Kim Robinson - Błękitny Mars

Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Błękitny Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitny Mars: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitny Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Błękitny Mars

Błękitny Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitny Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Już mówiłeś. A ja ci powiedziałem, że nie wiem jak. Dla niej oznaczasz terraformowanie. Jeśli miałbyś jej pomóc, musiałoby jej pomóc terraformowanie. Sądzisz, że potrafisz znaleźć sposób, aby móc tego dokonać?

Sax zastanowił się.

— Dzięki terraformowaniu mogłaby dłużej przebywać na zewnątrz. W dodatku bez hełmu, a nawet bez maski.

— Uważasz, że Ann tego chce?

— Zdaje mi się, że wszyscy tego pragną. Jeśli nie świadomie, to w móżdżku. Jak zwierzęta, rozumiesz. Dobre samopoczucie.

— Nie wiem, czy Ann ma odpowiedni stosunek do swoich uczuć zwierzęcych.

Sax przez chwilę myślał nad słowami Michela, a w tym czasie pociemniał cały pejzaż.

Spojrzeli w górę. Słońce było czarne. Obok niego lśniły gwiazdy. Czarny dysk otaczała słaba łuna, być może korona słoneczna.

Później nagły ognisty półksiężyc zmusił ich, by odwrócili wzrok. Tak, korona. A to, co widzieli wcześniej, było prawdopodobnie oświetloną egzosferą.

Pociemniały krajobraz rozświetlił się znowu, kiedy skończyło się sztuczne zaćmienie. Jednak po powrocie słońce było wyraźnie mniejsze od tego, które świeciło zaledwie kilka chwil wcześniej. Stary spiżowy guzik marsjańskiego słońca! Sax poczuł się, jak gdyby z wizytą przyszedł jakiś przyjaciel. Planeta wydawała się teraz bardziej przyćmiona, intensywne barwy kaldery stały się o ton ciemniejsze, jak gdyby światło słoneczne przysłoniły niewidzialne chmury. Widok właściwie bardzo znajomy — naturalne światło Marsa, oświetlające planetę znowu po dwudziestu ośmiu latach.

— Mam nadzieję, że Ann to widziała — stwierdził Sax.

Poczuł chłód, chociaż wiedział, że nie upłynęło jeszcze wystarczająco dużo czasu, by powietrze zdążyło się ochłodzić, a poza tym miał przecież na sobie skafander. Ale naprawdę było mu zimno. Ponuro pomyślał o rozproszonych po całej planecie polach turniowych, na północy do cztero — czy pięciokilometrowego poziomu, natomiast na średnich i południowych szerokościach areograficznych — niżej. Całe ekosystemy zaczną już niedługo umierać. Ten dwudziestoprocentowy spadek nasłonecznienia był gorszy niż jakakolwiek ziemska era lodowcowa, bardziej przypominał ciemność po wielkich katastrofach związanych z wymieraniem gatunków: zderzeniu KT, wydarzeniach w ordowiku, dewonie czy też — najgorszych — w permie, dwieście pięćdziesiąt milionów lat temu, kiedy wyginęło aż dziewięćdziesiąt pięć procent wszystkich żyjących gatunków. Przerwanie stanu równowagi; bardzo niewiele gatunków przeżywało takie okresy — pozostawały jedynie szczególnie wytrzymałe lub te, które po prostu miały szczęście.

— Wątpię, czyją to usatysfakcjonuje — rzucił Michel.

Sax wiedział o tym. Teraz jednak zastanawiał się, w jaki sposób najłatwiej skompensować utratę światła, które dawała soletta. Wolałby, żeby nie ucierpiała żadna bioma. Gdyby znalazł sposób, Ann po prostu musiałaby się pogodzić z istnieniem turniowych pól.

Było Ls 123, sam środek południowej zimy (na północy — lata), blisko aphelium, które sprawiało, że zima na południu była o wiele chłodniejsza niż na północy (niemałe znaczenie miał także fakt wysokości terenu): temperatury regularnie spadały do dwustu trzydziestu kelwinów, było więc niewiele cieplej niż podczas pierwotnych chłodów panujących przed przybyciem pierwszej setki. Teraz, gdy soletta i zwierciadło pierścieniowe zniknęły, temperatury będą spadać jeszcze niżej. Bez wątpienia, na południowych wyżynach zamarznie w tym roku rekordowa ilość roślin.

Z drugiej strony, na południu spadło już wiele śniegu, który chronił żywe istoty przed zimnem i wiatrem. Środowisko pod śniegiem wyglądało na całkiem stabilne. Być może spadek ilości światła i — w następstwie — temperatury powierzchniowej nie zaszkodzi zbytnio zasypanym śniegiem roślinom, już przykrytym, a więc częściowo zahartowanym na zimno. Sax nie miał jednak pewności. Chciał pojechać w teren i przekonać się na własne oczy. Rzecz jasna, mogą minąć miesiące, a nawet lata, zanim zajdą dostrzegalne zmiany. Z wyjątkiem, oczywiście, samej pogody. Śledził już dane meteorologiczne, spędzał wiele godzin przed zdjęciami satelitarnymi i mapami pogody; szukał oznak ochłodzenia. Dzięki tym badaniom odprężał się po rozmowach z ludźmi, którzy przychodzili do niego protestować przeciwko usunięciu zwierciadeł; w tygodniu po zdarzeniu pojawiło się ich tak wielu, że te wizyty stały się niemal nie do zniesienia.

Niestety, pogoda na Marsie była niestała, więc nie sposób było przewidzieć, czy zmiany rzeczywiście spowodowało usunięcie dużych luster. Zdaniem Saxa naukowcy mieli dość kiepskie pojęcie na temat atmosfery, a marsjańska pogoda była systemem naprawdę pół-chaotycznym. W jakiś sposób przypominała ziemską, co nie zaskakiwało, jeśli się wzięło pod uwagę, że przyczyna leżała w powietrzu i wodzie poruszających się po powierzchni wirującej kuli: siły Coriolisa są przecież wszędzie takie same, a zarówno na Marsie, jak na Ziemi wiały tropikalne stałe wiatry wschodnie, umiarkowane stałe wiatry zachodnie, polarne wiatry wschodnie; i tu, i tam znajdowały się też nawałnicowe punkty kotwiczne. Niewiele więcej można było powiedzieć z całą pewnością o marsjańskiej pogodzie. No… Może jeszcze kilka kwestii — na południu było chłodniej i bardziej sucho niż na północy. Znad wysoko położonych wulkanów i łańcuchów górskich wiatr przynosił deszcze. Blisko równika było cieplej, na biegunach chłodniej. Na tym kończyły się oczywiste uogólnienia. Marsjanie mogli być pewni jeszcze różnych lokalnych wzorców, chociaż bywały odchylenia. Ważniejsze od doświadczenia okazywały się statystyki. Zarejestrowano zresztą jedynie pięćdziesiąt dwa M-lata, podczas których w dodatku przez cały czas gęstniała atmosfera, na powierzchnię planety pompowano wodę i tak dalej… Właściwie więc trudno było powiedzieć, jak wyglądają normalne czy też przeciętne warunki.

Sax uznał, że musi opuścić wschodnie Pavonis. Nie mógł się tam skupić. Ludzie ciągle przerywali mu badania, skarżąc się na brak zwierciadeł, a zmienna i burzowa sytuacja polityczna była równie nieprzewidywalna jak pogodowa. Oczywiście, że usunięcie luster bynajmniej nie ułagodziło wszystkich „czerwonych” — nadal prawie codziennie sabotowano projekty terraformowania; czasami odbywały się ostre walki w ich obronie. Z wiadomości (które Sax przykazał sobie oglądać przez godzinę dziennie) dowiedział się o istnieniu na Ziemi grup ludzi, którzy próbowali przywrócić stan rzeczy sprzed powodzi; ich przeciwieństwo stanowiły siły zamierzające wykorzystać powódź w podobny sposób, jak marsjańscy rewolucjoniści, traktując ją jako punkt zwrotny w historii i swego rodzaju trampolinę, odskocznię do nowego porządku społecznego, do „świeżego początku”. Tyle że metanarodowcy nie zamierzali się poddać, tworzyli zresztą aktualny system społeczny: zarządzali ogromnymi zasobami i nawet siedmiometrowa fala (ponad poziom morza) nie mogła pozbawić ich władzy.

Po jednej takiej przygnębiającej godzinie Sax wyłączył monitor i poszedł do rovera Michela, na kolację z przyjacielem.

— Nie ma czegoś takiego jak „świeży początek” — oznajmił, włączywszy wodę na herbatę.

— Wielki Wybuch? — zasugerował Michel.

— Jeśli dobrze rozumiem, na Ziemi istnieją teorie sugerujące, że… przyczyną iłowatości wczesnego wszechświata była wcześniejsza… to znaczy… iłowatość poprzedniego wszechświata, załamanie się w Wielki Chrzęst.

— Który wszelkie nieregularności skruszył na proch?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitny Mars»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitny Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kim Robinson - Blauer Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Grüner Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Roter Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Zielony Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la bleue
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la verte
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la rouge
Kim Robinson
Kim Robinson - Red Mars
Kim Robinson
libcat.ru: книга без обложки
Kim Robinson
Kim Robinson - Blue Mars
Kim Robinson
Kim Stanley Robinson - The Complete Mars Trilogy
Kim Stanley Robinson
Отзывы о книге «Błękitny Mars»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitny Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x