Brian Aldiss - Wiosna Helikonii
Здесь есть возможность читать онлайн «Brian Aldiss - Wiosna Helikonii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1989, ISBN: 1989, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wiosna Helikonii
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1989
- Город:Warszawa
- ISBN:83-207-1204-1
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wiosna Helikonii: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiosna Helikonii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wiosna Helikonii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiosna Helikonii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Widzę, że do spółki znalazłyście lekarstwo na nasze kłopoty — powiedział Laintal Ay. — Ale jesteście w błędzie. Aoza Roona nie ma zbyt długo. Połowa ludzi w mieście nie bardzo wie, kto to taki. To są przybysze, kupcy bawiący przejazdem. Wybierzcie się do Pauk i zapytajcie pierwszego lepszego przechodnia o Aoza Roona — nie będzie wiedział, o kim mowa. I stąd właśnie wziął się problem władzy w naszym mieście.
Stał przed nimi niewzruszony, pewny swoich racji. Dol pogroziła mu pięścią.
— Jak śmiesz tak mówić! To kłamstwa. Jeśli… kiedy on wróci, będzie rządził jak przedtem. Już ja dopilnuję, żeby wykopał Faralina Ferda i Tantha Eina. Że nie wspomnę tego nędznika, Raynila Layana.
— Na dwoje babka wróżyła. Dol. Sęk w tym, że Aoza Roona nie ma. A Shay Tal? Kto dziś ó niej pamięta? Pewnie brakuje jej tobie, może jeszcze Vry, ale innym nie.
Vry pokręciła głową.
— Jeśli chcesz znać prawdę — powiedziała cicho — nie brak mi ani Shay Tal, ani Aoza Roona. Uważam, że oni zatruli nam życie. Ona w każdym razie zatruła moje… och, wina była też i moja, wiem, i wiele jej zawdzięczam, ja, córka zwykłej niewolnicy. Ale zbyt niewolniczo podążałam za Shay Tal.
— No właśnie — pisnęła stara Rol Sakil, potrząsając dzieckiem. — Była złym przykładem dla ciebie, Vry, zanadto dziewicza była nasza Shay Tal, o wiele zanadto. Ty idziesz tą samą drogą. Musi masz już z piętnaście lat, jesteś w kwiecie wieku, i wciąż nie przejechana. Pośpiesz się z tym, nim będzie za późno.
— Mama ma rację, Vry. Po kłótni z tobą Dathka wyleciał stąd jak oparzony. To dlatego że jest w tobie zakochany. Kobieta ma się oddawać mężczyźnie, nie na odwrót, no nie? Zarzuć mu ręce na szyję, a dostaniesz, czego pragniesz. Na moje oko chłopak z niego ognisty.
— Ja ci radzę, zarzuć mu nogi na szyję, nie ręce — zachichotała Rol Sakil. — Do Oldorando zlatują się teraz ślicznotki jak pszczoły, jest w czym przebierać, inaczej, niż za naszej młodości bywało. A czego to się nie wyprawia na bazarze! Nie dziwota, że chłopy chcą monet. Już ja wiem, w jaką szparkę je wcisną…
— Przestańcie! — Vry była cała czerwona. — Poradzę sobie z własnym życiem bez waszych ordynarnych rad. Szanuję Dathkę, lecz wcale za nim nie przepadam. Zmieńcie temat.
Laintal Ay uspokajającym gestem wziął Vry za ramię, a zza kotary wyłoniła się Oyre z włosami upiętymi wysoko na czubku głowy. Zrzuciła skóry mustanga, które obecnie uchodziły za co nieco staromodne w kręgach oldorandzkiej młodzieży. Zamiast nich wdziała zieloną wełnianą suknię, opadającą niemalże do ziemi.
— Radzą Vry, żeby szybko wzięła sobie męża… zresztą tak samo, jak tobie — powiedział Laintal Ay.
— Przynajmniej Dathka jest dorosły i ma własne zdanie. Laintal Ay spochmurniał. Odwróciwszy się plecami do Oyre, poprosił Vry.
— Wytłumacz mi te dwadzieścia zaćmień. Nie zrozumiałem nic z tego, co powiedziałaś. Jak świat może być machiną? Zmarszczyła brwi.
— Słyszałeś już — rzekła po chwili — o podstawach tej nauki, ale nie chciałeś usłyszeć. Musisz być gotowy uwierzyć, że świat jest dziwniejszy, niż ci się wydaje. Spróbuję to jasno wyłożyć. Przyjmijmy, że oktawy śródziemne ciągną się w powietrzu wysoko nad nami, tak samo jak w ziemi. Załóżmy, że nasz świat, zwany przez fagory HrlIchor, regularnie wędruje swoją własną oktawą. W rzeczywistości jego oktawa owija się i owija wokół Bataliksy. Hrl-Ichor okrąża Bataliksę co czterysta osiemdziesiąt dni — toy jest nasz rok, jak wiesz. Bataliksa się nie porusza. To my się poruszamy.
— A kiedy Bataliksa zachodzi co wieczór, to co?
— Bataliksa jest nieruchoma na niebie. To my się ruszamy.
Laintal Ay parsknął śmiechem.
— A Święto Podwójnego Zachodu? Co się wtedy porusza?
— Tak samo. My. Bataliksa i Freyr stoją w miejscu. Dopóki w to nie uwierzysz, nie potrafię niczego więcej wyjaśnić.
— Wszyscy całe życie gonimy wzrokiem sunących po niebie strażników, szanowna panno Vry, dzień w dzień. Załóżmy, że wierzę, że oboje stanęli jak skuta lodem rzeka, to co dalej?
Po chwili wahania powiedziała:
— No więc w rzeczywistości Bataliksa i Freyr jednak się poruszają, bo Freyr staje się coraz jaśniejszy.
— Zaraz, zaraz… najpierw każesz mi uwierzyć, że oni się nie ruszają, potem, że się ruszają. Daj spokój. Vry — uwierzę w twoje zaćmienia, jak nastaną, nie wcześniej.
Z okrzykiem zniecierpliwienia uniosła szczupłe ramiona ponad głowę.
— Och, jacy z was głupcy. Niech Embruddock ginie, co mnie to obchodzi! Nie potraficie pojąć jednej prostej rzeczy.
Wyleciała z izby jeszcze bardziej rozeźlona niż Dathka.
— Są pewne proste rzeczy, których ona też nie pojmuje — rzekła Rol Sakil, tuląc do siebie dziecię.
Stara izba Vry ukazywała przemiany, jakie zaszły w Oldorando. Już nie była taka ponura. Zdobiły ją to tu, to tam wyszukane rupiecie. Vry odziedziczyła po Shay Tal trochę rzeczy Loilanun. Niektóre wyszperała na bazarach. Przy oknie wisiała wykreślona przez nią mapa nieba, z naniesionymi torami ekliptyk obu słońc. Boczną ścianę zdobiła starożytna mapa, podarunek od nowego wielbiciela. Namalowano ją barwnymi tuszami na welinie. Była to ottaassaalska mapa świata, której Vry nigdy nie mogła się dość nadziwić. Przedstawiała świat okrągły, z obszarami lądów oblanych przez ocean. Świat spoczywał na większym od siebie prakamieniu, z którego wyrósł czy może został wyrzucony. W uproszczone kontury lądu wpisano nazwę Sibornal, niżej Kampannlat i osobno na dole Hespagorat. Dokładnie zaznaczono szereg wysp. Jedynym naniesionym miastem było Ottaassaal, w samym środku koła.
Vry zastanawiała się, jak daleko trzeba stanąć, aby zobaczyć prawdziwy świat w takiej postaci. Doskonale zdawała sobie, sprawę, że Bataliksa i Freyr też są takimi kulistymi światami. One jednak nie spoczywają na prakamieniach, dlaczego więc ten świat potrzebuje prakamienia?
W ściennej niszy obok mapy stała maleńka figurynka ofiarowana jej przez Dathkę. Zdjęła ją i jakoś machinalnie ważyła w dłoni. Figurynka przedstawiała parę, która zażywała rozkoszy kopulacji na siedząco. Mężczyzna i kobieta wyrzeźbieni zostali w jednej bryle kamienia. Wygładzeni dotykiem wielu dłoni, przetrwawszy wiele wieków, oboje utonęli w anonimowości, tracąc rysy twarzy. Odtwarzali najwyższy akt współistnienia i Vry tęsknym okiem spoglądała na spoczywającą w jej dłoni rzeźbę.
— To jest jedność — szepnęła cichutko.
Przyjaciółki podkpiwały z niej, a przecież ona rozpaczliwie pragnęła tego, co zaklęto w ten kamień. Przekonała się, tak jak przed nią Shay Tal, że ścieżka wiedzy to ścieżka osamotnienia. Czy rzeźbiarzowi pozowali prawdziwi kochankowie, których imiona zaginęły w pomroce dziejów? Dziś nikt już się nie dowie. Przeszłość kryła odpowiedzi na wiele dzisiejszych pytań. Z poczuciem bezsilności spojrzała na ustawiony pod wąskim oknem stół i leżący na nim zegar gwiazdowy, jaki mozolnie kleciła z drewna. Nie dość, że brak jej było wprawy w obróbce drewna, to wciąż jeszcze nie mogła pojąć zasady utrzymywania się i świata, i trzech wędrownych planet, i pary strażników na ich ścieżkach. Nagle uzmysłowiła sobie, że jedność istnieje wśród globów — wszystkie są z jednego tworzywa, jak ta para kochanków z jednego kamienia. I siła równie potężna jak popęd seksualny w tajemny sposób wiąże je wszystkie ze sobą i kieruje ich ruchem.
Siadła za stołem i zabrała się do wyrywania prętów i pierścieni, usiłując złożyć je w nowy układ. Była tym zajęta, gdy ktoś cichutko zapukał do drzwi. Bokiem wsunął się Raynil Layan, stwierdziwszy pośpiesznym rzutem oka, że jest sama w pokoju. W bladoniebieskim prostokącie okna widział jej sylwetkę, profil twarzy zalanej światłem. W dłoni trzymała drewnianą gałkę. Ujrzawszy go kątem oka na wpół zerwała się i zauważył — podpatrywał bowiem ludzi bacznie — że zwykła rezerwa opuściła ją po raz pierwszy. Uśmiechnęła się nerwowo, wygładzając skóry musłanga — na wypukłościach piersi. Zamknął za sobą drzwi. Mistrz garbarzy porósł ostatnio w strojne piórka. Widlastą brodę wiązał dwiema wstążeczkami, na modłę przejętą od cudzoziemców, i nosił jedwabne spodnie. Ostatnio też umizgał się do Vry, obsypując dziewczynę podarunkami w rodzaju ottaassaalskiej mapy kupionej w Pauk oraz słuchając uważnie jej teorii. Wszystko to jakoś rozpalało w niej krew. Chociaż nie ufała jego gładkim manierom, podniecały ją, tak jak i jego zainteresowanie tym, co robiła.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wiosna Helikonii»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiosna Helikonii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wiosna Helikonii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.