I został wysłuchany.
Poprzez wycie wiatru na dworze usłyszeli wysokie, słodkie głosy Kristiano i Stringsa, śpiewających w harmonijnym duecie. I jeszcze jeden głos, wzywający Patience.
— Angel.
— Zabił Sken i Willa — powiedziała Reck. — I Nieglizdawiec przywiódł go do nas.
Usłyszeli skrzypienie śniegu pod stopami tuż za progiem.
— Patience! — zawołał znowu Angel. Zapukał do drzwi.
— Odejdź — odkrzyknęła Patience. — Nie chcę cię zabijać.
Reck szykowała strzałę, Ruin trzymał w pogotowiu nóż.
— Patience, uwolniłem się od niego! — krzyczał Angel. — Wpuść mnie potrafię ci pomóc.
— Nie wierz mu — powiedziała Reck.
— Odejdź! — zawołała Patience. Trzymała przygotowaną strzałkę. — Zabiję cię!
Drzwi otworzyły się nagle z takim impetem, że aż uderzyły w ścianę. W tej samej chwili strzała utkwiła w drewnie, mniej więcej na wysokości brzucha. Reck gotowa była wystrzelić po raz drugi, gdy tylko ktoś się pojawi.
Jednakże Patience wiedziała, że Angel nie mógłby otworzyć drzwi z taką siłą.
— Willu — powiedziała — ty możesz wejść.
W drzwiach ukazał się Will, za nim szedł Angel, starannie powiązany i prowadzony przez Sken. Strings i Kristiano zamykali procesję. Wszyscy byli ciepło okutani.
— A więc jesteśmy — w głosie Stringsa brzmiała radość. — Dom Mądrych. A Mądrzy, jak widzicie, posnęli.
Tak było rzeczywiście. Nawet krzyki i walenie w drzwi ich nie zbudziły. To oznaczało obecność Nieglizdawca, który utrzymywał starców w stanie snu.
— Willu, dlaczego się nie odezwałeś? — zapytała Reck. — Byliśmy pewni, że Angel…
— Nie odezwał się — tłumaczył Angel — ponieważ nie wiedział, czy nie jesteście we władzy Nieglizdawca. Strzała wbita w drzwi wyglądała bardzo przekonująco.
Patience spojrzała na Angela. Więzy były oczywiście żartem. Wiedziała, że mógłby się z nich z łatwością uwolnić, gdyby tylko chciał. Przyglądała się badawczo jego twarzy.
— Wiem, dlaczego tak na mnie patrzysz — powiedział Angel. — Tysiące razy zastanawiałem się, co pomyślisz o mnie, kiedy dowiesz się prawdy.
Ale Patience wcale nie rozważała jego zdrady. Myślała: jego oczy przygasły. Jest słaby i samotny jak nigdy w życiu. Nawet jeśli Nieglizdawiec jest twoim wrogiem, Angelu, jego obecność dodawała ci zawsze sił. A teraz wyglądasz jak dziecko, które opuścili rodzice. Czekasz na jego powrót. Myślisz, że dasz sobie radę, ale i tak czekasz na niego, by przywrócił cię z powrotem do życia.
— Nie jestem już tym, kim byłem — powiedział Angel. — Teraz nie potrzebuję więzów. Byłem młody, kiedy mnie wziął, młody i nie przygotowany. Ale znam go i teraz, gdy odszedł, nie pozwolę mu już wrócić.
— Dlaczego go przyprowadziłeś? — Ruin zwrócił się do Willa. — Czemu po prostu nie zabiłeś go tam?
Will spojrzał tylko przelotnie na geblinga, jakby odpowiadając: a kim ty jesteś, że mam zdawać ci sprawę ze swoich poczynań?
— Moja heptarchini — zwrócił się do Patience — przyprowadziłem ci twego sługę. Chciałby odkupić swe winy.
On stanie się sobą i moim prawdziwym sługą dopiero wtedy, gdy Niezglizdawiec zginie, pomyślała Patience. Ale póki Nieglizdawiec żyje, Angel nie służy heptarchii, jest nadal niewolnikiem królestwa glizdawców.
— Stawałem przeciwko niemu — rzekł Angel. — Znam jego słabe punkty…
— Gdybyś je znał — wtrącił Ruin — zabiłbyś go już wcześniej.
— On myśli teraz wyłącznie o tobie, Patience — powiedział Angel. — Obchodzi go tylko jedno — dożyć chwili, kiedy cię zapłodni. Czekał na to siedem tysięcy lat, przez cały czas odnawiając samego siebie, tak że w końcu znienawidził smak własnego życia, ale kiedy nadejdziesz, osiągnie to, na czekał. Ani ja, ani Will, ani geblingi nic go nie obchodzimy…
— Uwolnił cię — stwierdził Ruin — żebyśmy ci zaufali i wzięli cię ze sobą. Potem znowu odzyska nad tobą władzę, a ty zdradzisz nas w chwili największej słabości.
— Te więzy nie mogą mnie utrzymać — powiedział Angel. — Albo zabierzcie mnie ze sobą, albo zabijcie.
Patience potrząsnęła głową.
— Nie zrobiłeś mi, Willu, przysługi, przyprowadzając go ze sobą.
— Przysługa nie była moim celem — odparł Will.
— Co nim było?
— Mój cel jest celem Boga.
Ruin roześmiał się głośno.
— A jaki jest cel Boga? — zapytał Angel pogardliwie.
— My jesteśmy jego celem — odpowiedział Will. — Nasze życie. Istnienie tych, którzy tworzą i odkrywają, budują i niszczą, którzy kochają i nienawidzą, którzy rozpaczają i cieszą się. My jesteśmy jego celem. Jego wolą jest, byśmy żyli: ludzie i geblingi, dwelfy i gaunty, każda rasa, która ma swój początek w łonie, a koniec w grobie.
— Bardzo śliczne — stwierdził Ruin. — Lecz tymczasem naszym zadaniem jest złożyć do grobu Nieglizdawca, a możemy tego dokonać jedynie wtedy, gdy najpierw pozbędziemy się Angela.
Patience wyciągnęła pętlę z włosów, ale trzymała ją zwisającą na jednej ręce.
— Im więcej nas będzie, by stawić mu czoło, tym lepiej. Przywołując mnie, nie będzie się już mógł skoncentrować na reszcie.
— Taką mamy nadzieję — wtrąciła Reck.
— Nie pozwoli nikomu podejść do siebie blisko, tylko mnie — powiedziała Patience. — Jedynie z łuku można go będzie zabić, tak więc to zadanie należy do ciebie.
— Oczywiście — odpowiedziała dziewczyna gebling. — Po to się urodziłam.
— Ale nikt z nas nie zna jego anatomii i nie wie, gdzie należy strzelać, by go zabić. Ruin, spędziłeś życie z istotami żywymi. Jedynie twoja intuicja może nam wskazać, jak skutecznie zadać cios.
— Ja to wiem — wtrącił Angel — wiem, gdzie trzeba celować: w oczy, by przebić się przez…
— Ty teraz nic nie wiesz — przerwała mu Patience. — Mógł okłamać cię tysiące razy, a ty mu wierzyłeś, ponieważ chciałeś wierzyć. — Obeszła Angela i stanęła za jego plecami. — Przypuszczam, że Nieglizdawiec najskuteczniej kontroluje te umysły, które dobrze zna. Najłatwiej, będzie mu zapanować nad Angelem. Ale również nad Reck, Ruinem i nade mną. Trzymał nas w garści tyle razy, że zna ścieżki naszych umysłów równie dobrze, jak geblingi tunele w Spękanej Skale. Musimy skoncentrować wysiłki, by mu się przeciwstawić. Ale on nie zna ciebie, Willu, ani ciebie, Sken. Nie w taki sposób jak nas. Will potrafi stawić mu opór, a Sken — wybacz te słowa — widocznie nie ceni cię wysoko, skoro nie zawołał cię wcześniej. Więc musisz wejść na końcu i stanąć za nami. Powstrzymać geblingi przed ucieczką, zmusić je, by zmierzyły się z Nieglizdawcem, użyły całej swej siły i zabiły go. A wreszcie, jeśli im się nie uda, będziesz musiała zabić mnie, nim wydam na świat dzieci Nieglizdawca.
— Nie jestem taką bohaterką — odparła Sken.
— Nie przybyliśmy tu popisywać się naszą odwagą — stwierdziła Patience. — Naszym zadaniem jest morderstwo. Śmierć Nieglizdawca, jeśli nam się uda. Moja, jeśli się nie powiedzie.
— Geblingi, jeśli tylko będą mogły, zaczną od zamordowania ciebie — powiedział Angel. — To najprostszy sposób, by zapobiec narodzeniu się jego dzieci. Nim postawisz krok w jego pieczarze, otrzymasz od Reck strzałę. Nie możesz im ufać.
— Jeszcze ty, Angelu, mój nauczycielu, mój przyjacielu, mój ojcze — mówiła dalej Patience. — Jak mogę cię zostawić za plecami, skoro wystarczy jedna myśl Nieglizdawca, byś go posłuchał.
Читать дальше