Robert Silverberg - Królestwa ściany

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Królestwa ściany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Królestwa ściany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Królestwa ściany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Świat Kosa Saag to świat Ściany, monstrualnego połączenia olbrzymich łańcuchów górskich, gigantycznych wąwozów i przepastnych zapadlin.
Każdego roku z wioski Jespodar, położonej u podnóża Ściany, wyrusza na Pielgrzymkę dwudziestu mężczyzn i dwadzieścia kobiet. Zostali wybrani, aby dotrzeć na sam szczyt najwyższej góry, Summita, gdzie mają spotkać się z bogami i otrzymać od nich wiedzę. Większość nigdy już nie zobaczy swoich rodzin, a nieliczni powracający wydają się być obłąkani.
Dla Poliara i jego przyjaciela Traibena pielgrzymką ta stanowi jednak realizację życiowego marzenia. Przygotowują się od niej do dzieciństwa. Chcą z niej wyjść cało, nie jako szaleńcy, ale nauczyciele mądrości dla swego ludu.

Królestwa ściany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Królestwa ściany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dla mnie był to w tych niewinnych czasach tylko wielki festyn, nic więcej. Od wielu dni przybywali goście z odległych krańców wioski do naszego Domu, który leżał najbliżej Ściany. Byliśmy Domem Ściany, Domem Domów. Przybywały tysiące ludzi, tysiące tysięcy. Te nieprzebrane tłumy tłoczyły się przez cały czas ramię przy ramieniu, tak że często niechcący zmienialiśmy kształty od samego gorąca i ścisku i musieliśmy czynić wysiłki, żeby wrócić do własnych postaci.

Gdziekolwiek się spojrzało, tereny naszego Domu zapełniało mrowie przybyłych. Byli wszędzie i wchodzili wszędzie. Deptali naszą piękną winorośl, tratowali dorodne szablolistne paprocie, ogołacali gambelle z ciężkich niebieskich owoców. Tak się działo co roku od niezliczonych dziesiątków lat. Spodziewaliśmy się najazdu, ale przystawaliśmy na to. I długie, i okrągłe domy były przepełnione, podobnie jak łąki i święte gaje. Niektórzy spali nawet na drzewach. „Widziałeś kiedyś tylu ludzi?” pytaliśmy siebie nawzajem, chociaż oczywiście widzieliśmy zaledwie rok temu. Jednak tak należało mówić.

Na uroczystość przybyło nawet kilku ludzi Króla. Byli to pyszałkowaci, potężni mężczyźni w czerwonych i zielonych szatach, którzy maszerowali wśród tłumu, jakby nikt nie stał im na drodze. Ustępowano im z drogi. Zapytałem Urillina, brata mojej matki, który wychowywał mnie w zastępstwie ojca, kim oni są, a on odpowiedział: „To ludzie Króla, chłopcze. Czasami przybywają tutaj na Święto, żeby zabawić się na nasz koszt”. I rzucił pod nosem przekleństwo, co mnie zdumiało, ponieważ Urillin był łagodnym, spokojnym człowiekiem.

Przyglądałem się im, jakby mieli po dwie głowy albo sześć rąk. Nigdy wcześniej nie widziałem ludzi Króla. Zresztą nigdy później też nie. Wszyscy wiedzą, że gdzieś w wielkim mieście po drugiej stronie Kosa Saag mieszka w ogromnym pałacu Król i panuje nad wieloma wioskami, miedzy innymi nad naszą. Król zna magie, dzięki której wszystko działa, i dlatego, jak przypuszczam, jesteśmy od niego zależni. Jest jednak tak daleko i jego dekrety mają tak niewielki wpływ na nasze codzienne życie, że równie dobrze mógłby mieszkać na innej planecie. Sumiennie płacimy daninę, ale poza tym nie mamy do czynienia z nim ani z rządem, na którego czele stoi. Jest dla nas niczym zjawa. W ogóle o nim nie myślę przez cały rok, ale widok jego sług, który przybyli z tak daleka na nasze Święto, przypomniał mi, jak ogromny jest świat i jak niewiele o nim wiem, oprócz tego, że nasza wioska leży w cieniu Ściany. Dlatego kroczący dumnie ludzie Króla budzili we mnie nabożny lęk.

Szaleństwo i podniecenie rosły z dnia na dzień. Zbliżał się moment Procesji i Wymarszu.

Wybrani Pielgrzymi pozostawali w zamknięciu. Nikt nie widział ich od miesięcy i oczywiście nie mógł ich zobaczyć teraz, w tej najważniejszej chwili. Przebywali w Chacie Pielgrzymów, dwudziestu mężczyzn w jednej izbie i dwadzieścia kobiet w drugiej, a jedzenie wsuwano im przez szpary w drzwiach.

Reszta z nas brała udział w nieustającej zabawie. Dzień i noc odbywały się tańce, śpiewy i pijaństwo. Oczywiście było również wiele pracy. Każdy Dom miał swoje zadania. Dom Cieślów budował platformy widokowe, Dom Muzyków od świtu do nocy przygrywał wesołe melodie, Dom Świętych stał na placu i pełną piersią wyśpiewywał modlitwy, Dom Śpiewaków recytował przed Domkiem Pielgrzymów niezliczone wersy z Księgi Ściany, a Dom Winiarzy ustawiał stragany i otwierał nowe beczki, gdy tylko wysuszyliśmy poprzednie, czyli bardzo szybko. Klowni w żółtych strojach przechadzali się wśród nas, przedrzeźniając, robiąc miny i strojąc żarty. Dom Tkaczy znosił ciężkie złote kobierce, które miały wyścielić drogę do Ściany. Dom Zamiataczy sprzątał straszliwy bałagan, jaki zostawiały po sobie tłumy gości. Tylko takie wyrostki jak Traiben i ja nie miały żadnych obowiązków. Wiedzieliśmy jednak, że dorośli z ochotą wykonują swoją pracę, gdyż był to w wiosce czas ogólnej radości.

Należący do Domu Ściany koordynowali działania innych Domów. Było to ogromne obciążenie, lecz zarazem źródło wielkie dumy. Meribail, syn brata ojca mojego ojca, był wtedy głową Domu i przypuszczam, że obywał się bez snu przez dwanaście nocy poprzedzających Procesję.

I wreszcie nadszedł Dzień Wymarszu, jak zwykłe dwunastego dnia elgamoira. Ranek był parny, padał deszcz. Wszystkie liście na drzewach lśniły jak ostrza noży. Ziemia pod naszymi stopami uginała się jak gąbka.

Nie można powiedzieć, żeby upał i ulewny deszcz były czymś niezwykłym w naszej nizinnej krainie. Wtedy, podobnie jak teraz, przez cały rok panowała duchota, a my to lubiliśmy. Jednak ten żar i te opady szczególnie dały się we znaki. Powietrze było jak w łaźni parowej. Tego ranka wydawało nam się, że oddychamy wodą. Wszyscy mieliśmy na sobie odświętne stroje — niebieskie skórzane rajtuzy, szkarłatne wstążki, żółte czapki z daszkami, które ludzie noszą przy takich okazjach, zarówno dzieci jak i dorośli. Od nieustającego deszczu i potu byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Pamiętam, jak bardzo musiałem się starać, żeby zachować swoją postać. Moje ramiona topiły się i wykręcały, plecy przesuwały się pod dziwnym kątem w stosunku do torsu i musiałem zaciskać zęby, żeby wszystko utrzymać na właściwym miejscu. Traiben stojący obok mnie również zmieniał kształt, chociaż przez cały czas pozostawał drobnym, wielkookim chłopcem z zapadniętą klatką piersiową, patykowatymi nogami i chudą szyją.

Nadeszła godzina Procesji i wtedy wydarzył się cud. W chwili, kiedy Śpiewacy doszli do ostatnich słów ostatniego wersu Księgi Ściany — wersu znanego jako Wierzchołek — deszcz raptownie ustał, gęsta szara mgła zrzedła i zniknęła, a ciężkie chmury rozeszły się. Z północy zaczął wiać chłodny porywisty wiatr. Wszystko zrobiło się cudownie czyste i lśniące. Jak ognisty klejnot na czole nieba pojawiło się jasne, gorące światło biało-niebieskiego Ekmeliosa i rzuciło na nas oślepiający blask. Był to dzień podwójnego słońca. Mogliśmy wtedy dojrzeć ogromny daleki krąg czerwonej Marilemmy, słońca, które nie daje ciepła. Widzieliśmy wszystko. Wszystko.

— Kosa Saag! — krzyknęliśmy jednym głosem, gestykulując w wielkim podnieceniu. — Kosa Saag!

Tak. Pojawiła się Ściana w całym ogromie. Ukryta wcześniej za zasłoną nieprzejrzystego porannego powietrza, pojawiła się nad nami, sięgając coraz wyżej i wyżej. Przewiercała niebo i niknęła na niezmierzonej wysokości. Ludzie z drżeniem opadli na kolana, zaczęli szlochać i modlić się, porażeni strachem i pokorą na widok nagle ukazującej się gigantycznej góry.

Kosa Saag zawsze stanowi imponujący widok, nawet kiedy zakrywają ją nisko wiszące chmury i można dojrzeć tylko przysadzistą czerwonawą podstawę. Jednak tego ranka wzbudzała nabożny lęk. Nigdy wcześniej nie wydawała mi się tak ogromna. Miałem wrażenie, że widzę całą drogę aż do siedziby bogów. Nie kończące się zbocze wznosiło się na niebotyczne wyżyny. Różowa góra o niewyobrażalnej wysokości, długości i szerokości spoczywała na ziemi jak jakaś olbrzymia drzemiąca bestia. Oniemiały wpatrywałem się w jej wielkie cielsko, pokrytą bliznami powierzchnię, miliony iglic i wieżyczek, niezliczone jaskinie i szczeliny, liczne boczne szczyty, miriady występów, setki poszarpanych grani i krętych szlaków prowadzących do nie znanych krain. I wydawało mi się, że w tym momencie objawienia czuję moc potężnych sił, niewidocznych ogni wydobywających się z każdej kamiennej twarzy góry, każdej grudki ziemi, sił przekształcających słabych i nieostrożnych, którzy zapuszczają się na te wysokości, w istoty niepodobne do ludzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Królestwa ściany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Królestwa ściany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Last Song of Orpheus
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Lost Race of Mars
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Królestwa ściany»

Обсуждение, отзывы о книге «Królestwa ściany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x