Reck wyglądała na niezadowoloną.
— Will nie jest moją własnością — powiedziała.
Ponieważ Will zachowywał się, jakby był jej niewolnikiem, postawa Reck wydała się Patience po prostu śmieszna. Will nie zrobi nic bez zgody Reck. Jednak nie zamierzała o tym dyskutować, więc zapytała wprost mężczyznę, czy mógłby przynieść do nich Angela. Will bez słowa podniósł się i wyszedł.
— Dlaczego posyłasz po resztę waszego towarzystwa — zapytała kobieta-dwelf — przecież jeszcze nie powiedziałam, że możecie zostać?
— Angel jest najmądrzejszy z nas. To matematyk.
— Dla mnie jest nikim. Liczby i znowu liczby. Jeśli nawet na tyle się je zrozumie, by zadać pytanie, odpowiedzi nie mają znaczenia.
Patience była wprost zachwycona, ponieważ powtarzała to samo Angelowi, i to nie jeden raz. Potrafiłaby także wyrecytować odpowiedź Angela, gdyż słyszała ją tak wiele razy, że nauczyła się jej na pamięć. Wolała jednak nie odchodzić od zasadniczego tematu. Jeśli kobieta-dwelf zaproponowała odpowiedzi, to czemu nie zadać pytań, które liczyłyby się najbardziej.
— Pozwól, że ja zadam ci pytanie. Kim i czym jest Nieglizdawiec oraz jakie są jego zamiary?
Kobieta-dwelf uśmiechnęła się uszczęśliwiona, skoczyła na równe nogi i wybiegła z pokoju.
— Jeśli umie odpowiedzieć na to pytanie — powiedziała Reck — to znaczy, że wie więcej niż jakakolwiek inna żyjąca istota.
Wkrótce ich gospodyni wróciła podskakując z ukontentowania.
— „Nieglizdawiec jest bratem geblingów, gauntów i dwelfów, i synem Kapitana Statku — wyrecytowała wprost pękając z dumy. — Jego matka władała niegdyś całym tym światem i on…”
— Każdy może połączyć skrawki prawdy i domysłów i… — wtrącił zniecierpliwiony Ruin.
— Ciii — nakazała Patience. A potem znowu zwróciła się do kobiety-dwelfa. — Przepraszam, nie usłyszałam tego, co powiedziałaś.
Zanim zdążyła skończyć, stworzenie deklamowało znowu:
— „Nieglizdawiec jest bratem geblingów, gauntów i dwelfów, i synem Kapitana Statku. Jego matka władała niegdyś całym tym światem i on chce go odzyskać z powrotem.” — I znowu identycznie jak poprzednio kobieta-dwelf rozpromieniła się w uśmiechu. Było to tak, jakby dwa razy oglądali to samo. Stworzenie powtarzało coś, czego nauczyło się na pamięć. Ruin spojrzał na Reck.
— No dobrze — powiedział — pozwól, że teraz ja ci zadam pytanie. Gdzie znajduje się kamień z mózgu, należący do królów geblingów?
Patience znała doskonale odpowiedź, której poszukiwał gebling, ale udała zdziwienie.
— Co to jest kamień z mózgu? — zapytała.
Tymczasem dwelf wybiegła już z pokoju. Podczas jej nieobecności Reck i Ruin dotykali nawzajem swoich twarzy jakby sprawdzając swoje podobieństwo. Patience zrozumiała, że pytanie nie miało na celu jedynie wypróbowanie kobiety-dwelfa. Kiedy wróciła do pokoju, na twarzach geblingów malowała się wyraźna ciekawość. Patience nigdy by nie podejrzewała, że zdolne są do takiej ekspresji.
— „Kamień z mózgu władców geblingów, który stał się symbolem władzy heptarchów, został wszyty w ramię lorda Peace, prawowitego heptarchy, tuż ponad obojczykiem, blisko karku. Przed śmiercią Peace odda go swojej córce.” — Dwelf kiwnęła głową. Na jej twarzy malował się wyraz powagi.
Reck i Ruin spojrzeli na Patience, która nie odezwała się, usiłując nadać swej twarzy wyraz uprzejmego zdziwienia. To było przecież niemożliwe, by dwelf poznała sekret jej ojca.
Przyglądając się zamarłym w bezruchu jak w żywym obrazie geblingom, wpatrzonym w dziewczynę, kobieta-dwelf zaczęła się niepohamowanie śmiać.
— A jakie jest twoje pytanie? — zapytała grzecznie Patience.
— Moje pytanie do ciebie brzmi, kim jesteś i dlaczego geblingi podróżują razem z ludźmi?
— Czy znasz także odpowiedź na nasze pytanie? — zdziwiona zapytała Reck.
— Odpowiedź na wasze pytanie brzmi następująco: wy dwoje jesteście parą królewską geblingów, a ty, istoto ludzka, córką lorda Peace, heptarchy, a ponieważ on nie żyje, w twoim posiadaniu jest kamień i władza. I ty i one zmierzacie ku bitwie, ale nie jesteście pewni, czy stoicie po tej samej stronie.
Na pewno nie była zwyczajnym dwelfem.
Patience niepostrzeżenie przygotowała cienką szklaną rurkę, z której mogła strzelać śmiertelnymi rzutkami. Sięgnęła również do włosów po pętlę. Odezwała się spokojnie do Ruina i Reck, a w jej głosie brzmiało zdecydowanie:
— Jeśli tylko ruszycie się ze swoich miejsc, zginiecie, nim zdążycie zrobić jeden krok.
— Ojoj! — powiedziała dwelf. — Nie powinniście pytać o odpowiedzi, których nie chcecie usłyszeć. Nie życzę tu sobie żadnego zabijania. W tym miejscu frymarczy się prawdą. Dajcie mi słowo, każde z was, że poczekacie z zabijaniem do czasu, aż znajdziecie się z powrotem na rzece.
Nikt nie spieszył się z przysięgą.
— Co ja narobiłam? Kłopoty, kłopoty, tylko to daje prawda. Ależ z was głupcy! Myśleliście, że dwelf nic nie wie, i dlatego zadaliście mi pytania, na które nikt nie powinien znać odpowiedzi. Ale ja znam odpowiedź na każde pytanie.
— Naprawdę? — zapytała Reck. — W takim razie powiedz nam, jak rozwiązać nasz problem? Wiesz, że Patience posiada przedmiot, który dla królów geblingów ma ogromne znaczenie. Właśnie teraz jest nam potrzebny bardziej niż kiedykolwiek w naszej historii, ponieważ musimy poznać naszą przeszłość. Z rozkoszą zamordujemy ją, żeby zdobyć kryształ, a ona równie chętnie pozbawi nas życia, ponieważ chce zatrzymać go dla siebie. Kiedy wróci Will, zabije ją bez trudu, a więc ona musi wykonać pierwszy ruch.
— Mówiłam już, złóżcie przysięgę — powiedziała dwelf.
— W sprawie kryształu nigdy nie dotrzymamy przysięgi — powiedział Ruin — ani też nie uwierzymy, że ona dotrzyma swojej.
— Nawet nie jestem pewna, czy to jest ten kamień — odezwała się Patience. — Wiem tylko, że ojciec kazał mi go strzec jak oka w głowie i że, zgodnie z radą Angela, miałam cię poprosić o zaimplantowanie go do mego mózgu.
Ruin roześmiał się.
— I on myślał, że gdy wreszcie dostanę go w swoje ręce, to zwrócę go tobie?
Reck, nieporuszona, uciszyła go syknięciem, po czym zwróciła się do Patience.
— Mój głupi brat nic nie rozumie. Chociaż kamień należał kiedyś do nas, teraz nie możemy już mieć z niego pożytku.
— Nie możemy mieć pożytku?! — wykrzyknął Ruin.
— Kiedy pierwsze ludzkie istoty umieszczały go w swoich mózgach, traciły zmysły. W krysztale było zbyt wiele z geblinga. Ale teraz to my już nie możemy go użyć — kamień przesiąkł człowiekiem.
Ruin zmarszczył czoło.
— Jest zawsze jakaś szansa, że możemy go wykorzystać.
— Znacznie większa, że próbując zniszczymy samych siebie.
Ruina ogarnęła wściekłość.
— Odnajdujemy go, i to po tylu latach, a na dodatek w chwili największej potrzeby, a ty mówisz, że nie możemy go użyć! — wybuchnął. Lecz chwilę potem jego gniew przeszedł w rozpacz. — Masz rację.
Patience słuchała ich nieufnie. To mógł być trik, by uśpić jej czujność. Zwróciła się więc do kobiety-dwelfa, gdyż od niej tylko mogła spodziewać się pomocy:
— Chciałabym zadać ci pytanie. Powiedz mi, jak działa kryształ zaimplantowany do mózgu?
— Kiedy wyjdę po odpowiedź — powiedziała gospodyni — wy się pozabijacie, a wtedy nie będę już mogła zadać wam żadnego pytania.
— Jeśli nie ruszą się ze swych miejsc, nie zabiję ich — powiedziała Patience.
Читать дальше