John Ringo - Tam będą smoki

Здесь есть возможность читать онлайн «John Ringo - Tam będą smoki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, Боевая фантастика, Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tam będą smoki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tam będą smoki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści osadzona jest kilka tysiącleci w przyszłość, kiedy to ludzie żyją w stworzonej przez siebie utopii. Pojęcia takie jak praca czy ubóstwo dawno zostały zapomniane, a dzięki niezwykle zaawansowanej technologii medycznej, ludzie żyją po kilkaset lat i dowolnie formują swoje ciała przyjmując postać zwierząt czy wyimaginowanych stworzeń. Ich jedynym zmartwieniem jest wyszukiwanie coraz to nowszych rozrywek, m.in. poprzez toczenie potyczek z orkami w wirtualnej rzeczywistości czy też uprawianie rekreacjonizmu, czyli odtwarzanie sposobu życia w wybranym okresie historycznym.

Tam będą smoki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tam będą smoki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Co zdawało się stanowić dla niego problem.

— Chciałbym, żebyś zrobił dla mnie zestaw turbozbroi i miecz siłowy — oznajmił wojownik.

Talbot nie potrafił się opanować. Roześmiał się w głos.

— Chyba żartujesz — zachichotał w końcu. — Czemu na skarby świata miał bym cokolwiek dla ciebie zrobić?

— No cóż, po pierwsze dla kredytu — zaczął wyliczać Dionys, najwyraźniej niezmieszany śmiechem. — Mogę ci za nią hojnie zapłacić, nie wydaje mi się nawet, żebyś zdawał sobie sprawę, jak hojnie.

— Nie wydaje mi się, żebyś miał pojęcie, ile to jest warte — odparł Edmund. — Nie wyczarowuję zbroi po prostu z powietrza, bo nie byłoby cię tutaj. Każdy element jest tworzony osobno z podstawowego żelaza, a dla zbroi wspomaganej, Starej, jak przypuszczam, chcesz, używam specjalnie tworzonych nanitów. Skompletowanie pełnego zestawu wymaga prawie trzech miesięcy. Cóż takiego mógłbyś mi zaoferować, co warte byłoby trzech miesięcy mojego cennego życia?

— Dwieście terakredytów — odpowiedział natychmiast Dionys.

— Co? — zdziwił się Talbot. — To zauważalny kawałek budżetu planety! Nie ma mowy, żebyś zebrał tego rodzaju kwotę!

— Mogę ją mieć. Mam swoje… źródła.

— Dobra — niechętnie zgodził się Talbot. — Zakładając, że faktycznie możesz położyć na nich rękę, to mnóstwo kredytów. Jest tylko jeden problem.

— Jaki?

— Nie chcę ich — wyjaśnił Edmund. — Nie mam nic, na co mógłbym wydać dwieście terakredytów. Prawdę mówiąc, nie wiem, co zrobić z kredytami, które już mam, prawie wszystkie swoje nadwyżki oddaję córce. Która także nigdy nie jest w stanie wydać wszystkiego. Tak więc nie mam co zrobić z twoją fortuną, niezależnie od jej źródła.

— No dobrze. — Dionys pokiwał głową. — Mogę to zrozumieć. W takim razie pomyśl o wyzwaniu. Nie chcę po prostu zwykłego zestawu broni, chcę najwspanialszej zbroi i najdoskonalszego miecza, jaki kiedykolwiek stworzono. Zbroja musi mieć własne źródła energii, możliwość podłączenia zewnętrznego zasilania, wymieniać energię i naprawiać uszkodzenia własne i użytkownika. Kolczuga powinna być reaktywna kinetycznie, i oczywiście nieprzebijalna. Wszystko to musi stanowić osłonę przeciwko generatorom pola i broni energetycznej. Miecz musi generować pole tnące i energetyczne oraz być w stanie wysysać i wymieniać energię. Musi być najwspanialszy: najlepsze nanity, najdoskonalsze programy zdolne zetrzeć się ze wszystkimi wspomaganymi zbrojami na ziemi i pokonać je. Wszystko to niewidoczne przy pobieżnej inspekcji i oczywiście, powinno wyglądać… dobrze. — Lekceważąco machnął w stronę podniszczonego kompletu zbroi przy kominku.

— Wyzwania są dla młodych. — Gospodarz skrzywił się i odchylił na oparcie fotela, wyciągając nogi. — Kiedy osiąga się mój wiek albo kończy się z robieniem różnych rzeczy dla wyzwania, albo jest się martwym. Nie bez powodu najczęstszą przyczyną śmierci w naszych czasach są wypadki. A zaraz za nimi samobójstwa.

— Więc mi jej nie zrobisz? — zapytał Dionys.

— Wątpię — odpowiedział Talbot. — Zresztą po co ci coś takiego? Nie mógł byś użyć jej w żadnym turnieju. Nawet w takim, który dopuszcza wspomaga nie. Sama funkcja odciągania energii wystarczyłaby do jej wykluczenia. A to wykryje każda, nawet najbardziej powierzchowna inspekcja.

— Nie ma służyć do turniejów — wyjaśnił Dionys. — Choć powinna mieć możliwość ukrywania i wyłączania wspomagania, gdybym faktycznie używał jej w turnieju. Ale chciałbym użyć jej, by zostać królem Anarchii.

Talbot nie był osobą o zbyt wylewnym charakterze, ale nie potrafił się powstrzymać przed ponownym parsknięciem śmiechem.

— Och, dziękuję, Dionys — powiedział, usiłując nad sobą zapanować. — Od wieków się tak nie ubawiłem.

— Mówię poważnie — ponuro oznajmił jego gość. — Mogę zostać pierwszym królem Anarchii od czasów Karola Wielkiego.

— Przy mojej pomocy. — Talbot zachichotał. — Król Anarchii. Dzięki niewykrywalnej wspomaganej zbroi. Przypuszczam, że powinna też świecić?

— W odpowiednich warunkach — potwierdził wyniośle Dionys.

— A jaki jest twój ulubiony kolor? — Edmund uśmiechnął się szeroko.

— Wydaje mi się, że powinna uwalniać chmurę ciemności. Tak byłoby… odpowiednio.

— Ha — parsknął kowal. — Nie. Ani czarna, czerwona, błękitna ani nawet w świńskim różu. Odejdź.

— Nie potrzebuję twojej pomocy — ostro zareagował McCanoc. — Fukyama zgodził się zrobić ją dla mnie.

— Fukyama ma na utrzymaniu ten niedorzeczny latający zamek — odpowiedział Talbot. — Oraz tendencję do stawiania na niewłaściwe konie. Co zresztą jest powodem, dla którego zawsze połaszczy się na kredyt. I możesz mnie cytować. Dla dwustu terakredytów będzie więcej niż uprzejmy. Za taką kwotę odda duszę. Oczy wiście jego zbroja przy mojej to towar drugiej klasy, ale dostajesz, za co płacisz.

— Będzie to najsłynniejsza zbroja, jaką kiedykolwiek stworzono — zauważył McCanoc. — Z pewnością to czegoś warte.

— Niewiele — zaprzeczył Talbot.-A już cholernie pewne, że nie warte dwóch czy trzech miesięcy z ograniczonego czasu, jaki pozostał mi na tym padole łez — dodał, wstając. — Żeby nie było nieporozumień, Dionys — mówił dalej, opierając dłoń na ramieniu zbroi. — Nie lubię cię. Nie lubię twojego stosunku do rzeczywistości, twoich działań, i nie lubię twoich przyjaciół. Nie obchodzi mnie wyzwanie w postaci stworzenia największego zestawu oszukańczych trików, jaki kiedykolwiek zbudowano. Nie dbam o twoje pieniądze. Nie masz nic, co mógłbyś mi zaoferować. Nie zamierzam niczego dla ciebie zrobić, a już najmniej wspomaganej zbroi. I nie chcę więcej widzieć twojej gęby na mojej ziemi. Czy to jasne?

— Lepiej, żeby przemyślał pan swoje położenie, mistrzu Talbot — wycedził Dionys, robiąc krok naprzód, by stanąć tuż przed niższym kowalem. — Naprawdę nie chcesz zostać moim wrogiem.

— Chłopcze, grozili mi znacznie bardziej przerażający ludzie i to zanim się jeszcze urodziłeś — Talbot odpowiedział z ziewnięciem. — Wynoś się z mojego domu.

— Bardzo dobrze — warknął McCanoc, cofając się. — Ale będziesz tego żałował przez resztę życia.

— Jedyne, czego żałuję to wpuszczenia cię przez te drzwi — odciął się starszy mężczyzna. — I jesteś na trwałe zablokowany. Nie wpadnij czasem na pomysł, że możesz wrócić.

Dionys warknął na niego, uniósł rękę nad głowę i strzelił palcami. Po chwili rozejrzał się wokół zaskoczony.

— Oprócz paru innych rzeczy, mam w domu cholernie silny blok antyteleportacyjny — wyjaśnił gospodarz. — Tam jest wyjście — dodał, wskazując na drzwi.

Dionys okręcił się w miejscu, po czym ruszył do drzwi, otwierając je po chwili zmagania się z antyczną klamką i zostawiając je otwarte.

— I takiej jakości przeciwników dostaje się w dzisiejszych czasach. — Talbot westchnął, gdy do pokoju wrócił sługa. — Nawet nie wie dość o epoce, by trzasnąć drzwiami. — Machnął palcem i drzwi się zamknęły. Delikatnie.

— Cóż za okropna osoba — odezwał się lokaj.

— Nie taka okropna, Charles — odpowiedział Talbot. — Po prostu młoda. I socjopatyczna. Szkoda, że nie usunęli tego genu, choć od czasu do czasu na coś się przydaje. Wydaje mi się jednak, że trochę przesadza.

Potrząsnął głową i pogładził zbroję, przesuwając palcem po wgnieceniu na naramienniku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tam będą smoki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tam będą smoki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tam będą smoki»

Обсуждение, отзывы о книге «Tam będą smoki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x