• Пожаловаться

Vonda McIntyre: Wąż snu

Здесь есть возможность читать онлайн «Vonda McIntyre: Wąż snu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1999, ISBN: 83-7150-631-7, издательство: Zysk i S-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Vonda McIntyre Wąż snu

Wąż snu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wąż snu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wężyca jest jedną z bardzo niewielu uzdrowicielek, które w swojej pracy wykorzystują lecznicze właściwości jadu węży. Należą do niej trzy: Mgła — kobra, Piasek — grzechotnik i Trawa — niezwykle rzadki pozaziemski wąż snu, który uśmierza lęki i łagodzi cierpienia konających. Podczas swoich wędrówek przez pustynię — na skutek ignorancji i zwykłego ludzkiego strachu — Wężyca traci Trawę, a wraz z nią swoje zdolności uzdrowicielskie. Postanawia dotrzeć do Miasta, by u obcych istot wyprosić nowego węża snu. Jej śladem podążają dwaj mężczyźni — jeden oszalały z miłości, drugi wiedziony uzależnieniem od jadu węża snu…

Vonda McIntyre: другие книги автора


Кто написал Wąż snu? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Wąż snu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wąż snu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Uzdrowicielko!

Wężyca nie poruszyła się.

— Uzdrowicielko, obudź się!

Usłyszała odgłosy butów ocierających się o kamienie. Spadł na nią grad skalnych odłamków.

— Ona ciągle śpi, Północny — powiedział szaleniec. — Jak wszyscy oprócz ciebie i mnie. Chodźmy spać, Północny. Proszę cię, pozwól mi spać.

— Zamknij się. Nie ma już jadu. Węże są wyczerpane.

— Mogą jeszcze raz mnie ukąsić. Albo pozwól mi zejść i sam się o to postaram. Piękny, duży wąż. Wtedy sprawdzę, czy ona rzeczywiście śpi.

— A co mnie to obchodzi, czy ona naprawdę śpi?

— Nie możesz jej ufać, Północny. Ona jest cwana. Oszukała mnie, żebym ją tutaj przyprowadził…

Głos szaleńca ucichł wraz z krokami obu mężczyzn. Wężyca odniosła wrażenie, że Północny nie odpowiedział na ostatnie pytanie. Kiedy odeszli, Wężyca poruszyła się nieznacznie, chcąc włożyć dłoń do kieszeni koszuli. Wężyk jakimś cudem ani trochę nie ucierpiał i poruszał się wolno i spokojnie pod jej palcami. Zaczęła wierzyć, że jeśli uda jej się wydostać cało z tej rozpadliny, zwierzątko również przeżyje. Albo odwrotnie. Jej ręka drżała; cofnęła ją, żeby nie wystraszyć węża. Odwróciła się wolno na plecy i popatrzyła na niebo. Wlot do szczeliny wydawał się jej bardzo daleki, jakby wraz z próbą ucieczki ściana stawała się coraz wyższa. Na włosy uzdrowicielki wytoczyła się gorąca łza.

Zerwała się nagle i usiadła. Stanięcie na nogach sprawiło jej nieco więcej kłopotu, ale podniosła się w końcu i wlepiła wzrok w ścianę. Podrapane miejsca na plecach znowu ocierały się o skałę, a rana w barku prawie się otworzyła. Nie unosząc wzroku, Wężyca oparła jedną stopę o ścianę, zaparła się, dołączyła drugą nogę i znowu zaczęła swoją wspinaczkę.

W pewnym momencie poczuła, że koszula rwie się na plecach. Przywiązana do pasa chustka z wężami uniosła się z ziemi, ocierając się o ścianę. Zaczęła się huśtać, jej ciężar utrudniał uzdrowicielce utrzymanie równowagi. Wężyca zatrzymała się, zawieszona jak most wiodący znikąd donikąd i odczekała, aż dyndająca niczym wahadło torba przestanie się chybotać. Napięcie w mięśniach nogi wzrosło do tego stopnia, że ledwie czuła nacisk przeciwległej skały. Nie miała pojęcia, jak daleko jest jeszcze do krawędzi rozpadliny, i wcale nie chciała tego sprawdzać.

Wspięła się teraz wyżej niż poprzednio. Rozstęp między ścianami był tu szerszy i trudniej było się o nie zaprzeć. Z każdym kroczkiem w górę musiała dalej wyciągać nogi. Nie mogła już posuwać się dalej. Fragment skały pod prawą ręką był cały wilgotny od jej krwi. Mimo to jeszcze raz zmusiła się do wysiłku i nagle tyłem głowy dotknęła krawędzi rozpadliny. Wężyca ujrzała ziemię, wzgórza i niebo. Ta nagła zmiana niemalże pozbawiła ją równowagi. Wyrzuciła w górę prawą rękę i oparła się o krawędź szybu najpierw łokciem, a potem dłonią. Okręciła się całym ciałem i chwyciła ziemię również prawą ręką. Ponownie odezwał się ból w ramieniu, który rozszedł się od kręgosłupa aż po koniuszki palców. Paznokcie ślizgały się po ziemi, aż w końcu się w nią wczepiły. Próbowała wymacać oparcie dla palców stóp i szybko je znalazła.

Wisiała tak przez chwilę, z trudem łapiąc dech. Poczuła na dodatek ból w biodrach, którymi uderzyła o skalną ścianę. Tuż nad piersią ściśnięty w kieszeni, lecz nie zmiażdżony wężyk wił się niespokojnie.

Ostatkiem sił podciągnęła się ponad krawędź rozpadliny i położyła zadyszana na płaskiej powierzchni, choć jej nogi ciągle wisiały w jamie. Wysunęła się z niej zupełnie, słysząc, jak prowizoryczny worek z wężami ociera się o skałę. Wciągnęła go łagodnie i przysunęła do siebie. Jedną rękę położyła na wężach, drugą zaś niemalże głaskała twardy grunt. Dopiero wtedy rozejrzała się dokoła i zyskała pewność, że nikt jej nie obserwował. Przynajmniej przez chwilę była wolna.

Odpięła kieszeń i popatrzyła na malutkiego wężyka. Nie mogła uwierzyć, że nic mu się nie stało. Z powrotem zapięła kieszeń i włożyła dojrzałe węże do jednego ze stojących obok koszy. Przerzuciła go przez ramię, stanęła chwiejnie na nogach i ruszyła w stronę tuneli otaczających krater.

Wszystkie przypominały repliki jednego korytarza i Wężyca nie mogła sobie przypomnieć, którym z nich tutaj przyszła. Bez wątpienia znajdował się naprzeciwko ogromnego przewodu chłodniczego, ale w grę wchodziło każde z trzech wejść.

„Może to lepiej — pomyślała Wężyca. — Może oni zawsze korzystają z tego samego tunelu, a ja pójdę tym, którego w ogóle nie używają… A może w każdym z nich na kogoś bym się natknęła. A może dwa pozostałe są ślepe”.

Na chybił trafił wybrała tunel z lewej strony. Wewnątrz wyglądał inaczej, lecz pewnie dlatego, że szron już stopniał. Ludzie Północnego musieli z niego korzystać, gdyż tutaj również były pochodnie. Większość z nich wypaliła się jednak do końca i Wężyca musiała przechodzić ostrożnie od jednej do drugiej, przez cały czas trzymając się ściany. Każde światełko mogło stanowić koniec tunelu, lecz zawsze okazywało się przygasającą pochodnią. Korytarz ciągnął się dalej. Niezależnie od zmęczenia, które odczuwała i wtedy, i teraz, wiedziała, że tamten tunel był krótszy.

„Jeszcze jedno światełko — pomyślała. — A potem…?”

Wirował wokół niej czarny dym, który nie zdradził jej jednak kierunku przepływu powietrza. Zatrzymała się przy kolejnej pochodni i odwróciła się. Droga powrotna pogrążona była w ciemności — pozostałe pochodnie wygasły albo też Wężyca minęła zakręt, który usunął je z pola widzenia. Nie mogłaby pójść z powrotem.

Szła przez dłuższą chwilę w zupełnej ciemności, po czym ujrzała następne światełko. Pragnęła, by okazało się światłem dziennym, zakładała się sama ze sobą, iż tak właśnie będzie, ale wiedziała, że to kolejna pochodnia. Kiedy się przy niej znalazła, płomyk tlił się niewyraźnie i tuż potem poczuła gryzący zapach gasnącego ognika.

Zastanawiała się, czy ten tunel nie zaprowadzi jej do kolejnej rozpadliny, która czai się na nią w ciemności. Zaczęła iść znacznie ostrożniej, badając stopą leżący przed nią grunt, zanim przeniosła tam ciężar swego ciała.

Ledwie dostrzegła kolejną pochodnię. Paliła się zbyt słabo, aby pomóc jej w dalszej przeprawie. Koszyk coraz bardziej jej ciążył, a organizm zaczął reagować na dotychczasowy bieg wypadków. Bolało ją kolano, ramię zaś dokuczało do tego stopnia, że musiała wsunąć rękę za pasek i przycisnąć jak najbliżej ciała. Pomyślała, że gdyby nawet tunel był bezpieczniejszy, brak sił nie pozwoliłby jej podnosić stóp wyżej niż teraz.

Nagle znalazła się na zboczu wzgórza. Otaczało ją światło dzienne, a nad sobą zobaczyła gałęzie dziwnego, poskręcanego drzewa. Rozejrzała się błędnym wzrokiem, wyciągnęła rękę i pogłaskała nią szorstką korę drzewa. Dotknęła też kruchego liścia koniuszkiem otartego palca ze złamanym paznokciem.

Miała ochotę usiąść, roześmiać się, odpocząć, spać. Skręciła jednak w prawo i zaczęła obchodzić wzgórze, licząc na to, że długi tunel nie zawiódł jej zbyt daleko od obozu ludzi Północnego. Żałowała, że ani Północny, ani szaleniec nie powiedzieli nic o miejscu uwięzienia Melissy.

Skupisko drzew nagle się skończyło. Wężyca prawie już weszła na polanę, lecz zdążyła się zatrzymać i schronić w cieniu. Polanę pokrywała gruba warstwa niskich, ciemnoczerwonych krzewów o okrągłych liściach. Na tym naturalnym materacu leżeli wszyscy ludzie, których widziała wcześniej z Północnym, a nawet było ich więcej. Wszyscy spali, pogrążeni w marzeniach sennych. Tak przynajmniej pomyślała Wężyca. Większość z nich leżała twarzą do góry, z odchylonymi do tyłu głowami, z wysuniętymi szyjami, na których widniały ślady po ukłuciach i krople krwi. Uzdrowicielka wodziła po nich wzrokiem, nie rozpoznając żadnej twarzy, aż przeniosła spojrzenie na drugi koniec polany. Zobaczyła tam szaleńca, który spał w cieniu pozaziemskiego drzewa. Leżał inaczej niż inni — twarzą odwróconą w dół, obnażony do pasa; rozłożył przed siebie ramiona, jakby o coś błagał. Miał gołe nogi i bose stopy. Kiedy Wężyca obeszła polanę i zbliżyła się do szaleńca, ujrzała liczne ślady po ukąszeniach na wewnętrznej stronie jego ramion i pod kolanami. A zatem Północny znalazł jeszcze jakiegoś sprawnego węża i wariat otrzymał to, czego pragnął.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wąż snu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wąż snu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Lisa Kleypas: Namiętność
Namiętność
Lisa Kleypas
Hugh Laurie: Sprzedawca broni
Sprzedawca broni
Hugh Laurie
Margit Sandemo: Trzy Orły
Trzy Orły
Margit Sandemo
Federico Moccia: Trzy metry nad niebem
Trzy metry nad niebem
Federico Moccia
Graham Masterton: Strach
Strach
Graham Masterton
Iwan Jefremow: Serce Węża
Serce Węża
Iwan Jefremow
Отзывы о книге «Wąż snu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wąż snu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.