Philip Dick - Płyńcie łzy moje, rzekł policjant

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Dick - Płyńcie łzy moje, rzekł policjant» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Płyńcie łzy moje, rzekł policjant: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Stany Zjednoczone po wojnie domowej. Niemal absolutną władzę sprawuje policja, na każdym rogu stoją jej posterunki. Gwiazda show-businessu Jason Taverner, który gromadzi przed telewizorami trzydziestomilionową widownię, pewnego dnia budzi się w obskurnym pokoju hotelowym. Nikt go nie zna, a nawet o nim nie słyszał, na domiar złego nie ma jakichkolwiek dokumentów — w gruncie rzeczy nie istnieje, jest wyrzutkiem bez żadnych praw. Nic z tego nie rozumiejąc, tropiony przez policję, stara się odzyskać tożsamość…

Płyńcie łzy moje, rzekł policjant — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Oddaj mi je — powiedziała — a usunę mikronadajniki. To potrwa tylko sekundę. — Wyciągnęła rękę. Oddał jej dokumenty. — Nie obchodzi cię, czy je wyjmę czy nie?

— Nie, nie obchodzi — odparł obojętnie. — Straciłem zdolność odróżniania dobra i zła, prawdy i kłamstwa. Jeśli chcesz usunąć te plamki, zrób to. Jeśli masz ochotę.

Po chwili oddała mu dokumenty, uśmiechając się uśmiechem szesnastolatki. Patrząc na jej młodzieńczą, naturalną radość, powiedział:

— Czuję się stary jak ów wiąz.

— To z Finnegans Wake — zawołała uszczęśliwiona Kathy. — Kiedy stare praczki o zmierzchu zmieniają się w drzewa i skały.

— Czytałaś Finnegans Wakel — spytał ze zdziwieniem.

— Widziałam flm. Cztery razy. Lubię Hazeltine’a, uważam, że to największy z żyjących reżyserów.

— Gościłem go w moim programie — rzekł Jason. — Chcesz wiedzieć, jaki jest naprawdę?

— Nie — odparła Kathy.

— Może powinnaś wiedzieć.

— Nie — powtórzyła, potrząsając głową; lekko podniosła głos. — I nie próbuj mi tego mówić — dobrze? Wierzę w to, w co chcę wierzyć, i ty wierz, w co chcesz. W porządku?

— Jasne.

Dobrze ją rozumiał. Prawda, często myślał, jest przeceniana. W większości przypadków łagodne kłamstwo jest lepsze i bardziej litościwe. Szczególnie między mężczyznami a kobietami, prawdę mówiąc, zawsze, kiedy chodzi o kobietę.

Oczywiście, to właściwie nie była kobieta, ale dziewczyna. Dlatego postanowił, że tym bardziej należy uciec się do uprzejmego kłamstwa.

— To uczony i artysta.

— Naprawdę? — Spojrzała na niego z nadzieją w oczach.

— Tak.

Słysząc to, odetchnęła z ulgą.

— A zatem wierzysz — mówił, idąc za ciosem — że spotkałem Michaela Hazeltine-’a, najlepszego reżysera flmowego, jak sama powiedziałaś. Wierzysz więc, że jestem szó-stakiem… — urwał, nie to zamierzał powiedzieć.

— Szóstakiem — powtórzyła Kathy, marszcząc czoło, jakby usiłowała sobie coś przypomnieć. — Czytałam o nich w „Time”. Przecież oni wszyscy nie żyją. Czyż rząd nie kazał ich otoczyć i wystrzelać, jednego po drugim, po tym jak ich przywódca… Jak on się nazywał? Teagarden; tak, tak się nazywał. Willard Teagarden. On próbował… jak to określić? Załatwić Gwardię Narodową? Usiłował rozwiązać ją jako nielegalną, paromilitajną…

— Paramilitarną — poprawił Jason.

— Wcale nie słuchasz tego, co mówię.

— Ależ słucham — odparł szczerze. Czekał. Dziewczyna nie podjęła tematu. — Chryste! — burknął. — Dokończ to, co mówiłaś!

— Myślę — powiedziała w końcu Kathy — że to siódmacy udaremnili ten zamach.

Zamyślił się. Siódmacy. Nigdy nie słyszał o żadnych siódmakach. Nic nie mogło bardziej nim wstrząsnąć. Dobrze, pomyślał, że wymknęło mi się słowo „szóstak”. Teraz naprawdę czegoś się dowiedziałem. Wreszcie. W tym labiryncie niepewności i półprawd.

Mały segment ściany odchylił się, skrzypiąc, i do pokoju wszedł czarno-biały, bardzo młody kot. Kathy natychmiast rozpromieniła się i wzięła go na ręce.

— Filozofa Dinmana — rzekł Jason. — Nieunikniony kot. Znał ten punkt widzenia; prawdę mówiąc, sam przedstawił Dinmana telewidzom podczas jednego ze swoich specjalnych programów.

— Nie, ja go po prostu kocham — oświadczyła Kathy, z radośnie błyszczącymi oczami podając mu kota.

— Jednak wierzysz — powiedział, gładząc łepek zwierzęcia — że posiadanie zwierzęcia zwiększa empatię właściciela…

— Pieprzyć to — odrzekła Kathy, przyciskając kota do piersi, jak pięciolatka swojego pierwszego ulubieńca. Tak przewiduje szkolny program: wspólna świnka morska. — To Domenico.

— Na cześć Domenico Scarlattiego?

— Nie, na cześć Domenico Market, kawałek dalej; mijaliśmy go, idąc tutaj. Kiedy jestem w mniejszym mieszkaniu — w tym pokoju — robię tam zakupy. Czy Domenico Scarlatti to muzyk? Chyba o nim słyszałam.

— Nie, to nauczyciel, który uczył Abrahama Lincolna angielskiego.

— Aha — z roztargnieniem kiwnęła głową, bawiąc się z kotem.

— Żartuję sobie z ciebie — powiedział — a to nieładnie. Przepraszam. Kathy spojrzała na niego, tuląc kotka.

— Nigdy bym się nie zorientowała — mruknęła.

— Dlatego to nieładnie z mojej strony.

— Dlaczego? — spytała. — Przecież nawet bym nie wiedziała. Chcę powiedzieć, że to oznacza, że jestem po prostu głupia. Prawda?

— Nie jesteś głupia — odparł Jason. — Tylko niedoświadczona. — Obliczył w przybliżeniu różnicę wieku między nimi. — Żyję dwa razy dłużej od ciebie — przypomniał. — A przez ostatnie dziesięć lat ocierałem się o najsławniejszych ludzi na Ziemi. A ponadto…

— A ponadto — powiedziała Kathy — jesteś szóstakiem. Nie zapomniała o tym. Oczywiście. Mógłby powiedzieć jej milion rzeczy i po dziesięciu minutach zapomniałaby o wszystkich, oprócz tej jednej, istotnej sprawy. No cóż, taki już jest ten świat. Zdążył się do tego przyzwyczaić; na tym polegała różnica między nimi.

— Czym jest dla ciebie Domenico? — zapytał Jason, zmieniając temat. Uświadomił sobie, że zrobił to niezręcznie, ale pytał dalej. — Czy daje ci coś, czego nie zapewniają kontakty z innymi ludźmi?

Zmarszczyła brwi i zamyśliła się.

— Jest zawsze zajęty. Wciąż coś robi. Na przykład śledzi jakiegoś owada. Bardzo dobrze radzi sobie z muchami, nauczył się je zjadać. — Uśmiechnęła się z zadowoleniem. — Nie muszę zadawać sobie pytania, czy powinnam wydać go panu McNulty’emu. Pan McNulty to mój policyjny kontakt. Daję mu odbiorniki analogowe dostrojone do mikronadajników — tych plamek, jakie ci pokazałam…

— A on ci płaci. Skinęła głową.

— A jednak mieszkasz właśnie tak.

— Ja… — z trudem znalazła odpowiedź — nie mam zbyt wielu klientów.

— Nonsens. Jesteś dobra, widziałem cię przy pracy. Masz doświadczenie.

— Talent.

— Ale dobrze wyćwiczony.

— No dobrze, wszystko wydaję na mieszkanie w centrum, na mój apartament. Zacisnęła zęby; nie podobało jej się, że ją naciska.

— Nie. Nie uwierzył jej. Po krótkiej przerwie powiedziała:

— Mój mąż żyje. Jest w obozie pracy na Alasce. Usiłuję go wykupić, pracując jako informatorka pana McNulty’ego. On mówi, że za rok — z ponurym wyrazem twarzy wzruszyła ramionami — Jack wyjdzie na wolność i wróci do mnie.

A więc wysyłasz innych ludzi do obozu, pomyślał, żeby wydostać stamtąd swojego mężczyznę. To brzmi jak typowa intryga policyjna. I pewnie jest prawdą.

— Policja robi wspaniały interes — rzekł. — Wypuszczają jednego człowieka, a dostają… jak mówisz, ilu im przekazałaś? Dziesiątki? Setki?

— Około stu pięćdziesięciu — odpowiedziała po dłuższym namyśle.

— To okropne.

— Naprawdę? — zerknęła na niego nerwowo, tuląc Domenica do swej płaskiej piersi. Powoli ogarniała ją złość; widział to po jej twarzy i po tym, jak przyciskała kota. — Diabła tam! — rzuciła wściekle, przecząco potrząsając głową. — Kocham Jacka, a on kocha mnie. Wciąż do mnie pisze.

— Listy są podrabiane przez jakiegoś policyjnego fałszerza — uciął okrutnie Jason.

Łzy popłynęły jej z oczu zdumiewająco obftym strumieniem; przyćmiły ich blask.

— Tak myślisz? Czasem ja też tak uważam. Chcesz na nie spojrzeć? Mógłbyś to stwierdzić?

— Pewnie nie są podrabiane. Łatwiej i taniej utrzymywać go przy życiu i kazać je pisać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant»

Обсуждение, отзывы о книге «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x