Wyobraźmy sobie, że znaleźliśmy się pośrodku krateru Ptolomeusza, którego średnica wynosi 157 km. Najwyższy punkt otaczającego go wału wznosi się na 2300 m nad dnem krateru. Z centrum krateru nie udałoby się więc zobaczyć, jego wału, gdyż krzywizna globu Księżyca pozwala z tej odległości dostrzec jedynie góry wznoszące się na wysokość co najmniej 4100 metrów! Pojawienie się takiego krateru można wyjaśnić tylko wielowarstwową budowa Księżyca.
Nietrudne jest modelowanie przedstawionego wyżej mechanizmu powstawania kraterów: arkusz blachy posypmy warstwą mąki o grubości l-2 mm, później zaś z dość dużej wysokości strącajmy nań krople wody, a otrzymamy kratery księżycowe o różnej średnicy, lecz tej samej głębokości.
Przyjrzyjmy się jeszcze niektórym szczegółom rzeźby Księżyca.
Mówiliśmy już, że nie wiemy nic o twórcach Księżyca ani o ich celach. Dalecy jesteśmy rzecz prosta od myśli, że po dziś dzień żyją oni na Księżycu. Przypuszczalnie przestało także działać wiele jego mechanizmów: Księżyc się „rozstroił”. Bieguny uległy przesunięciu. Prawdopodobnie rozłażą się jakieś szwy powłoki wewnętrznej. Chyba rozejście się takiego szwu dało jeden z najdziwniejszych utworów powierzchni Księżyca — prostą szczelinę długości 100 kilometrów. Widocznie eksplozje gazów z wnętrza Księżyca spowodowały wytworzenie się wzdłuż takiego pęknięcia łańcuszków niewielkich kraterów, którym przypisuje się pochodzenie wulkaniczne. Niekiedy długość takiego łańcucha sięga 150 km przy średnicy poszczególnych kraterów nie przekraczaj ącej 5 km. Między rozsuniętymi płatami poszycia wyrwały się z głębi gazy. One właśnie wytworzyły owe kratery…
W „Komsomolskiej Prawdzie” z 20 grudnia 1969 opublikowano artykuł o jaskrawych anomaliach grawitacyjnego pola Księżyca, wywołanych zwiększonym przyciąganiem w okolicach wielkich mórz księżycowych — Morza Deszczów, Jasności, Przesileń, Nektaru, Wilgoci, Wschodniego. Artykuł zatytułowano „Ostatni dziw Księżyca”. Jeśli jednak przyjmiemy hipotezę wydrążonego, sztucznie skonstruowanego Księżyca, nie będzie w tym nic dziwnego. Kiedyś pod tymi obszarami, z których uderzenia olbrzymich meteorytów zerwały „wykładzinę cieplną”, po wewnętrznej stronie powłoki Księżyca znajdowały się potężne „betoniarki” do sporządzania masy, którą zalano morza. Owe urządzenia prawdopodobnie tam pozostały. Są one dość masywne i powodują kaprysy grawitacji.
Wcale nie przytoczyliśmy tu wszystkich pośrednich dowodów sztucznego pochodzenia naszego Księżyca. Hipoteza ta wyjaśnia i powstanie jasnych promieni uważanych od dawna za tajemnicę Księżyca, i rozmieszczenie kraterów, od których rozchodzą się te jasne promienie, i pochodzenie oraz rozmieszczenie ciemnych plam na powierzchni Księżyca, i zagadkowe barwne plamy zaobserwowane w ostatnich latach na Księżycu przez uczonych amerykańskich i francuskich, i asymetrią Księżyca, i nieoczekiwanie silny strumień ciepła biegnący z jego wnętrza…
To wszystko jednak dowody pośrednie. Trzeba zdobyć bezpośrednie.
Komsomolskaja Prawda, 1970
Przełożył Bolesław Baranowski