Stephen Baxter - Statki czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Statki czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Statki czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Statki czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść napisana została z pozycji pojmowania kosmosu przez człowieka końca dwudziestego wieku i zdobyczy współczesnej nauki; jest nowoczesną reinterpretacją wizji Wellsa. Podróżnik w czasie u Baxtera zmierza ku nieskończoności. Jego zadanie jest daleko ważniejsze niz tylko uratowanie Weeny: prócz tajemnicy przyszłości musi także rozwiązać paradoksy otaczającego go świata.
Autoryzowana kontynuacja
Herberta George’a Wellsa.

Statki czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Statki czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— A zatem — ciągnął Moses z nutą triumfu — jakie ma pan wspomnienia dotyczące dość tęgiego, obcego mężczyzny i jego dziwnego towarzysza, którzy pewnej nocy zjawili się tutaj?

Naturalnie, odpowiedź — to przerażające! Niemożliwe! — była taka, że nie miałem żadnych wspomnień. Wzburzony zwróciłem się do Nebogipfela.

— Dlaczego nie przyszło mi to do głowy? Oczywiście, moja misja jest niemożliwa. Zawsze taką była. Nie mógłbym nigdy przekonać młodego Mosesa, ponieważ nie mam wspomnień o tym, jak to z kolei ja, kiedy byłem Mosesem, zostałem przekonany!

— Gdy i sinieją wehikuły czasu, przyczyna i skutek to pojęcia dość niezręczne.

— A oto jeszcze jedna zagadka dla pana — powiedział Moses z jeszcze bardziej nieznośną zarozumiałością. — Przypuśćmy, że się z panem zgadzam. Przypuśćmy, że akceptuję pańską opowieść o podróżach w czasie, wersjach historii i tak dalej. Przypuśćmy, że zgadzam się zniszczyć wehikuł czasu.

Domyśliłem się, do czego zmierza.

— Wówczas, gdyby wehikuł czasu nie został nigdy zbudowany... — zacząłem.

— Nie mógłby pan wrócić w czasie, aby położyć kres jego budowie... — powiedział Moses.

— ... i tym samym wehikuł i tak zostałby w końcu zbudowany...

— ... i wróciłby pan w czasie, by ponownie przerwać budowę, i powtarzałoby się to w kółko, przypominając wiecznie obracającą się karuzelę! — wykrzyknął, wykonując szeroki gest.

— Tak — potwierdził Nebogipfel. — To patologiczna pętla przyczynowa. Wehikuł czasu musi zostać zbudowany, aby mógł położyć kres własnej budowie...

Ukryłem twarz w dłoniach. Oprócz rozpaczy z powodu tego, że moja sprawa upadła, odnosiłem nieprzyjemne wrażenie, że młody Moses jest znacznie inteligentniejszy ode mnie. Powinienem był dostrzec te trudności natury logicznej! Być może to straszna prawda, że inteligencja, tak jak bardziej prymitywna sprawność fizyczna, pogarsza się z wiekiem.

— Ale pomimo tego całego sporu o drobiazgi, to prawda — szepnąłem. — I wehikuł nie może być nigdy zbudowany.

— A zatem niech pan wyjaśni następującą rzecz — powiedział Moses z mniejszą sympatią. — „Być albo nie być” — wydaje się, że teraz to już nie jest pytanie. Jeśli jest pan mną, to przypomni pan sobie, jak został zmuszony do zagrania roli ojca Hamleta w koszmarnej inscenizacji w szkole.

— Pamiętam to dobrze.

— Wydaje mi się, że pytanie raczej brzmi: jak coś może być i równocześnie nie być?

— Ale to prawda — wtrącił Nebogipfel. Przesunął się kawałek do przodu, wchodząc w krąg światła, i spojrzał na nas po kolei. — Wydaje mi się, że musimy stworzyć wyższą logikę... Taką, która uwzględni wzajemne oddziaływanie wehikułu czasu i historii, która poradzi sobie z wielorakością historii...

I wtedy — w momencie, kiedy przeżywałem największy kryzys niepewności — usłyszałem ryk, podobny do warkotu jakiegoś olbrzymiego silnika, który odbił się echem na całym wzgórzu, poza domem. Wydawało się, że ziemia drży — jakby kroczył po niej jakiś potwór — i usłyszałem krzyki oraz — choć to było niemożliwe, aby coś takiego zdarzyło się w sennym Richmond wcześnie rano! — terkot karabinu!

Moses i ja zdziwieni spojrzeliśmy na siebie.

— Na wielkiego Scotta! — krzyknął Moses. — Co to jest?

Odniosłem wrażenie, że znów słyszę klekot broni maszynowej, natomiast krzyk przeszedł we wrzask, który nagle się urwał.

Wybiegliśmy razem z palarni na korytarz. Moses otworzył drzwi — zasuwa była już podniesiona — i wyskoczyliśmy na ulicę. Była już tam pani Penforth, chuda i sroga, oraz Poole, aktualny służący Mosesa. Pani Penforth trzymała w ręku jasnożółtąściereczkę i ściskała ramię Poole’a. Obrzucili nas pobieżnym spojrzeniem, po czym odwrócili wzrok, ignorując Morloka, jakby nie przedstawiał ani trochę dziwniejszego widoku niż Francuz lub Szkot!

Na Petersham Road znajdowało się sporo ludzi, którzy stali i gapili się. Moses dotknął mojego rękawa i pokazał palcem na drogę w kierunku miasta.

— Tam — powiedział. — Oto pańska anomalia.

Wyglądało to tak, jakby jakaś wielka fala uniosła pancernik z powierzchni morza i posadziła go wysoko na Richmond Hill, jakieś dwieście jardów od domu. Była to wielka metalowa skrzynia, która leżała na Petersham Road jak jakiś olbrzymi, żelazny owad o długości co najmniej osiemdziesięciu stóp.

Nie był to jednak żaden wyrzucony na brzeg potwór. Zobaczyłem teraz, że obiekt pełznie w naszym kierunku, powoli, lecz zdecydowanie, i pozostawia za sobą ciąg nacięć na powierzchni drogi, jak spacerujący po ziemi ptak. Górna powierzchnia pancernika pocętkowana była zawile rozmieszczonymi otworami — uznałem je za otwory strzeleckie lub teleskopowe.

Pojazdy musiały ustąpić miejsca pancernikowi: dwa dwukołowe powoziki leżały przewrócone przed nim na drodze, tak samo jak wóz do przewożenia beczek piwa — przestraszony koń nadal był uwięziony między dyszlami, a piwo wylewało się z rozbitych beczek.

Jakiś lekkomyślny młodzieniec w czapce wyrwał z ziemi kamień polny i rzucił go w metalowe poszycie pancernika. Kamień odbił się od kadłuba, nie pozostawiając na nim nawet rysy, ale kolos zareagował: zobaczyłem, jak z jednego z górnych otworów wysuwa się lufa karabinu, który hałaśliwie wystrzelił do młodzieńca.

Chłopiec upadł i znieruchomiał na ziemi.

Tłum szybko się rozproszył i umilkły wrzaski. Pani Penforth wypłakiwała się w szmatkę; Poole odprowadził ją do domu.

Właz na przodzie lądowego pancernika otworzył się ze szczękiem — przez chwilę widziałem ciemne wnętrze — i zobaczyłem, jak czyjaś twarz (wydała mi się zamaskowana) wygląda w naszym kierunku.

— Ten pojazd jest spoza czasu — oświadczył Nebogipfel. — I przyjechał po nas.

— Zaiste. — Odwróciłem się do Mosesa. — No i cóż? — zapytałem go. — Czy teraz już pan mi wierzy?

7. MOLOCH „LORD RAGLAN”

Uśmiech Mosesa był niepewny i powściągliwy, jego twarz bledsza niż zwykle, a szerokie czoło pokryte potem.

— Najwyraźniej nie jest pan jedynym Podróżnikiem w Czasie!

Ruchoma forteca — gdyż tym właśnie był ten kolos — wlokła się pod górę w kierunku mojego domu. Była to długa, płaska skrzynia, która trochę przypominała pokrywkę na półmisek. Pomalowano ją w zielone i brązowe łaty. Wokół podstawy biegła metalowa osłona, być może po to, by ochronić delikatniejsze części przed kulami i szrapnelami wrogów. Na moje oko forteca poruszała się z prędkością około sześciu mil na godzinę i — dzięki jakiejś nowatorskiej metodzie napędu, którego szczegółów nie mogłem zobaczyć z powodu osłony — trzymała się prawie że w poziomej pozycji pomimo pochyłości wzgórza.

Z wyjątkiem nas trzech — i nieszczęsnego konia przy wozie — na drodze nie było teraz żywej duszy i panowała cisza, przerywana jedynie głębokimi pomrukami silników fortecy i przerażonym rżeniem uwięzionego konia.

— Nie przypominam sobie tego — powiedziałem Nebogipfelowi. — Nic podobnego nie zdarzyło się w moim roku 1873!

Morlok obserwował nadjeżdżającą fortecę przez gogle.

— Jeszcze raz — odrzekł spokojnie — musimy rozważyć możliwość wielorakości Historii. Widziałeś kilka wersji roku Pańskiego 657 208: wygląda na to, że teraz przeżyjesz nowe warianty własnego stulecia.

Forteca zatrzymała się; jej silnik burczał jak jakiś olbrzymi brzuch. Zobaczyłem twarze w maskach, które spoglądały na nas z różnych otworów, a nad kadłubem powiewał ospale proporzec.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Statki czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Statki czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Flood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Statki czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Statki czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x