Vonda McIntyre - Wąż snu

Здесь есть возможность читать онлайн «Vonda McIntyre - Wąż snu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wąż snu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wąż snu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wężyca jest jedną z bardzo niewielu uzdrowicielek, które w swojej pracy wykorzystują lecznicze właściwości jadu węży. Należą do niej trzy: Mgła — kobra, Piasek — grzechotnik i Trawa — niezwykle rzadki pozaziemski wąż snu, który uśmierza lęki i łagodzi cierpienia konających. Podczas swoich wędrówek przez pustynię — na skutek ignorancji i zwykłego ludzkiego strachu — Wężyca traci Trawę, a wraz z nią swoje zdolności uzdrowicielskie. Postanawia dotrzeć do Miasta, by u obcych istot wyprosić nowego węża snu. Jej śladem podążają dwaj mężczyźni — jeden oszalały z miłości, drugi wiedziony uzależnieniem od jadu węża snu…

Wąż snu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wąż snu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Przestań już — rzuciła Wężyca.

— Dobrze.

Wężyca zwinęła czyste ubrania pustynne i włożyła je do torby.

— Dlaczego nie mogę z tobą jechać? — Gabriel niespokojnie pochylił się do przodu, z rękami opartymi na kolanach.

— Nie jadę sama. Melissa będzie mi towarzyszyć.

— Och. — Zabrzmiało to tak, jakby poczuł się urażony.

— Ja ją adoptuję, Gabrielu. Podgórze nie jest dla niej dobrym miejscem, dla ciebie zresztą też, przynajmniej teraz. Jej mogę pomóc, ale dla ciebie nic zrobić nie mogę. Chyba, że uzależnię cię od siebie, a tego nie chcę. Nie odnajdziesz w sobie siły, jeśli nie będziesz wolny.

Włożyła saszetkę z proszkiem do zębów, grzebieniem i aspiryną do jednego z juków, zapięła go i usiadła. Ujęła miękką i silną dłoń Gabriela.

— Tutaj życie jest dla ciebie za trudne. A ja za bardzo bym je ułatwiła. Każda z tych opcji jest niedobra.

Uniósł jej rękę i pocałował opalony, pokryty bliznami wierzch dłoni uzdrowicielki, a potem jej wnętrze.

— Widzisz, jak szybko się uczysz? — Pogłaskała go drugą dłonią po jasnych, miękkich włosach.

— Zobaczymy się jeszcze?

— Nie wiem — odparła Wężyca. — Chyba nie. — Uśmiechnęła się. — Tobie nie będzie to potrzebne.

— Ja bym chciał — stwierdził ponuro.

— Idź w świat. Weź swoje życie we własne ręce i uczyń z nim to, co chcesz.

Wstał, pochylił się i pocałował ją. Wężyca również się uniosła i oddała mu pocałunek nieco łagodniej, niż zamierzała. Żałowała, że nie mają więcej czasu i nie poznała go rok wcześniej. Rozłożyła palce dłoni na jego plecach i mocno się do niego przytuliła.

— Do widzenia, Gabrielu.

— Do widzenia, Wężyco.

Drzwi zamknęły się za nim bezszelestnie.

Wężyca wypuściła z torby Mgłę i Piaska. Chciała, by zaznały trochę swobody przed czekającą ich podróżą. Węże wśliznęły się na jej nogi, podczas gdy ona patrzyła przez okno.

Rozległo się pukanie do drzwi.

— Chwileczkę.

Pozwoliła Mgle, żeby wsunęła się na jej ramię, i obiema rękami uniosła Piaska. Niedługo będzie już za duży, żeby swobodnie owijać się wokół jej nadgarstka.

— Już można wejść.

W środku pojawił się Brian, który na widok węży gwałtownie przystanął.

— Nie ma obawy — powiedziała Wężyca. — Są spokojne.

Brian nie cofnął się, ale uważnie obserwował węże. Ich głowy poruszały się przy każdym ruchu Wężycy, a języki migały, ponieważ wyczuły obecność Briana i smakowały teraz jego zapach.

— Przyniosłem dokumenty tej małej — powiedział Brian. — Jest tam potwierdzenie, że teraz ty jesteś jej opiekunką.

Wężyca okręciła Piaska wokół prawego ramienia, a lewą dłonią chwyciła podane jej ostrożnie dokumenty. Oglądała je z zaciekawieniem. Pergamin był sztywny i szeleszczący, a jego ciężar zwiększały duże woskowe pieczęcie. W jednym rogu widniał zamaszysty podpis burmistrza, w drugim zaś niepewne pismo Rasa.

— Czy Ras może to podważyć?

— Może — odparł Brian — ale raczej tego nie zrobi. Jeżeli powie, że zmuszono go do złożenia podpisu, powinien również ujawnić, na czym ten przymus polegał. A byłby zmuszony… hm… wytłumaczyć się z przymusu, który… hm… sam stosował. Myślę, że będzie wolał wyrazić zgodę dobrowolnie niż pod presją opinii publicznej.

— To dobrze.

— Jest jeszcze coś, uzdrowicielko.

— Tak?

Podał jej niewielki, ciężki woreczek. W środku pobrzękiwały złote monety. Wężyca popatrzyła pytająco na Briana.

— Twoje wynagrodzenie — powiedział i podał jej pokwitowanie i pióro.

— Czy burmistrz w dalszym ciągu obawia się podejrzeń o handel niewolnikami?

— To całkiem możliwe — odrzekł Brian. — Lepiej mieć się na baczności.

Wężyca poprawiła treść pokwitowania, dopisując słowa: „Przyjęto w imieniu mojej córki jako zapłatę za ujeżdżanie koni”. Podpisała się i oddała dokument służącemu, który przeczytał go powoli.

— Myślę, że tak będzie lepiej — powiedziała. — W ten sposób Melissa zostanie wynagrodzona, a z tego, że jej zapłacono, wynika, że nie była tu niewolnicą.

— Ważniejsze jest to, że ją adoptowałaś — odparł Brian. — To powinno zadowolić burmistrza.

Wężyca wsunęła sakiewkę do kieszeni w siodle i wpuściła Mgłę i Piaska do ich przegródek. Wzruszyła ramionami.

— Dobrze. To nie ma znaczenia. W końcu Melissa może stąd wyjechać.

Dopadły ją nagle czarne myśli — zastanawiała się, czy tak uporczywe i aroganckie narzucanie wszystkim swej woli nie zakłóciło bez potrzeby życia tych ludzi. Miała pewność, że postąpiła słusznie wobec Melissy, przynajmniej uwalniając ją od Rasa. Ale czy teraz będzie lepiej Gabrielowi, burmistrzowi i Rasowi…

Podgórze było miastem bogatym i większość jego mieszkańców sprawiała wrażenie szczęśliwych. Z pewnością cieszyli się większym bezpieczeństwem i dobrobytem niż dwadzieścia lat wcześniej — przed nastaniem rządów obecnego burmistrza. Ale co z tego miały dzieci w jego własnym domu? Wężyca cieszyła się z wyjazdu i z tego, że miasto opuści również Gabriel.

— Uzdrowicielko?

— Tak, Brianie?

Dotknął delikatnie jej ramienia i ruszył w stronę wyjścia.

— Dziękuję.

Kiedy Wężyca się odwróciła, jego już w pokoju nie było. Po chwili Wężyca usłyszała głuche uderzenie wielkiej bramy prowadzącej na dziedziniec zamku. Ponownie wyjrzała przez okno i zobaczyła na dole Gabriela, który dosiadł swojego ogromnego srokacza. Objął spojrzeniem dolinę, a następnie popatrzył na okno sypialni swojego ojca i przez dłuższą chwilę nie odrywał od niego wzroku. Wężyca nie musiała sprawdzać, co dzieje się w drugiej wieży, gdyż po wyrazie twarzy młodzieńca poznała, że jego ojciec w tym oknie się nie ukazał. Gabriel siedział na koniu przygarbiony, po czym wyprostował się i z uspokojonym już obliczem spojrzał w stronę pokoju uzdrowicielki. Dostrzegł ją i uśmiechnął się smutno i niepewnie. Pomachała do niego, a on odwzajemnił gest. Kilka minut później Wężyca zobaczyła, jak srokacz wywijając swoim długim, czarno-białym ogonem, zniknął za ostatnim zakrętem szlaku wiodącego na północ. Na dziedzińcu dał się słyszeć odgłos kopyt innych koni. Melissa jechała na Wiewiórze, prowadząc za uzdę Strzałę. Zamachała do swojej nowej opiekunki. Wężyca uśmiechnęła się, skinęła głową, po czym zarzuciła pakunki na ramię, podniosła torbę z wężami i zeszła na dół do swojej córki.

9

Twarz Arevina owiewał chłodny i rześki wiatr. Młodzieniec delektował się górskim klimatem, w którym nie było kurzu, upału i wszechobecnego piasku. Zatrzymał się na krawędzi przełęczy, stanął obok swojego konia i objął spojrzeniem krainę, w której dorastała Wężyca. Na tych zielonych terenach było zarówno widać, jak i słychać ogromne ilości swobodnie płynącej wody. Rzeka sunęła zakolami środkiem znajdującej się niżej doliny, a nieopodal szlaku tryskało źródło, wylewając wodę na pokrytą mchem skałę. Poczuł jeszcze większy szacunek dla Wężycy. Tutejsi ludzie nie przemieszczali się z miejsca na miejsce — oni tu żyli przez cały rok. Kiedy więc uzdrowicielka wyruszyła na pustynię, nie mogła mieć dużego doświadczenia z trudnymi warunkami klimatycznymi, nie znała jeszcze ogromnych połaci czarnego piasku. On sam nie był przygotowany na trudności, jakie niesie ze sobą życie na pustyni centralnej. Miał tylko stare mapy, z których nie korzystał żaden z żyjących członków jego klanu. Mimo to przeprawił się z ich pomocą na drugą stronę pustyni, trzymając się linii bezpiecznych oaz. Pora roku była już tak późna, że po drodze nie spotkał żywej duszy; nie mógł nikogo zapytać o drogę ani dowiedzieć się czegoś o Wężycy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wąż snu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wąż snu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Vonda McIntyre - The Moon and the Sun
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
Отзывы о книге «Wąż snu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wąż snu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x