły w stanie chwiejnej równowagi. Nastąpił czas zdecydowanego działania.

8

Rankiem 28 listopada Ignacy Ruff przybył na stupięćdziesięciotonowej motorowej półpodwodnej łodzi do zatoki wyspy i, nie schodząc na brzeg, przekazał inżynierowi Korwinowi rozkaz od „Związku pięciu”, aby dzisiejszej nocy rozpoczął bombardowanie Księżyca.

Następnie łódź zacumowała na zewnętrznej redzie i zanurzyła się tak, że nad falami widniało tylko owalne pudło kapitańskiego mostku z zamkniętymi na głucho lukami.

Wiał silny, porywisty wiatr. Nad mrocznym morzem nisko pędziły chmury. Kipiał przybój i fale oceanu rozpryskiwały się o skały wyspy. Deszcz lał bez przerwy. W dali, w górach huczały wodospady.

Ignacy Ruff stał w nadbudówce sam, spoglądając przez zalewany zielonymi falami iluminator na skręcające się w podmuchach wiatru wyleniałe palmy, na mętniejące obłoki, które rwały się i kłębiły wśród skał nad kraterem. Nadchodził wieczór. Z dołu, z łodzi zanurzonej w wodzie, dobiegały głosy niczego nie podejrzewających mechaników.

Ruff zbliżył zegarek do oczu. Zaraz też przetarł rękawem potniejącą szybę iluminatora. Słyszał teraz, jak powoli bije mu serce. Trzydzieści sekund pozostało do wyznaczonego terminu. Czy to od kołysania, czy od gorącego i gęstego jak rozgrzany olej powietrza zanurzonej łodzi, od przepracowania w ciągu ostatnich dni — w ciągu tych trzydziestu sekund Ignacy Ruff poczuł tak nagły rozbrat z samym sobą, że przekraczało to prawie jego duchowe siły. Gardło ścisnął mu żelazny spazm. Jego potężne ciało osłabło i zwalił się na metalową ścianę. W ciągu trzydziestu sekund — zrozumiał to — nie zdąży zejść na dół i przez radio rozkazać inżynierowi Korwinowi, aby zaniechał tego głupiego, nieobliczalnego, potwornego przedsięwzięcia…

I oto ukosem zza skał — ujrzał to tylko na mgnienie oka przez iluminator — wśliznął się w poszarpane obłoki owalny cień… Czerwonawy ślad po nim zgasł na niebie.

Ignacy Ruff naparł całym swym ciężarem na brązowy ankier luku, odkręcił go, odrzucił i do pasa wychylił się z łodzi. Fala chlasnęła go w twarz i wiatr tańczący po pienistych grzebieniach zaświstał mu między wykrochmalonym kołnierzykiem i uszami. W mroku słychać było tylko ciężki łoskot przyboju.

Potem huknęło, rozjaśniło się gdzieś w górach i zadudniło… Coraz częściej, żwawiej… Gromowe uderzenia zlały się w ryk potwornej syreny i ze świstem, zza zębatych skał runął w niebo drugi pocisk.

Ignacy Ruff potrząsną! nad siwą głową pięściami i nie panując nad sobą krzyknął:

— Hiphip hura!

Ale jego głos zginął wśród szumu fal i wiatru jak pisk komara.

9

Tymczasem na dnie krateru, gdzie kołysały się na słupach latarnie elektryczne i cienie od kłębów żółtego dymu i podnoszących się dźwigów błądziły po skałach, inżynier Korwin dyrygował wysyłaniem pocisków międzyplanetarnych. Twarz ochraniała mu podobna do świńskiego ryja maska przeciwgazowa. Uwijało się tam kilkudziesięciu specjalnie wyselekcjonowanych robotników, także w maskach. Jedni podprowadzali podobny do szubienicy dźwig z wiszącym pociskiem do placu startowego, jeszcze inni ostrożnie opuszczali pocisk wylotem w dół, na stalowy, z lekka pochylony dysk pola startowego i spiesznie oddalali się.

Inżynier Korwin zbliżał się do stojącego na sztorc pocisku, pokręcał masywnymi śrubami dysku ustawiając go pod właściwym kątem i zrywał zawleczkę zapalnika… Przez sekundę sypały się iskry, potem rozlegał się podobny do uderzenia pioruna grzmot, gigantyczne jajo pocisku podskakiwało na kilka metrów w powietrzu i tam wirując, jakby zmagało się z sobą, nie wzlatywało i nie opadało, detonowało coraz szybszą serią wybuchów — jeszcze sekunda, i porwane ich huraganem unosiło się ciężko w górę. Syczący ślad po nim zniknął za chmurami.

I tak jeden za drugim, w odstępach dwóch-trzech minut, unosiły się pociski w przestrzeń międzyplanetarną.

Gęsty, gryzący dym napełniał krater. Nadchodziła noc, a wystrzelono zaledwie sześćdziesiąt pocisków. Ludzie opadli z sił… To jeden, to drugi, brnęli zataczając się do strumienia, aby zanurzyć w wodzie skołataną głowę. Inni brali z rozbitych skrzynek butelki, i, odbijając szyjki, łapczywie połykali wódkę.

Korwin ponaglał, podbiegał do słabnących, wyciągał z kieszeni pliki dolarowych papierków — obiecywał ogromną premię za każdą wystrzeloną rakietę. W ciągu następnej godziny udało się ich wyprawić dwadzieścia pięć. Ale potem kilku ludzi zdarło z siebie maski i upadło krztusząc się. Jeden z pocisków, podprowadzony do dysku, zerwał się z dźwigu i potoczył po ziemi. Wszyscy upadli w panice. Ale inżynier Korwin wskoczył na jego nitowany kadłub i napisał na mim kredą:,Za wystrzelenie w ciągu półtorej minuty — 1000 dolarów”.

Deszcze i burza, które przeszły nad kraterem, odświeżyły nieco powietrze liczba burzycieli Księżyca przekroczyła setkę. O drugiej w nocy burzowe chmury rozerwały się na moment i pojawiła się tarcza Księżyca. Była oślepiająco czysta i jasna.

Tej nocy mieszkańcy wyspy — ponad cztery tysiące robotników — zostali ewakuowani z miejsca prac do baraków na wybrzeżu… Stali w ciemnościach grupkami. Patrzyli na wznoszące się z krateru ogniste ogony rakiet. Nikt nie wiedział, po co budowało się te pociski i dokąd wzlatywały one w tę burzliwą noc. Czuli tylko, że dzieje się coś niedobrego.

Przesądni szeptali modlitwy. Rozgniewani umawiali się, że wszystko opublikują w gazetach — jak tylko odzyskają wolność i wrócą na kontynent — ujawnią wszystkie przestępstwa i całe bezprawie, jakiego dopuszczono się na tej przeklętej wyspie. Tchórzliwi chowali się wśród nadmorskich skał, zatykając uszy, kiedy nieznośne wycie pocisku zagłuszało łoskot przyboju i szum fal. Nieliczni spośród uświadomionych szeptali między sobą złośliwie i ponuro, że pociski bombardują w tę noc, poprzez Ocean Atlantycki, miasta republik radzieckich.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Okno w nieskończoność»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Okno w nieskończoność» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Marek Oramus: Senni zwycięzcy
Senni zwycięzcy
Marek Oramus
Stanisław Lem: Cyberiada
Cyberiada
Stanisław Lem
Robert Sheckley: Kroki w nieznane. Tom 4
Kroki w nieznane. Tom 4
Robert Sheckley
Andriej Bałabucha: Wynalazca wiecznosci
Wynalazca wiecznosci
Andriej Bałabucha
Отзывы о книге «Okno w nieskończoność»

Обсуждение, отзывы о книге «Okno w nieskończoność» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.