Walery Briusow - Okno w nieskończoność

Здесь есть возможность читать онлайн «Walery Briusow - Okno w nieskończoność» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1980, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Okno w nieskończoność: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Okno w nieskończoność»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prezentowany wybór rosyjskiej i radzieckiej fantastyki naukowej jest jedną z wielu możliwości przekazania naszym Czytelnikom ogromnej i zróżnicowanej sfery literatury pięknej, będącej w swojej istocie następstwem rewolucji naukowo-technicznej. Nawet taki wybór, siłą rzeczy zawężony do gatunków tzw. małej prozy fantastyczno-naukowej (opowieść, opowiadanie, nowela), oraz do jednej tylko literatury radzieckiej, mianowicie rosyjskiej, jest wszakże jakby konturem lub szkicem rozwoju tego obszaru literatury od zarania fantastyki naukowej do naszej współczesności. Należy się spodziewać, że Czytelnik polski dojrzy także w antologii "Okno w nieskończoność" najważniejsze tendencje współczesnej radzieckiej fantastyki naukowej. Wszystkie jej kierunki sprowadzają się bowiem do wszechstronnego i dogłębnego studium człowieka — nie do naukowo-technicznych aspektów rewolucji naukowo-technicznej, lecz do problemów społeczno-psychologicznych.

Okno w nieskończoność — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Okno w nieskończoność», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— I co z tym robisz? Sprzedajesz czy co?

— Nie-e! Za dużo z tym kłopotu. Niechby tak mnie koledzy zobaczyli na targu ze szklanką w ręce, wyśmialiby. A ja lubię, żeby wszystko było cicho i spokojnie. Żona na zimę smaży. Umówiliśmy się z bratem: on daje cukier, a ja jagody. Mówię ci, dwa kółka to jest coś. Weź w zimie na raty. W ciągu lata koszty ci się zwrócą. Zobaczysz.

— Beniaminie, zdaje mi się, że ktoś ci chce gwizdnąć skuter. Słyszysz, ktoś zapuszcza motor.

Kondratiuk wyciągnął szyję i zaczął nadsłuchiwać, a potem rzucił się do drzwi, zapominając rozmienić rubla.

— Jesteś głodny, Wołodia? — spytała Ania.

— Jak wilk — odparł Czesnokow. — Sto lat nie jadłem — dodał i roześmiał się.

Ania spojrzała na niego spod oka i też się roześmiała.

— No to siadaj.

Zadźwięczały talerze. Znowu odezwał się dzwonek u drzwi i znowu był to Kondratiuk.

— Wszystko w porządku — powiedział, szczerząc zęby w uśmiechu. — Minie tam nie mogą niczego gwizdnąć. Ja mam, bracie, takie zaimki!

Nagle spojrzał zdziwiony, wzruszył ramionami i zapytał:

— A wy co, wesele teraz macie czy imieniny? Czemu się śmiejecie?

— Jeść mi się chce, stary — powiedział Czesnokow. — Rozumiesz, bracie, tak mi się chce jeść, że już nie mogę wytrzymać.

— Ahaa — przeciągnął Kondratiuk z niedowierzaniem. — W takim razie rozumiem. No, dobra, a co będzie z moim rubelkiem?

Kondratiuk wyszedł zadowolony — rubla rozmienił, ze skuterem wszystko w porządku, a więc czego tu jeszcze chcieć?

— Wołodia — powiedziała Ania wieczorem, kiedy szli spać — ja przecież wiem, że ty jeszcze wiele napiszesz.

— Wiele, bardzo wiele.

A jednak po tym wydarzeniu Czesnokow jakoś oklapł. Mimo wszystko czuł się okropnie. I nawet nie o to mu chodziło, że wkrótce miał się ukazać jego zbiorek pod cudzym nazwiskiem, a już z pewnością nie o to, że ktoś inny weźmie za niego honorarium. Czesnokow czuł, że Sieriegin po prostu nie mógł napisać takich wierszy. Co innego pisać wiersze po to, aby w oczach ukochanej kobiety ujrzeć wyraz radosnego zdumienia, a co innego po to, by stać się kamieniem milowym w poezji.

Zbieg okoliczności? Oczywiście. Przecież Sieriegin ich nie ukradł! Ale dlaczego to musiał być właśnie on? Czesnokowowi byłoby lżej, gdyby to był ktoś inny. Pionow, albo choćby sam redaktor naczelny gazety. Ach, prawda, naczelny nie pisuje wierszy.

Czesnokow zabrał się do prac domowych. Trzeba było odnowić mieszkanie. Pracował z jakąś dziwną pasją. Z hałasem zeskrobywał z sufitu ledwie trzymający się tynk, wyrywał „z mięsem” gwoździe z rozeschniętej podłogi, w ciągu wieczoru wypijał trzy litry kwasu i wyśpiewywał na całe gardło arie z popularnych operetek.

— Wowka — mówiła Ania — no, zastanówże się, przecież ty naprawdę wcale nie jesteś taki. Co ty za pozę przybierasz?

— Jestem taki, jestem siaki — recytatywem ciągnął Czesnokow. — Jestem jakiś taki.

— Nieprawda. Teraz jesteś rozgoryczony. Ale na kogo? Po co?

Czesnokow, nie odpowiadając, jednym uderzeniem młotka wbił gwóźdź w deskę aż po samą główkę.

Któregoś dnia, fałszując rozpaczliwie, zaśpiewał: „Czy kniaź jest zdrów? Dlaczego wpadł w zadumę?”.

Ania ze łzami w oczach wpadła do pokoju i krzyknęła:

— Tchórz! Zdradziłeś się! Ty myślisz, że to nie zadem zbieg okoliczności, tylko że on ci wierszo ukradł! I dlatego się wściekasz!

— Nie, wcale tak nie myślę. A w ogóle to rzeczywiście czuję się parszywie i jest mi przykro. Wkrótce mi przejdzie i wszystko pójdzie w niepamięć. Chciałabyś — nowe wiersze? Ciepłe, prosto z pieca! No powiedz, chciałbyś?

— Chciałabym — powiedziała Ania i brudnymi rękami wytarła oczy.

Było tego zaledwie osiem zwrotek surowo wyciosanych z twardego kamienia, lecz Ania zrozumiała, że Wowce ulżyło, że odżył.

A w dwa tygodnie później spotkał te wiersze w „Litieraturnoj gazietie”. Pod wierszami widniało nazwisko jakiegoś poety nie znanego Czesnokowowi.

Czesnokow nawet się nie zdziwił, ani też nie grał roli człowieka pokrzywdzonego i z trudem poddającego się zrządzeniom losu. Przestał za — pisywać swoje wiersze, nie starał się też ich zapamiętać, lecz po prostu w długie zimowe wieczory improwizował przed jedyną swoją słuchaczką — Anieczką. Nienadzwyczajny był z niego recytator. Ze sceny, być może, nawet nie chciano by go słuchać. A szkoda. Bo wystarczyło mu tylko zaufać i zrozumieć, że świat rodzący się w jego wierszach to świat prawdziwy, niezależnie od całej swej fantastyczności.

A Anieczka ufała mu i rozumiała go.

Gdyby tak przypadkiem obecny był na tych wieczornych czytaniach Kondratiuk, zapewne zdziwiłby się i powiedział:

— Ależ bucha z ciebie, Czesnokow! Po prostu tryskasz wierszami. Zapisuj je tylko i zamieniaj na walutę. Skuter ku…

Lecz Kondratiuk nigdy nie słyszał wierszy Czesnokowa — to się nie opłacało, czyli — nie miało sensu. Zresztą w jego wiersze Czesnokowa rozsypałyby się w bezbronnych słów, nieśmiałych, niezdarnych, śmiesznych.

Anieczka potajemnie zapisywała zwrotki, które zdołała zapamiętać a pamięć miała znakomitą. Paczka kartek puchła z miesiąca na miesiąc. Czesnokow wiedział, że żona usiłuje „zachować dla potomności” jego utwory, lecz nie zamierzał jej tego zabraniać. Nigdy też nie prosił, aby mu je przeczytała. Zresztą po co miał czytać brudnopisy? Wszystkie swoje wiersze mógł spotkać w gazetach, w czasopismach, w zbiorkach. Prawda, że zawsze widniały pod nimi cudze nazwiska. Ale cóż z tego?

Kilka razy do Czesnokowa do pracy dzwonił Pionow prosząc, aby przyniósł coś najnowszego. Czesnokow jednak zawsze znalazł sobie pretekst, żeby odmówić. Za pierwszym razem powiedział, że rzucił pisanie, ale Pionow nie uwierzył mu:

— Teraz to już nie zależy od ciebie: rzucić czy nie rzucić. One same będą rodzić się w twojej głowie, i ty już nic na to nie poradzisz.

Następnym razem Czesnokow oznajmił, że nie ma nic dobrego, a przy kolejnym telefonie — że nie ma czasu. I była to prawda, gdyż grupa, w której pracował Władimir, właśnie wykańczała projekt. Ostatnim razem Czesnokow powiedział tylko jedno zdanie:

— Sytuacja bez zmian — i odwiesił słuchawkę.

Pionow zadzwonił jeszcze raz, prosząc o pozwolenie przyjścia do Czesnokowa do domu. Czesnokow nie miał powodu odmawiać, wyznaczył więc termin, tymczasem jednak zupełnie niespodziewanie wyjechał na delegację.

Lecz Pionow mimo to przyszedł. W domu była Anieczka. Pionow przedstawił się, a dowiedziawszy się, że Czesnokow wyjechał, ucieszył się nawet.

Jakiś czas rozmawiali o poezji i dogadali się, że podobają im się ci sami poeci. Jak gdyby przypadkiem Pionow zapytał, czy Czesnokow nadal pisze wiersze. Anieczka w milczeniu pokazała mu paczkę kartek i opowiedziała, jak to zapisuje je w tajemnicy przed Władimirem.

— Wszystkie były już w gazetach lub czasopismach — dodała. — To po prostu coś okropnego.

— No tak, no tak — powiedział Pionow. — A czy pozwoli pani, abym to przejrzał?

Anieczka pozwoliła. Pionow szybko przekartkował stronice zapełnione wyraźnym pismem.

— Ja także to już czytałem — powiedział w końcu.

— No i widzi pan — powiedziała Anieczka ze smutkiem. — Cała tragedia polega na tym, że on już nie może nie pisać, nawet gdyby chciał. Milczy za dnia, to nocą we śnie się wygada.

— Tak, tak! A czy pani mogłaby mi dać te wiersze na kilka dni?

— Proszę, niech pan je weźmie. Tylko nie chciałabym, żeby Wołodia się dowiedział.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Okno w nieskończoność»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Okno w nieskończoność» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Okno w nieskończoność»

Обсуждение, отзывы о книге «Okno w nieskończoność» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x