Robert Silverberg - Tom O'Bedlam

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Tom O'Bedlam» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Krajowa Agencja Wydawnicza, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tom O'Bedlam: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tom O'Bedlam»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Silverberg, znakomity twórca ściance fiction, znany jest polskiemu czytelnikowi z wielu powieści, z których najbardziej cenione to „Człowiek z labiryntu” i „Rodząc się umieramy”.
Jego kolejna książka opowiada o chylącej się ku upadkowi cywilizacji Ziemi początku XXII wieku. Przemoc i gwałt stały się codziennością. Rozkwitają fanatyczne sekty, świat został pozbawiony nadziei. I wtedy pojawia się tytułowy bohater — zdolny do nawiązania telepatycznego kontaktu z obcymi cywilizacjami.
Czy jego dar jest wybawieniem dla ludzkości, czy też narzędziem jej ostatecznej zagłady?

Tom O'Bedlam — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tom O'Bedlam», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stojący na uboczu Tom oznajmił:

Albowiem gniew Pana dosięgnie wszystkie narody, a Jego ręka wszystkie ich armie. On zniszczył je doszczętnie, On przywiódł je na zatracenie.

— Co mówi nasz czubek? — zapytał Stidge.

— To Biblia — odpowiedział Buffalo. — Nie znasz Biblii?

I wyrosną ciernie w jej pałacach, pokrzywy i jeżyny w jej fortecach, i będą schronieniem dla smoków i przystanią dla sów.

— Znasz to wszystko na pamięć? — spytał Charley.

— Wiele z tego — odrzekł Tom. — Jakiś czas byłem kaznodzieją.

— Gdzie to było?

— Tam — powiedział Tom wskazując kciukiem za prawe ramię. — W Idaho. W stanie Waszyngton.

— Podróżowałeś?

— Trochę.

— A byłeś kiedyś na Wschodzie?

— Masz na myśli Nowy Jork, Chicago, te miejsca?

— Tak, te okolice.

— Jak? — odparł Tom. — Miałem frunąć?

— Tak — roześmiał się Mujer — frunąć! Na miotle!

— Kiedyś tak było — powiedział Tamale. — Od wybrzeża do wybrzeża. Wsiadałeś do samolotu w San Francisco i za trzy godziny byłeś w Nowym Jorku. Ojciec mi opowiadał.

— Trzy godziny — powiedział Stidge — gówno prawda. Gówno i tyle.

— Trzy godziny — powtórzył Tamale. — Kogo nazywasz gównem? — wyjął nóż. — Mojego ojca? No dalej, powiedz to jeszcze raz. Powiedz też coś na moją matkę, Stidge. No, dalej!

— Przestańcie — przerwał mu Charley. — Przyszliśmy tu drapać, więc drapmy. Stidge, działasz nam na nerwy.

— Myślisz, że w to uwierzę? Trzy godziny i jesteś w Nowym Jorku?

— Mój ojciec tak mówił — mruknął Tamale.

— Wtedy był inny świat — rzekł Charley. — Przed Wojną Pyłów wszystko było inne. Może to było pięć godzin, co, Tamale?

— Trzy.

Tom czuł, że cała ta rozmowa uciska mu czaszkę jak rak mózgu. Trzy godziny, pięć, jakie to ma znaczenie? Ten świat już nie istniał. Czując nadchodzącą wizję odszedł na bok.

Dobrze, dobrze. Niech nadchodzi. Oni niech się tam kłócą, niech się posiekają, jeśli tego właśnie chcą. On mieszkał w innym, lepszym świecie. Odszedł jeszcze dalej, za postrzępiony, wystający w górę fragment chodnika, minął kłębowisko zardzewiałych przewodów wysokiego napięcia i usiadł na krawężniku zasypanej piaskiem ulicy. Oparł się o olbrzymią palmę, która wyglądała, jakby miała przetrwać nawet wtedy, gdy Kalifornia i wszystko, co człowiek tu zbudował, ostatecznie runie w gruzy.

Wizja nadeszła. Była wyraźna i do tego widział wszystko naraz.

Czasem wszystko przychodziło równocześnie; nie jeden, wyizolowany świat, ale zdumiewająca ich wielość przychodzących jeden za drugim. W takich chwilach czuł się środkiem wszechświata. Całe galaktyczne imperia przepływały przez jego duszę. Widział obraz królestw nad królestwami leżących poza zasięgiem percepcji człowieka.

— Chodźcie do mnie! O tak, chodźcie, chodźcie!

Przed jego szeroko otwartymi w podziwie oczami przesuwała się najwspanialsza procesja, jaką kiedykolwiek oglądał; następujące po sobie światy, jak potok, jak dzika powódź. Zielony Świat, Imperium Dziewięciu Słońc i Podwójne Królestwo, następnie światy Poro i Zygerone, którzy byli panami Poro, a nad nimi wznosiła się sylwetka dostojnika Kusereen z rasy, która panowała nie wiadomo w ilu galaktykach, łącznie z Zygerone i Poro. Widział drgające, przezroczyste istoty, zbyt niezwykłe, by były sennymi zjawami. Widział wirujące dyski świetlne rozciągające się do jądra wszechświata. Przez umysł przemykały mu całe biblioteki danych, spisy cesarzy i królów, bogów i demonów, teksty biblii nieznanych religii, opery, która trwała jedenaście lat galaktycznych. W dłoni trzymał inkrustowaną kulę, nie większą niż pyłek, w której zapisane były imiona i dzieje miliona władców z dziewięciu tysięcy dynastii Sapiil. Widział szereg czarnych wież, wyższych niż góry, ciągnący się nieprzerwanie aż po linię horyzontu. Odbierał bodźce ze wszystkich kierunków w czasie i przestrzeni. Widział pięćdziesięciu półbogów Wieku Theluvary, trzy miliardy lat temu, gdy nawet Kusereenowie byli młodzi, widział Ludzi-Oczy z Wielkiej Gwiezdnej Chmury, którzy dopiero mieli zaistnieć, a także tych, którzy zwali się Ostatnimi, choć wiedział, że takimi nie byli. Mój Boże — pomyślał — mój Boże. Jestem niemal niczym, a Ty zesłałeś wszystkie te cuda na mnie. Ja, Tom, jestem Twoim sługą. Gdybym tylko mógł opowiedzieć im o tym, co mi pokazałeś. Gdybym tylko mógł. Jak mam służyć Tobie, który stworzyłeś to wszystko i jeszcze tak wiele więcej? Do czego jestem Ci potrzebny? Czy mam im o tym opowiedzieć? Jeśli tak, opowiem. Pokażę im. Sprawię, że Twoje cuda objawią im się przed oczami. Mój Boże, mój Boże, mój Boże.

A wizje wciąż przesuwały się. Świat za światem, bez końca.

Później wszystko znikło w ułamku sekundy, a on leżał rozciągnięty na zrujnowanej ulicy opuszczonego miasta, oszołomiony, chwytając z trudem powietrze. Ubranie miał zupełnie przepocone. Przed nim pojawiła się zatroskana twarz Charleya.

— Tom, Tom! Możesz mówić, Tom?

— Tak, jasne.

— Myśleliśmy, że masz atak.

— Ten największy — odparł. — Widziałem wszystko. Widziałem moc i chwałę. Och, nieszczęsny Tom, nieszczęsny, nieszczęsny Tom! To był ten największy i już nigdy nie wróci!

— Pomogę ci wstać — powiedział Charley. — Jesteśmy gotowi do drogi. Możesz wstać? No już, spokojnie. Miałeś znowu wizję, tak? Widziałeś Zielony Świat?

Tom skinął głową.

— Widziałem, tak. Widziałem wszystko — odpowiedział. — Wszystko.

ROZDZIAŁ DRUGI

W ciągu zaledwie trzydziestu lat
Dwakroć dwadzieścia byłem nękany,
Z czterdziestu za to trzykroć piętnaście
W niewoli gorzkiej przetrzymywany
W domu wariatów na strychu wspaniałym,
Z zarostem miękkim i miłym.
Okowy mocne i słodkie rózgi
Dzyń-dzyń — brzmiały głodem poczciwym.

A teraz śpiewam:
„Strawy, napoju,
Napoju, strawy, odzienia.
Pani czy dziewczę,
Nie lękaj się Toma,
On nie krzywdzi żadnego stworzenia.”

Pieśń Toma O’Bedlama

1

Tego ranka wynikły niespodziewane kłopoty z Nickiem Podwójną Tęczą, coś podobnego do załamania psychotycznego trzeciego stopnia. Przyszło to ni stąd, ni zowąd, a do tego jeszcze paskudny atak agresji, z którym trudno było sobie poradzić. Z tego właśnie powodu Elszabet spóźniła się na comiesięczne zebranie personelu. Wszyscy już czekali: psychiatrzy Bill Waldstein i Dan Robinson; Dante Corelli, kierownik fizykoterapii, i Naresh Patel, neurolingwista. Siedzieli przy wielkim stole konferencyjnym z sekwoi, każdy w swej ulubionej relaksującej pozycji. Gdy weszła na salę, było już po jedenastej.

Dante wpatrywała się w pulsujące girlandy złocistego światła wysyłane z niewielkiego patternmastera, który trzymała w dłoni. Bill Waldstein, odchylony w tył, kontemplował stojącą przed nim flaszeczkę wina. Patel wydawał się być pogrążony w medytacji. Don Robinson wystukiwał coś na kieszonkowej klawiaturze komputera. Wszyscy wyprostowali się, gdy Elszabet zajęła centralne miejsce za stołem.

— Nareszcie! — powiedziała Dante scenicznym szeptem dając do zrozumienia, że Elszabet spóźniła się na spotkanie co najmniej dwa lata.

— Elszabet właśnie pokazała nam, jak być pasywno-agresywnym — stwierdził Bill Waldstein.

— Odwal się — odpowiedziała niedbale Elszabet. — Całe trzynaście minut spóźnienia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tom O'Bedlam»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tom O'Bedlam» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Tom O'Bedlam»

Обсуждение, отзывы о книге «Tom O'Bedlam» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x