Bob Shaw - Cicha inwazja

Здесь есть возможность читать онлайн «Bob Shaw - Cicha inwazja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cicha inwazja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cicha inwazja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Toller Maraquine, bohater
zostaje dowódcą obrony Overlandu przed inwazją zdegenerowanych mieszkańców Królestwa Landu. Wygrywa, ale to zwycięstwo przynosi mu równocześnie osobistą klęskę.
Zdesperowany, rusza z przyjaciółmi na poszukiwania Farlandu, planety z wizji jednego z uczestników wyprawy. Ekspedycja kończy się powodzeniem, lecz odkrycie nieznanego świata przynosi tylko walkę i śmierć...
Druga powieść z cyklu
, po
, a przed „
.

Cicha inwazja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cicha inwazja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Robak rozszalał się na całego — pożerał Tollera od środka, coraz bardziej powiększając wewnętrzną, mroczną pustkę.

— Posiadanie takiej wiedzy i mądrości oraz takie panowanie nad własnymi uczuciami musi sprawiać dużą przyjemność.

— Stary sarkazm, Tollerze? — Gesalla mocniej zacisnęła gorące palce na jego dłoni. — Jesteś niesprawiedliwy, krzywdzisz mnie, jeżeli myślisz, że nie płakałam gorzko nad tobą. W nocy, kiedy zostałam z tobą w pałacu, udało mi się wejrzeć w sedno rzeczy. Rozzłościłam się na ciebie za to, że jesteś taki, jaki jesteś i że nic nie możesz na to poradzić, i przez pewien czas nienawidziłam cię. I wylałam morze łez. Ale to było dawno. Teraz interesuje mnie i martwi przyszłość.

— Czy mamy jakąś przyszłość?

— Ja mam przyszłość. Tak zadecydowałam. I nadchodzi czas, kiedy ty będziesz musiał podjąć decyzję. Wiem, że sprawiłam ci wielki ból, ale to było nieuniknione. Teraz wejdę do domu. Chcę, żebyś został tutaj i podjął decyzję. A kiedy to zrobisz, musisz albo przyłączyć się do mnie, albo odjechać. Stawiam tylko jeden warunek: ta decyzja musi być ostateczna i nieodwołalna. Nie wchodź do domu, o ile nie będziesz całkowicie przekonany, że ja zdołam zaspokoić twoje wszystkie potrzeby i że ty możesz zrobić to samo dla mnie. Kompromis mnie nie zadowala, Tollerze. Wóz albo przewóz. Wszystko — albo nic.

Gesalla podniosła się lekko i spojrzała na niego.

— Dasz mi słowo?

— Masz moje słowo — powiedział drętwo Toller. Targał nim strach, że po raz ostatni widzi twarz swojej jedynej żony. Patrzył, jak ukochana kobieta odchodzi do domu, jak zamyka drzwi, nie oglądając się za siebie. Kiedy znikneła mu z oczu, wstał i zaczął bez celu spacerować po dziedzińcu. Cień zachodniej ściany wydłużał się coraz bardziej, pogłębiając kolory kwiatów i chłodząc nieco rozgrzane powietrze.

Toller spojrzał na Land, który stawał się coraz jaśniejszy, i w jednej chwili prześledził swoje życie, od miejsca urodzenia w tamtym odległym świecie do spokojnego dziedzińca, na którym stał teraz. Wszystko, co kiedykolwiek mu się zdarzyło, zdawało się wieść prosto do tej chwili. Gdy spoglądał wstecz, życie zdawało się pojedynczym, wyraźnym traktem, którym podążał bez świadomego wysiłku — ale teraz, nagle, droga rozwidlała się. Należało powziąć natychmiastową decyzję, a właśnie pojął, że jest kiepsko przygotowany do podejmowania prawdziwych decyzji.

Toller uśmiechnął się, gdy wspomniał, że ledwie kilka minut wcześniej widział flirt z Berise Narrinder jako coś znaczącego. Gesalla jak zwykle, dużo wcześniej od niego, wiedziała lepiej. Dotarł do rozwidlenia i musiał wybrać albo jedną, albo drugą drogę. Jedną albo drugą!

Gdy wędrował po dziedzińcu, słońce chowało się za horyzontem i dzienne gwiazdy rozbłyskały coraz liczniej. Raz dostrzegł przezroczystą, kulistą sylwetkę pterty, żeglującej w podmuchu, którego nie można było wyczuć w obrębie porośniętych winem murów. Na wschodzie pojawiły się srebrne spirale, nim Toller wreszcie przestał chodzić, uspokojony zrozumieniem, dlaczego tak długo nie mógł się zdecydować.

Przed nim nie leżał żaden punkt zwrotny! Nie było żadnego dylematu!

Sam problem zadecydował za niego, w chwili gdy Gesalla ubrała go w słowa. Nigdy nie mógł jej zadowolić, ponieważ był pustym wewnętrznie człowiekiem, który już nigdy nie zadowoli nawet samego siebie, niezdecydowanie było następstwem jedynie tchórzliwej niezdolności do spojrzenia w twarz prawdzie.

„Prawda jest taka, że jestem w połowie martwy”, powiedział sobie, „i wszystkim, co mi pozostaje, jest znalezienie właściwej drogi do zakończenia tego, co zacząłem”.

Westchnął drżąco, podszedł do niebieskorożca i chwycił wodze. Wyprowadził zwierzę na zewnątrz i zamykając bramę, po raz ostatni spojrzał na uśpiony dom. Nie ujrzał Gesalli w żadnym z ciemnych okien. Skoczył na siodło i ruszył wolno po żwirowej drodze na wschód. Pracownicy zeszli już z pól i świat wydawał się pusty.

— I co dalej? — zwrócił się do wszechświata, a jego słowa szybko rozpuściły się w smutku zapadającego zmierzchu. — Proszę, co ja mam teraz zrobić?

Daleko z przodu na drodze, gdzieś na granicy zasięgu wzroku, widać było jakiś ruch. W normalnym stanie umysłu Toller skorzystałby z teleskopu, by przyjrzeć się odległemu podróżnikowi, ale teraz wysiłek wydał mu się zbyt wielki. Pozwolił, by naturalny rozwój wypadków swym własnym odmierzonym krokiem odwalił za niego robotę. • Po pewnym czasie rozpoznał wóz kierowany przez jedną osobę, a kilka minut później zobaczył, że zarówno pojazd, jak i powożący są w kiepskim stanie. Wehikułowi brakowało burt, a koła kolebały się na wytartych piastach.

Woźnica, młody brodacz, był tak okryty kurzem, że przypominał glinianą statuę.

Toller sprowadził niebieskorożca po pobocze, by ustąpić nieznajomemu miejsca, zaskoczony, gdy wóz zatrzymał się obok. Woźnica zerknął na niego zaczerwienionymi oczami, a gdy się odezwał, Toller poznał, że jest pijany jak bela.

— Przepraszam, panie — wybełkotał — czy mam zaszczyt zwracać się do lorda Tołlera Maraquine'a?

— Tak. Dlaczego pytasz?

Brodacz chwiał się niepewnie przez chwilę, potem niespodziewanie zaprezentował uśmiech, który mimo brudu i zaniedbanej powierzchowności młodzieńca cechował chłopięcy wdzięk.

— Nazywam się Bartan Drumme, lordzie, i przychodzę z… dość dziwną propozycją, lecz jestem pewien, że zyska ona twoje zainteresowanie.

— Wielce w to wątpię — rzekł zimno Toller, przygotowując się do odjazdu.

— Lordzie! Jak zrozumiałem, jako szefa Obrony Powietrznej interesują cię sprawy dotyczące górnych stref nieba?

Toller potrząsnął głową.

— Wszystko, co trzeba było zrobić, zostało zrobione.

— Przykro mi to słyszeć, lordzie. — Drumme podniósł butelkę i wyciągnął korek, potem zatrzymał się na chwilę i obrzucił Tollera posępnym spojrzeniem. — To znaczy, że będę musiał postarać się o audiencję u króla.

Mimo wszystkiego, co miał na głowie, Toller musiał się śmiać.

— Niewątpliwie król będzie bardzo zainteresowany tym, co masz mu do powiedzenia.

— Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości — zgodził się Drumme, bardzo zadowolony z siebie. — Każdy władca w historii byłby zachwycony możliwością zatknięcia swego sztandaru na planecie, którą zwiemy Farlandem.

Rozdział 13

Gospoda Błękitny Ptak w Prądzie nazwana została na pamiątkę znakomitego zajazdu w starym Ro-Atabri i ambicją gospodarza stało się osiągnięcie porównywalnej renomy, toteż zaniepokoił się mocno, gdy Toller przyprowadził z sobą bardzo podejrzanie wyglądającego osobnika, Bartana Drumme. Jasne było, że jego zdaniem zaszczyt goszczenia bohaterskiego arystokraty ledwie kompensuje obecność tego cuchnącego i obdartego typa, jednakże dał się nakłonić do przydzielenia im dwóch sypialni i do wstawienia do jednej z nich olbrzymiej wanny, napełnionej następnie gorącą wodą. Bartan teraz moczył się w kąpieli, i poza głową ze spienionej szarej wody wystawała jedynie ręka ściskająca pucharek brandy.

Toller wypił łyk z naczynia, które podał mu Bartan, i skrzywił się, gdy mocna wódka zapiekła go w przełyku.

— Myślisz, że powinieneś raczyć się tą miksturą przez cały czas?

— Oczywiście, że nie. Przez cały czas powinienem pić porządną brandy, ale w tej chwili stać mnie tylko na taką. Wydałem wszystko co do grosza, by się tu dostać, lordzie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cicha inwazja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cicha inwazja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cicha inwazja»

Обсуждение, отзывы о книге «Cicha inwazja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x