Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Filmowy wehikuł czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Filmowy wehikuł czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tylko cud albo szerokoekranowa superprodukcja może ocalić wytwórnię filmową Climatic Studios przed bankructwem. Ratunkiem okazuje się jednak Vremiatron — maszyna czasu profesora Hewetta.
Przedsiębiorczy menadżer, Barney Hendrickson, przenosi się z całą ekipą w jedenastowieczny świat Wikingów, by tam, bez kosztownych wydatków i kłopotów z dekoracjami, statystami i związkami zawodowymi nakręcić przygodową sagę z życia krwiożerczych barbarzyńców. Pomysł jest znakomity, ale średniowieczna Europa szykuje Amerykanom wiele niespodzianek…
Jedna z najlepszych powieści o podróżach w czasie, dowcipna, wciągajaca, znakomicie napisana.

Filmowy wehikuł czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Filmowy wehikuł czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Ta Islandia, uch! Co za pogodę mają tam w październiku.

— Możesz sobie darować komunikat o pogodzie — przerwał mu Barney. — Co z Ottarem? Dotarł bez przeszkód?

— Wszystko w porządku. Okręt stoi, wyciągnięty na czas zimy na brzeg, a gdy odjeżdżaliśmy, Ottar razem ze swoim wujem właśnie pogrążał się w pijaństwie, wykończając gorzałę, którą przywieźliśmy. Musieliśmy tam na niego czekać, przez pewien czas wydawało nam się, że już wcale się nie pojawi. Profesor musiał kilka razy przeskakiwać w czasie. Zdaje się, że Ottar urządził sobie postój na Faeoreach. Mówiąc miedzy nami — myślę, że w ogóle by nie dotarł do tej Islandii, gdyby nie przygnało go tam pragnienie. Złapał go pan nieźle na te produkty destylacji; domowe napitki są już dla niego za słabe.

Barney odprężył się. Po raz pierwszy od długiego, długiego czasu napięcie zelżało. Udało mu się nawet ułożyć usta w coś w rodzaju słabiutkiego uśmiechu.

— Dobra. A teraz, dopóki zostało nam jeszcze trochę dnia, niech całe towarzystwo się pakuje. Wdrapał się na platforma i stąpając ostrożnie po śladach opon jeepa by nie nabrać do butów topniejącego śniegu, otworzył drzwi kabiny kontrolnej.

— Ma pan dość pary na następną wycieczka? — zapytał profesora.

— Tak, kiedy generator spalinowy jest w ruchu, akumulatory ładują się bez przerwy. To duży postęp.

— Skoro tak, to niech pan nas zabierze do przyszłej wiosny, wiosny roku 1005. Prosie lądować na Nowej Fundlandii, w jednym z tych miejsc. Które przebadał pan z Lynnem kiedy szukaliście śladów osadnictwa Wikingów.

— Znam takie miejsce. Idealny punkt — oznajmił profesor Hewett kartkując notes, po czym wyskalował aparaturę i uruchomił Vremiatron. Raz jeszcze pojawiły się znajome doznania, towarzyszące przemieszczaniu się w czasie. Po chwili platforma osiadła na jakimś kamienistym wybrzeżu. Fale morskie załamywały się niemal tuż nad ich głowami; chmury piany z sykiem opadały na śnieg. Wysoki, stromy brzeg majaczył nad nimi we mgle — poszarpany i wrogi.

— Jak pan to nazywa? — Barneyowi udało się przekrzyczeć łoskot załamujących się fal.

— Błędne koordynanty — odkrzyknął profesor. — Drobna pomyłka. To zupełnie inne miejsce.

— Nigdy bym się nie domyślił. Wiejmy stąd, zanim nas spłucze do morza.

Drugi skok w czasie przeniósł ich na trawiastą łąka, okalającą niewielką zatokę. Zwarte szeregi drzew pokrywały okoliczne zbocza wzgórz. Krety, krystalicznie czysty strumień wił się rześko, spływając w kierunku morza.

— To już lepiej. Jens, gdzie jesteśmy? — spytał Barney, gdy wyszli z jeepa.

Jens Lynn rozejrzał się, wciągnął głęboko powietrze. Twarz rozjaśnił mu uśmiech.

— Pamiętam dobrze. To pierwsze z miejsc, które przebadaliśmy. Epaves Bay, dokładnie na łuku Sacred Bay — najbardziej na pótnoc wysunięta aeść Nowej Fundlandii. Tuż obok biegnie cieśnina Belle Isle — Zaczęliśmy od tego miejsca dlatego, że…

— Świetnie — przerwał mu Barney. — Wygląda tak, jak sobie tego życzyliśmy. Nie jest to przypadkiem i cieśnina, na którą nastawiliśmy aparatura Ottara?

— Dokładnie ta sama.

— A zatem jest to dla nas wymarzone miejsce. — Barney schylił się, zaczerpnął pełną garść rozmiękłego śniegu z platformy i zaczął lepić z niego kule. — Teren poniżej, przy ujściu strumienia zostawimy Ottarowi, my rozbijemy się nad nimi, na prawo stąd, w najwyższym punkcie łąki. Wygląda ona na wystarczająco wielką, by pomieścić cały dwudziesty wiek poza zasięgiem kamery. Wracamy. Musimy przenieść obóz. I uprzątnijcie te breje z platformy — nie chce, by ktoś złamał sobie nogę.

Dallas pochylił się, by zawiązać sznurowadło. Cel, który w ten sposób stworzył z samego siebie był pokusą nie do odparcia — Barney cisnąc śnieżną kulą prosto w środek wypiętego drelichu spodni.

— Przybyliśmy, Wikingowie! — krzyknął radośnie. — Nuże zasiedlać Winland!

13

Cały świat stał się szary i milczący; zewsząd waliło się na nich niemal fizycznie odczuwalne przygnębienie. Mgła opatuliła wszystko, roztopiły się w niej dźwięki, a wzrok tonął do tego stopnia, że dopóki niska fala na rozbiła się bezszelestnie o brzeg tuż przed ich stopami, nie zdawali sobie praktycznie sprawy z istnienia oceanu. Ciężarówka, stojąca od nich nie dalej niż dziesięć stóp, była jedynie niewyraźnym konturem we mgle.

— Spróbuj jeszcze raz — polecił Barney, kątem oka wpatrując się w niemą ściana skłębionej pustki. Dallas, okutany w smoliście czarne poncho, z twarzą osłoniętą szerokim rondem kowbojskiego kapelusza, wydobył skądś butle z płynnym dwutlenkiem węgla, do której przymocowana była syrena przeciwmgłowa i odkręcił zawór. Jękliwe wycie przetoczyło się nad wodą, dźwięcząc w uszach jeszcze przez jakiś czas po zamknięciu dopływu gazu.

— Słyszałeś? — spytał Barney.

— Dallas pochylił głowę i nasłuchiwał chwilę.

— Nie. Tylko fale — odparł. — Mógłbym przysiąc, że słyszałem plusk; zupełnie jakby ktoś wiosłował. Zatrąb jeszcze raz, powtarzaj sygnał co minutę, a w przerwach nasłuchaj.

Syrena ryknęła ponownie. Barney odchylił zasłona pokrytej brezentem ciężarówki i zajrzał do środka.

— Coś nowego? — spytał.

Amory Blestead, nie odrywając się od radiostacji, pokręcił przecząco głową. Ze słuchawkami na uszach obracał powoli zamontowaną na dachu wozu anteną pelengatora. Obracała się to w jedną, to w drugą strona. Amory spojrzał i stuknął palcem w tarcze.

— Mogę tylko stwierdzić, że okręt stoi w miejscu. Położenie jest wciąż takie same. Prawdopodobnie czekają, aż skończy się mgła.

— Jak daleko stąd są teraz?

— Barney, bądź rozsądny. Powtarzałem ci setki razy, że za pomocą tej aparatury mogę określić kierunek, ale nie odległość. Siła sygnału w odbiorniku nic mi nie mówi. Może mila, może pięćdziesiąt. Sygnał jest wyraźniejszy niż trzy dni temu, kiedy złapałem go po raz pierwszy. Oznacza to, że są bliżej, ale to wszystko, co wiem. Nie wylicza odległości na podstawie zmian położenia, za dużo zmiennych. Jeździmy ciągle tam i z powrotem, tak że nie mogę użyć szybkościomierza ciężarówki jako podstawy do obliczali, poza tym oni także musieli jakoś się poruszać.

— Dobijasz mnie. Ciągle gadasz o tym, czego nie możesz zrobić. A co w takim razie potrafisz?

— To samo, w wcześniej. Statek wypłynął z Grenlandii osiemnaście dni temu Ustawiłem żyrokompas na cieśninę Belle Isle, wymieniłem baterie, włączyłem i sprawdziłem nadajnik obserwowaliśmy ich wypłyniecie.

— Ty i Lynn mówiliście, że taka przeprawa trwa zaledwie trzy dni — Barney nerwowo obgryzał paznokcie.

— Mówiliśmy, że może trwać tylko Cztery dni, ale jeśli zepsuje się pogoda, zmieni wiatr albo stanie się coś innego w tym rodzaju — podróż może zająć znacznie więcej czasu. I zajęła. Ale odebraliśmy przecież ich sygnały, co oznacza, że dopłynęli szczęśliwie.

— To samo mówiłeś dwa dni temu — i co zrobiłeś przez ten czas?

— Powiem ci jak staremu przyjacielowi, Barney. Ta podroż w czasie nic ci nie pomogła. Jesteśmy tu po to, aby kręcić film, pamiętaj o tym. Cała reszta roboty pozostaje zupełnie poza zakresem naszych obowiązków — nie myśl zresztą, że ktoś się skarży. Ale, na litość boską, uspokój się wreszcie, ułatwisz wtedy życie nam wszystkim. Sobie również.

— Masz racje, masz racje — odparł Barney i było to najbliższe przeprosin ze wszystkiego, co dotychczas w życiu powiedział. — Ale dwa dni! Oczekiwanie jest nie do zniesienia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Filmowy wehikuł czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Filmowy wehikuł czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Filmowy wehikuł czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Filmowy wehikuł czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x