Isaac Asimov - Fundacja i Ziemia

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Fundacja i Ziemia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fundacja i Ziemia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fundacja i Ziemia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trevize, Pelorat i przedstawicielka planety Gai, Bliss, poszukują legendarnej kolebki ludzkości — Ziemi. Na każdej z odwiedzanych planet spotykają inną cywilizację bądź ślady dawnych cywilizacji. Trevize pragnie przekonać się, czy wybierając Gaję jako model dalszego rozwoju ludzkości podjął słuszną decyzję. Odpowiedź znajdzie dopiero na Księżycu, gdzie rozegra się zaskakujący finał wyprawy.

Fundacja i Ziemia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fundacja i Ziemia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy Odległa Gwiazda” wylądowała, niebo miało bladoniebieski, przetykany bielą, kolor. Na płycie portu wiatr był nie mniej porywisty niż nad nim i chociaż jego podmuchy nie zagrażały już statkowi, Trevize zadrżał. Było po prostu bardzo zimno. Trevize uświadomił sobie od razu, że cała odzież, którą mieli na statku, była zupełnie nieodpowiednia na pogodę, która panowała na Comporellonie.

Natomiast Pelorat rozejrzał się z uznaniem i głęboko, z wyraźną przyjemnością, zaczerpnął powietrza, rozkoszując się, przynajmniej w pierwszej chwili, ukłuciem mrozu. Rozpiął nawet kurtkę, aby poczuć na piersi powiew wiatru. Wiedział, że za chwilę zapnie ją znowu i poprawi nawet szalik, ale na razie chciał poczuć, że wokół jest atmosfera. Na statku nigdy się tego nie czuło.

Bliss ciasno owinęła się w kurtkę i naciągnęła czapkę na uszy. Ręce schowała w rękawiczkach. Wyglądała jak obraz nieszczęścia i wydawało się, że zaraz się rozpłacze.

— To zły świat — mruknęła. — Nie lubi nas i dlatego nas tak wita.

— Nic podobnego, Bliss — powiedział z przekonaniem Pelorat. — Jestem pewien, że miejscowi lubią ten świat i że on… no, tego… lubi ich, jeśli chcesz to ująć w ten sposób. Zaraz znajdziemy się w jakimś pomieszczeniu, a tam będzie ciepło.

Jak gdyby po namyśle okrył ją połą swej kurtki. Przytuliła się do niego.

Trevize starał się nie zwracać uwagi na temperaturę. Dostał od zarządu portu namagnetyzowaną kartę i zaraz sprawdził na komputerze kieszonkowym, czy są tam wszystkie niezbędne szczegóły numer pasa i stanowisko, nazwa statku i numer silnika, i tak dalej. Raz jeszcze sprawdził statek, żeby się upewnić, czy jest dobrze zamknięty i podjął wszelkie środki ostrożności, aby zabezpieczyć go przed niepożądanymi gośćmi (zbytecznie zresztą, gdyż — biorąc pod uwagę prawdopodobny poziom techniki comporellońskiej — statkowi nic nie groziło, a gdyby groziło, to i tak żadne odszkodowanie nie zrekompensowałoby jego utraty).

Trevize znalazł postój taksówek tam, gdzie powinien był być (wiele urządzeń w portach kosmicznych było znormalizowanych pod względem wyglądu, sposobu korzystania i umiejscowienia, co było zrozumiałe, zważywszy, że korzystała z nich wieloświatowa klientela).

Przywołał taksówkę. Kierowcy powiedział krótko: „Do miasta”.

Taksówka miała diamagnetyczne płozy. Podjechała do nich i zatrzymała się, spychana nieco wiatrem, drgając lekko skutkiem wibracji spowodowanych niezbyt cichą pracą silnika. Miała ciemnoszary kolor, a na tylnych drzwiach emblemat. Taksówkarz był ubrany w ciemną kurtkę i białą futrzaną czapkę.

Pelorat, spostrzegłszy to, powiedział cicho:

— Wydaje się, że gustują tu w czerni i bieli.

— W samym mieście mogą być żywsze kolory powiedział Trevize.

Kierowca spytał przez mały mikrofon, być może po to, aby nie otwierać okna:

— Do miasta?

Mówił z lekkim zaśpiewem. Miało to pewien urok, a przy tym nietrudno było go zrozumieć, co powitali z ulgą na obcym świecie.

— Tak — odparł Trevize i otworzyły się tylne drzwi pojazdu.

Najpierw weszła Bliss, potem Pelorat, a na końcu Trevize. Drzwi same zamknęły się za nimi i owionęło ich ciepłe powietrze.

Bliss roztarła dłonie i z ulgą westchnęła.

Taksówka wolno ruszyła.

— Statek, którym przylecieliście, ma napęd grawitacyjny, tak? — spytał kierowca.

— Biorąc pod uwagę sposób, w jaki lądował, chyba nie ma pan co do tego wątpliwości? — odparł sucho Trevize.

— A więc jest z Terminusa? — pytał dalej taksówkarz.

— A zna pan inny świat, gdzie by mogli zbudować taki statek? — powiedział Trevize.

Kierowca umilkł, jakby przetrawiał odpowiedź, a tymczasem taksówka nabierała prędkości. W końcu spytał:

— Zawsze odpowiada pan pytaniem na pytanie?

Trevize nie mógł się powstrzymać.

— A dlaczego nie?

— W takim razie jak by pan odpowiedział, gdybym spytał, czy nazywa się pan Golan Trevize?

— Odpowiedziałbym: „Dlaczego pan pyta?”

Taksówka zatrzymała się przy wyjeździe z portu, a kierowca powiedział:

— Z ciekawości. Pytam ponownie: pan jest Golanem Trevize?

— A co to pana obchodzi? — odparł wrogo Trevize.

— Drogi przyjacielu — rzekł na to taksówkarz. — Nie ruszymy się stąd, dopóki nie odpowie pan na to pytanie. I jeśli za dwie sekundy nie usłyszę jasnej odpowiedzi — tak lub nie — to wyłączam ogrzewanie w kabinie pasażerskiej i potem możemy poczekać. Czy pan jest Golanem Trevize, radnym z Terminusa? Jeśli odpowie pan przecząco, to będzie pan musiał pokazać mi swoje papiery.

— Tak, jestem Golan Trevize — powiedział Trevize — i jako radny z Fundacji oczekuję traktowania należnego memu stanowisku. Jeśli mi pan w czymś uchybi, to wpakuje się pan w niezłe tarapaty. No i co teraz?

— Teraz możemy porozmawiać nieco swobodniej. — Taksówka znowu ruszyła. — Starannie dobieram pasażerów i spodziewałem się podwieźć tylko dwóch mężczyzn. Obecność tej kobiety była dla mnie niespodzianką, więc pomyślałem, że mogłem się pomylić. Ale skoro już was mam, to sami wyjaśnicie na miejscu, skąd się ona wzięła.

— Nie wie pan, do jakiego miejsca jedziemy.

— Tak się składa, że wiem. Jedziecie do Ministerstwa Komunikacji.

— To nie jest miejsce, gdzie chcę jechać.

— To nie ma absolutnie żadnego znaczenia, panie radny. Gdybym był taksówkarzem, to zawiózł bym pana, gdzie pan chce. Ponieważ nim nie jestem, zawiozę was tam, gdzie ja chcę.

— Przepraszam — rzekł Pelorat, pochylając się do przodu — ale pan wygląda na taksówkarza. Prowadzi pan taksówkę.

— Każdy może prowadzić taksówkę, ale nie każdy ma zezwolenie. I nie każdy samochód, który wygląda jak taksówka, jest taksówką.

— Skończmy tę zabawę — powiedział Trevize. — Kim pan jest i co pan wyrabia? Niech pan pamięta, że odpowie pan za to przed Fundacją.

— Ja na pewno nie — odparł kierowca. — Może moi przełożeni. Jestem agentem comporellońskiej służby bezpieczeństwa. Mam rozkaz traktować pana z szacunkiem należnym panu z racji stanowiska, ale musi pan jechać tam, gdzie pana wiozę. I niech pan uważa na swoje reakcje, bo ten pojazd jest uzbrojony, a ja mam rozkaz bronić się w razie ataku.

16

Samochód, osiągnąwszy normalną dla taksówki szybkość, jechał dalej gładko i bez zatrzymywania się, a Trevize siedział w milczeniu, jak skamieniały. Wiedział bez patrzenia, że Pelorat spogląda co chwila na niego z wyrazem niepewności na twarzy, jakby pytał: „I co teraz zrobimy? No, powiedz”.

Bliss, jak przekonał się zerknąwszy na nią, siedziała spokojnie, najwyraźniej wcale nie przejmując się sytuacją. No jasne, przecież była całym światem. Cała Gaja, choć odległa w przestrzeni, znajdowała się w jej ciele. W razie prawdziwego niebezpieczeństwa miała się czym bronić.

Ale o co tu chodziło?

Widocznie ten funkcjonariusz ze stacji granicznej przesłał zwykły sh~żbowy raport, nie wspominając w nim o Bliss, i raport ten wzbudził zainteresowanie służby bezpieczeństwa i przede wszystkim Ministerstwa Komunikacji. Dlaczego?

Czasy były pokojowe. Trevize nic nie wiedział o żadnym napięciu w stosunkach Terminusa z Comporellonem. W końcu sam był członkiem władz Fundacji…

Zaraz, przecież sam powiedział temu funkcjonariuszowi na stacji granicznej — nazywał się chyba Kendray — że przybywa tu, aby spotkać się w ważnej sprawie z rządem Comporellona. Powiedział to z naciskiem, chcąc skłonić Kendraya, aby ich przepuścił. Kendray musiał o tym wspomnieć w swoim raporcie i to właśnie wzbudziło zainteresowanie rządu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fundacja i Ziemia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fundacja i Ziemia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Fundacja i Ziemia»

Обсуждение, отзывы о книге «Fundacja i Ziemia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x