• Пожаловаться

Roger Żelazny: Bramy w piasku

Здесь есть возможность читать онлайн «Roger Żelazny: Bramy w piasku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1993, ISBN: 83-85784-17-9, издательство: Alkazar, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Roger Żelazny Bramy w piasku

Bramy w piasku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bramy w piasku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bramy w piasku to powieść, w której wydarzenia toczą się w oszałamiającym tempie: terroryści, Obcy, pracownicy naukowi obdarzeni niezwykłymi talentami starają się wyjaśnić zagadkę tajemniczego kamienia z pradziejów Kosmosu…

Roger Żelazny: другие книги автора


Кто написал Bramy w piasku? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Bramy w piasku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bramy w piasku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ach tak. Ręce…

Spróbowałem poruszyć palcami, nie byłem pewien, czy mi się udało. Może wcale ich tam nie było, a ja odczuwałem słabą obecność nie istniejącej kończyny. Tak na wszelki wypadek jeśli jeszcze je miałem, pomyślałem sobie o gangrenie.

Cholera. I jeszcze raz. Bardzo frustrujące.

Semestr się zaczął, a ja wyjechałem. Po załatwieniu przesyłania moich koszy do Ralpha, kumpla ze sklepu z wyrobami artystycznymi, podążyłem na zachód, zabawiając taką samą ilość czasu w San Francisco, Honolulu i Tokio. Minęły dwa spokojne tygodnie. Następnie krótki pobyt w Sydney. Wystarczyło, żeby narobić sobie kłopotów wspinając się na tę operę wyglądającą jak ryba pożerająca rybę pożerającą rybę, którą wybudowali sobie na Bennelong Point nad zatoką. Otrzymałem upomnienie i wyjechałem kulejąc. Poleciałem do Alice Springs. Odebrałem zamówiony wcześniej powietrzny skuter. Wystartowałem wczesnym rankiem, zanim jeszcze na świat wypełzł upał dnia i blask rozumu. Okolica sprawiła na mnie wrażenie dobrego miejsca do wysyłania tam początkujących świętych, aby zobaczyli, co ich czeka. Znalezienie terenu wykopalisk zajęło mi kilka godzin, a kilka następnych zrobienie wykopów i ustawienie wszystkiego. Nie przewidywałem długiego pobytu.

Na ścianach urwisk znajdują się dosyć stare, wyryte w skale rysunki, zajmujące jakieś 150 metrów kwadratowych. Aborygeni z tych terenów wypierają się wszelkiej wiedzy na temat ich pochodzenia czy funkcji. Widziałem zdjęcia, ale chciałem zobaczyć rysunki w naturze, odbić je na papierze i trochę wokoło pokopać.

Wchodziłem do cienia mojej budki, sączyłem wodę sodową i przyglądając się naskalnym dziełom usiłowałem chłodno myśleć. Podczas gdy rzadko pozwalam sobie na tworzenie graffiti, słownego czy też tego będącego na wcześniejszym etapie, to zawsze żywiłem jakąś sympatię dla tych, którzy wchodzą na ściany i zostawiają na nich swoje ślady. Im dalej się człowiek cofa, tym bardziej interesujący staje się ten akt. Otóż, jak twierdzą niektórzy, być może jest prawdą, że impuls ten po raz pierwszy dal o sobie znać w troglodyckim odpowiedniku Tistępu i że rysunki w jaskiniach powstały w ten właśnie sposób, jako swego rodzaju obrazkowa sublimacja jeszcze bardziej prymitywnego ewolucyjnego sposobu oznaczania własnego terenu. Jeśli jednak aby to robić, ktoś zaczyna wspinać się po ścianach i zboczach gór, to wydaje się dość oczywiste, że z miłego spędzania czasu wykształciła się już forma sztuki. Często myślałem o tym pierwszym gościu z mastodontem w głowie, wpatrzonym w ścianę jakiegoś urwiska czy jaskini, i zastanawiałem się, co nagle kazało mu zacząć się wspinać i skrobać — jak się wtedy czuł. A także jaka była reakcja innych. Może zrobili w nim otwory na tyle duże, aby zapewnić wygodne wyjście stojącym za tym wszystkim duchom. Albo może zuchwała inicjatywa istniała wówczas w większej obfitości i czekała tylko na odpowiedni bodziec, a taką dziwaczną reakcję uważano za równie normalną co ruszanie uszami. Trudno powiedzieć. 1 nie da się przejść nad tym do porządku dziennego.

Tak czy owak tego popołudnia zrobiłem zdjęcia, a wieczorem i następnego ranka kopałem. Większość tego dnia spędziłem na kopiowaniu rysunków na przykładanym do nich papierze i robieniu dodatkowych zdjęć. Pod koniec dnia pociągnąłem dalej wykop podstawowy, natykając się na coś przypominającego kawałki stępionego kamiennego dłuta. Następnego ranka nie odkryłem nic równie interesującego, chociaż kopałem jeszcze długo po czasie, jaki wyznaczyłem sobie na pracę.

Potem schroniłem się do cienia, aby zająć się pęcherzami i przywrócić równowagę płynów, zapisując jednocześnie moje dotychczasowe dokonania i świeże myśli, które przyszły mi do głowy w związku z całym przedsięwzięciem. Około pierwszej zrobiłem sobie przerwę na drugie śniadanie, a potem znów przez jakiś czas bazgrałem w notesie.

Trochę po trzeciej nad głową przeleciał mi powietrzny samochód, zawrócił i zaczął schodzić do lądowania. Nieco mnie to zaniepokoiło, bo nie miałem żadnego oficjalnego pozwolenia na to, co robiłem. Gdzieś na jakimś papierze, karcie, taśmie albo na wszystkim naraz figurowałem jako „turysta”. Nie miałem pojęcia, czy na moją działalność jest potrzebne pozwolenie, chociaż poważnie to podejrzewałem. Czas wiele dla mnie znaczy, a robota papierkowa go marnuje: poza tym zawsze mocno wierzyłem w swoje prawo do robienia tego, czego nie można mi zabronić. Co czasami oznacza nie dać się na tym złapać. Nie jest aż tak źle, jak na to wygląda, bo facet ze mnie uczciwy, kulturalny i przyjemny. Osłaniając więc oczy przed błękitnym i ognistym popołudniem zacząłem szukać sposobów przekonania o tym władz. Zdecydowałem, że najlepiej będzie prawdopodobnie skłamać.

Pojazd wylądował. Wyszło z niego dwóch mężczyzn. W normalnych warunkach nie określiłbym ich jako wyglądających oficjalnie, ale zawsze należy brać poprawkę na zwyczaje i okoliczności, więc wstałem na ich powitanie. Pierwszy mężczyzna był mniej więcej mojego wzrostu, to znaczy miał prawie metr osiemdziesiąt, ale był mocno zbudowany i zaczynał pracować nad brzuszkiem. Oczy i włosy miał jasne, był lekko opalony i zlany potem. Jego towarzysz był o parę centymetrów wyższy, bardziej śniady, a podchodząc do mnie odgarnął z czoła nieposłuszne pasemko ciemnobrązowych włosów. Był szczupły i wyglądał na wysportowanego. Obaj mieli na nogach miejskie pantofle, a szczególne wrażenie w tym upale zrobił na mnie brak jakichkolwiek nakryć głowy.

— Fred Cassidy? — odezwał się pierwszy mężczyzna zatrzymując się o kilka kroków ode mnie, po czym odwrócił się, aby spojrzeć na ścianę i mój wykop.

— Owszem — odparłem.

Wyciągnął zdumiewająco delikatną chusteczkę i osuszył nią twarz.

— Znalazłeś, czego szukasz? — zapytał.

— Nie szukam niczego specjalnego — odpowiedziałem.

Parsknął śmiechem. — Wygląda, że niczego nie szukając odwaliłeś kawał roboty.

— To tylko wykop próbny — wyjaśniłem.

— A dlaczego w ogóle kopiesz?

— A może byś mi powiedział, kim jesteś i dlaczego chcesz wiedzieć? — spytałem.

Zignorował moje pytanie i podszedł do wykopu. Przeszedł się wzdłuż niego, pochylając się parę razy i zaglądając w dół. Tymczasem drugi mężczyzna podszedł do mojej budki. Kiedy sięgnął po mój plecak, krzyknąłem, ale i tak go otworzył i wyrzucił wszystko ze środka.

Zanim znalazłem się przy nim, doszedł do kompletu do golenia. Chwyciłem go za rękę, ale ją wyszarpnął. Kiedy znów spróbowałem, odepchnął mnie tak, że się potknąłem. Nim znalazłem się na ziemi, doszedłem do wniosku, że to nie gliny.

Woląc nie wstawać do następnych wyczynów, zamachnąłem się nogą z miejsca, gdzie leżałem, i przeorałem mu po goleniach obcasem mojego ciężkiego buta. Nie było to aż tak spektakularne jak wtedy, kiedy kopnąłem w krocze Paula Bylera, ale do moich celów zupełnie wystarczyło. Wstałem pośpiesznie i przyłożyłem mu w podbródek mocno z lewego. Zwalił się bez ruchu na ziemię. Nieźle jak na jeden cios. Gdybym potrafił zrobić coś takiego bez kamienia w garści, byłbym postrachem okolicy.

Mój tryumf trwał całe dwie sekundy. Potem na plecy runął mi wór kul armatnich, a przynajmniej tak mi się wydawało. Zostałem uderzony z tyłu i rzucony na ziemię w sposób bardzo niesportowy. Ten mocno zbudowany był o wiele szybszy, niż sądziłem po jego wyglądzie, a kiedy wykręcił mi za plecami rękę i chwycił mnie za włosy, zacząłem sobie zdawać sprawę, że tylko niewielką część jego masy — jeśli w ogóle — stanowił niefunkcjonalny tłuszcz. Nawet to wybrzuszenie było jak krawężnik.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bramy w piasku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bramy w piasku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Roger Zelazny: To Die In Italbar
To Die In Italbar
Roger Zelazny
Roger Zelazny: Domn al Luminii
Domn al Luminii
Roger Zelazny
Roger Zelazny: Nine Princes In Amber
Nine Princes In Amber
Roger Zelazny
Roger Zelazny: Heer van het licht
Heer van het licht
Roger Zelazny
Kapitan_Bramy
Kapitan_Bramy
Неизвестный Автор
Отзывы о книге «Bramy w piasku»

Обсуждение, отзывы о книге «Bramy w piasku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.