Peter Watts - Ślepowidzenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Peter Watts - Ślepowidzenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ślepowidzenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ślepowidzenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ślepowidzenie” w genialny sposób na nowo definiuje historię o pierwszym kontakcie. U Petera Wattsa obcy nie są ani cudacznie przebranymi ludźmi, ani kompletnie niezrozumiałymi czarnymi monolitami — są czymś nowym, o wiele bardziej bulwersującym, zmuszającym nas do wyciągnięcia dość nieprzyjemnych wniosków co do natury świadomości. Gdy przestaniesz o tym myśleć, poczujesz ciarki na plecach!

Ślepowidzenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ślepowidzenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Szpindel zadał pytanie, które chodziło po głowach nam wszystkim:

— Cały czas o tym wiedziałeś i teraz to mówisz?

Tym razem Sarasti wyszczerzył zęby. Jakby w dolnej części twarzy otworzyła mu się rana.

Może drapieżniki tak mają. Po prostu muszą pobawić się ofiarą.

* * *

Nawet nie do końca chodziło o sam wygląd. Tak, wydłużone kończyny, blada skóra, kły i rozbudowana żuchwa rzucały się w oczy, były obce, ale nie niepokoiły, nie przerażały. Nawet oczy nie. Oczy kotów i psów też połyskują w ciemności i wcale się od tego nie wzdrygamy.

Nie chodziło o wygląd. Chodziło o sposób poruszania.

Chyba coś w odruchach. W sposobie układania kończyn. Długie, gibkie, jak u modliszki — tak, że wiedziałeś, że mogą sięgnąć i cię chwycić z drugiego końca pokoju, gdy tylko im się zachce. Kiedy Sarasti na mnie patrzył — naprawdę patrzył, gołym okiem, niefiltrowanym przez osłonę — pół miliona lat topniało w okamgnieniu. Nie miało znaczenia, że wymarł. Zaszliśmy tak daleko, żeby wskrzeszać dawne koszmary, by nam służyły… to też nic nie znaczyło. Geny nie dają się nabrać. Wiedzą, czego się bać.

Oczywiście, tego trzeba doświadczyć osobiście. Robert Paglino znał teorię wampirów do poziomu molekularnego, ale nawet mając w głowie wszystkie te techniczne specyfikacje, naprawdę tego nie czuł.

Zadzwonił do mnie, zanim wylecieliśmy. Nie spodziewałem się; odkąd ogłoszono listę załogi, nasze zegarki blokowały połączenia od wszystkich osób niewpisanych explicite na listę kontaktów. Zapomniałem, że mam na niej Paga. Nie rozmawialiśmy od czasów Chelsea. Nawet nie myślałem, że kiedykolwiek się do mnie odezwie.

A jednak się odezwał.

— Człowiek z kapsuły.

Uśmiechnął się — nieśmiały gest przyjaźni.

— Fajnie cię widzieć — powiedziałem, bo ludzie tak mówią w podobnych sytuacjach.

— Wiesz, zobaczyłem twoje nazwisko w obiegu. Wysoko poszedłeś jak na zwyklaka.

— Nic takiego.

— Guzik prawda. Jesteś awangardą ludzkiej rasy. Naszą pierwszą, ostatnią i jedyną nadzieją w starciu z nieznanym. Facet, pokazałeś im. — Uniósł pięść i potrząsnął nią, triumfując w moim zastępstwie.

„Pokazanie im” stało się fundamentem życia Roberta Paglino. I naprawdę mu się udało — przezwyciężył ułomność naturalnego urodzenia, modernizując się i poprawiając, pomogła mu w tym także pospolita drapieżność. W świecie, gdzie bezprecedensowa liczba ludzi stała się zbędna, obaj zachowaliśmy zeszłowieczny status pracującego specjalisty.

— Czyli wampir będzie ci rozkazywał — stwierdził potem. — Jakkolwiek na to patrzeć, lekarstwo gorsze od choroby.

— To chyba dla wprawy. Zanim natkniemy się na prawdziwych wrogów.

Roześmiał się. Nie umiałem określić, dlaczego. Ale i tak odwzajemniłem uśmiech.

Naprawdę dobrze było go widzieć.

— A jakie one są? — zapytał.

— Wampiry? Nie mam pojęcia. Wczoraj poznałem pierwszego.

— No i?

— Trudno się go czyta. Czasem wydaje się nieświadomy otoczenia, jakby przebywał… we własnym świecie.

— O, jest świadomy, i to jak. Są tak szybcy, że aż strach. Wiesz, że potrafią ogarnąć myślą naraz obie perspektywy sześcianu Neckera?

Termin obił mi się o uszy. Poszukałem podpowiedzi i zobaczyłem znajomą miniaturkę, szkielet kostki:

Ślepowidzenie - изображение 1

Już kojarzyłem: dwuznaczne złudzenie. Zacieniowaną ściankę widzimy czasem z przodu, a czasem z tyłu. Patrzysz i przełączasz sobie perspektywę.

— My widzimy tak albo tak — mówił Pag. — Wampiry: na oba sposoby naraz. Masz pojęcie, jaką przewagę im to daje?

— Przynajmniej dwukrotną.

— Punkt dla ciebie. Ale wiesz, to nie ich wina, że w małych populacjach cechy neutralne się utrwalają.

— No, nie wiem, nie powiedziałbym, że Skaza Krzyżowa jest neutralna.

— Na początku była. Ile kątów prostych masz w przyrodzie? Zresztą nieważne. — Machnął lekceważąco ręką. — Liczy się, że potrafią coś, co dla ludzi jest neurologiczną niemożliwością. Patrzą na świat z kilku punktów równocześnie, panie Kapsuła. My musimy coś rozpracowywać krok po kroku, a oni to widzą, nawet nie muszą o tym myśleć. Widzisz, nie ma takiego zwyklaka, który ot tak, z głowy, wymieniłby ci wszystkie liczby pierwsze od jednego do miliarda. W dawnych czasach tylko niektórzy autystycy to potrafili.

— On nigdy nie używa czasu przeszłego — mruknąłem.

— Co? A, to. — Pag kiwnął głową. — On nie doświadcza czasu przeszłego. Dla nich to po prostu jeszcze jeden wątek. Oni nie pamiętają rzeczy, ale je powtórnie przeżywają.

— Coś jak powypadkowe retrospekcje?

— No, nie takie traumatyczne. — Skrzywił się. — Przynajmniej nie dla nich.

— Widzę, że to twój ostatni konik. Wampiry?

— Słuchaj, człowieku z lodówki, wampiry to konik przez duże K dla każdego, kto ma w CV coś na „neuro”. Ja tylko przygotowuję parę prac z histologii. Receptory rozpoznające wzorce, charakterystyki „meksykańskiego kapelusza”, filtry nagrody-nieistotności. W gruncie rzeczy chodzi o te oczy.

— Jasne. — Zawahałem się. — Trochę człowieka peszą.

— No, kurna. — Pag porozumiewawczo skinął głową. — Ten tapetum lucidum, ten odblask. Straszny. — Potrząsnął głową, na nowo ogarnięty wspomnieniem.

— Nigdy żadnego nie spotkałeś — domyśliłem się.

— Znaczy, na żywo? Oddałbym za to lewe jajco. A bo?

— To nie chodzi o odblask, tylko… — Szukałem pasującego słowa. — Raczej o zachowanie.

— Taaa — powiedział po chwili. — Czasem po prostu trzeba być na miejscu, nie? Dlatego ci zazdroszczę, panie Kapsuła.

— Nie zazdrość.

— Ja muszę. Nawet jeśli nigdy nie spotkacie tych, co wysłali Świetliki, masz, Jezu, jedną na milion okazję badać tego… jak mu tam, Sarastiego.

— Mnie to na nic. U mnie w papierach jedyne „neuro” jest w karcie medycznej.

Zaśmiał się.

— W każdym razie, jak mówiłem, zobaczyłem twoje nazwisko na pierwszych stronach i pomyślałem: wiesz co, ten gość za parę miesięcy wylatuje, chyba nie można już czekać, aż on zadzwoni pierwszy.

Minęły prawie dwa lata.

— Myślałem, że się nie przebiję. Że masz mnie na czarnej liście — dodał.

— Nie. Nigdy nie miałem.

Jednak spuścił wzrok i zamilkł.

— Ale do niej to trzeba było wtedy zadzwonić — powiedział w końcu.

— Wiem.

— Ona umierała. Powinieneś…

— Nie było czasu.

Dał kłamstwu wisieć przez chwilę między nami.

— No, w każdym razie — powiedział w końcu — chciałem ci tylko życzyć powodzenia. — To też niezupełnie było prawdą.

— Dzięki. Doceniam.

— Skop obcym dupę. Jeśli ją mają.

— Pag, nas będzie pięć osób. Dziewięć z rezerwowymi. Mało jak na armię.

— Takie powiedzenie, mój bratni ssaku. Zakopać topór wojenny. Chrzanić torpedy. Ułagodzić Węża.

Wywiesić białą flagę, pomyślałem.

— Pewnie jesteś zajęty — dodał. — No to…

— Wiesz co, a chciałbyś się spotkać? W realu? Dawno nie byłem w QuBicie.

— Chętnie, człowieku z kapsuły. Ale ja jestem w Mankoyi. Takie warsztaty z klejenia genów.

— Jesteś tam fizycznie?

— Ścisła czołówka badań. I staroświeckie nawyki.

— No to szkoda.

— Dobra, dam ci już spokój. Chciałem tylko… wiesz…

— Dzięki — powtórzyłem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ślepowidzenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ślepowidzenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Peter Watts
Peter Watts - Firefall
Peter Watts
Peter Watts - Echopraxia
Peter Watts
Peter Watts - Blindsight
Peter Watts
Peter Watts - Beyond the Rift
Peter Watts
Peter Watts - The Island
Peter Watts
libcat.ru: книга без обложки
Warren Murphy
Peter Watts - Behemoth
Peter Watts
Peter Watts - Maelstrom
Peter Watts
Peter Watts - Starfish
Peter Watts
Отзывы о книге «Ślepowidzenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ślepowidzenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x