Kim Robinson - Zielony Mars

Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Zielony Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zielony Mars: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zielony Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja 3-tomowego cyklu o kolonizacji Czerwonej Planety. W pierwszej części, zatytułowanej Czerwony Mars, autor przedstawił technologiczne aspekty ogromnego przedsięwzięcia i jego implikacje społeczne. Bohaterowie drugiej części cyklu przystępują do terraformowania planety. Minęło całe pokolenie, od kiedy pierwsi osadnicy pojawili się na Marsie. Teraz próbują przeobrazić w zielony raj czerwoną, kamienną pustynię. Od tej chwili, niczym za sprawą jakiegoś sekretnego impulsu, wszechogarniająca zielona siła mknęła jak błyskawica i wkrótce cały Mars pulsował już od viriditas. Trzecia część trylogii to Błękitny Mars.

Zielony Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zielony Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Plany tej wycieczki natychmiast skłoniły grupkę przyjaciół do przejścia z Lowen najpierw do laboratorium, a potem do głównego biura. Zgodę otrzymali szybko, jak zwykle w Biotique. Przez następne dwa tygodnie Sax pracował ciężko nad przygotowaniami do prac terenowych, a przy końcu tego intensywnie spędzonego okresu pewnego ranka spakował torbę, wsiadł w kolej podziemną i pojechał do Zachodniej Bramy. Tam, w garażu Szwajcarów dostrzegł parę osób z biura, a w ich otoczeniu kilku obcych. Ciągle jeszcze przedstawiali się sobie. Sax zbliżył się do zebranych. Zobaczyła go Claire i wciągnęła w tłum; wyglądała na bardzo podnieconą.

— Chodź, Stephen, chcę cię przedstawić naszym gościom, którzy jadą z nami na wycieczkę. — W tym momencie obróciła się do nich jakaś kobieta ubrana w wielobarwny strój, a wówczas Claire powiedziała: — Stephen, chciałabym, żebyś poznał Phyllis Boyle. Phyllis, to jest Stephen Lindholm.

— Witam. Jak się pan miewa? — spytała Phyllis, wyciągając rękę.

Sax bez entuzjazmu uścisnął jej dłoń.

— Świetnie, dziękuję — odparł.

Wład przyciął mu struny głosowe, aby zmienić ton jego głosu, gdyby go kiedykolwiek poddawano testom głosowym, ale wszyscy w Gamecie zgodnie przyznawali, że brzmiał niemal dokładnie tak samo. Toteż teraz Phyllis z zainteresowaniem i osobliwą czujnością zadarła głowę i spojrzała na swego rozmówcę.

— Cieszę się na tę wycieczkę — dodał Sax i spojrzał na Claire. — Mam nadzieję, że was nie opóźniam.

— Ależ nie, ciągle jeszcze czekamy na kierowców.

— Ach, tak — wycofał się Sax. — Miło mi panią poznać — powiedział uprzejmie do Phyllis. Skinęła głową i po raz ostatni obrzuciwszy ciekawym spojrzeniem Saxa, odwróciła się znowu do osób, z którymi rozmawiała wcześniej. On próbował skoncentrować się na tym, co Claire mówiła o kierowcach. Najwyraźniej umiejętność prowadzenia rovera na otwartym terenie należała obecnie do zawodów rzadkich i poszukiwanych.

To była naprawdę chłodna reakcja, zganił siebie Sax. A chłód był oczywiście charakterystyczną cechą Russella. Prawdopodobnie na widok Phyllis powinienem wybuchnąć entuzjazmem, pomyślał, powiedzieć, że znam ją ze starych taśm wideo i że podziwiam ją od lat i tak dalej. Chociaż… nie miał najmniejszego pojęcia, jak można podziwiać Phyllis. No cóż, wyszła z tej wojny dość skompromitowana; znalazła się wprawdzie po stronie zwycięzców, ale… Dokonała takiego wyboru jako jedyna przedstawicielka pierwszej setki. Zdrajczyni, czy nie tak się to nazywa? Tak, coś w tym rodzaju. Chociaż właściwie nie była jedyną z pierwszej setki, która tak postąpiła: Wasilij przez cały czas nie ruszył się z Burroughs, a George i Edvard przebywali na Clarke’u wraz z Phyllis, kiedy asteroida oderwała się od kabla i wypadła z płaszczyzny ekliptyki. Prawdę powiedziawszy, zastanowił się, trzeba mieć dużo szczęścia, aby z czegoś takiego wyjść cało. Saxowi nawet nie przyszłoby kiedyś do głowy, że istnieje możliwość przeżycia takiej katastrofy — ale przecież Phyllis stała teraz przed nim w całej okazałości, szczebiocząc z armią swoich wielbicieli. Szczęśliwym trafem już kilka lat temu usłyszał, że przeżyła, w przeciwnym razie obecne spotkanie z nią byłoby dla niego prawdziwym szokiem.

Ciągle wyglądała na jakieś sześćdziesiąt lat, chociaż urodziła się w tym samym roku co on, a więc miała ich teraz sto piętnaście. Srebrnowłosa, błękitnooka, w biżuterii ze złota i krwawnika, w bluzce uszytej z materiału, który promieniował wszystkimi kolorami tęczy — właśnie w tej chwili jej plecy drgały żywym błękitem, a kiedy obracała się, by przez ramię rzucić okiem na Saxa, stawały się szmaragdowozielone. On udawał, że nie zauważa jej spojrzeń.

Wtedy zjawili się kierowcy, po czym wszyscy wsiedli do roverow i odjechali. Phyllis na szczęście znalazła się w którymś z pozostałych pojazdów. Ich rovery były dużymi pojazdami o napędzie hydrazynowym, które bez trudu pędziły betonową drogą na północ, wobec czego nie mógł zrozumieć potrzeby zatrudniania wyspecjalizowanych kierowców, chyba że chodziło o szybkość tych nowych maszyn. Poruszały się bowiem z prędkością około stu sześćdziesięciu kilometrów na godzinę i Saxowi, który jeździł z prędkością najwyżej cztery razy mniejszą, jazda wydawała się szybka i gładka. Jednak inni pasażerowie skarżyli się, że pojazd stale podskakuje i porusza się zbyt wolno — podobno pociągi ekspresowe mknęły teraz po magnetycznych torach w tempie sześciuset kilometrów na godzinę.

Lodowiec Arena znajdował się mniej więcej osiemset kilometrów na północny zachód od Burroughs, spływając z wyżyn Syrtis Major w kierunku północnym ku Utopia Planitia. Biegł w jednej z Arena Fossae przez odległość jakichś trzystu pięćdziesięciu kilometrów. Claire, Berkina i inni w pojeździe opowiadali Saxowi historię lodowca, a on robił, co mógł, aby wydawać się szczerze zaciekawionym. Prawdziwie interesujący był fakt, iż jego towarzysze byli najwyraźniej świadomi, że to Nadia wyznaczyła trasę ciekowi wodnemu, który wypłynął z wysadzonej w powietrze formacji Arena. Podobno pewne osoby, które znajdowały się z Nadią wtedy, gdy kierowała wypływ do Południowej Fossy, opowiedziały o tym zdarzeniu po wojnie. W każdym razie historię tę przekazywano sobie z ust do ust, aż stała się znana wszystkim.

Sax musiał przyznać, że jego aktualni koledzy sądzą, iż wiedzą o Nadii bardzo wiele.

— Była przeciwna wojnie — powiedziała z przekonaniem Claire — i robiła wszystko, co mogła, aby ją powstrzymać, a potem, gdy doszło do zamieszek, podróżowała po Marsie, wszędzie naprawiając szkody. Ludzie, którzy widzieli ją na Elysium, mówili, że nigdy nie sypiała, że stale brała środki pobudzające, aby ciągle pracować. Mówią, że uratowała dziesięć tysięcy ludzkich istnień w jeden tydzień, kiedy przebywała w okolicach Południowej Fossy.

— Co się z nią stało? — spytał Sax.

— Nikt tego nie wie. Zniknęła właśnie tam.

— Skierowała się do Low Point — dopowiedział Berkina. Jeśli dostała się tam w tym samym czasie cc powódź, prawdopodobnie utonęła.

— No tak. — Sax z powagą skinął głową. — To były paskudne czasy.

— I to bardzo — dorzuciła gwałtownie Claire. — Istny kataklizm. Ówczesne wydarzenia zahamowały terraformowanie na całe dziesięciolecia, jestem tego pewna.

— A jednak wybuchy formacji wodonośnych były w pewnym sensie użyteczne — mruknął Sax.

— Tak, jednak można je było rzeczywiście zrobić, tyle że pod lepszą kontrolą.

— To prawda. — Sax wzruszył ramionami i pozwolił, by rozmowa toczyła się dalej bez jego udziału. Po spotkaniu z Phyllis nie miał ochoty jeszcze dodatkowo wdawać się w dyskusje na temat roku 2061.

Ciągle nie mógł do końca uwierzyć, że go nie rozpoznała. W przedziale pasażerskim, którym jechali, znajdowały się nad każdym oknem lśniące magnezowe tabliczki i w jednej z nich wśród twarzy jego nowych towarzyszy odbijała się mała głowa Stephena Lindholma. Łysy starzec z lekko haczykowatym nosem, który sprawiał, że znajdujące się ponad nim oczy mężczyzny wydawały się raczej zdecydowanie jastrzębie niż po prostu ptasie. Wydatne usta, mocna szczęka, podbródek — nie, z pewnością nie przypominał siebie sprzed zabiegu. Nie było powodu, by Phyllis miała go rozpoznać.

Ale przecież wygląd to nie wszystko.

Próbował nie myśleć o tym, kiedy pojazd posuwał się z szumem ku północy. Starał się skoncentrować na krajobrazie. Na kopule przedziału pasażerskiego znajdował się świetlik, a we wszystkich czterech ścianach — okna, toteż Sax miał dobry widok. Jechali w górę zbocza zachodniego Isidis, odcinka Wielkiej Skarpy, który wyglądał jak wielki wystrugany taras. Szczerbate, ciemne wzgórza Syrtis Major wznosiły się na północno-zachodnim horyzoncie, ostre jak krawędź piły. Powietrze wydawało się bardziej klarowne niż w dawnych czasach, mimo że obecnie było piętnaście razy gęstsze. Znajdowało się w nim jednakże o wiele mniej pyłu, ponieważ podczas śnieżnych burz drobiny miału opadały na powierzchnię, gdzie pozostawały, tworząc coraz grubszą skorupę. Rzecz jasna, skorupa ta często się rozpadała pod wpływem silnych wiatrów i uwięziony dotąd pył z powrotem ulatywał w powietrze, ale później powracały oczyszczające niebo burze i zmuszały drobiny miału, by ponownie opadły na ziemię.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zielony Mars»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zielony Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kim Robinson - Blauer Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Grüner Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Roter Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Błękitny Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la bleue
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la verte
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la rouge
Kim Robinson
Kim Robinson - Red Mars
Kim Robinson
libcat.ru: книга без обложки
Kim Robinson
Kim Robinson - Blue Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Green Mars
Kim Robinson
Kim Stanley Robinson - Green Mars
Kim Stanley Robinson
Отзывы о книге «Zielony Mars»

Обсуждение, отзывы о книге «Zielony Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x