• Пожаловаться

Orson Card: Ksenocyd

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card: Ksenocyd» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2001, ISBN: 83-7255-801-9, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Orson Card Ksenocyd

Ksenocyd: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ksenocyd»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ender jako chłopiec uratował Ziemię przed najazdem Robali, wdzięczność ludzi nie trwała jednak długo. Winą za morderstwo na obcej rasie obarczyli tego, który ich uratował. Szanują i podziwiają Mówcę Umarłych, twórcę odnowy moralnej, który głosi szacunek dla wszelkiej formy życia. Nikt nie wie, że Ender i Mowca to ta sama osoba. Mówca zostaje wezwany na planetę Lusitanię, gdzie odkryto kolejną formę inteligentnego życia. Prosiaczki po śmierci swej pierwszej swej formy cielesnej otrzymują formę drzewa. W procesie przejścia konieczny jest udział pewnego wirusa, który zagraża życiu ludzi, na dodatek jest to wirus myślący. Kongres międzyplanetarny wydaje rozkaz zniszczenia planety. Kryzys narasta…

Orson Card: другие книги автора


Кто написал Ksenocyd? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Ksenocyd — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ksenocyd», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale próba nie miała nic wspólnego ze śmiercią. Przynajmniej nie powinna. Szczerze mówiąc, była całkiem prosta. Ojciec wprowadził ją do dużej sali, gdzie klęczeli trzej starzy mężczyźni. W każdym razie wyglądali na mężczyzn — choć mogli być kobietami. Byli tak starzy, że zanikły wszelkie różnice. Pozostały im tylko rzadkie kosmyki siwych włosów; nie mieli żadnego zarostu, a za ubranie służyły im bezkształtne worki. Później Qing-jao dowiedziała się, że byli to świątynni eunuchowie, pochodzący jeszcze z czasów sprzed interwencji Gwiezdnego Kongresu, który zakazał nawet dobrowolnych samookaleczeń w służbie nowej religii. Teraz jednak wydali jej się tajemniczymi, widmowymi istotami, których dłonie dotykały jej, przeszukiwały jej ubranie.

Czego właściwie szukali? Znaleźli i zabrali jej hebanowe pałeczki. Zabrali szarfę zawiązaną w pasie. Wzięli sandały. Później miała się dowiedzieć, że odebrali jej te rzeczy, gdyż inne dzieci w czasie próby wpadały w taką rozpacz, że zabijały same siebie. Jedna z dziewczynek wsunęła pałeczki w nozdrza i rzuciła się na podłogę, wbijając je w mózg. Inna powiesiła się na szarfie. Jeszcze inna wcisnęła sobie sandały do ust i dalej, do gardła. Zadławiła się na śmierć. Udane próby samobójstwa zdarzały się rzadko, ale zwykle najbardziej uzdolnionym dzieciom, zwłaszcza dziewczynkom. Dlatego zamknęli przed Qing-jao wszystkie znane drogi odebrania sobie życia.

Potem starcy odeszli. Ojciec przyklęknął obok Qing-jao i zbliżył twarz do jej twarzy.

— Musisz zrozumieć, Qing-jao, że to nie ciebie sprawdzamy — powiedział. — Nic, co uczynisz z własnej woli, w żaden sposób nie wpłynie na to, co się tu wydarzy. Tak naprawdę sprawdzamy bogów, czy są zdecydowani przemawiać do ciebie. Jeśli tak, znajdą sposób, my to zobaczymy, a ty wyjdziesz z tego pokoju jako bogosłysząca. Jeśli nie, wtedy wyjdziesz stąd na zawsze uwolniona od ich głosów. Nie powiem ci, o jaki wynik się modlę… Sam tego nie wiem.

— Ojcze — szepnęła Qing-jao. — A jeśli przyniosę ci wstyd? Sama myśl o tym wzbudziła mrowienie w dłoniach, jakby były brudne, jakby musiała je wymyć.

— Nie będę się ciebie wstydził, niezależnie od wyniku. Zaklaskał. Jeden ze starców wniósł ciężką misę. Postawił ją przed Qing-jao.

— Włóż tu ręce — polecił ojciec.

Misę wypełniał czarny, gęsty smar. Qing-jao zadrżała.

— Nie mogę włożyć rąk do tego.

Ojciec chwycił ją za przedramiona i przemocą wcisnął jej dłonie do mazi. Qing-jao krzyknęła — ojciec nigdy jeszcze nie użył wobec niej siły. A kiedy ją puścił, ręce miała pokryte lepkim mułem. Z trudem chwytała powietrze; nie mogła oddychać patrząc na tę nieczystość, czując ją.

Starzec wyniósł z sali misę.

— Gdzie mogę się umyć, ojcze? — jęknęła Qing-jao.

— Nie możesz — odparł. — Już nigdy nie będziesz mogła się umyć.

A że Qing-jao była dzieckiem, uwierzyła mu. Nie wiedziała, że słowa te są elementem próby. Patrzyła, jak ojciec wychodzi, słyszała, jak zatrzaskują się za nim drzwi. Została sama.

Z początku wyciągnęła ręce przed siebie, uważając, by nigdzie nie dotykały ubrania. Rozpaczliwie szukała czegoś, czym mogłaby się oczyścić. Nie znalazła jednak ani kropli wody, ani nawet ściereczki. Sala nie była pusta — stały tu krzesła, stoły, posągi, wielkie kamienne dzbany — ale wszystkie miały powierzchnie twarde, gładkie i tak czyste, że nie potrafiła ich dotknąć. A jednak brud stawał się nie do zniesienia. Musiała oczyścić dłonie.

— Ojcze! — zawołała. — Przyjdź i umyj mi ręce!

Na pewno ją słyszał. Na pewno chował się gdzieś w pobliżu, czekając na wynik próby. Musiał ją słyszeć… ale nie przybył.

Jedyną tkaniną w całej sali była sukienka Qing-jao. Mogłaby wytrzeć o nią ręce, ale wtedy nosiłaby ten smar na sobie; mogła nawet ubrudzić inne części ciała. Rozwiązaniem byłoby, oczywiście, zdjęcie sukienki — ale jak to zrobić, nie dotykając brudnymi rękami skóry?

Spróbowała. Najpierw ostrożnie oskrobała jak najwięcej mazi o gładkie ramiona posągu. Wybacz mi, powiedziała na wypadek, gdyby należał do boga. Potem oczyszczę cię własną sukienką.

Potem sięgnęła za głowę i chwyciła materiał przy karku, by ściągnąć sukienkę przez głowę. Tłuste palce ześliznęły się na jedwabiu; czuła na plecach chłód mazi przesiąkającej przez materiał. Zaraz się wytrę, pomyślała.

W końcu zdołała chwycić dostatecznie mocno, by pociągnąć. Jedwab przesunął się przez głowę, ale jeszcze zanim zdjęła sukienkę do końca, wiedziała, że tylko pogorszyła swoje położenie. Ubrudziła smarem długie włosy, a włosy opadły na twarz. Teraz już nie tylko ręce, ale grzbiet, włosy i twarz były nieczyste.

Nie rezygnowała. Zdjęła sukienkę, po czym kawałkiem materiału starannie wytarła ręce, potem twarz. Bez skutku. Maź przylgnęła do skóry i Qing-jao nie mogła jej stamtąd usunąć. Zdawało się, że jedwab tylko rozsmarował brud na twarzy. Nigdy w życiu nie była tak potwornie, nie do zniesienia ubrudzona. Nic nie mogła na to poradzić.

— Ojcze! Przyjdź i zabierz mnie stąd! Nie chcę być bogosłyszącą!

Nie przychodził. Rozpłakała się.

Problem w tym, że płacz nie pomagał. Im dłużej płakała, tym bardziej czuła się nieczysta. Ze łzami spływającymi po policzkach, desperacko szukała sposobu usunięcia brudu z dłoni. Znów spróbowała jedwabiu sukienki, ale po krótkiej chwili wycierała już ręce o ściany. Przesuwała się dookoła sali i rozsmarowywała maź. Tarła tak szybko, że skóra rozgrzewała się, topiąc smar. Potem znowu i znowu, aż dłonie miała czerwone, a rozmiękczony ciepłem brud spłynął czy może został zdrapany przez niewidoczne drzazgi w drewnianych ścianach.

Kiedy dłonie i palce bolały już tak bardzo, że nie czuła na nich smaru, ocierała nimi twarz, szarpała paznokciami, by go zedrzeć. Potem znowu brudne ręce wycierała o ściany.

Wreszcie wyczerpana upadła na podłogę i płakała nad bólem dłoni, nad swą bezradnością, niemożnością ich oczyszczenia. Mocno zacisnęła powieki, a łzy spływały jej po policzkach. Wycierała oczy i twarz, i czuła, jak lepka, jak brudna jest mokra od łez skóra. Wiedziała, co to oznacza: bogowie osądzili ją i uznali nieczystą. Niegodną życia. Jeśli nie potrafi się oczyścić, musi zginąć. To ich zadowoli. Musiała tylko znaleźć sposób, by spełnić ich wolę. By przestać oddychać. Ojciec pożałuje, że nie przyszedł, gdy go wołała, ale temu nie mogła zaradzić. Znalazła się we władzy bogów, a oni nie uznali jej za godną pozostania wśród żywych. W końcu, jakie miała prawo do życia, gdy już tyle lat temu powietrze przestało przepływać wrotami ust mamy?

Najpierw pomyślała, by wykorzystać sukienkę, wcisnąć ją do gardła i zablokować oddech, albo może zacisnąć na szyi i udusić się. Ale materiał był brudny, pokryty smarem. Musiała poszukać innego sposobu.

Qing-jao podeszła do ściany, nacisnęła ją. Solidne drewno. Odchyliła się i z całej siły uderzyła głową. Ból rozbłysnął, gdy trafiła czołem w deski. Oszołomiona, opadła do pozycji siedzącej. Głowa bolała ją strasznie, a cała sala wirowała powoli dookoła. Na chwilę zapomniała o brudzie na rękach.

Lecz ulga nie trwała długo. Qing-jao widziała na ścianie trochę zmętniała plamę, gdzie smar z czoła zanieczyścił lśniącą, wypolerowaną powierzchnię. Bogowie przemówili w niej, przypominając, że jest równie brudna jak przedtem. Odrobina bólu nie zadośćuczyni niegodności.

Znowu uderzyła głową o ścianę. Tym razem jednak ból był o wiele mniejszy. Znowu i znowu… aż pojęła, że wbrew jej woli ciało cofa się przed uderzeniem, odmawia sprawiania sobie cierpienia. To pomogło jej zrozumieć, czemu bogowie tak nią pogardzali: za tę słabość, przez którą nie potrafiła zmusić do posłuszeństwa własnego ciała. Ale nie była bezradna. Może oszustwem skłonić je do wykonywania poleceń woli.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ksenocyd»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ksenocyd» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Orson Card: Ender in exile
Ender in exile
Orson Card
Bohdan Petecki: Tylko cisza
Tylko cisza
Bohdan Petecki
Orson Card: Mówca umarłych
Mówca umarłych
Orson Card
Orson Card: Ender wint
Ender wint
Orson Card
Отзывы о книге «Ksenocyd»

Обсуждение, отзывы о книге «Ksenocyd» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.