Stephen Baxter - Pływ

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Pływ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pływ: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pływ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się na planecie zamieszkanej przez maleńkie istoty, których biologia całkowicie różni się od ludzkiej. Jednak ich uczucia, marzenia i lęki są takie same jak każdej istoty ludzkiej. Pewnego dnia stają oni do walki z — w ich wyobrażeniu — bogami, tzw. Xeelee. Tylko od ich wytrwałości i hartu ducha zależy, czy przetrwają nasilające się ataki na ich słońce.

Pływ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pływ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wytężając wzrok, Dura doszła do wniosku, że widzi raczej coś, co przybrało ludzką postać. W kabinie znajdowała się masywnie zbudowana kobieta, wyraźnie starsza od niej i ubrana w coś, co mogło być tuniką Poławiacza, tyle że lśniło pastelowym karmazy-nem i było pozbawione szwów. Miała czarne, ciasno upięte włosy. Z jej oczodołów, nozdrzy i ust wydostawała się fioletowa poświata.

Dziewczyna zauważyła, że oczy tej istoty nie są wklęsłe. Było w nich ciało — kulki, które poruszały się niezależnie od mięśni twarzy niczym zwierzęta uwięzione wewnątrz czaszki.

Dura poczuła, że listki podchodzą jej do gardła. Miała ochotę krzyczeć, wdrapywać się na ściany statku, żeby uciec. Starała się nie poruszać. Zmusiła się do uważnej obserwacji.

— To coś wygląda jak kobieta — szepnęła do Horka. — Jak człowiek. Ale to jest niemożliwe. Jak człowiek mógłby tu przeżyć? Przecież nie ma tu Powietrza do oddychania ani…

— Naturalnie, że to nie jest człowiek — przerwał jej zniecierpliwiony Hork. W jego głosie wyczuwało się jeszcze strach. — To musi być… coś innego, co wykorzystuje ludzką powłokę. Worek ognia ukształtowany na wzór człowieka.

— Ale jak nazwać to coś innego?

— Skąd mam wiedzieć?

— Myślisz, że to Xeelee?

— Jeszcze żaden człowiek nie widział Xeelee. Tak czy owak, Xeelee to tylko legenda.

Ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że narasta w niej gniew. Doprawdy, żeby w takim momencie ktoś śmiał ją pouczać! Rzuciła Horkowi wściekłe spojrzenie i syknęła:

— To właśnie legendy sprawiły, że mnie tutaj sprowadziłeś, pamiętasz?

Przewodniczący miasta Parz zerknął na Durę z irytacją, a potem odwrócił się, żeby popatrzeć na istotę o wyglądzie kobiety. Kiedy przemówił, Dura nie mogła nie podziwiać jego spokojnego tonu.

— Hej, ty — zagadnął wyzywająco. — Intruzie. Czego od nas chcesz?

Wydawało się, że cisza, przerywana sapaniem świń, trwa nieskończenie długo. Spoglądając na ohydne fałdy ciała, które przykrywały wgłębienia uszne nieznajomej, córka Logue'a zastanawiała się, czy ta istota jest w stanie usłyszeć Horka, a co dopiero udzielić mu odpowiedzi.

Jednak po pewnym czasie istota o wyglądzie kobiety otworzyła usta. Spomiędzy warg trysnęła struga światła, a dźwięk, który wydała kobieta, był grubszy niż jakikolwiek głos wydobywany z piersi człowieka, i, przynajmniej na początku, nieartykułowany.

Po chwili Dura przekonała się ze zdumieniem, iż nieznajoma zaczyna wypowiadać słowa.

Oczekiwałam… oczekiwaliśmy was. Nie śpieszyło się wam zbytnio. No i strasznie się namęczyliśmy, zęby was znaleźć. — Rozejrzała się po wnętrzu „Świni". Jej szyja kręciła się nienaturalnie jak na przegubie kulkowym. Czy tylko na tyle was stać? Powinniście opaść znacznie głębiej; w tym miejscu warunki transmisji są fatalne…

Ludzka załoga „Latającej Świnii" wymieniła pełne konsternacji spojrzenia.

— Czy rozumiesz mnie? — zapytał istotę Hork. — Czy jesteś Kolonistą?

— Oczywiście, że cię rozumie — syknęła Dura, którą znowu ogarnęła złość. Ta torba ze skóry ludzkiej budziła w niej nie tylko lęk, ale także fascynację. — Jak to jest możliwe, że mówisz naszym językiem?

Poruszające się wargi istoty nasuwały okropne skojarzenie z ryjkiem świni powietrznej, a kulki w oczodołach kolejny raz okręciły się. Obserwując kobietopodobną rzecz, Dura doszła do wniosku, że dostrzega w niej coraz mniej cech ludzkich. Uświadomiła sobie, iż ma przed sobą kukiełkę jakiegoś tajemniczego hiperonowego stworzenia przebywającego na zewnątrz kadłuba. Wyjrzała przez okno, zastanawiając się, czy wpatrują się w nią czyjeś potężne, ciemne oczodoły.

Istota o wyglądzie kobiety uśmiechnęła się. To była upiorna parodia.

Naturalnie, ze cię rozumiem. Jestem, jak to określiłeś. Kolonistą… ale jestem również twoją babką. W każdym razie, w drugim lub trzecim pokoleniu…

* * *

Na tydzień przed Dniem Igrzysk lekarz Muub wysłał Addzie zaproszenie, aby starzec wspólnie z nim oglądał imprezę z loży Komitetu wysoko nad stadionem. Wiekowy myśliwy poczuł, że jest traktowany protekcjonalnie. Nie miał wątpliwości, że medyk nadal uważa go za nie ucywilizowanego dzikusa z nadpływu i będzie ubawiony jego reakcją na wielkie wydarzenie w życiu Miasta. Stary nadpływowiec nie miał ochoty dostarczać mu takiej rozrywki.

Jednakże nie odrzucił zaproszenia. Pomyślał, że być może Farr chciałby obejrzeć Igrzyska z tak korzystnego punktu widokowego. Chłopiec nadal miał kapryśne usposobienie. Adda nie potrafił go rozgryźć. Zresztą, ostatnio widywał brata Dury bardzo rzadko. Młodzieniec starał się spędzać większość czasu z buntowniczą, odseparowaną społecznością surferów, przywierających przez połowę życia do Skóry Miasta.

Ostatecznie Farr nie pojawił się na Igrzyskach. Miasto bardzo się zmieniło. Wprawdzie Adda znał je od niedawna, ale od razu spostrzegł, iż na skutek zniszczeń wywołanych Zaburzeniami utraciło część swojego ducha. W wielkich alejach połowa sklepów i kafejek była zamknięta. Zauważało się też brak dygnitarzy obnoszących się ze swoim bogactwem i korzystających z zaprzęgów perfumowanych świń. Wszędzie obserwowało się nie tyle kryzys, ile wynikającą z niedostatku prostotę. Nadeszły ciężkie czasy; ludzie musieli dużo przecierpieć i się napracować, aby poprawić sytuację i znowu móc się bawić.

Wydawało się jednak, że ponura atmosfera nie zagrozi Igrzyskom. W miarę jak się zbliżały, Adda czuł, że rytm życia Miasta przyśpiesza. Ludzie chętniej pojawiali się na ulicach, spierali się i zakładali o wyniki rozmaitych, dziwnie nazywanych dyscyplin. Toboggan. Slalom. Nurkowie Biegunowi… Igrzyska miały być dla metropolii czymś w rodzaju wakacji, wytchnieniem od codziennego mozołu.

Wiekowy nadpływowiec odczuwał zaciekawienie. Dlatego w końcu postanowił skorzystać z zaproszenia Muuba. Stadion tworzyło duże pudło o ścianach z przezroczystego drewna, przytwierdzone do jednej z górnych krawędzi Miasta. Lożę Komitetu stanowił balkon, który wystawał z górnej powierzchni Parz, nad samym stadionem. Żeby się w niej znaleźć, Adda musiał dotrzeć do najwyżej warstwy Góry, do Ogrodu okalającego Pałac. To luksusowe otoczenie onieśmielało go bardziej niż kiedykolwiek. Falując, mijał miniaturowe, rzeźbione drzewa skorupowe; wymachiwał przy tym swoimi poplamionymi opatrunkami jak bronią. Zanim doleciał na miejsce, trzykrotnie rewidowały go grupy pełnych pogardy strażników. Z upodobaniem wykrzykiwał pod ich adresem obelgi.

Wreszcie został wprowadzony do loży. Tworzyła ona kwadratową platformę o szerokości dwudziestu ludzi, a jej dach stanowiła kopuła z przezroczystego drewna. Wnętrze wypełniały równe rzędy kokonów, luźno przywiązanych linkami do szkieletu konstrukcji. Adda zauważył, że połowa miejsc już była zajęta, dworzanie i inni dygnitarze spoczywali w miękkich skórzanych osłonach niby wielkie, błyszczące, owadzie larwy. Rozmawiali głośno i z ożywieniem albo zanosili się śmiechem. Spowijał ich intensywny, ciężki zapach perfum.

Jakaś mała, niepozorna kobieta w brązowawej tunice eskortowała Addę do pierwszego rzędu. Muub już leżał w swoim kokonie. Splótł długie, cienkie ręce na klatce piersiowej i patrzył w dół, na stadion. Powitał swego gościa skinięciem głowy; jego łysa czaszka trochę lśniła. Wiekowy nadpływowiec odczuwał zakłopotanie, gdy kobieta pomagała mu wgramolić się do wolnego kokonu. Wciąż miał sztywne nogi i ledwo poruszał prawą ręką, dlatego trzeba było go unosić jak drewnianą statuę. Natychmiast zbliżyła się do niego kolejna kobieta, która z uśmiechem zaproponowała mu słodycze. Odprawił ją, warcząc gniewnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pływ»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pływ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Flood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Pływ»

Обсуждение, отзывы о книге «Pływ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x