Stephen Baxter - Pływ

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Pływ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pływ: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pływ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się na planecie zamieszkanej przez maleńkie istoty, których biologia całkowicie różni się od ludzkiej. Jednak ich uczucia, marzenia i lęki są takie same jak każdej istoty ludzkiej. Pewnego dnia stają oni do walki z — w ich wyobrażeniu — bogami, tzw. Xeelee. Tylko od ich wytrwałości i hartu ducha zależy, czy przetrwają nasilające się ataki na ich słońce.

Pływ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pływ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Roześmieli się, trochę nieszczerze.

Rauc przedstawiła towarzyszkę Browa. Nazywała się Kae i rzuciła się Rauc w ramiona. Dura obserwowała obie kobiety z zaciekawieniem, usiłując zrozumieć, co je łączy. Zachowywały się wobec siebie z pewnym dystansem, nawet ostrożnością, a jednak ich uścisk wydawał się spontaniczny — jak gdyby na jakimś poziomie, ukrytym pod maską konwenansu, istniało między nimi wzajemne zrozumienie.

Brow pociągnął Rauc.

— Chodź zobaczyć resztę. Stęsknili się za tobą. Niedługo będziemy jeść. — Zerknął na Durę. — Czy przyłączysz się do nas?

Kae szybko zbliżyła się do dziewczyny z nadpływu i obdarzyła ją przyjaznym uśmiechem.

— Dura, zostawmy tych dwoje na chwilę. Pokażę ci konwój… Nie wydaje mi się, żebyś spotkała kiedyś takich ludzi jak my…

* * *

Dura i Kae falowały obok siebie. Kobieta-drwal pokazywała charakterystyczne elementy karawany i rzeczowo, z werwą opisywała zasady funkcjonowania konwoju. Nieustannie przeplatała swój wykład aluzjami do pozornej ignorancji gościa. Córkę Lo-gue'ajuż od dawna nudziło traktowanie jej przez mieszkańców Parz jak pocieszne dziwadło. Teraz jednak obiecała sobie, że powstrzyma się od kąśliwych ripost, które tak łatwo jej przychodziły. Przecież ta kobieta, Kae, nie miała na myśli niczego złego; po prostu chciała być uprzejma dla obcej osoby.

Może uczę się dostrzegać w ludziach coś więcej niż tylko pozory, pomyślała. Nie będę reagować na drobiazgi. Uśmiechnęła się do siebie. Chyba wreszcie zaczynała dojrzewać.

Korowód pni sunął przez Powietrze mniej więcej o połowę wolniej niż wynosiła przeciętna prędkość falowania. Dura widziała zaprzęgi świń powietrznych, które były przywiązane nie do aut powietrznych, ale do sznurów opasujących pnie drzew. Świnie kwiczały i prychały, gdyż skórzane uprzęże krępowały ich ruchy. Ludzie, między innymi dzieci, doglądali zwierząt. Dawali im do jedzenia pogniecione liście w miskach i nieustannie poprawiali ułożenie zaprzęgów, tak aby ciągnęły wiązki w tym samym kierunku, zgodnie z ułożeniem pni.

Ludzie pokrzykiwali do Kae i z zaciekawieniem przyglądali się Durze, która doszła do wniosku, że musi ich tu być ze stu.

Kobiety zatrzymały się, żeby popatrzeć na stado świń. Zwierzęta wyprzęgano, ale i tak były spętane linkami wiążącymi ich przekłute płetwy. Odprowadzono je do innej części karawany, żeby wypoczęły, a na ich miejscu pojawił się nowy zaprzęg.

Dura zmarszczyła brwi.

— Nie byłoby łatwiej zatrzymać konwój, zamiast zmieniać świnie w trakcie podróży? Kae wybuchnęła śmiechem.

— Raczej nie. Kiedy montuje się karawanę na skraju nadpływu, zaprzęgi zazwyczaj potrzebują kilkunastu dni, żeby osiągnąć odpowiednią prędkość. A gdy ta masa drewna się rozpędzi, o wiele łatwiej jest utrzymywać ją w ruchu niż ciągle przystawać i ponownie rozpoczynać wyprawę. Rozumiesz?

Dura westchnęła cicho.

— Wiem, co to jest bezwładność. A więc nie zatrzymujecie się nawet w porze snu?

— Sypiamy na zmianę. Śpimy w sieciach i kokonach, które są przywiązane do pni. — Kae pokazała najbliższy zaprzęg. — Podczas lotu wymieniamy świnie. Sterowanie karawaną nie jest takie trudne: wystarczy podążać za liniami wirowymi podpływu, żeby dotrzeć do Bieguna Południowego… Dura, kiedy taki konwój wyrusza z dalekiego zagłębia, nie zatrzymuje się ani razu. Transport staje dopiero w pobliżu Parz. Tam zaprzęgi świń zawracają, a konwój dzieli się na części i zabiera do Miasta.

Córka Logue'a usiłowała sobie wyobrazić odległość od nadpływu do Parz.

— Ale przy tej szybkości dotarcie do Miasta musi pochłaniać wiele miesięcy.

— Na ogół cały rok.

— Rok? — Dura zmarszczyła czoło. — Ale jak Miasto może czekać tak długo na drewno?

— Nie może. Ale nie musi czekać. — Kae uśmiechała się, ale powolność rozumowania gościa z farmy nie wydawała się wywoływać u niej zniecierpliwienia. — Do Miasta nieustannie napływa strumień takich karawan z całego zagłębia. Zatem z punktu widzenia Parz, nie ma przerwy w dostawach drewna.

— Rauc wiedziała, którego dnia powinna wyruszyć na spotkanie konwoju. Ty i Brow czekaliście, żeby nas powitać.

— Tak. Zjawiliśmy się punktualnie. Zawsze przybywamy na czas. To samo dotyczy innych konwojów w całym zagłębiu. Wszystko jest starannie zaplanowane.

Dura pomyślała o setkach karawan nieustannie podążających do Parz ze swoim bezcennym ładunkiem… i to punktualnie. Zdumiewało ją, że istoty ludzkie są w stanie planować i działać systematycznie na taką skalę i z taką precyzją.

Sunęły wzdłuż konwoju. Gdzieniegdzie pnie były rozcięte, odsłaniając zielony żar jądrowego ognia. Ludzie krzątali się energicznie wokół rozżarzonych plamek. Do pni były przymocowane sieci i liny; Dura zauważyła, że do sieci powpychano kokony do spania, narzędzia, ubrania, bele żywności. W jednym miejscu przebywały niemowlęta i małe dzieci, odgrodzone siatką o drobnych oczkach.

— Ależ ten konwój jest jak małe Miasto — powiedziała. — Ruchome miasto. Widziałam tutaj całe rodziny.

— Zgadza się — odparła Kae z uśmiechem. — Jednak istnieje pewna różnica: za kilka miesięcy, gdy dotrzemy do Parz, to miasto się rozpadnie. I zostaniemy odesłani samochodami z powrotem do zagłębia, żeby rozpocząć pracę nad tworzeniem następnego miasta.

Minęły kolejną sieć wypełnioną śpiącymi dziećmi.

— Dlaczego Rauc nie podróżuje razem z karawaną? — zapytała Dura delikatnie. — Z Browem? Kae lekko zesztywniała.

— Ponieważ dostaje lepszą zapłatę tam, gdzie jest teraz, pracując jako kulis dla Qosa Frenka. Mają dziecko. Mówiła ci o tym? Umieścili dziewczynkę w szkole w samym Parz. Muszą tak harować, żeby opłacić czesne.

Dura pozwoliła sobie na mały przystanek w Powietrzu.

— A więc Rauc jest na farmie sufitowej w zagłębiu, jej dziecko przebywa w tym drewnianym pudle na Biegunie, a Brow błąka się gdzieś po nadpływie, transportując drewno. Przy odrobinie szczęścia spotykają się — ile? Raz w roku? — Przypomniała sobie Mixxaxów, którzy również musieli spędzać dużo czasu osobno, i to z bardzo podobnych przyczyn. — Kae, co to za życie?

Kobieta-drwal cofnęła się.

— W twoim głosie pobrzmiewa dezaprobata. — Pomachała ręką. — Dla tego wszystkiego, co nas otacza. Dla naszego stylu życia. No wiesz, nie możemy wszyscy żyć jak wesołe dzikusy w nadpływie. — Przygryzła wargę, ale kontynuowała. — Tak to jest. Rauc i Brow starają się jak mogą dla swojej córki. A jeśli chcesz wiedzieć, co czują, zmuszeni rozstawać się ze sobą na tak długo, powinnaś ich o to zapytać.

Dura milczała, a jej przewodniczka dokończyła:

— Nasze życie jest skomplikowane — być może bardziej, niż sobie wyobrażasz. Wszyscy musimy się godzić na kompromisy.

— Naprawdę? A na czym polega twój kompromis, Kae?

Kae zmrużyła powieki.

— Chodź — powiedziała. — Poszukajmy innych. Na pewno nadeszła pora posiłku.

Drogę powrotną obok usytuowanej liniowo społeczności przebyły w całkowitym, ciążącym jak kamień milczeniu.

* * *

Przy pniu jednego z dużych, rozłupanych drzew w środkowej części karawany zebrało się kilkanaście osób. Bal zdobiło wycięte Koło o pięciu szprychach, a w żarze płonącym w szczelinach wyrzeźbionego symbolu umieszczono miski z jadłem.

Ludzie chwytali się dryfującego pnia drzewa albo zwisających zeń sznurów i sieci, znajdując sobie miejsca wokół ciepłego ognia jądrowego. Od czasu do czasu ktoś sięgał do szczeliny i wyciągał miskę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pływ»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pływ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Flood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Pływ»

Обсуждение, отзывы о книге «Pływ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x