• Пожаловаться

Lloyd Biggle Jr.: Pomnik

Здесь есть возможность читать онлайн «Lloyd Biggle Jr.: Pomnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1986, ISBN: 83-7001-079-2, издательство: Alfa, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Lloyd Biggle Jr. Pomnik

Pomnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pomnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Głównym bohaterem jest zwykły człowiek, niezbyt wykształcony mechanik — Cerne Obrien. Od najmłodszych lat marzył on o lotach w Kosmosie, o poznawaniu nowych planet, o przygodzie. Jego marzenia spełniły się, kiedy wszedł w posiadanie starego, niemal złomowego statku kosmicznego. Odwiedził mnóstwo asteroidów, księżyców i niewielkich planet, przy czym nie robił tego dla zysku, lecz dla własnej przyjemności. Przypadkiem, na jednej z badanych asteroid odkrył złoże bardzo cennych kryształów, które w cywilizowanych rejonach miały sporą wartość. Kiedy wracał ze swojej tułaczki, na skutek niesprawnego wskaźnika paliwa rozbił się na nieznanej planecie. Planeta okazała się „rajem”. Nieskalana cywilizacją przyroda, wspaniałe morze, plaża i tylko garstka ludzi — tubylców, którzy prawdopodobnie są potomkami podobnych Obrienowi rozbitków. Obrien zamieszkał z nimi, założył rodzinę, stopniowo zyskiwał coraz większe poważanie, był szczęśliwy. Stał się najstarszym mędrcem — Langrim. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że wspaniałe zalety tej planety są jednocześnie jej przekleństwem, bowiem wielu ludzi dałoby majątek za możliwość wypoczynku w takim miejscu. Jednocześnie wiedział, że cywilizacja może zniszczyć te wszystkie walory a ludność doprowadzić do śmierci. Postanowił uratować ten świat i opracował specjalny Plan, którego głównym wykonawcą miał być jego prawnuk, Fornri. Na czym ten Plan polega? Czy będzie realizowany? Czy Fornriemu uda się uratować planetę? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdujemy w książce.

Lloyd Biggle Jr.: другие книги автора


Кто написал Pomnik? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Pomnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pomnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Był tylko prostym, choć dobrym, mechanikiem i nie miał żadnych uprawnień, by na pokładzie statku kosmicznego mógł dotknąć się czegokolwiek, począwszy od ogniw retro-nowych, ale często obserwował, jak się go prowadzi i sądził, że zna podstawy pilotażu. Nabytek Obriena miał przewrotny charakter, zupełnie jak jego pilot, ale kiedy ten użył swego przebogatego słownika przekleństw i kilkakrotnie kopnął w pulpit sterowniczy, wehikuł ustatkował się i zachowywał porządnie. Zupełnie inaczej rzecz się miała z naprowadzaniem go na właściwy kurs. Prawdopodobnie co zdolniejszy uczeń szkoły podstawowej wiedział więcej o astronawigacji niż Obrien, którego jedyną pomoc stanowił przestarzały „Podręcznik astronawigacji dla amatorów”. Przez dziewięćdziesiąt procent czasu spędzonego w Kosmosie nie wiedział, gdzie się znajduje, a przez pozostałe dziesięć miał o swej pozycji tylko mgliste pojęcie, co i tak było bez znaczenia.

Pragnął zobaczyć obszary leżące poza normalnymi szlakami kosmicznymi i ewentualnie na niewielką skalę prowadzić nielegalne prace poszukiwawcze, jednakże głównie zależało mu na tym, by być panem siebie i samemu o wszystkim decydować. Kiedy kończyły mu się zapasy, szukał jakiegoś małego, prywatnego kosmodromu, gdzie nie było żadnych przedstawicieli władzy, którzy być może zechcieliby zobaczyć jego nie istniejącą licencję pilota. Dobrzy mechanicy cieszyli się zawsze popytem, więc Obrien lądował niepostrzeżenie nocą, pracował, aż zarobił na uzupełnienie paliwa i zapasów, a potem wymykał się z powrotem w Kosmos, nie budząc niczyjego zainteresowania.

Niby to zajmował się poszukiwaniami, penetrując dziesiątki zapomnianych lub jeszcze nie odkrytych asteroidów, księżyców i niewielkich planet. Nie przyznałby się nawet przed samym sobą, że te jego poszukiwania były tylko pretekstem, pozwalającym mu podziwiać niezwykłe krajobrazy dziewiczych księżyców lub doznawać dreszczu emocji, gdy pędził na nagim, wirującym asteroidzie w nieskończonym ciągu roziskrzonych świtów i nagłych zachodów słońca.

Nikt by się bardziej od niego nie zdziwił, kiedy nieoczekiwanie stał się ogromnie bogaty. Nieomal przeoczył asteroid zbudowany z czystej platyny, ale znajdujące się tam złoża kryształów retronu spowodowały tak gwałtowną reakcję instrumentów na pokładzie statku, że w końcu zrozumiał co to oznacza. Wracał do cywilizacji z tym wielkim i niespodziewanym bogactwem, nie mając pojęcia, co z nim zrobi.

Na statku nie znalazł niczego, czym mógłby ekranować potężną radiację retronu z luku ładunkowego. Kiedy startował, nie znał swej pozycji w kosmosie, a źle funkcjonujące instrumenty pokładowe rychło pogłębiły jego dezorientację, on sam zaś bezskutecznie walczył o zachowanie resztek paliwa i podtrzymanie pracy zużytych silników. Ostatecznie wybrał planetę, która, jak sądził, dawała mu największe szansę przeżycia i na nią skierował swój statek. Była to rzeczywiście jego ostatnia szansa, gdyż niesprawny wskaźnik paliwa wprowadził go w błąd. Właśnie z powodu braku paliwa rozbił się przy próbie lądowania.

Mieszkańcy planety przyjęli go z otwartym sercem. Stał się bohaterem, kiedy swym laserowym pistoletem ustrzelił odrażającą, twardoskórą, latającą poczwarę, która nurkowała w morzu i żywcem wyszarpywała mięso z ciała kolufów. Mafy rozmnożyły się do tego stopnia, że poważnie zagrażały istnieniu głównego źródła pożywienia tubylców. Obrien wystrzelał wszystkie magazynki, uśmiercając mafy w locie i zabijając im poczwarki i młode w wysokich, niedostępnych lęgowiskach, co praktycznie doprowadziło do ich całkowitego wytępienia.

W poszukiwaniu bogactw naturalnych przemierzył następnie cały jedyny kontynent planety, znajdując wyłącznie nieliczne, ubogie złoża węgla i kilku metali. Każdy poważny poszukiwacz wzgardziłby nimi, ale odkryte przezeń pokłady dostarczyły dość surowca, by tubylcy jednym skokiem znaleźli się w epoce brązu, otrzymawszy metalowe ostrza, których tak bardzo potrzebowali do uzbrajania harpunów. Potem zainteresował się morzem i wyposażył łodzie myśliwskie w boczne pływaki, które zwiększały ich stateczność w czasie zaciekłych zmagań z kolufami.

Przestał myśleć o powrocie do cywilizacji. Był teraz Langrim — miał własną rodzinę, rozrastającą się wieś i nieprawdopodobny prestiż. Mógł zostać Starszym w stosunkowo młodym wieku, ale myśl, by on — obcy — rządził tymi ludźmi, była mu wstrętna. Odmowa jeszcze zwiększyła szacunek tubylców. Był szczęśliwy.

Miał również zmartwienia. Bogactwa naturalne planety były tak mizerne, że nikogo nie mogły skusić perspektywą intensywnej eksploatacji. Sama planeta była tak niegościnna dla człowieka, że bez kolufów i rozmaitych odmian tykwy tubylcy nie mogliby przeżyć. Tylko nielicznych spośród potrzebnych im przedmiotów codziennego użytku nie dało się wykonać w całości lub choćby częściowo z tykwy, ale mięso uzyskane z połowów kolufa, ledwie im wystarczało do życia. Na szczęście nie istniał żaden galaktyczny popyt na tykwy. Niestety, planeta miała inne potencjalne bogactwo, które czyniło ją bezcenną.

Była przepiękna. Jej plaże pokrywał miękki piasek, woda w morzu była ciepła, a klimat zachwycający. Byłaby wspaniałym miejscem do spędzania urlopów, olbrzymim ośrodkiem wypoczynkowym, gdyż to, co tak bardzo utrudniało życie tubylcom, na zasadzie paradoksu stałoby się magnesem dla turystów.

Człowiek był istotą obcą w tym świecie; tubylcy musieli być potomkami członków jakiejś zaginionej ekspedycji kosmicznej lub zapomnianej grupy kolonizatorów, która zabłądziła tu setki lat temu. Poza mięsem kolufa — i to po długotrwałej obróbce — oraz kilkoma gatunkami korzeni i jagód, fauna i flora tej planety była śmiertelnie trująca dla człowieka. Na szczęście człowiek był równie trujący dla tamtejszych zwierząt. O ile nie utonął, mógł całkowicie bezpiecznie pływać w morzu, gdyż nawet najbardziej żarłoczny potwór nie odważyłby się go zaatakować. Połknięcie kropli ludzkiej krwi czy kawałka ciała człowieka oznaczało dlań niechybną chorobę lub śmierć, a w tym okrutnym świecie pierwsze szybko pociągało za sobą drugie.

Człowiek drogo płacił za swoje bezpieczeństwo, ponieważ tak niewiele rzeczy mógł spożywać, nie narażając swego zdrowia czy życia. Jadalne korzenie ucierano na ledwie znośną mąkę. Kilka odmian gorzkich owoców i liści doskonale nadawało się do przyprawienia mięsa kolufa, a pewna niewielka, mięsista jagoda była wprawdzie bez smaku, ale zawierała sok, który po sfermentowaniu dawał znakomity napój. I to było wszystko.

Ale gdy człowiek będzie sprowadzał tu żywność, unikał trujących cierni i pokrzyw i zabezpieczy się przed tymi formami miejscowych bakterii, na które jest podatny, a dobrze zorganizowane uzdrowisko przedsięweźmie konieczne środki ostrożności, świat ten stanie się wczasowiskiem Kosmosu. Będzie rajem dla mieszkańców niezliczonego mnóstwa pustynnych, jałowych, pozbawionych powietrza czy wody planet, które swymi bogactwami naturalnymi przyciągały ogromne rzesze ludzi. Ci, którzy będą mogli na jakiś czas opuścić swe hermetyczne miasta, podziemne labirynty czy też zasypywane piaskiem osiedla i spędzić tu kilka dni, oddychając bogatą w tlen atmosferą, z nowymi siłami powrócą do surowych warunków życia.

Na plażach staną luksusowe hotele. Małe hoteliki, pensjonaty, wille do wynajęcia pokryją wzgórza, gdzie obecnie wspaniałe lasy pysznią się drzewami o bujnym, wielobarwnym listowiu. Milionerzy będą zajadle licytować się w walce o najlepsze działki pod budowę swych rezydencji na plażach. Brzegi morza zapełnią się urlopowiczami. Zorganizuje się wycieczkowe rejsy statkami, pasażerowie spacerowych łodzi podwodnych będą poznawali fantastycznie bogate i dotychczas im nie znane formy podmorskiego życia, a przy zatłoczonych nabrzeżach zacumują łodzie myśliwskie do wynajęcia, bo chociaż te odrażające potwory morskie są niejadalne, ich łowienie stanie się niezwykłą atrakcją. Dzięki cudownemu klimatowi interes kwitłby nieprzerwanie bez względu na porę roku. A byłby to interes przynoszący wielomiliardowe zyski.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pomnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pomnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pomnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Pomnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.