Nie ma co do tego wątpliwości. O dobre dwie długości. Znam się na wyścigach. A wiec za twojego zwycięzcę! — Uniosła swój puchar.
— Za mojego zwycięzcę! — powiedział, a jego oczy błyszczały triumfalnie.
— Pójdę z tobą na metę — zaproponowała zauważając, że sprinterzy zatrzymują się wreszcie na ściernisku.
— Chętnie będę cieszyć się tą chwilą w twoim towarzystwie powiedział Alessan i dodał z szerokim uśmiechem: — Tam jest Dag, mój pasterz. To jest w równym stopniu jego zwycięstwo, co moje. Nie wypada jednak, żeby Lord Warowni cieszył się tak z powodu zwykłego zwycięstwa w sprincie.
— Chyba to nie jest twój pierwszy zwycięzca?
— Szczerze mówiąc, pierwszy. — Rozkazującym gestem kazał jednemu słudze podać więcej wina. — Osiem Obrotów temu Lord Leef wyznaczył mi za zadanie wyhodowanie biegusów o pewnych szczególnych cechach. — W głosie Alessana wciąż jeszcze czuć było zdenerwowanie. — Hodowla należy do perneńskiej tradycji.
— Osiem Obrotów temu? — Moreta obrzuciła Alessana przeciągłym spojrzeniem. — Jeżeli hodowałeś je od tak dawna, chyba nie może to być twój pierwszy zwycięzca?
— A jednak tak jest. Lord Leef życzył sobie, żeby moje zwierzęta miały wielką wytrzymałość w zaprzęgu na długich trasach i mało zużywały paszy.
— Mniej zwierząt, mniej paszy, a więcej pracy? — Bardzo pasowało to do starego Lorda. — I z tej hodowli wyszedł ci wyścigowy sprinter?
— W sposób niezamierzony. Ten zwycięzca pochodzi z wybrakowanej odmiany: żylastej, wytrzymałej, ale drobnej, o cienkich kościach. Niewiele jedzą, a energii starcza im na bardzo krótki dystans. Na odległość powyżej dziewięćdziesięciu długości smoka nie nadają się. Pozwól im jednak odpocząć pół godziny, a powtórzą zwycięski bieg. I są długowieczne. To Dag zauważył ich zdolności do sprintu.
— Oczywiście nie mogłeś urządzać im wyścigów za życia twojego ojca. — Moreta zaśmiała się z tego szachrajstwa Alessana.
— Raczej nie — uśmiechnął się Alessan.
— Wyobrażam sobie, że twoja dzisiejsza wygrana będzie bardzo wysoka.
— Spodziewam się. Zbyt długo troszczyliśmy się o to nędzne stworzenie w oczekiwaniu na taką właśnie okazję.
— Moje najszczersze gratulacje, Lordzie Alessanie! — Moreta podniosła do góry swój świeżo napełniony puchar. — Za przechytrzenie Lorda Leefa i za wygranie pierwszego wyścigu na twoim pierwszym Zgromadzeniu. Nie tylko jesteś przebiegły, stanowisz zagrożenie dla amatorów wyścigów.
— Gdybym wiedział, że jesteś taką entuzjastką wyścigów, byłbym ci podszepnął…
— Ja obserwuję, ale nie gram. Czy wystawisz go do wyścigów na następnym Zgromadzeniu w Forcie?
— Biorąc pod uwagę jego talent, mógłbym wystawić go w ostatnim sprincie jeszcze dzisiaj i mieć pewność, że wygra, ale to nie byłoby w porządku. — Błysk w jego oczach pozwalał sądzić, że gdyby nie był Lordem Warowni, niczym takim by się nie krępował. — I tak większość ludzi uzna, że to tylko fuks. Wystawię go jednak na wszystkich Zgromadzeniach, na które będziemy się mogli dostać. Lubię wygrywać.
Jego otwartość zaskoczyła ją.
— Czy twój ojciec nie wiedział, w co ty się wdałeś? Wydawało mi się, że miał pod ścisłą kontrolą wszystko, co dzieje się w jego Warowni, i na całym zachodzie.
Alessan obrzucił ją przeciągłym, twardym spojrzeniem.
— A wiesz, wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby rzeczywiście to odkrył. Dag i ja podjęliśmy różne nadzwyczajne środki ostrożności. Zdawało nam się, że zatarliśmy za sobą wszelkie ślady, że nikt nas nie nakryje. Nie uwierzyłabyś, jak daleko się posunęliśmy… ale niewykluczone, że masz rację. Stary Lord mógł wiedzieć.
— Przypuszczam, że nie wyznaczyłby cię na swojego następcę wyłącznie na podstawie twoich osiągnięć jako hodowcy. Co ty jeszcze zmalowałeś?
Alessan puścił do niej oko.
— O pani, Weyr ma prawo żądać ode mnie usług, nie tajemnic.
— Jedną z nich właśnie odkryłam. Czy mam… — Moreta przerwała, zdając sobie nagle sprawę, że R’limeak pilnie śledzi ich wesołą rozmowę. A czemu nie miałaby śmiać się na Zgromadzeniu? Spiorunowała R’limeaka wzrokiem i błękitny jeździec odwrócił oczy.
Zauważywszy zmianę jej wyrazu twarzy, Alessan rozejrzał się dookoła i zaklął półgłosem.
— Nawet na tym murze znajdujemy się na oczach całego Zgromadzenia! — powiedział kwaśno. Zaklął znowu, widząc, jak Lord Tolocamp i jego kobiety zdecydowanie zmierzają w tym kierunku.
— Na Odłamki Skorup! — powiedziała Moreta. — Nie dopuszczę, żeby paplanina i zaloty zepsuły nam wyścigi. Popatrz, równie dobrze będziemy widzieli stamtąd! — Wskazała na niewielkie wzniesienie na polu. Zebrała w garść spódnicę i zaczęła ostrożnie schodzić w dół po stosie kamieni przygotowanych do budowy. — A nie zapomnij zabrać tego bukłaka z winem.
— Uważaj, bo kark sobie skręcisz! — zawołał Alessan i pośpiesznie ruszył za nią, zanim ktokolwiek zorientował się w ich zamiarach.
Spod stóp Morety i Alessana usuwały się kamienie, ale szczęśliwie doszli do drogi, skręcili za kramy i skierowali się otwartym polem na wzniesienie. Kiedy Moreta poczuła, że jej szerokiej spódnicy czepiają się rzepy, podwinęła ją wyżej.
— Nie masz cienia przyzwoitości.
To jest Zgromadzenie, to nie jakaś przypadkowa wyprawa.
— Ale jak jesteś ubrana? — Chwycił ją za łokieć, kiedy się potknęła. — To nie jest sukienka do biegania po polach. No, jesteśmy. — Zatrzymał się gwałtownie. — Oto niczym nie skrępowany widok na start i metę. Pozwól, że napełnię twój puchar.
— Proszę bardzo.
— I czemu ja nie wiedziałem, że Władczyni Weyru tak lubi wyścigi, że porzuci dla nich frontowy dziedziniec i jego rozkosze?
— Byłam na wszystkich Zgromadzeniach w Ruacie przez ostatnie dziesięć Obrotów…
— Ale tam, na górze. — Gestem wskazał w tył, na dziedziniec.
— Oczywiście, jak mi przystało na tym stanowisku. L’mal nie lubił, kiedy włóczyłam się miedzy boksami.
— A ja na ogół byłem właśnie tam.
— Ucząc się hodować biegusy?
— Ależ oczywiście. Miałem zadbać o ich wytrzymałość, a nie szybkość. Na Zgromadzeniach zaś pomagałem naszemu zarządcy wyścigów, Normanowi.
Moreta ponownie uniosła puchar.
— Zdrowie człowieka, który wytrwał i wygrał wyścig. Alessan uśmiechnął się, widząc jej przenikliwość. Oczy ich spotkały się. Moreta poczuła, jak rośnie jej sympatia do tego nowego Lorda Warowni, i to nie tylko z powodu ich wspólnego zainteresowania wyścigami. Miał niespodziewane pomysły, wcale nie w stylu Lordów Warowni, jeżeli porównać go z Tolocampem, Ratoshiganem czy Diatisem. Dobrze się z nim bawiła, miał wspaniałe poczucie humoru; jeżeli równie dobrze tańczył, to niewykluczone, że zatrzyma go przy sobie na cały wieczór.
Kiedy podniosła oczy, odrywając wzrok od jasnozielonego, zniewalającego spojrzenia Alessana, zobaczyła, że w powietrzu pojawiły się jeszcze dwa smoki. Potem opuściła wzrok i zaczęła podziwiać Orlith, która przycupnęła w przytulnym miejscu tuż nad głównym wejściem do Warowni, i pomyślała, jak wspaniale złota skóra Orlith podkreśla piękno makat w oknach na piętrze. Zażenowana uświadomiła sobie, że Alessan jej się przygląda.
— Mam już takie przyzwyczajenie — powiedziała z nieśmiałym wzruszeniem ramion.
— Chyba po dwudziestu Obrotach partnerstwa…
— Czy przyzwyczaiłeś się już, że jesteś Lordem Warowni Ruatha?
Читать дальше