Poul Anderson - Pod postacią ciała
Здесь есть возможность читать онлайн «Poul Anderson - Pod postacią ciała» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Pod postacią ciała
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1987
- Город:Warszawa
- ISBN:83-207-1025-1
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Pod postacią ciała: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pod postacią ciała»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Nominacja do nagrody Nebula w 1969.
Pod postacią ciała — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pod postacią ciała», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Nieomal słyszała, jak mówiłby do Udena przy piwie i papierosie:
„Spróbuję sam nad tym pogłówkować. Może coś wykombinuję”.
„Jak? — zapytałby lekarz. — Jesteś specjalistą w biologii ogólnej. Nie mam nic do ciebie, ale szczegółowa fizjologia człowieka to nie twoja specjalność”.
„Mmmm… tak i nie. Do mnie należy badanie gatunków pochodzenia ziemskiego i to, jak się przystosowały do warunków na nowych planetach. Dziwnym trafem człowiek to jeden z takich gatunków.”
Ale Donliego nie było, a nikt poza nim nie był dość kompetentny, by podjąć jego pracę… by go choć w części zastąpić — ale uciekała od tej myśli, podobnie jak od innej, dotyczącej tego, co ją czeka wkrótce. Wszystkie swe myśli skupiła na jednej kwestii: że nikt z zespołu Udena nie próbował wykorzystać wiedzy Donliego. Jak zauważył Jonafer, gdyby Donli żył, może podsunąłby jakiś pomysł, nieortodoksyjny a wnikliwy, który mógłby doprowadzić do odkrycia tego, co było do odkrycia, o ile w ogóle coś było. Uden i jego asystenci to rutyniarze; nawet im nie przyszło do głowy polecić komputerowi Donliego, by przeczesywał swe banki danych w poszukiwaniu jakichś istotnych informacji. Dlaczego mieliby to robić, skoro problem ten rozpatrywali z czysto medycznego punktu widzenia. No i przecież nie byli okrutni. Cierpienia psychiczne, jakie zadawali badanym, powodowały, że unikali czegokolwiek, co mogłoby spowodować konieczność dalszych badań. Donli od samego początku zabrałby się do tego inaczej.
Nagle mrok zgęstniał. Eyalyth z trudem oddychała. W pokoju było zbyt gorąco i cicho; czekanie też się zbytnio przeciągało. Musi coś zrobić, bo inaczej siła woli też ją zawiedzie i nie będzie w stanie pociągnąć za spust.
Wstała z trudem i powlokła się do laboratorium. Świetlówka oślepiła ją na moment. Podeszła do komputera.
— Włącz się! — poleciła.
Odpowiedziało jej jedynie światełko zasilania. Okna były nadal całkowicie czarne. Chmury na niebie bez reszty zasłaniały księżyc i gwiazdy.
— Jakie… — z gardła jej dobył się tylko dziwaczny skrzekot. Pomogła sobie, myśląc z rozrzewnieniem: weź się w garść, głupia bekso, albo nie jesteś odpowiednią matką dla dziecka, które w sobie nosisz, l mogła już zadać pytanie.
— Jakie może być biologiczne wytłumaczenie zachowania się ludzi na tej planecie?
— Te sprawy najłatwiej wyjaśnić w kategoriach psychologicznych i antropologii kulturalnej — odrzekł głos.
— M-może — powiedziała Evalyth. — A może nie. — Uszeregowała kilka myśli i ustawiła je niewzruszenie pośród innych, szalejących w jej głowie.
— Możliwe, że tubylcy ulegli jakiejś degeneracji i nie są już właściwie ludźmi. — Chciałabym, żeby Moru nie był człowiekiem. — Sprawdź wszystkie dane o nich, między innymi wyniki obserwacji klinicznych przeprowadzonych na czworgu z nich w ciągu ostatnich kilku dni. Porównaj z podstawowymi danymi dotyczącymi Ziemi: Podaj wszystkie hipotezy, które wydają się uzasadnione. — Zawahała się. — Poprawka. Podaj wszystkie hipotezy, które są możliwe; wszystko, co nie sprzeciwia się w sposób oczywisty ustalonym faktom. Uzasadnione hipotezy zostały już wykorzystane.
Maszyna zaszumiała. Evalyth zacisnęła oczy i uchwyciła się brzegu biurka. Pomóż mi, Donli, proszę cię.
Do jej uszu dobiegł głos, gdzieś z drugiego krańca wieczności:
— Jedynym elementem behawiorystycznym, którego, jak się wydaje, nie można łatwo wyjaśnić za pomocą domniemań dotyczących warunków środowiskowych oraz wydarzeń historycznych, jest kanibalistyczny rytuał dorosłości. Według opinii komputera antropologicznego mogło się to wywodzić z rytuału ofiarnego, podczas którego na ołtarzu składano człowieka. Lecz ten sam komputer notuje następujące nielogiczności w tej hipotezie:
Na Starej Ziemi religie ofiarne wiązały się normalnie ze społeczeństwami rolniczymi, które znacznie bardziej były uzależnione od trwałej urodzajności i pogody niż łowieckie. Ale nawet i dla nich ofiary z ludzi okazywały się w końcu niekorzystne, jak wyraźnie dowodzi przykład Azteków. Lokon w pewnym stopniu zracjonalizował praktyki ludożercze wiążąc je z systemem niewolniczym i w ten sposób minimalizując ich wpływ na ogólną sytuację. Jednak wśród mieszkańców nizin są one poważnym złem, źródłem nieustannego zagrożenia, powodem wydatkowania wysiłku i zasobów, które są konieczne do przetrwania. Nie wydaje się możliwe, aby ów obyczaj, gdyby tylko został przyjęty za przykładem Lokonu, mógł się utrzymać w choć jednym z tych plemion. A jednak się utrzymuje. Stąd też musi mieć jakieś racjonalne uzasadnienie i problem polega na tym, by je odszukać.
Metody zdobywania ofiar są najróżniejsze, ale wymagania zawsze te same. Według Lokończyków potrzebne jest jedno ciało dorosłego człowieka, które wystarcza, by czterej chłopcy uzyskali dojrzałość. Zabójca Donliego Sairna nie mógł unieść całego ciała. To, co zabrał, daje wiele do myślenia.
Można zatem uznać, że na tej planecie pojawił się syndrom dipteroidalny. Gdzie indziej zjawisko to nie występuje wśród wyższych zwierząt, ale teoretycznie jest możliwe. Mogła je wywołać modyfikacja chromosomu Y. Łatwo jest przeprowadzić badanie na wykrycie owej modyfikacji, a tym samym potwierdzić tę hipotezę.
Głos zamilkł. Evalyth słyszała, jak krew dudni jej w żyłach.
— O czym ty mówisz?
— O zjawisku stwierdzonym na kilku planetach wśród niższych zwierząt — wyjaśnił komputer. Nie występuje ono często i dlatego nie jest szeroko znane. Jego nazwa pochodzi od terminu „diptera” — łacińskiej nazwy muchówek na Starej Ziemi.
Olśniło ją nagle jak błyskawicą.
— Muchówki — oczywiście! Komputer rozpoczął wyjaśnienia.
Jonafer osobiście przyprowadził Moru. Dzikus miał ręce związane za plecami, a kapitan wręcz przytłaczał go wzrostem Mimo to jednak, a także mimo zadanych sobie obrażeń Moru szedł, choć kuśtykając, dość równo.
Chmury rozwiewały się; białym lodowym blaskiem zajaśniał księżyc. Z miejsca obok drzwi, gdzie stała, Evalyth sięgała wzrokiem do granic bazy — do zębatej jak pita palisady, nad którą, niczym szubienica, unosił się samotny dźwig. Robiło się zimno; wszak planeta zbliżała się do jesieni. Zerwał się słaby wiatr, który zawodził unosząc niewielkie tumany pyłu, tańczące jak małe diabełki. Odgłos kroków Jonafera słychać było z daleka.
Dostrzegł ją i zatrzymał się. Moru też stanął.
— I co stwierdzono? — zapytała. Kapitan skinął głową.
— Uden zabrał się do pracy zaraz po tym, jak się pani z nim połączyła — odrzekł. — Badanie jest bardziej skomplikowane, niż twierdził pani komputer… ale on był przyzwyczajony do sprawności Donliego, a nie Udena. Uden sam nigdy by na to nie wpadł. Owszem, hipoteza jest prawdziwa.
— W jaki sposób?
Moru stał czekając, podczas gdy nad nim przelatywały słowa w języku, którego nie rozumiał.
— Nie jestem lekarzem. — Jonafer zachowywał obojętny ton głosu. — Ale z tego, co powiedział mi Uden, wynika, że uszkodzenie chromosomu powoduje, iż męskie gruczoły płciowe nie są w stanie samoistnie osiągnąć dojrzałości. Potrzeba im dodatkowych hormonów — Uden wymienił testosteron, androsteron i nie pamiętam co jeszcze — aby zapoczątkować serię zmian, które w efekcie przyniosą dojrzałość. Bez tego chłopcy skazani są na bezpłodność. Uden uważa, że po zbombardowaniu kolonii pozostało niewielu żyjących, w takim stopniu pozbawionych środków do życia, że uciekli się do kanibalizmu, by przetrwać przez pierwsze pokolenie czy dwa. W tych warunkach mutacja, która inaczej uległaby samoistnej eliminacji, umocniła się i przeszła na wszystkich potomków.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Pod postacią ciała»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pod postacią ciała» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Pod postacią ciała» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.