Marmurowa posadzka była popękana i odbarwiona, pokrywała ją warstwa pyłu, na której wyraźnie widać było odciski ich stóp. Całe to miejsce wyglądało na podniszczony gmach operowy w chwili, kiedy zapalają się światła i pryska iluzja.
— Widziałam tu już kilka wariackich rzeczy — powiedziała Gaby — ale to przebija wszystko. Dokąd teraz idziemy?
Cirocco milcząco wskazała małe drzwi w ścianie po lewej. Były niedomknięte, a przez szparę płynęło światło. Otworzyła je, rozejrzała się z narastającym uczuciem, że otoczenie jest jej znajome, a później weszła do środka.
Wkroczyły do wielkiej sali z sufitem zawieszonym cztery metry nad posadzką z mlecznych, szklanych prostokątów. Z dołu przeświecało światło. Ściany były wyłożone beżowym, lakierowanym drewnem, na którym wisiały oprawne w złote ramy obrazy. Umeblowanie było w stylu Ludwika XVI.
— Deja vu, co? — powiedział głos z końca sali. Była to niewysoka, przysadzista kobieta w bezkształtnej, workowatej sukni. Przypominała Gaję, jak rzeźbiony kawałek mydła przypomina „Pietę” Michała Anioła.
— Siadajcie, siadajcie — powiedziała jowialnie. — Tutaj nie musimy odstawiać ceremonii. Widziałyście kawał kolorowego cyrku, a teraz czas na gorzką rzeczywistość. Czy mogę was poczęstować czymś do picia?
Cirocco zrezygnowała z formułowania sądów.
— Wiesz co? — spytała, czując coś odrobinę silniejszego niż zawrót głowy. — Gdyby ktoś mi teraz powiedział, że „Ringmaster” nigdy nie opuścił orbity okołoziemskiej i że wszystko to zostało zainscenizowane w Hollywood, nie wiem, czy ryzykowałabym zakład.
— Absolutnie naturalna reakcja — uspokoiła ją Gaja.
Wędrowała po pokoju, nalewając kieliszek wina dla Gaby i podwójną szkocką z lodem dla Cirocco, poprawiając obrazy i ścierając kurz ze stołów wystrzępionym brzegiem spódnicy.
Gaja była niska i pękata niczym baryłeczka. Skórę miała zniszczoną i zbrązowiałą, a nos jak kartofel. Do tego zmarszczki w kącikach oczu, zdradzające skłonność do śmiechu, i wrażliwe usta.
Cirocco próbowała umiejscowić tę twarz, starając się zatrudnić szare komórki i jednocześnie nie snuć żadnych teorii. W.C. Fields? Nie, tylko nos pasował do tej roli. Wreszcie wpadła na to: Gaja mocno przypominała Charlesa Laughtona w filmie „Prywatne życie Henryka VIII”.
Gaby i Cirocco siedziały na przeciwnych końcach lekko podniszczonej kanapy. Gaja postawiła szklanki na stoliku i przeszła przez pokój, by zapaść w fotel z wysokim oparciem. Zasapała i splotła dłonie na brzuchu.
— Pytajcie — powiedziała, pochylając się do przodu w geście zachęty i oczekiwania.
Cirocco i Gaby spojrzały po sobie, a potem wróciły spojrzeniem do Gai. Zapadła krótka cisza.
— Mówisz po angielsku — powiedziała Cirocco.
— To nie jest pytanie.
— Dlaczego mówisz po angielsku? Gdzie się nauczyłaś?
— Oglądam telewizję.
Cirocco wiedziała, o co chce jeszcze spytać, ale nie wiedziała, czy powinna. Można było założyć, że to stworzenie jest ostatnim potomkiem budowniczych Gai. Nie znajdowała żadnego dowodu na to, że Gaja rzeczywiście była jednym organizmem, jak twierdziła April, ale było możliwe, że ta osoba sądziła, że była Boginią.
— Może byś wyjaśniła cały ten pokaz…? — spytała Gaby.
Gaja zbyła to machnięciem ręki.
— Sztuczka z lustrami, moja droga. Zwykłe sztuczki kuglarskie. — Popatrzyła na swoje ręce splecione na brzuchu, a potem zrobiła zakłopotaną minę. — Chciałam was odstraszyć, o ile nie byłybyście materiałem na prawdziwego bohatera. Włożyłam w to cały mój talent. A potem pomyślałam, że na tym etapie łatwiej nam będzie rozmawiać tutaj. — Wygodne otoczenie, jedzenie i picie — chciałybyście coś zjeść? Kawa? Kokaina?
— Nie, wolałabym… Powiedziałaś…
— Powiedziałaś: kawa?
— …kokaina?
Cirocco świerzbił nos, ale od chwili, gdy dotarły do piasty, nie czuła się bardziej rozluźniona i mniej zalękniona. Usadowiła się wygodnie na kanapie i spojrzała w oczy stworzenia, które nazywało się Gają.
— Lustra, powiadasz. A więc kim jesteś naprawdę?
Gaja uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
— Do rzeczy, co? Dobrze. Lubię bezpośredniość. — Oblizała usta i zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią.
— Chcesz powiedzieć: co to jest, czy też: kim jestem? Złożyła ręce powyżej swoich wielkich piersi, nie czekając na odpowiedź. — Jestem trzema rodzajami życia. Jest więc samo moje ciało, które jest otoczeniem, przez które wędrowałyście. Są moje twory, takie jak na przykład Tytanie, które do mnie należą, chociaż ich nie kontroluję. Są wreszcie moje narzędzia, oddzielne, ale stanowiące część mnie. Dysponuję pewną siłą umysłu, która pomogła mi stworzyć również iluzje, które miałyście okazję podziwiać. Możecie to nazwać hipnozą lub telepatią, chociaż w istocie nie jest ani jednym, ani drugim.
— Mogę tworzyć istoty będące projekcją mojej woli. Ta ma osiemdziesiąt lat i jest jedyna w swoim rodzaju. Ale mam też i inne. Zbudowały ten pokój i schody na zewnątrz, w większej części według planów, które ściągnęłam z filmów. Jestem wielką miłośniczką kina i dlatego rozumiem cię…
— Tak, ale wracając…
— Wiem, wiem — uspokajała ją Gaja. — Odbiegam od tematu. To piekielnie uciążliwe, ale muszę z tobą mówić w ten sposób. Kiedy przedtem powiedziałam: „słyszę cię”… Cóż, użyłam górnego zaworu nad Okeanosem w roli krtani, wypychając powietrze ze szprychy. Diablo to zmienia pogodę: to trzy słowa zasłały śniegiem cały Hyperion.
— Pokazując wam to ciało, sprawiam, że jesteś skłonna wierzyć w coś zupełnie innego. Że mianowicie jestem zwariowaną samotną staruchą.
Popatrzyła z ukosa na Cirocco.
— Ciągle podejrzewasz, że tak to właśnie jest, prawda?
— Ja… ja nie wiem, co sądzić. Nawet jeśli ci uwierzę, nadal nie wiem, kim jesteś.
— Jestem Tytanem. Chcesz wiedzieć, kim jest Tytan? — Oparła się w fotelu, a jej wzrok zaczął błądzić gdzieś daleko.
— To, czym rzeczywiście jestem, ginie w mroku przeszłości. Jesteśmy starzy, to wiem na pewno. Jesteśmy rezultatem nie ewolucji, a świadomych zabiegów konstruktorskich. Żyjemy po 3 miliony lat i istniejemy od ponad tysiąca generacji. W tym czasie ulegaliśmy zmianom, chociaż nie na drodze procesów ewolucyjnych w waszym rozumieniu.
— Większa część naszej historii uległa zapomnieniu. Nie znamy rasy, która nas zbudowała, nie znamy również celu, jaki temu dziełu przyświecał. Wystarczy powiedzieć, że nasi twórcy byli dobrymi budowniczymi. Odeszli, ale my pozostaliśmy. Być może ich spadkobiercy nadal żyją we mnie, jednak jeśli tak jest, zapomnieli o swojej dawniejszej wielkości. Słucham przekazów moich sióstr rozproszonych po całej galaktyce, ale żadna z nich nie mówi nic o budowniczych.
Przymknęła na chwilę oczy, a potem znowu otworzyła je w oczekiwaniu.
— W porządku — powiedziała Cirocco. — Pominęłaś masę szczegółów. Jak się tu dostałaś? Dlaczego tylko ty? Słuchasz radia. Czy również nadajesz? Jeżeli tak, to dlaczego dotychczas nie nawiązałaś kontaktu z Ziemią? Jeżeli…
Gaja podniosła rękę i zaśmiała się.
— Nie wszystko na raz, proszę. Czynisz masę założeń. Co każe ci sądzić, że jestem gościem? Urodziłam się w tym systemie tak samo jak ty. Moim domem jest Rea. Na Japetusie moja córka właśnie osiąga wiek dojrzałości. Jest też rodzina Tytanów obiegających Uran. Tworzą niewidzialne kręgi. Wszyscy są mniejsi ode mnie; ja jestem największym Tytanem w okolicy.
Читать дальше