Robert Silverberg - Prądy czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Prądy czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prądy czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prądy czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdyby ktoś chciał wybrać się na wycieczkę w przeszłość, w roku 2058 byłoby to możliwe, ale nie łudźmy się, ani tanie, ani bezpieczne. Należy przede wszystkim przestrzegać przepisów ustalonych przez służbę czasową. Co ma zrobić pilot wycieczki, jeśli niesforny turysta umknie z grupy i zagubi się w czasie? Przydarzyło się to Judsonowi Danielowi Elliotowi III… i zakończyło niewesoło.

Prądy czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prądy czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Pańska rodzina pochodzi ze Sparty? — spytałem na początek.

— Och nie, nie. Dziadek przyjechał tu przed wiekiem z Cypru. Chodzi o dziadka po mieczu. Po kądzieli pochodzimy z Aten. Mieszkaliśmy tam od pokoleń.

— Chodzi o rodzinę Markezinisów?

Burmistrz zerknął na mnie dziwnie.

— Tak, oczywiście. A skąd się pan o tym dowiedział?

— Znalazłem jakąś wzmiankę przygotowując się do wywiadu skłamałem gładko.

Passilidis daj spokój tej sprawie. Teraz, mówiąc o rodzinie, zrobił się znacznie bardziej wylewny, może była to zresztą sprawa wina. Nie oszczędzał mi genealogicznych detali.

— Rodzina ojca mieszkała na Cyprze przynajmniej od tysiąca lat. Passilidisowie byli tam na długo przed pojawieniem się krzyżowców. Natomiast przodkowie matki przyjechali do Aten w XIX wieku, po podboju tureckim. Przedtem mieszkali w Shqiperi.

— Shqiperi?

— W Albanii. Osiedli tam w XIII wieku, kiedy łacinnicy podbili Konstantynopol. I pozostali. Przetrwali Turków, przetrwali Serbów, przetrwali rebelię Skanderbega, mimo wszelkich trudności podtrzymując greckie rodzinne tradycje.

Nastawiłem uszu.

— Wspomniał pan Konstantynopol. Potrafi pan prześledzić swe pochodzenie aż do tamtych czasów?

Passilidis uśmiechnął się.

— Zna pan historię Bizancjum? — spytał.

— Niezbyt dobrze.

— To może wie pan, że krzyżowcy zdobyli miasto w 1204 roku i przez pewien czas rządzili nim jako księstwem łacińskim. Bizantyńska arystokracja uciekła. Powstało kilka postbizantyńskich państewek, jedno w Azji Mniejszej, jedno nad Morzem Czarnym i jedno na zachodzie, w Albanii. Moi przodkowie wywędrowali z Michałem Aniołem Komnenem do Albanii. Woleli wygnanie niż poddanie się rządom krzyżowców.

— Rozumiem. — Znów trząsłem się nieopanowanie. — A nazwisko rodziny? Czy wówczas też brzmiało Markezinis?

— Och, nie. To nazwisko późnogreckie. Wtedy należeliśmy do rodu Dukasów.

— Doprawdy? — Niemal oniemiałem ze zdumienia. Było tak, jakbym spotkał Niemca przyznającego się do pokrewieństwa z Hohenzollernami albo Anglika głoszącego, że w jego żyłach płynie krew Plantagenetów. — Mój Boże, Dukasów!

Widziałem piękne pałace tego rodu. Widziałem czterdziestu Dukasów maszerujących dumnie ulicami Konstantynopola, odzianych w biel i złoto, świętujących wyniesienie swego kuzyna Konstantyna na tron cesarski. Jeśli Passilidis był Dukasem, ja też byłem Dukasem.

— Oczywiście — tłumaczył mi dziadek — to był wielki ród, a my, jak rozumiem, należeliśmy do jego bocznej gałęzi, mimo wszystko jednak… można być dumnym z takiego pochodzenia.

— No przecież! Może mi pan podać imiona jakichś pańskich bizantyńskich przodków? Wystarczą imiona.

Musiało to zabrzmieć tak, jakbym zamierzał ich odwiedzić podczas najbliższego pobytu w Konstantynopolu. Zamierzałem, rzecz jasna, ale Passilidis nie powinien tego nawet podejrzewać. Podróże w czasie nie zostały jeszcze wynalezione.

Tymczasem on zmarszczył brwi. Coś go niepokoiło.

— Potrzebne to panu do pisanego właśnie artykułu?

— Nie. Właściwie nie. Po prostu jestem ciekawy.

— Wydaje się pan wiedzieć o Bizancjum więcej niż troszkę stwierdził mój dziadek. Musiał być mocno zdziwiony tym, że amerykański barbarzyńca rozpoznał nazwisko słynnego bizantyńskiego rodu.

— Przecież w szkole uczono nas historii. Niektóre wiadomości pozostały — wyjaśniłem nieskładnie.

— Niestety nie jestem w stanie podać panu żadnych imion. Nie dotrwały do naszych czasów. Może pewnego dnia, kiedy wycofam się już z polityki, prześledzę zapisy starych kronik…

Babcia dolała nam wina. Zerknąłem ukradkiem na jej kołyszące się piersi. Mama wspięła mi się na kolana; szczebiotała coś wesoło. Dziadek potrząsnął głową.

— To dziwne, że jest pan do mnie aż tak podobny. Czy mógłbym zrobić panu zdjęcie?

Ciekawe, co na to reguły Patrolu, pomyślałem. Miałem wrażenie, że Patrol jest zdecydowanie przeciwko tego typu ekscesom. Nie znalazłem jednak grzecznego sposobu na odmówienie tak w gruncie rzeczy drobnej prośbie.

Babcia wyjęła aparat fotograficzny. Stanąłem obok dziadka. Sfotografowała nas raz dla siebie, raz dla mnie. Wyjęła film z aparatu. Razem przyglądaliśmy się powstającemu na papierze obrazowi.

— Jak bracia — powtarzała. — Jak bracia.

Swoje zdjęcie zniszczyłem, gdy tylko opuściłem mieszkanie dziadka. Podejrzewam jednak, że gdzieś w papierach mamy zachowała się stara fotografia ukazująca jej ojca w towarzystwie nieco młodszego, lecz fizycznie bardzo go przypominającego mężczyzny, którego miała prawdopodobnie za dalekiego, zapomnianego kuzyna. Być może, istnieje ona do dziś.

Nie szukałbym jej. Bałbym się jej szukać.

30.

Dziadek Passilidis oszczędził mi mnóstwa kłopotów. Mogłem odpuścić sobie co najmniej osiem wieków z podróży, o której zacząłem już myśleć jako o mym świętym obowiązku.

Skoczyłem z prądem do naszej teraźniejszości. Trochę czasu spędziłem szperając w archiwach w kwaterze Służby w Atenach, po czym kazałem znaleźć sobie strój bizantyńskiego arystokraty z końca XII wieku — bogata jedwabna tunika, czarna szata wierzchnia, biały wiązany pod brodą kapelusz. Następnie kapsułą pojechałem do północnej Albanii. Wysiadłem w mieście Gjinokaster. W dawnych czasach nazywało się ono Argyrokastro, prowincja Epir.

Z Gjinokaster skoczyłem pod prąd, w rok 1205.

Wieśniaków z Argyrokastro przeraził mój arystokratyczny wygląd. Wytłumaczyłem im, że szukam dworu Michała Anioła Komnena. Pokazali mi drogę i sprzedali osła, bym mógł przebyć ją wy godniej. Michała wraz z resztą bizantyńskich wygnańców znalazłem na wyścigach kwadryg w zaimprowizowanym Hipodromie, leżącym u stóp łańcucha skalistych wzgórz. Wmieszałem się w tłum.

— Szukam Dukasa — powiedziałem do starego mężczyzny roznoszącego wino.

— Dukasa? A którego Dukasa?

— Ilu ich tu jest? Mam wiadomość z Konstantynopola dla Dukasa, nie powiedziano mi jednak dla którego.

Starzec roześmiał się wesoło.

— W tej chwili widzę tu — powiedział — Nicefora Dukasa, Jana Dukasa, Leona Dukasa, Grzegorza Dukasa, Nicefora Dukasa Młodszego, Michała Dukasa, Szymona Dukasa i Dimitriosa Dukasa. Chwilowo zaś nie widzę Eftimosa Dukasa, Leontiosa Dukasa, Szymona Dukasa Wysokiego, Konstantyna Dukasa i… zaraz, niech sobie przypomnę… ach, tak Andronika Dukasa. Kogo z rodziny szukacie, łaskawy panie?

Podziękowałem mu i skoczyłem z prądem.

W Gjinokaster z XVI wieku spytałem o rodzinę Markezinisów. Mój bizantyński strój wywołał podniesienie niejednej brwi, ale bizantyńskie złoto, w które byłem zaopatrzony, rozwiązało wszystkie języki. Jeden bezan — i bez problemów wskazano mi rodzinną posiadłość. Dwa bezany — i przedstawiono mnie zarządcy rodzinnej winnicy. Pięć bezanów — drogo! — i już częstowałem się winogronami w gościnnej sali domu Grzegorza Markezinisa, przywódcy klanu. Był to szlachetnie wyglądający mężczyzna w średnim wieku o długiej siwej brodzie i płonących oczach, surowy, lecz gościnny. Rozmawialiśmy, a jego córki kręciły się radośnie wokół, dolewając nam wina, przynosząc winogrona, zimne baranie gicze, góry ryżu; trzy córki, miały może trzynaście, piętnaście i siedemnaście lat. Bardzo uważałem, żeby nie przyglądać się im zbyt dokładnie — wiedziałem, jak zazdrośni potrafią być górale.

Były prawdziwymi pięknościami — ciemna cera, ciemne oczy, wysokie piersi, pełne wargi. Wyglądały na siostry mej cudownej babci, Katriny Passilidis. Matka, Diana, w dniach młodości zapewne bardzo je przypominała. Geny w tym rodzie okazały się wyjątkowo silne. Jeśli przypadkiem nie wlazłem na złą gałąź drzewa, jedna z tych dziewcząt była moją prapraprapra… babką. Grzegorz Markezinis był mym prapraprapra… dziadkiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prądy czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prądy czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Czekając na koniec
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Choke Chain
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Maski czasu
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Księga Czaszek
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Prądy czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Prądy czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x