— I czułeś, że gdybyś ty czegoś nie zrobił, nikt inny by go nie powstrzymał?
— Właśnie!Zbrodniarz uniknąłby kary!Mare Vaughan początkowo sądziła, że ma przewagę nad gwałcicielem. Myślała, że tamten nie wie, kogo zaatakował. Niestety, nie miała racji. On dokładnie wiedział, z kim ma do czynienia. Umiał zadbać o to, aby nikt nigdy nie skazał go za zbrodnie, które popełnił.
— Podobnie jak ty wiedziałeś, że nigdy nie zostaniesz skazany za to, że go wykastrowałeś — przyznał cicho Selgan.
Ponter milczał.
— Mare o tym wie? Powiedziałeś jej?
Pokręcił głową.
— Dlaczego nie?
— „Dlaczego nie?” — zdumiał się Ponter. — „Dlaczego nie?” Przecież dopuściłem się aktu przemocy, popełniłem przestępstwo. Nie chciałem jej w to mieszać; nie chciałem, aby prześladowało ją poczucie winy.
— Tylko dlatego?
Ponter w milczeniu przyglądał się otaczającej ich drewnianej ścianie z wypolerowanym wzorem słojów.
— Tylko? — ponaglił go Selgan.
— Bałem się też, aby nie zaczęła gorzej o mnie myśleć — przyznał Ponter.
— Możliwe, że zyskałbyś w jej oczach — zauważył rzeźbiarz osobowości. — Przecież zrobiłeś to dla niej, aby chronić ją i inne kobiety.
Ponter pokręcił głową.
— Nie. Nie. Byłaby na mnie zła, rozczarowana mną.
— Dlaczego?
— Jest chrześcijanką. Filozof, którego nauki wyznaje, uważał, że największą ze wszystkich cnót jest przebaczenie.
Selgan uniósł siwą brew aż nad wał nadoczodołowy.
— Niektóre rzeczy bardzo trudno jest wybaczyć.
— Myślisz, że o tym nie wiem? — sarknął Ponter.
— Nie chodziło mi o twój czyn, tylko o to, co on… ten Glik — sin zrobił Mare.
Ponter odetchnął głęboko, próbując się uspokoić.
— Czy… czy wykastrowałeś tylko tego Ruskina? — zapytał Selgan.
Ponter spojrzał na niego ostro.
— Oczywiście!
— Nie dziw się, że o to pytam. Powinieneś rozumieć…
— Co?
Selgan zwlekał z wyjaśnieniem.
— Powiedziałeś komuś jeszcze o tym, co zrobiłeś? — odezwał się wreszcie.
— Nie.
— Nawet Adikorowi?
— Nawet Adikorowi.
— Ale przecież jemu możesz ufać, tak?
— Tak, ale…
— No właśnie. Chyba już wiesz, o co mi chodzi — stwierdził Selgan, gdy Ponter nie powiedział nic więcej. — W naszym świecie sterylizujemy nie tylko sprawcę aktu przemocy, prawda?
— No nie. Oprócz niego jeszcze…
— Tak?
— Każdego, kto ma przynajmniej pięćdziesiąt procent genów wspólnych z tą osobą.
— Czyli?
— Rodzeństwo. Rodziców.
— Tak, i?
— No i jeśli któreś z nich ma jednojajowego bliźniaka, sterylizuje się także tego drugiego. Dlatego mowa jest o przynajmniej pięćdziesięciu procentach genów. Bliźnięta jednojajowe mają identyczny materiał genetyczny.
— Tak, tak, ale zapominasz jeszcze o innej grupie.
— Bracia, siostry. Matka przestępcy. Ojciec przestępcy.
— I…
— Me mam pojęcia, o co ci… — Ponter umilkł nagle. — Och — powiedział po chwili cicho. Ponownie spojrzał na Selgana, a potem spuścił wzrok. — Potomstwo. Dzieci.
— Masz dzieci. Prawda?
— Dwie córki, Jasmel Ket i Mega Bek.
— Dlatego, gdyby ktoś się dowiedział o popełnionym przez ciebie przestępstwie, gdyby ta informacja w jakiś sposób wyszła na jaw i sąd zażądałby dostępu do archiwum alibi osoby, która by o tym wiedziała, wtedy nie tylko ciebie spotkałaby kara. Twoje córki także zostałyby poddane sterylizacji.
Zamknął oczy.
— Mam rację? — spytał Selgan.
— Tak — odparł Ponter bardzo cicho.
— Wcześniej spytałem cię, czy wysterylizowałeś kogoś jeszcze na drugim świecie, a ty zareagowałeś gniewem. Wiesz dlaczego?
Z ust Pontera wyrwało się przeciągłe westchnienie.
— Wykastrowałem jedynie sprawcę czynu, jego krewnych nie. Prawdę mówiąc, nigdy wcześniej nie zastanawiałem się nad… nad słusznością sterylizacji niewinnych osób tylko po to, by poprawić pulę genów. Ale… ale Hak i ja ostatnio zapoznajemy się z tą gliksińską Biblią. Już pierwsza opowieść mówi o tym, że całe potomstwo pierwszej dwójki ludzi zostało napiętnowane, bo ta pierwsza para popełniła zbrodnię. I to wydało mi się wielkim błędem i niesprawiedliwością.
— Dlatego, chociaż chciałeś oczyścić gliksińską pulę genów ze zła, jakie tkwiło w Ruskinie, nie mogłeś się zdobyć na odszukanie jego najbliższych krewnych — zauważył Selgan. — Gdybyś to zrobił, przyznałbyś tym samym, że twoje dwie córki zasługują na karę za przestępstwo, które popełniłeś ty.
— jasmel i Mega są niewinne — zaprotestował Ponter. — Bez względu na to, jak zły był czyn, którego się dopuściłem, one nie powinny z tego powodu cierpieć.
— Ale tak się stanie, jeśli postanowisz się przyznać do przestępstwa.
Ponter skinął głową.
— Co zatem zamierzasz?
Wzruszył potężnymi ramionami.
— Zatrzymam tę tajemnicę aż do śmierci.
— A potem?
— Jak to potem?
— Po twojej śmierci, co potem?
— Potem… potem nic.
— Jesteś pewien?
— Oczywiście. Wprawdzie studiowałem tę ich Biblię i wiem, że Mare jest rozsądną i inteligentną kobietą, a nie kimś, kto cierpi na urojenia, ale…
— Jesteś pewien, że ona się myli? Że po śmierci nic nie ma?
— Właściwie to…
— Tak?
— Nie. Nie mówmy o tym.
Selgan zmarszczył brew. Uznał, że jeszcze nie pora zmuszać rozmówcę do odpowiedzi na to pytanie.
— Zastanawiałeś się może, dlaczego podobasz się Mare?
Ponter odwrócił wzrok.
— Pamiętam, jak wcześniej mówiłeś, że oni też są ludźmi — zauważył rzeźbiarz osobowości. — Ale przecież bardziej różnisz się od niej niż mężczyźni, których do tej pory spotykała.
— Fizycznie być może tak — zgodził się Ponter — ale pod względem psychicznym i emocjonalnym wiele nas łączy.
— Nie sądzisz jednak, że skoro Mare została skrzywdzona przez mężczyznę swojego gatunku, to może…
— Myślisz, że nie przyszło mi to do głowy? — przerwał Ponter.
— W takim razie powiedz to głośno. Wyrzuć to z siebie.
Ponter parsknął.
— Być może podobam się jej, bo w jej oczach nie jestem człowiekiem — nie jestem jednym z tych, którzy mogliby ją skrzywdzić.
Selgan milczał przez kilka taktów.
— Warto się nad tym zastanowić — powiedział w końcu.
— To nie ma żadnego znaczenia. Naprawdę. Kocham ją. A ona kocha mnie. Poza tymi dwoma faktami nic więcej nie jest ważne.
— No tak. No tak. — Sełgan znowu zrobił pauzę, po czym zaczął mówić trochę nieobecnym tonem, tak jakby coś właśnie przyszło mu do głowy, a nie jakby czekał na właściwy moment, by przedstawić tę myśl. — A powiedz mi, czy zastanawiałeś się w ogóle nad tym, dlaczego ona podoba się tobie?
Читать дальше