• Пожаловаться

Kurt Vonnegut: Rzeźnia numer pięć

Здесь есть возможность читать онлайн «Kurt Vonnegut: Rzeźnia numer pięć» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1990, ISBN: 83-06-01866-4, издательство: P.I.W., категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Kurt Vonnegut Rzeźnia numer pięć

Rzeźnia numer pięć: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rzeźnia numer pięć»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W zamyśle autora miała to być jego pierwsza książka. A jednak Vonnegut potrzebował dystansu lat, a także doświadczenia wynikającego z publikacji czterech wcześniejszych powieści, by wreszcie przelać na papier swe doświadczenia z czasów, kiedy jako jeniec wojenny był świadkiem bombardowania Drezna. W rezultacie powstała książka uchodząca za jedną z najwybitniejszych amerykańskich powieści antywojennych; książka o pisarzu, który nie potrafi wymazać z pamięci wspomnień z czasów wojny, chociaż z racji swego zawodu od lat zajmuje się tworzeniem fikcji; książka silnie autobiograficzna, mieszająca dokument z science fiction, pełna trupów i gwałtu, oskarżeń i egzorcyzmów, panicznego strachu i miłości; wreszcie — mówiąc słowami autora — książka „krótka i popaprana, bo o masakrze nie sposób powiedzieć nic inteligentnego”.

Kurt Vonnegut: другие книги автора


Кто написал Rzeźnia numer pięć? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Rzeźnia numer pięć — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rzeźnia numer pięć», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zdarza się.

Billy miał ochotę roześmiać się w głos. Czasopismo, którego jedynym celem było dostarczanie podniet erotycznych samotnym panom, dało ten artykuł tylko po to, żeby móc zamieścić zdjęcia z pornograficznych filmów, od których Montaną zaczynała swoją karierę. Billy nie przyglądał im się z bliska. Zdjęcia były bardzo marne: sadza i kreda. Mogły przedstawiać każdego.

Billy został ponownie odesłany na zaplecze i tym razem usłuchał. Jakiś podpity marynarz odszedł od automatu filmowego, który jeszcze działał. Billy zajrzał i zobaczył Montanę Wildhack w łóżku, obierającą banana. W tym momencie automat się wyłączył. Billy nie chciał oglądać, co będzie dalej, i wówczas sprzedawca zaczął go zamęczać, aby poszedł z nim i obejrzał naprawdę mocne rzeczy, jakie trzymają pod ladą tylko dla koneserów.

Billy’ego zaciekawiło z lekka, co jeszcze można trzymać pod ladą w takim sklepie jak ten. Sprzedawca lubieżnie łypnął okiem i pokazał mu fotografię kobiety i szetlandzkiego kuca. Para ta usiłowała spółkować między dwiema doryckimi kolumnami, na tle aksamitnej kotary ozdobionej frędzlami.

* * *

Billy’emu nie udało się wprawdzie tego wieczoru wystąpić w telewizji, ale za to trafił do radia. Studio mieściło się tuż obok hotelu. Billy zobaczył napis nad drzwiami i wszedł do środka. Wjechał windą na górę, gdzie czekali już inni ludzie. Byli to krytycy literaccy, którzy uznali, że Billy jest również krytykiem. Mieli wziąć udział w dyskusji na temat kryzysu powieści. Zdarza się.

Billy zajął miejsce wraz z innymi przy złocistym dębowym stole, gdzie każdy miał przed sobą mikrofon. Prowadzący spytał go o nazwisko i o to, jaką redakcję reprezentuje. Billy powiedział, że jest z „Ilium Gazette”.

Czuł przyjemne podniecenie i zadowolenie z siebie. „Jeśli będziecie kiedyś w Cody, w stanie Wyoming, wystarczy spytać o Dzikiego Boba”, powtarzał sobie w myśli.

* * *

Billy podniósł rękę zaraz na początku programu, ale nie od razu udzielono mu głosu. Przed nim wystąpiło kilku krytyków. Jeden z nich powiedział, że najwyższy czas pogrzebać powieść, skoro pewien Wirgińczyk napisał na nowo Chatę wuja Toma w sto lat po klęsce Południa. Inny krytyk powiedział, że współczesny czytelnik nie potrafi już odtwarzać w swoim umyśle pasjonujących sytuacji na podstawie lektury i dlatego pisarze muszą tak jak Norman Mailer przedstawiać publicznie to, co piszą. Potem prowadzący spytał zebranych, jaką rolę ich zdaniem powinna odgrywać powieść we współczesnym społeczeństwie. „Wprowadzać element koloru do jednostajnie białych mieszkań” — powiedział jeden z krytyków. „Opisywać artystycznie francuską miłość” — powiedział drugi. „Instruować żony urzędników, co mają kupować i jak powinny się zachowywać w europejskich restauracjach” — powiedział jeszcze inny.

Wreszcie udzielono głosu Billy’emu. No i zaczął tym swoim doskonale wyszkolonym głosem opowiadać o latających talerzach, Montanie Wildhack i tak dalej.

Wyproszono go łagodnie ze studia, korzystając z przerwy na reklamę. Billy wrócił do hotelu, wrzucił dwadzieścia pięć centów do automatu uruchamiającego „Magiczne Palce” i zasnął. Natychmiast przeniósł się na Tralfamadorię.

— Znowu byłeś gdzieś w innym czasie? — spytała Montana. W ich kopule panował sztuczny zmrok. Montana karmiła dziecko piersią.

— Hm? — mruknął Billy.

— Znowu byłeś gdzieś w innym czasie. Widzę to po tobie.

— Uhum.

— Gdzie byłeś? Wiem, że nie na wojnie. To też można po tobie poznać.

— Byłem w Nowym Jorku.

— Wielkie Jabłko.

— Hm?

— Tak nazywają Nowy Jork.

— Aha.

— Byłeś na czymś w teatrze albo w kinie?

— Nie, spacerowałem trochę po Times Square i kupiłem sobie książkę Kilgore’a Trouta.

— Szczęśliwiec!

Montana nie podzielała jego entuzjazmu dla twórczości Kilgore’a Trouta.

Billy wspomniał mimochodem, że widział fragment jej pornograficznego filmu.

Montana wcale się tym nie przejęła. Jej odpowiedź była beztroska i bardzo tralfamadoriańska.

— Tak — powiedziała — a ja słyszałam o tym, jaką ofermą byłeś na wojnie. I słyszałam o tym nauczycielu szkoły średniej, który został rozstrzelany. To też była scena ze świńskiego filmu.

Podała dziecku drugą pierś, gdyż chwila była tak skonstruowana, że musiała to właśnie zrobić.

Zapanowało milczenie.

— Znowu wyprawiają cuda z zegarami — powiedziała i wstała, żeby położyć dziecko. Miała na myśli to, że dozorcy puszczali elektryczne zegary w ich pomieszczeniu raz szybciej, raz wolniej i obserwowali zachowanie małej rodziny Ziemian przez otwory w ścianach.

Montana Wildhack miała na szyi srebrny łańcuszek. Zwieszał się z niego pomiędzy jej piersiami medalion z fotografią matki alkoholiczki. Zdjęcie było bardzo marne: sadza i kreda. Mogło przedstawiać każdego. Na kopercie medalionu były wygrawerowane słowa:

— Boże, daj mi pogodę ducha, abym
godził się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniał to, co zmienić mogę,
i mądrość, abym zawsze potrafił
odróżnić jedno od drugiego.

10

Dwa dni temu dokonano zamachu na Roberta Kennedy’ego, którego letnia rezydencja znajduje się w odległości ośmiu mil od mego domu. Zeszłej nocy umarł. Zdarza się.

Miesiąc temu dokonano zamachu na Martina Luthera Kinga. On też umarł. Zdarza się.

I co wieczór mój rząd podaje mi liczbę zabitych w oparciu o zdobycze współczesnej nauki wojennej w Wietnamie. Zdarza się.

Mój ojciec umarł wiele już lat temu — śmiercią naturalną. Zdarza się i tak. Był uroczym człowiekiem. Też miał bzika na punkcie broni palnej. Zostawił mi swoje strzelby, które rdzewieją.

* * *

Na Tralfamadorii, mówi Billy Pilgrim, nie interesują się zbytnio Jezusem Chrystusem. Spośród wszystkich Ziemian Tralfamadorczyków najbardziej pociąga, jak twierdzi Pilgrim, Charles Darwin, który uczył, że ten, kto umiera, powinien umrzeć, że każdy trup to krok naprzód w rozwoju. Zdarza się i tak.

* * *

Ta sama myśl występuje w Wielkiej tablicy Kilgore’a Trouta. Istoty z latających talerzy, które porywają bohatera powieści, pytają go o Darwina. Pytają go także o reguły gry w golfa.

* * *

Jeżeli jest prawdą to, co Tralfamadorczycy powiedzieli Billy’emu, że będziemy żyć wiecznie, choćbyśmy chwilami byli nie wiem jak martwi, ja wcale się tak bardzo z tego nie cieszę. A jednak — jeśli mam spędzić wieczność na kontemplowaniu różnych momentów swego życia, to jestem wdzięczny losowi, że było w nim aż tyle pięknych chwil.

Jeden z najpiękniejszych momentów, jakie ostatnio przeżyłem, zdarzył się podczas mojej podróży do Drezna, którą odbywałem w towarzystwie mego przyjaciela z okresu wojny Bernarda V. O’Hare’a.

Lecieliśmy z Berlina Wschodniego samolotem węgierskich linii lotniczych. Pilot miał hiszpański wąsik i wyglądał jak Adolf Menjou. W czasie gdy do samolotu tankowano benzynę, palił sobie kubańskie cygaro. Kiedy startowaliśmy, nikt nie wspomniał o zapinaniu pasów.

W powietrzu młody steward podawał nam ciemny chleb, salami, ser, masło i białe wino. Rozkładany stoliczek przy moim miejscu nie chciał się otworzyć, więc steward poszedł do kuchni po jakieś narzędzie. Wrócił z kluczem do otwierania konserw, którym podważył oporny stolik.

Oprócz nas leciało jeszcze tylko sześciu pasażerów. Mówili wieloma językami. Wszyscy znakomicie się bawili. Pod nami rozciągały się Wschodnie Niemcy, wszędzie widać było światła. Wyobraziłem sobie zrzucanie bomb na te światła, wioski, miasta i miasteczka.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rzeźnia numer pięć»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rzeźnia numer pięć» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Joanna Chmielewska: Jak wytrzymać z mężczyzną
Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Marek Huberath: Gniazdo Światów
Gniazdo Światów
Marek Huberath
Tamara Zwierzyńska-Matzke: Czasami wołam w niebo
Czasami wołam w niebo
Tamara Zwierzyńska-Matzke
Dean Koontz: Zwiadowca Piekieł
Zwiadowca Piekieł
Dean Koontz
Отзывы о книге «Rzeźnia numer pięć»

Обсуждение, отзывы о книге «Rzeźnia numer pięć» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.