Samuel Delany - Punkt Einsteina

Здесь есть возможность читать онлайн «Samuel Delany - Punkt Einsteina» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Phantom Press, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Punkt Einsteina: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Punkt Einsteina»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opuszczoną przez ludzi Ziemię zasiedliła humanoidalna rasa, usiłująca upodobnić się do swych poprzedników i przeżyć ich historię na nowo. Przybysze ze czcią traktują pozostawione przez ludzi ślady kultury i cywilizacji. W ich świecie postaciami mitycznymi są nie tylko Orfeusz i Chrystus, ale także bohater Dzikiego Zachodu — Billy Kid oraz Beatlesi. Nagła śmierć ukochanej sprawia, że bohater powieści, Lobey, porzuca swą idylliczną, zagubioną w lasach wioskę i wyrusza na wędrówkę, aby odnaleźć i odzyskać utraconą miłość.

Punkt Einsteina — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Punkt Einsteina», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Miasto zostało za nami.

Jaszczury swobodnie cwałowały teraz przez teren porośnięty janowcami. Wśród pagórków wił się strumień, przy którym zwierzęta zatrzymały się, aby zaznać ochłody w wodzie. Zanurzając głowy w strumieniu, smoki drapały tylnymi pazurami ziemię na brzegu, wyrzucając w powietrze trawę, piasek i czarną glebę. Zaczęły też wyrywać wodorosty i woda, sięgająca im do kolan, stała się mulista. Na jednej z gałęzi zwieszających się nad strumieniem kołysała się mucha i gładziła zgnieciony fragment skrzydła (skrzydła wielkości mej stopy) w rytm jakiejś linearnej owadziej muzyki. Zagrałem ją dla niej, a ona obróciła ku mnie swe czerwone spodkowate oczy i wyraziła pochwałę. Smoki odrzuciły do tyłu głowy, płucząc sobie gardła.

Nie ma śmierci.

Jest tylko muzyka.

Gdy szedł po pogorzelisku,
Nad czołem mu błyszczał kryształ,
A błękit wypełniał serce.
Wtem ból straszny ciało ścisnął,
W krwi skąpany klejnot błysnął,
Gdy w popiołów padł kobierce.

Thomas Chatterton, Angielska przemiana

— Tak, teraz to ma ciekawy smak — powiedział Durcet. — No, Curval, co o nim myślisz?

— Wspaniały — odparł prezydent. — Oto mamy osobnika, który chce się zapoznać z ideą śmierci, nie obawiając się jej, i który nie znalazł lepszego rozwiązania niż skojarzenie jej z ideą libertynów…

…Podano kolację, po której jak zwykle nastąpiły orgie. Służba poszła spać.

Markiz de Sade, 120 dni sodomy

…każda bańka jest całkowicie wypełniona wodą.

Samuel Greenburg, Szklane bańki

Dotarliśmy do Pękniętej Krainy, gdzie musieliśmy zwolnić. („To — powiedział Pająk, zatrzymawszy swego smoka — jest Pęknięta Kraina”. Rzucił w dół kamyk, który zagrzechotał, spadając na dno kanionu. Smoki, wyciągając szyje, patrzyły zaciekawione na granitowe skały, pocięte żyłami urwiska i przepaście). Chmury zakryły słońce. Wokół snuła się gorąca mgła. Kolejno poruszałem poszczególnymi mięśniami, aby wycisnąć z nich zmęczenie. Ból niemal całkowicie (to niespodzianka!) ustąpił. Kluczyliśmy pomiędzy fantastycznie ukształtowanymi pojedynczymi skałami.

Właśnie tam smoki postanowiły zrobić sobie odpoczynek.

Pająk powiedział, że do Branning-at-sea zostało jeszcze około czterdziestu kilometrów. Wiatr ogrzewał nasze twarze. Skały błyszczały niczym szkło. Pięć smoków rozpoczęło bójkę. Jednym z nich była dotknięta rakiem samica. Zielonooki i ja podjechaliśmy do nich z dwu przeciwnych stron. Pająk był zajęty na czele stada; bójka miała miejsce bliżej tyłów. Nagle coś spłoszyło jaszczury, i pognały w dół stoku. Nie przyszło mi do głowy, że coś jest nie w porządku; takim rzeczom powinien przecież zapobiegać Pająk. (Podobnie jak robiła to Friza. Och, Frizo, znajdę cię w echach żałobnej pieśni wszystkich skał i w modlitwach wszystkich drzew!) Ruszyliśmy za smokami.

One tymczasem kluczyły pomiędzy głazami. Zawołałem na nie. Zaświstały nasze bicze. Nie mogliśmy dogonić smoków. Mieliśmy nadzieję, że znów zaczną walczyć. Straciliśmy je z oczu na minutę, a potem usłyszeliśmy ich syki gdzieś niżej, między skałami.

Chmury pokryły niebo i deszcz polakierował szlak przed nami. Mój Wierzchowiec pośliznął się na mokrej skale. Spadłem, obcierając sobie biodro i ramię. Słyszałem brzęk maczety spadającej gdzieś między kamienie. Pejcz oplatał mi się wokół szyi i przez chwilę myślałem, że się uduszę. Toczyłem się w dół stoku, usiłując się czegoś uchwycić. Przybywało mi obtarć i zadrapań. Nagle przetoczyłem się przez krawędź skalną i w ostatniej chwili uchwyciłem się jej kurczowo dłońmi i stopami. Uderzyłem piersią i brzuchem o skałę i na długą chwilę straciłem oddech. Gdy powrócił, wdarł się, rycząc, w moje spragnione gardło i zawirował wewnątrz podrapanej klatki piersiowej. Pęknięte żebra? Nie, to tylko ból. I ponowny ryk, z kolejnym wdechem. Łzy zamgliły mi wzrok.

Lewą dłonią trzymałem się skały, a prawą — jakiegoś pnącza; lewa stopa zacisnęła się na korzeniach wątłego drzewka, prawa natomiast zwisała. A w dół było bardzo daleko.

Potarłem ramieniem oko i spojrzałem w górę.

Widać było krawędź szlaku biegnącego skrajem przepaści, a wyżej wisiało gniewne niebo.

Dźwięk? To tylko wiatr zaszumiał gdzieś w janowcach. To nie muzyka.

Zaczęło padać. Kiedy po strasznych katastrofach zdarzają się rzeczy prozaiczne, a nawet przyjemne, wywołuje to płacz. Zapłakałem.

— Lobey.

Ponownie spojrzałem w górę.

Po prawej, metr nade mną, na półce skalnej klęczał Dziecko Śmierć.

— Ty?

— Lobey — powiedział, strząsając mokre włosy z czoła — wiem, że możesz się tak trzymać przez dwadzieścia siedem minut, póki nie spadniesz z wyczerpania. Zamierzam więc poczekać dwadzieścia sześć minut, zanim cię uratuję. Dobrze?

Zakaszlałem.

Widząc go z bliska, oceniłem jego wiek na jakieś szesnaście — siedemnaście lat; być może był nawet młodo wyglądającym dwudziestolatkiem. Jego skóra była pomarszczona na nadgarstkach, na szyi i pod pachami.

Deszcz zalewał mi oczy; paliły mnie dłonie, a to, czego się trzymałem, stawało się coraz bardziej śliskie.

— Czy kiedykolwiek widziałeś jakieś dobre westerny? — zapytał Dziecko Śmierć, przekrzywiając głowę. — To niedobrze, że nie widziałeś. Niczego nie lubię bardziej od westernów. — Przesunął palec wskazujący pod nosem i powąchał go. Deszcz tańczył na jego ramionach, gdy pochylał się, mówiąc do mnie.

— Co to jest western? — zapytałem. Ciągle bolała mnie pierś. — Czy naprawdę zamierzasz — znowu zakaszlałem — trzymać mnie tu wiszącego tak przez dwadzieścia sześć minut?

— Jest to pewien rodzaj sztuki, którą uprawiała Stara Rasa, zanim my się zjawiliśmy — powiedział. — Tak, zamierzam cię tak trzymać. Tortura też jest formą sztuki. Chcę cię uratować w ostatniej chwili. Czekając chcę ci coś pokazać. — Wskazał na biegnący w górze szlak.

Friza spoglądała w dół.

Przestałem oddychać. Ból w piersi eksplodował, a rozszerzone oczy wypełniły się deszczem. Patrzyłem na jej brązową twarz i szczupłe, mokre ramiona. Obserwowałem, jak odwraca głowę, by chwytać krople deszczu ustami. (Spod mego brzucha osuwał się żwir. Bicz był ciągle owinięty wokół mojej szyi, a jego rączka zwisała przy udzie.) Gdy znowu spojrzała w dół, zobaczyłem (a może usłyszałem?) jej zdziwienie przywróconym życiem, deszczem, potrzaskanymi skałami i chmurami. Jej oczy błyszczały. I wtedy mnie zobaczyła. Gdyby mogła mówić, byłaby zawołała; zamiast tego impulsywnie wyciągnęła ku mnie rękę (czy słyszałem jej strach?).

— Friza!

To był wrzask.

Tylko ja rozumiałem słowo, które wtedy wrzasnąłem. Nikt inny, słysząc dźwięk, który wydobył się z mego gardła, nie rozpoznałby go.

Otworzyła oczy na deszczu, zlizała kroplę z warg, spojrzała w dół i zdała sobie sprawę, że ktoś za chwilę umrze i ten ktoś usiłuje wykrzyknąć jej imię.

A ja ciągle wrzeszczałem.

Dziecko Śmierć natomiast, siedząc między nami, chichotał.

Friza zaczęła rozglądać się za czymś, czym mogłaby mnie dosięgnąć. Wstała, zniknęła na chwilę i zaraz była z powrotem, trzymając się przygiętego drzewka.

— Nie, Frizo!

Ale ona już zaczęła schodzić do mnie, a spod jej stóp osuwała się ziemia i drobny żwir. Kiedy zsunęła się na tyle, na ile pozwalało jej drzewko, wygięła swe ciało i chwyciła rączkę pejcza — nie rękami czy stopami, ale raczej w ten sposób, w jaki kiedyś rzuciła kamyk i jak Pająk swego czasu zepchnął betonową płytę. Złapała więc rączkę bicza, uniosła ją i zawiązała wokół drzewka, przy ostatnim rozwidleniu jego korony. Zaczęła wspinać się z powrotem: wyrzut ramienia, podciągnięcie, wyrzut, podciągnięcie. Chwytała się kolejnych gałęzi, była coraz bliżej krawędzi przepaści. Ciągle o tym myślę: oto Friza po tak wielu dniach budzi się ze śmiertelnego snu tylko po to, aby po chwili olśnienia rzucić się na ratunek czyjegoś zagrożonego życia. Pragnęła mnie uratować. Chciała, abym trzymając się pejcza, mógł podciągnąć się do drzewka, a po nim wspiąć się do krawędzi urwiska. Byłem poraniony i kochałem ją, trzymałem się i nie spadałem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Punkt Einsteina»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Punkt Einsteina» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Punkt Einsteina»

Обсуждение, отзывы о книге «Punkt Einsteina» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x