— Wally! — zawołały jednocześnie Gaby i Cirocco.
— Przyjaciel? Wkrótce się z nim zobaczycie. Wasz przyjaciel Bill rozmawiał z nim przed dwoma tygodniami. — Gaja wyglądała na zakłopotaną, a kiedy przemówiła znowu, w jej głosie pobrzmiewało rozdrażnienie: — W rzeczywistości jest to trochę więcej niż misja ratownicza.
— Tak właśnie myślałam.
— Tak. Kapitan Svensen jest przygotowany na wojnę ze mną. Ma dużą ilość bomb jądrowych, a jego obecność działa mi na nerwy. Jest to właśnie jedna z tych rzeczy, o które chciałam was zapytać. Czy mogłabyś szepnąć słówko? W żaden sposób nie mogę być przecież zagrożeniem dla Ziemi. Cirocco zawahała się przez chwilę, a Gaja kręciła się nerwowo.
— Tak, wydaje mi się, że mogę to jakoś załatwić.
— Bardzo dziękuję. Właściwie nie powiedział, że mnie zbombarduje, a kiedy dowiedział się, że są tu rozbitkowie z „Ringmastera”, taka ewentualność stała się jeszcze bardziej odległa. Złapałam kilka jego statków zwiadowczych, które podjęły budowę obozu — bazy w pobliżu Titantown. Mogłabyś mu wyjaśnić, co się stało? Nie jestem pewna, czy uwierzyłby mnie samej.
Cirocco kiwnęła głową i długo milczała, czekając, aż Gaja znowu się odezwie. Ta jednak ucichła, zmuszając Cirocco do zadania pytania.
— Skąd mamy wiedzieć, czy możemy w to wszystko wierzyć?
— Nie mogę wam dać żadnych gwarancji. Mogę jedynie prosić, byście uwierzyły w całą historię, jaką wam opowiedziałam.
Cirocco znowu kiwnęła głową i wstała. Starała się, żeby wypadło to niedbale, ale nikt od niej tego nie oczekiwał. Gaby wyglądała na zmieszaną, ale również się podniosła.
— To było ciekawe — powiedziała Cirocco. — Dzięki za kokę.
— Nie ma się co spieszyć — powiedziała Gaja po chwili pełnej zdumienia. — Kiedy wrócicie do obręczy, nie będę już mogła z wami rozmawiać bezpośrednio.
— Możesz przesłać kartkę.
— Czyżbym wyczuwała odrobinę złości?
— Nie wiem. A ty wiesz? — Nie wiadomo dlaczego nagle rzeczywiście ogarnęła ją złość. — A powinnaś się domyślić. Jestem twoim więźniem, niezależnie od tego, jakbyś tego nie nazwała.
— To niezupełnie prawda.
— Mogę tylko uwierzyć w to, co mówisz lub nie. Wierzyć w tak wiele rzeczy. Wprowadzasz mnie do pokoju jakby żywcem wyciętego ze starego filmu, ukazujesz się pod postacią zaniedbanej starej kobiety i pozwalasz mi się oddawać mojemu jedynemu nałogowi. Gasisz światło i opowiadasz długą i nieprawdopodobną historię. W co niby mam wierzyć?
— Przykro mi, że tak to odczuwasz.
Cirocco ze zmęczeniem potrząsnęła głową.
— Zostawmy to — powiedziała. — Czuję się trochę zawiedziona, to wszystko.
Gaby uniosła jedną brew, ale się nie odezwała. Cirocco to zirytowało i wcale jej nie ulżyło, kiedy Gaja również zainteresowała się jej oświadczeniem.
— Zawiedziona? Ciekawe, dlaczego? Mimo wszelkich przeciwności osiągnęłaś to, co zamierzałaś. Przerwałaś wojnę. A teraz wracasz do domu.
— Męczy mnie ta sprawa z wojną — powiedziała Cirocco powoli.
— Dlaczego?
— Nie kupiłam twojej historii. W każdym razie, nie wszystko. Jeżeli rzeczywiście chcesz, żebym się za tobą wstawiła, powiedz mi, z jakiego naprawdę powodu Tytanie tak długo i bezsensownie walczyły z aniołami.
— Praktyka — powiedziała Gaja od razu.
— Co proszę?
— Praktyka. Nie mam żadnych wrogów i nie potrafię prowadzić wojny, bo nie mam odpowiednich instynktów. Wiedziałam, że niedługo spotkam ludzi, a wszystko, czego się o was dowiedziałam, wskazywało na waszą agresywność, jako dominującą cechę. Wasze dzienniki telewizyjne, książki, filmy: wojna, zabijanie, wrogość, grabieże.
— Wprawiałaś się do wojny z nami.
— Badałam różne techniki, na wypadek, gdybym była do niej zmuszona.
— Czego się nauczyłaś?
— To było okropne. Mogę zniszczyć wasze statki, kiedy podejdą bliżej, i to wszystko. Wy możecie mnie zniszczyć w mgnieniu oka. Nie mam wyczucia strategii. Moje zwycięstwo nad Okeanosem było doskonałym przykładem subtelnej walki wręcz. Kiedy tylko przybyliście, April zrewolucjonizowała atak aniołów, a Gene przymierzał się do wprowadzenia nowych broni po stronie Tytanii. Oczywiście mogłam im tę broń dać. Widziałam dość westernów, by wiedzieć, jak się obchodzić z łukiem i strzałą.
— To dlaczego nie dałaś?
— Miałam nadzieję, że same do tego dojdą.
— Więc dlaczego im się nie powiodło?
— Są nowym gatunkiem. Brak im zmysłu wynalazczości. To moja wina, nigdy nie byłam zbyt oryginalna. Ogromnego piaskowego robaka ściągnęłam z filmu. Na Fobosie jest olbrzymia małpa, z której jestem nawet dumna, ale która również jest naśladownictwem. Tytanie podpatrzyłam w mitologii, chociaż rozwiązania w zakresie życia seksualnego są już moim własnym pomysłem. — Wydawała się bardzo zadowolona z siebie i Cirocco niemal się nie roześmiała. — Jak widzisz, mogę tworzyć ciała, ale nadanie sztucznie stworzonym gatunkom zmysłu… no cóż, zwykłej pomysłowości, którą wykazują ludzie… już przekracza moje możliwości.
— Dlatego trochę sobie pożyczyłaś — powiedziała Cirocco.
— Przepraszam?
— Nie udawaj niewiniątka. Jest pewna rzecz, o której zapomniałaś powiedzieć, a która ma pewne znaczenie dla mnie, Gaby i August. Dotychczas wierzyłam ci, o tyle o ile, ale teraz masz prawdziwą szansę przekonania mnie, że mówisz prawdę. Dlaczego zaszłyśmy w ciążę?
Gaja nie odzywała się przez długą chwilę. Cirocco była już gotowa uciekać. Mimo wszystko Gaja była nadal boginią i nie należało prowokować jej gniewu.
— Ja to zrobiłam — powiedziała Gaja.
— Myślałaś, że się z tym pogodzimy?
— Nie, byłam pewna, że nie. Teraz mi przykro, ale cóż, stało się.
— I odstało się.
— Wiem — westchnęła. — Po prostu pokusa była zbyt wielka. Była to szansa uzyskania krzyżówki, która mogłaby ucieleśniać najlepsze cechy obu gatunków. Miałam nadzieję przywrócić do życia… Mniejsza z tym. Zrobiłam to i nie mam zamiaru się tłumaczyć, choć wcale nie jestem z tego dumna.
— Mimo to, miło mi to słyszeć. Tego się po prostu nie robi, Gajo, Tak samo jak ty, jesteśmy istotami myślącymi i zasługujemy na godniejsze traktowanie.
— Teraz to rozumiem — powiedziała Gaja ze skruchą. — Godność to trudne pojęcie, do którego muszę się dopiero przyzwyczaić.
Cirocco niechętnie przyznała, że po trzech milionach lat praktyki w rzemiośle bogini rzeczywiście może mieć z tym pewne kłopoty.
— Mam pytanie — odezwała się nagle Gaby. Dość długo nie włączała się do rozmowy, pozornie zadowolona, że Cirocco sama prowadzi negocjacje. — Czy ta podróż była naprawdę potrzebna?
Cirocco czekała, sama żywiąc niejakie wątpliwości odnośnie do tej części ich historii.
— Masz rację — przyznała Gaja. — Mogłam przenieść was od razu tutaj. Przecież przeniosłam April dalej niż do połowy szczytu. Istniało wprawdzie pewne ryzyko, wynikające z dodatkowego okresu izolacji, ale mogłam was na powrót pogrążyć we śnie.
— Czemu więc tego nie zrobiłaś? — spytała Cirocco.
Gaja uniosła ręce w dramatycznym geście.
— Może byśmy przestali się wreszcie oszukiwać? Po pierwsze, nie wiem, czy byłam wam to winna. Po drugie, trochę się was bałam i nadal boję. Nie was osobiście, ale w ogóle ludzi. Macie skłonność do porywczości.
— Nie będę się spierać.
— Zresztą i tak się tu dostałyście, prawda? O tym właśnie chciałam się przekonać: czy stać was na to. Powinnyście mi za to dziękować, to był dla was wspaniały okres.
Читать дальше