Robert Silverberg - Zamknięty świat

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Zamknięty świat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zamknięty świat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zamknięty świat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oto szczęśliwy dzień w roku 2381. Poranne słońce oświetla już górne pięćdziesiąt pięter Monady 116. Charles Mattern przeciąga się, wstaje i wita z dziećmi. W głębi duszy ogromnie mu wstyd, że ma tak małą rodzinę: czy człowiek, który spłodził zaledwie czwórkę potomstwa, może być uważany za godnego szacunku obywatela?
Niestety, jego małżonka już nie urodzi więcej dzieci. Lekarze nie pozostawili im najmniejszych złudzeń, w związku z czym Mattern coraz częściej mysli o jeszcze jednej żonie. Ogromnie brakuje mu kwilenia niemowlęcia. Człowiek żyje przecież po to, żeby spełniać swoją powinność, a powinnością tą jest dawanie życia.

Zamknięty świat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zamknięty świat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Za dziesięć trzecia. Wchodzi, prowadząc za rękę dziecko. Jason wstaje z walącym sercem i wyschniętym gardłem. Mamelon jest ubrana z prostotą i bez przepychu: w długiej do kolan, opadającej kaskadą niebieskiej tunice sprawia wrażenie niemal zaniedbanej. Co w tym dziwnego? Spędziła popołudnie, gimnastykując się — nie można oczekiwać, że będzie tą nieskazitelną Mamelon z przyjęcia, roztaczającą wszędzie swój czar.

— Jason? Czy coś się stało? Skąd…?

— Wpadłem w odwiedziny — tłumaczy się, ledwo poznając brzmienie własnego głosu.

— Wyglądasz jak nonszalant! Jesteś chory? Może coś ci podać?

Zrzuca z siebie tunikę i zmiętą ciska pod spłukiwacz. Teraz ma na sobie jedynie przejrzystą koszulkę. Jason odwraca wzrok od jej oślepiającej nagości. Jednak kąciki oczu mimowolnie rejestrują, jak Mamelon ściąga także koszulkę, myje się i wkłada lekką podomkę. Po tym wszystkim odwraca się do niego i mówi:

— Zachowujesz się bardzo dziwnie. Kawa na ławę i będzie po bólu.

— Chciałbym cię pokryć, Mamelon! Zaskoczona, parska śmiechem.

— Teraz? W środku dnia?

— To takie straszne?

— Niezwykłe — odpowiada. — Zwłaszcza ze strony mężczyzny, który nigdy przedtem nawet u mnie nie lunatykował. Ale chyba nie ma w tym nic złego. Zgoda, zróbmy to.

Tak po prostu. Zdejmuje podomkę i nadmuchuje platformę sypialną. Jasne: nie chce sprawić mu zawodu — to by było niebłogosławienne. Wprawdzie pora jest trochę nietypowa, ale Mamelon rozumie kardynalne zasady, na jakich opiera się ich życie i pozwoli mu na to drobne odstępstwo. Jest jego. Biała cera, wysoko osadzone, pełne piersi. Głęboko ukryty pępek. Gęsta kępka czarnych, splątanych włosów wije się nad sklepieniem ud. Z uśmiechem przywołuje go do siebie, pocierając udami, aby prędzej się przygotować. Jason rozbiera się i starannie składa ubranie. Kładzie się obok niej i nerwowo bierze w dłoń jedną z piersi dziewczyny. Leciutko szczypie koniuszek jej ucha.

Tak rozpaczliwie pragnie powiedzieć, że ją kocha. Ale to byłoby o niebo poważniejszym złamaniem obyczaju niż całe jego dotychczasowe zachowanie. W pewnym sensie, nie tym dwudziestowiecznym, ona należy do Siegmunda; Jasonowi wolno ładować między nich stojącego kutasa, ale nie ma prawa zakłócać ich stadła swoimi uczuciami. Szybko, w napięciu, wskakuje na nią. Jak zwykle panika każe mu się spieszyć. Wchodzi w nią i oboje zaczynają podrygiwać. Pokrywam Mamelon Kluver. Naprawdę. Nareszcie. Odzyskuje panowanie nad sobą i zwalnia tempo. Odważa się otworzyć oczy i widzi z zadowoleniem, że jej są zamknięte. Rozszerzone nozdrza, otwarte usta. Ma takie doskonałe, białe zęby. Wydaje się, że mruczy. Jason zaczyna poruszać się trochę szybciej. Obejmuje ją ciasno ramionami; wzgórki jej piersi rozpłaszczają się o jego ciało. Nagle, nieoczekiwanie, bucha z niej niezwykła namiętność — krzyczy i pompuje biodrami; drapie go paznokciami, wydając ochrypłe, zwierzęce jęki. Jest tak zdumiony dzikością jej szczytowania, że nie zauważa swojego własnego. No i po wszystkim. Wyczerpany, przywiera do niej jeszcze na chwilę, a Mamelon głaszcze go po spoconym karku. Już po fakcie, analizując wszystko na zimno, Quevedo uświadamia sobie, że ten raz nie różnił się wiele od innych, które przeżył do tej pory. Może trochę bardziej namiętny niż na co dzień. Poza tym — cała, dobrze mu znana rutyna. Nawet z Mamelon Kluver, obiektem jego trzyletnich, palących rojeń, byli tylko starym, poczciwym zwierzakiem o dwóch grzbietach. Ja pcham, ona pcha — i cała robota. Właśnie tyle w tym romantyzmu. Dawne, dwudziestowieczne przysłowie: „W nocy wszystkie koty są szare”. Więc zaliczyłem ją. Jason wysuwa się z dziewczyny i idą razem pod spłukiwacz.

— Ulżyło ci? — pyta Mamelon.

— Chyba tak.

— Kiedy weszłam, byłeś okropnie spięty.

— Przepraszam.

— Poczęstować cię czymś?

— Nie, dziękuję.

— Chcesz o tym porozmawiać?

— Nie, nie.

Znów odwraca oczy od jej ciała. Rozgląda się za swoimi rzeczami. Mamelon nie uważa za stosowne się ubrać.

— Pójdę już — mówi Quevedo.

— Zajrzyj jeszcze kiedyś, ale lepiej w porze normalnego lunatykowania. To nie znaczy, że mam coś przeciwko twoim odwiedzinom za dnia, ale może w nocy bylibyśmy bardziej odprężeni. Słuchasz mnie, Jasonie?

Jest tak przerażająco zdawkowa. Nie wie, że pierwszy raz krył kobietę z rodzinnego miasta? A gdyby powiedział jej, że wszystkie jego przygody miały miejsce w Warszawie, Reykjaviku, Pradze czy innych miastach smoluchów? Dziwi się, czego tak się bał. Przyjdzie jeszcze do niej, to pewne. Teraz ulatnia się, prezentując całą gamę uśmieszków, mrugnięć i kiwnięć głową, wśród których przemyca ukradkowe spojrzenia wprost na nią. Mamelon posyła mu całusa.

Wreszcie na korytarzu. Nadal jest wczesne popołudnie — jeśli wróci do domu na czas, cała ta eskapada straci swój sens. Zjeżdża szybociągiem do gabinetu i przez dwie godziny zbija bąki. Jeszcze za wcześnie. Wracając do Szanghaju, trochę po szóstej, wstępuje do Hali Fizycznego Spełnienia, gdzie aplikuje sobie zmysłołaźnię. Ciepłe, falujące prądy koją, ale Jason źle reaguje na rozchodzące się z dołu psychodeliczne wibracje i jego umysł wypełnia się wizjami zburzonych, ciemnych miastowców, z których zostały tylko sterczące dźwigary i przechylone kawały betonu. Kiedy dociera w końcu do domu, jest dwadzieścia po siódmej. Ekran w przebieralni reaguje na jego bioprądy:

— Jasonie Quevedo, szuka cię twoja żona.

Spóźnił się na kolację. Świetnie. Niech się ta dziwka skręca. Kiwa głową ekranowi i ponownie wychodzi. Przez niecałą godzinę włóczy się po korytarzach między 770 a 792 piętrem, aż w końcu wysiada na swoim własnym i idzie do domu. Korytarzowy ekran blisko rdzenia instalacyjnego jeszcze raz informuje, że szukały go poszukiwacze.

— Idę już, idę — mruczy z irytacją.

Micaela sprawia wrażenie zmartwionej aż miło.

— Gdzieś ty był? — rzuca, gdy tylko Jason się pokazuje.

— Och, łaziłem po okolicy.

— Nie było cię w gabinecie. Sprawdzałam. Zawiadomiłam poszukiwacze.

— Zupełnie jakbym był zgubionym chłopcem.

— To do ciebie niepodobne. Nigdy tak po prostu nie znikałeś po południu.

— Jadłaś już kolację?

— Czekałam — odpowiada kwaśno.

— No to siadajmy. Umieram z głodu.

— Żadnych wyjaśnień?

— Później — Jason bardzo się stara być tajemniczy. Ledwo zauważa potrawy. Po posiłku jak zwykle bawi się z dziećmi, póki nie nadchodzi pora ich snu. Układając w głowie, co powiedzieć żonie, próbuje coraz to innych słów. Stara się również przećwiczyć uśmieszek samozadowolenia. Nareszcie choć raz to on zagra rolę dręczyciela. Wreszcie on zrani ją.

Micaela z zainteresowaniem zajęła się oglądaniem ekranowej audycji. Wygląda na to, że jej wcześniejsze zaniepokojenie jego zniknięciem minęło. W końcu Jason musi sam zacząć:

— Chcesz wiedzieć, co dziś robiłem? Micaela podnosi wzrok.

— Co takiego? Aa: po południu — sprawia wrażenie, jakby już nie była ciekawa. — No więc?

— Pojechałem do Mamelon Kluver.

— Lunatyku jesz w dzień? Ty?

— Ja.

— Dobra była?

— Cudowna — odpowiada, zaintrygowany jej brakiem zainteresowania. — Dokładnie taka, jak sobie wyobrażałem.

Micaela wybucha śmiechem.

— To takie zabawne? — pyta Jason.

— Nie to. Ty.

— Może wytłumaczysz mi, dlaczego?

— Lata całe wzbraniasz się przed lunatykowaniem w Szanghaju, jeżdżąc na poziomy roboli, a teraz, z najgłupszego powodu, jaki można sobie wyobrazić, decydujesz się na Mamelon…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zamknięty świat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zamknięty świat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zamknięty świat»

Обсуждение, отзывы о книге «Zamknięty świat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x