• Пожаловаться

Arthur Clarke: Kowboje oceanu

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke: Kowboje oceanu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1978, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Arthur Clarke Kowboje oceanu

Kowboje oceanu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kowboje oceanu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Połowa XXI wieku. Były astronauta rozpoczyna nowe życie jako tytułowy kowboj oceanu - inspektor, pracujący na oceanicznej farmie planktonu i wielorybów. Śledzimy jego karierę jednocześnie będąc świadkami całej masy sytuacji, jakie czekają Człowieka w przyszłym podboju oceanu...

Arthur Clarke: другие книги автора


Кто написал Kowboje oceanu? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kowboje oceanu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kowboje oceanu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Franklin przeszedł również z wynikiem zadowalającym próby na dekompresję oraz na zwiększoną dozę azotu i dwutlenku węgla. Burley umieścił go w „komorze tortur”, gdzie lekarze stopniowo zwiększali ciśnienie, pozorując zanurzenie. Zachowywał się całkowicie normalnie aż do głębokości stu pięćdziesięciu stóp; potem jego reakcje uległy zwolnieniu i nie potrafił rozwiązać prostych zadań na dodawanie. Przy trzystu stopach zachowywał się jak lekko pijany i zaczął opowiadać kawały, z których sam zaśmiewał się do łez, a które wcale nie śmieszyły tych, co byli na zewnątrz — ku jego zawstydzeniu, kiedy pozwolono mu później przesłuchać taśmę. Na głębokości trzystu pięćdziesięciu stóp był jeszcze przytomny, ale nie reagował na głos Dona, nawet kiedy ten zaczął mu wymyślać najgorszymi słowami. Na czterystu stopach stracił przytomność do reszty i stopniowo doprowadzono ciśnienie do normalnego.

Mimo że nie będzie miał okazji ich używać, wypróbowano również jego reakcję na specjalne mieszanki do oddychania, które umożliwiają człowiekowi zachowanie świadomości i zdolności do pracy na dużo większych głębokościach. W rzeczywistości, kiedy będzie zanurzał się w głębiny, nie będzie używać akwalungów, ale będzie siedział wygodnie w swojej łodzi podwodnej, oddychając normalnym powietrzem pod normalnym ciśnieniem. Jednak inspektor musi być majstrem do wszystkiego w sprawach podwodnych, gdyż nigdy nie wiadomo, jaki sprzęt może mu być potrzebny w razie awarii.

Burley nie obawiał się już — jak to było na początku — myśli, że będzie musiał siedzieć w dwuosobowej ćwiczebnej łodzi podwodnej z Franklinem. Mimo powściągliwości Franklina i aury tajemniczości, jaka go nadal otaczała, byli teraz kolegami i rozumieli się wzajemnie w pracy. Nie zostali jeszcze przyjaciółmi, ale osiągnęli stadium, które można określić jako wzajemna tolerancja i szacunek.

Podczas pierwszego rejsu łodzią podwodną krążyli po płytkich wodach między Wielką Rafą Koralową a lądem, gdzie Franklin zapoznawał się ze sterowaniem i przede wszystkim z przyrządami nawigacyjnymi. Don mówił, że kto potrafi prowadzić łódź tutaj, w labiryncie raf i wysepek, ten potrafi prowadzić ją wszędzie. Jeśli nie liczyć szarży na Wyspę Bocianiego Gniazda z szybkością sześćdziesięciu węzłów, to Franklin dawał sobie radę zupełnie nieźle. Jego palce zaczęły się poruszać po skomplikowanym pulpicie sterowniczym z ostrożną precyzją, która — jak wiedział Don — wkrótce przerodzi się w automatyzm. Obserwacja wielkiej liczby zegarów i ekranów stanie się czymś podświadomym, tak że nie będzie sobie nawet zdawał sprawy, że je widzi — dopóki coś nie zwróci jego uwagi.

Don stawiał przed Franklinem coraz bardziej skomplikowane zadania. Musiał na przykład odbywać skomplikowane rejsy wyłącznie na wyczucie i dopiero na końcu określał swoją pozycję za pomocą hydrolokatora, aby sprawdzić, czy znajdują się we właściwym miejscu. Dopiero kiedy Don uzyskał całkowitą pewność, że jego uczeń opanował prowadzenie łodzi, wyruszyli na głębokie wody, poza granicę szelfu kontynentalnego.

Kierowanie łodzią patrolową to był tylko początek; teraz trzeba się było uczyć widzieć i czuć za pomocą jej organów zmysłowych oraz wyciągać odpowiednie wnioski z informacji dostarczanych przez liczne instrumenty, nieustannie badające podwodny świat. Najważniejszym chyba zmysłem był ultradźwiękowy hydrolokator. W całkowitych ciemnościach lub w mętnej wodzie potrafił wykryć z wielką dokładnością przeszkody w zasięgu do dziesięciu mil. Mógł z równą łatwością pokazać zarys dna oceanu, jak i każdą rybę, począwszy od dwóch-trzech stóp długości, która pojawiła się w promieniu pół mili. Wieloryby i inne wielkie zwierzęta morskie były wykrywane w całym zasięgu hydrolokatora z bezbłędną dokładnością.

Wzrok odgrywał tu znacznie mniejszą rolę. Czasami — na pełnym oceanie, z dala od nieprzerwanego deszczu cząsteczek spłukiwanych z lądu — widoczność sięgała dwustu stóp — ale były to rzadkie przypadki. W płytkich wodach przybrzeżnych oko kamery telewizyjnej rzadko sięgało dalej niż na pięćdziesiąt stóp, ale za to dawało obraz bardziej szczegółowy niż wszystkie inne organy zmysłowe łodzi podwodnej.

A przecież łódź musiała nie tylko widzieć i czuć, musiała także działać. Franklin miał do opanowania cały arsenał narzędzi i broni, takich jak świdry do pobierania próbek z dna morskiego, przyrządy pomiarowe do kontrolowania zagród, różne próbniki, przyrządy do bezbolesnego cechowania wielorybów, sondy elektryczne służące do odstraszania zbyt natrętnych mieszkańców głębin oraz niezwykle rzadko używane małe torpedy i pociski paraliżujące, które w ciągu kilku sekund mogły powalić największe z morskich bestii.

W codziennych wyprawach w głąb Pacyfiku Franklin uczył się posługiwać tymi nowymi dla siebie narzędziami. Czasami przepływali przez barierę i wtedy Franklin miał uczucie, że jej nieustanny, wysoki pisk przenika go do szpiku kości. Bariera rozciągała się już wokół połowy kuli ziemskiej i jej głęboko zanurzone generatory wysyłały ku powierzchni wiązki ultradźwięków.

Czy w poprzednich stuleciach ktoś mógł sobie coś podobnego wyobrazić? — myślał Franklin. Pod pewnymi względami było to może największe i najśmielsze ze wszystkich przedsięwzięć człowieka. Morze, dla którego od zarania wieków człowiek był igraszką, zostało wreszcie ujarzmione. Nawet podbój kosmosu nie potrafił zaćmić tego zwycięstwa.

A jednak nigdy nie mogło stać się ono zwycięstwem ostatecznym. Morze czekało i co roku żądało ofiar. Podczas wizyty w Kwaterze Głównej Franklin zauważył mimochodem tablicę pamiątkową. Było tam już wiele nazwisk i było miejsce na wiele nowych.

Stopniowo Franklin zaczął dochodzić do porozumienia z morzem. Mimo że miał niewiele czasu na lektury inne niż ściśle fachowe, pogrążył się w „Moby Dicku”, zwanym pół żartem, pół serio biblią Sekcji Wielorybów. Wiele z tego wydawało mu się nudne i tak dalekie od jego świata, że nie wywoływało w nim żadnego oddźwięku. Jednak miejscami archaiczna, dźwięczna proza Melville’a potrącała jakąś strunę w jego sercu i pozwalała mu lepiej zrozumieć ocean, który on także musi się nauczyć kochać i nienawidzić.

Don Burley — ten nie przejmował się „Moby Dickiem” i często pokpiwał z tych, którzy go cytowali.

— Moglibyśmy nauczyć Melville’a paru rzeczy — powiedział kiedyś protekcjonalnym tonem.

— To prawda — odpowiedział mu Franklin — ale czy potrafiłbyś wbić harpun w grzbiet kaszalota z otwartej łodzi?

Don nic nie odpowiedział. Był na tyle uczciwy, by przyznać, że nie potrafił na to odpowiedzieć.

Był za to coraz bliższy znalezienia odpowiedzi na inne pytanie. Obserwując, jak Franklin opanowuje nowe umiejętności z szybkością, która zapewni mu stopień starszego inspektora nie dalej niż za cztery-pięć lat, Don nie miał wątpliwości co do poprzedniego zawodu swego ucznia. Jeśli Franklin chciał to utrzymać w tajemnicy — cóż, była to jego sprawa. Don czuł się nieco urażony takim brakiem zaufania, ale pocieszał się, że wcześniej czy później Franklin mu się zwierzy.

Jednak to nie Don pierwszy dowiedział się prawdy. Przez czysty przypadek osobą tą stała się Indra.

VI

Spotykali się teraz przynajmniej raz dziennie w mesie, ale Franklin nie uczynił jeszcze nieodwołalnego, prawie bezprecedensowego kroku i nie przesiadł się do stołu, przy którym jadali pracownicy naukowi. Równałoby się to płomiennym oświadczynom i wywołałoby falę plotek jak wyspa długa i szeroka, chociaż byłyby to plotki nie usprawiedliwione. Jeśli chodzi o Indrę i Franklina, to nadużywane określenie „jesteśmy po prostu przyjaciółmi” najzupełniej odpowiadało prawdzie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kowboje oceanu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kowboje oceanu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Arthur Clarke: Koniec dzieciństwa
Koniec dzieciństwa
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Who's There?
Who's There?
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Kolebka
Kolebka
Arthur Clarke
Arthur Clarke: Hluboké pastviny
Hluboké pastviny
Arthur Clarke
Terry Pratchett: Nacja
Nacja
Terry Pratchett
Arthur Clarke: Pierworodni
Pierworodni
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Kowboje oceanu»

Обсуждение, отзывы о книге «Kowboje oceanu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.