Arthur Clarke - Koniec dzieciństwa

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Koniec dzieciństwa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1993, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Koniec dzieciństwa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Koniec dzieciństwa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Szczyt zimnej wojny. Oba supermocarstwa — USA i ZSRR — wkraczają w decydującą fazę przygotowań do wysłania człowieka w Kosmos, gdy niespodziewanie na niebie pojawiają się ogromne statki Obcych…
Zwierzchnicy — bo tak zostają nazwani przybysze — przejmują całkowitą kontrolę nad światem, narzucając mu własny porządek. Nie używają przy tym siły — środek perswazji stanowi regularna manifestacja przytłaczającej potęgi technologicznej. W krótkim czasie Ziemia wkracza na drogę pokoju, dobrobytu i ogólnego szczęścia. Nie eliminuje to jednak podstawowych pytań, jakie zadaje sobie ludzkość: kim są Obcy? Skąd i po co przybyli? Kto lub co nimi kieruje? Jakie są ich zamiary wobec Ziemi i jej mieszkańców? I dlaczego cały czas pozostają w ukryciu?

Koniec dzieciństwa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Koniec dzieciństwa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Bo to jeszcze jedna rzecz, której nie rozumiem. Ono bardzo szybko poszło w górę i było o wiele za duże. I nie miało właściwego koloru. Było śliczne i niebieskie.

Nastąpiła długa, mrożąca krew w żyłach chwila ciszy. Potem George zapytał łagodnie:

— Czy to wszystko?

— No. Poczułem się trochę samotnie i wtedy przyszła mamusia i obudziła mnie.

George jedną ręką pogładził zmierzwione włosy synka, a drugą zapiął szlafrok. Nagle poczuł się mały i zziębnięty. Jednak gdy znów odezwał się do Jeffa, w jego głosie nie było śladu tych uczuć.

— To po prostu głupi sen; za dużo zjadłeś na kolację. Bądź rozsądnym chłopcem; zapomnij o tym i śpij.

— Dobrze, tato — odparł Jeff. Przez chwilę milczał, a potem dodał w zadumie: — Chyba spróbuję pójść tam jeszcze raz.

— Błękitne słońce? — zapytał Karellen po kilku godzinach. — To musi bardzo ułatwiać identyfikację.

— Tak — odparł Rashaverak. — Niewątpliwie to Alphanidon 2. Góry Siarczane są potwierdzeniem tego faktu. Interesująca jest także różnica w upływie czasu. Planeta bardzo wolno obraca się wokół swej osi. Chłopak musiał w ciągu kilku minut zaobserwować to, co w rzeczywistości trwało wiele godzin.

— I to wszystko, co zdołałeś odkryć?

— Tak, chyba że zapytam chłopca wprost.

— Tego nie wolno nam uczynić. Wydarzenia muszą biec swoim naturalnym trybem, bez naszej ingerencji. Kiedy rodzice nas poproszą, wtedy, być może, wypytamy go.

— Mogą wcale się do nas nie zwrócić. A nawet jeśli to zrobią, może już być za późno.

— Obawiam się, że nic na to nie możemy poradzić. Nie wolno nam zapominać, że nasza ciekawość nie ma znaczenia. Teraz liczy się jedynie szczęście rodzaju ludzkiego. — Sięgnął ręką do wyłącznika. — Oczywiście, nie przerywajcie obserwacji i meldujcie mi o wszystkim. Jednak w żaden sposób nie ingerujcie.

Kiedy Jeff obudził się, nadal był tym samym chłopcem. „Przynajmniej za to — pomyślał George — możemy dziękować losowi”. Jednak w głębi serca był coraz bardziej przerażony.

Dla Jeffa była to tylko zabawa; jeszcze nie zaczął się bać. Sen to po prostu sen — jakkolwiek dziwny mógł się wydawać. I chłopiec nie czuł się już samotny w światach, które otwierały się przed nim we śnie. Tylko tej pierwszej nocy jego umysł wzywał Jean przez te nieprzebyte otchłanie, jakie ich dzieliły. Teraz bez obawy ruszał samotnie we wszechświat, który się przed nim otwierał.

Każdego ranka rodzice wypytywali go, a on opowiadał, co zdołał zapamiętać. Czasami brakowało mu słów i milkł, nie potrafiąc opisać scen, które przekraczały nie tylko jego doświadczenie, ale i ludzką wyobraźnię.

Podpowiadali mu nowe słowa, pokazywali barwy i obrazy, usiłując odświeżyć mu pamięć i odnaleźć jakiś sens w jego odpowiedziach. Często nic z tego nie wychodziło, chociaż wyglądało na to, że w umyśle Jeffa te światy ze snów są jasne i wyraziste. Po prostu nie potrafił przekazać swoich wrażeń rodzicom. Jednak niektóre były dość proste…

Przestrzeń — żadnego krajobrazu, żadnej planety ni świata pod stopami. Jedynie gwiazdy otoczone aksamitnym mrokiem i zawieszone w głębi wielkie, czerwone słońce, kurczące się i powiększające jak serce. Ogromne i zamglone w jednej chwili, w następnej zaczynało się kurczyć i jaśnieć, jakby w piekielne ognisko dorzucano nowego opału. Wspinało się po skali widmowej aż do granicy żółci i bieli, a potem cykl się powtarzał; gwiazda powiększała się i stygła, zmieniając się w poszarpaną, czerwoną chmurę płomieni.

(— Typowy pulsar o przemiennym cyklu — szybko określił Rashaverak. — Również oglądany ze straszliwym przyspieszeniem. Nie mogę dokładnie tego umiejscowić, ale najbliższą gwiazdą takiego typu jest Rhamsandron 9. Może to też być Pharanidon 12.

— Gdziekolwiek to jest — odparł Karellen — chłopak sięga coraz dalej od domu.

— O wiele dalej — przytaknął Rashaverak.)

Mogłaby to być Ziemia. Na błękitnym niebie usianym uciekającymi przed burzą chmurami wisiało białe słońce. Zbocze góry łagodnie opadało ku oceanowi rozpylanemu przez szalejący wiatr. Jednak nic się nie poruszało; cała scena zamarła jak utrwalona nagłym błyskiem piorunu. A daleko, daleko na horyzoncie było coś, co nie istniało na Ziemi: szereg ledwie widocznych słupów wznoszących się z morza, lekko zwężających się ku górze i ginących w podstawie chmur. Z idealną precyzją były rozmieszczone na obwodzie planety, zbyt ogromne jak na sztuczne twory i zbyt regularne jak na naturalne.

(— Sideneus 4 i Kolumny Świtu — powiedział Rashaverak z niepokojem w głosie. — Dotarł do centrum wszechświata…

— A przecież dopiero co rozpoczął swoją podróż — odparł Karellen.)

Planeta była przeraźliwie płaska. Straszliwa grawitacja już dawno skruszyła w proch góry wypiętrzone w czasach bujnej młodości globu — szczyty, z których najwyższe nie miały więcej niż kilka metrów wysokości. Jednak i tu kwitło życie, ponieważ powierzchnię planety pokrywały miliardy geometrycznych wzorów pełzających, poruszających się i zmieniających jak w kalejdoskopie. To był dwuwymiarowy świat zamieszkany przez istoty, których grubość nie przekraczała ułamków centymetra.

Zaś na niebie płonęło słońce, którego nie wyobraziłby sobie w najdzikszych snach żaden palacz opium. Zbyt jasne, by określić je jako białe, było zimnym widmem na granicy ultrafioletu, palącym planety promieniowaniem zabójczym dla wszelkich ziemskich form życia. Na cztery miliony kilometrów rozpościerało wielkie chmury gazów i pyłu, a zasłona ta jarzyła się fosforescencją niezliczonych barw, gdy przebijały się przez nią rozbłyski ultrafioletu. W porównaniu z tą gwiazdą Słońce było zaledwie błyskiem świetlika w samo południe.

(— Hexanerax 2; w znanym nam wszechświecie jest tylko jedno takie miejsce — powiedział Rashaverak. — Kilku naszym statkom udało się tam dotrzeć, ale nigdy nie zaryzykowano lądowania, bo któż mógł przypuszczać, że na takiej planecie istnieje życie.

— Wygląda na to — odparł Karellen — że wy, naukowcy, nie byliście tak dokładni jak sądziliście. Jeśli te wzory to inteligentne istoty, to porozumienie się z nimi może być niezwykle interesującym problemem. Zastanawiam się, czy one wiedzą cokolwiek o trzecim wymiarze?)

Był to świat, który nigdy nie poznał znaczenia nocy i dnia, lat i pór roku. Na jego niebie krążyło sześć kolorowych słońc, tak że następowała jedynie zmiana barwy światła i planeta nie znała, co to mrok. Szarpana i popychana przeciwstawnymi polami grawitacji, wirowała po swojej skomplikowanej orbicie, nigdy nie odbywając dwukrotnie tej samej drogi. Każdy punkt tej orbity był niepowtarzalny: konfiguracja, jaką w danej chwili tworzyło sześć słońc, miała się już nigdy nie powtórzyć po tej stronie wieczności.

Jednak nawet i tam było życie. Chociaż planeta mogła być osmalona płomieniami w jednej — a skuta lodem na zewnętrznej orbicie w drugiej epoce, ona również była siedliskiem rozumu. Wielkie, wielopłaszczyznowe kryształy tworzące skomplikowane bryły, nieruchome w erach chłodnych, rozrastały się wolno wzdłuż żył minerałów, gdy powracało ciepło. To nieważne, że dokończenie rozpoczętej myśli zajmowało im tysiąc lat. Świat był wciąż młody, a przed sobą miał niezmierzone obszary czasu…

(— Przejrzałem wszystkie nasze zapisy — powiedział Rashaverak. — Nic nie wiemy o takim świecie ani o kombinacji takich gwiazd. Gdyby istniał gdzieś w naszym wszechświecie, odkryliby go astronomowie, nawet jeśliby leżał poza zasięgiem naszych statków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Koniec dzieciństwa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Koniec dzieciństwa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Oko czasu
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Die letzte Generation
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Konec dětství
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Expedition to Earth
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Earthlight
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Bolesław Prus - Grzechy dzieciństwa
Bolesław Prus
Отзывы о книге «Koniec dzieciństwa»

Обсуждение, отзывы о книге «Koniec dzieciństwa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x