Robert Heinlein - Hiob - Komedia sprawiedliwości

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein - Hiob - Komedia sprawiedliwości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hiob: Komedia sprawiedliwości: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hiob: Komedia sprawiedliwości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Hiob” nawiązuje do „Boskiej Komedii” Dantego.
Bohater — Alexander Hergensheimer, surowy i ortodoksyjny członek Zjednoczonego Kościoła, współczesny Hiob — podczas polinezyjskiego Święta Ognia przenosi się do alternatywnych światów. Zarówno w pierwszym świecie — w którym rządzą surowe zasady moralne — jak i w innych rzeczywistościach, Alec zawsze odnajduje stałe cechy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nadchodzi Armageddon — koniec świata i dzień Sądu Ostatecznego. Alec, najpierw wniebowzięty, zstępuje następnie do Piekła, by odbyć oczyszczającą wędrówkę człowieka upadłego, w którym dokonuje się wewnętrzna przemiana.

Hiob: Komedia sprawiedliwości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hiob: Komedia sprawiedliwości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zszedłem na niższy pokład i skierowałem się w stronę rufy.

— Dzień dobry panu — powiedziałem do płatnika.

— O, pan Graham! Bankiet był niezły, co?

— Niewątpliwie. Jeszcze jeden taki i pójdę do ziemi.

— No, wie pan. W ustach człowieka, który przeszedł przez ogień. Miałem wrażenie, że bawił się pan dobrze. Ja z pewnością tak. W czym mogę panu pomóc?

Wyjąłem tajemniczy klucz.

— Czy to wasz klucz, czy też z mojego banku? Zawsze mi się myli.

Obejrzał go.

— To nasz. Poul! Przynieś skrzynkę pana Grahama! Proszę bardzo, panie Graham, niech pan spocznie przy stole.

— Dziękuję. Czy ma pan może jakiś worek albo coś w tym rodzaju, w co mógłbym załadować zawartość tak dużej skrzynki? Chciałbym to przejrzeć w kabinie.

— Worek… hmm… Mógłbym przynieść coś ze sklepu z upominkami… Chwileczkę. Ile czasu to panu zajmie? Czy zdąży pan do południa?

— Z pewnością.

— Niech więc pan zabierze skrzynkę ze sobą. Co prawda to wbrew przepisom, ale to ja ustaliłem te przepisy, możemy więc zaryzykować ich złamanie. Niech się pan jednak postara przynieść ją do południa. Między dwunastą a trzynastą mamy zamknięte — przerwa obiadowa. Jeżeli będę zmuszony siedzieć tu sam, podczas gdy moi pracownicy pójdą na obiad, będzie mi pan musiał postawić drinka!

— I tak to zrobię.

— Zagramy w kości o ten przywilej. Oto i ona. Proszę ją trzymać z dala od ognia.

Paszport Grahama leżał na samym wierzchu. Ciężar leżący mi na piersi zelżał. Nikt nie może się czuć bardziej zagubiony niż człowiek, który znalazł się poza granicami. Unii bez paszportu… nawet jeśli nie jest to naprawdę Unia. Otworzyłem paszport i spojrzałem na uwiecznioną tam podobiznę. Czy rzeczywiście tak wyglądam? Udałem się do łazienki, aby porównać twarz w lustrze z twarzą w paszporcie.

Chyba w miarę podobna. Nie można za wiele wymagać od zdjęcia w paszporcie. Uniosłem fotografię do lustra. Nagle podobieństwo stało się znaczne. Masz krzywą gębę, koleś! I pan też, panie Graham. Bracie, jeśli mam na stałe przyjąć twoją tożsamość, a zanosi się na to, że nie mam wyboru, to dobrze przynajmniej wiedzieć, że jesteśmy do siebie tak podobni. Odciski palców? Będziemy się o to martwić, gdy zaistnieje taka potrzeba. Wygląda na to, że w paszportach Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej nie zamieszcza się ich. To dobrze. Zawód: kierownik. Kierownik czego? Zakładu pogrzebowego? Czy łańcucha hoteli o ogólnoświatowym zasięgu? Może to wcale nie będzie trudne, lecz po prostu niemożliwe. Pocztę kierować na adres: Kancelaria adwokacka O’Hara, Rigsbee, Crumpacker Rigsbee Apartament 7000, Budynek Smitha, Dallas.

O, kurczę! Tylko skrytka pocztowa! Nie ma adresu domowego, adresu miejsca pracy ani samego miejsca pracy. Ty oszuście! Chętnie dałbym ci w trąbę!

(Nie może być nazbyt odrażający. Margrethe jest o nim dobrego zdania. Tak, ale powinien trzymać łapy z dala od niej. Wykorzystuje ją. To nieuczciwe. Kto ją wykorzystuje? Uważaj, chłopcze, to grozi rozdwojeniem jaźni).

W kopercie pod paszportem znajdował się odcinek biletu. Faktycznie była to pełna trasa — z Portland do Portland. No, bliźniaku, jeśli się nie pokażesz przed szóstą, powrót do domu mam zapewniany. Może przyda ci się mój bilet na „Admirała Moffetta”. Życzę ci szczęścia.

Było tam jeszcze kilka drobiazgów, lecz większą część wnętrza metalowej skrzynki zajmowało dziesięć grubych zamkniętych kopert dużego formatu. Otworzyłem jedną z nich.

W środku były banknoty tysiącdolarowe. Sto sztuk. Sprawdziłem pośpiesznie pozostałych dziewięć. Wszędzie to samo. Milion dolarów gotówką.

V

Ucieka występny, choć go nikt nie goni, lecz prawy jest pewny jak lwiątko.

Księga Przysłów 28, 1

Zabrakło mi tchu w piersiach. Zakleiłem koperty za pomocą taśmy klejącej znalezionej w biurku Grahama. Włożyłem wszystko z powrotem do skrzyni, oprócz paszportu. Schowałem go wraz z trzema tysiącami, które uważałem za „swoje”, w małej szufladzie biurka. Następnie zaniosłem z dużą ostrożnością skrzynkę z powrotem do biura płatnika.

Za ladą stał ktoś inny, lecz sam płatnik był w środku. Zauważył mnie natychmiast.

— Cześć! — zawołał. — Tak szybko!?

Wyszedł z pomieszczenia.

— Tak. Tym razem, o dziwo, wszystko się zgadzało — powiedziałem wręczając mu skrzynkę.

— Szkoda, że nie mogę pana zatrudnić w tym biurze. Tu nic się nigdy nie zgadza. Przynajmniej nie przed północą. Chodźmy na tego drinka. Czuję, że go potrzebuję.

— Ja też. Chodźmy.

Oficer poprowadził mnie w stronę rufy, do znajdującego się na wolnym powietrzu baru, którego nie zauważyłem na planie statku.

Pokład nad nami kończył się, a nasz — pokład D — ciągnął się dalej jako deptak spacerowy. Pokryty był jasnymi tekowymi deskami, po których przyjemnie się stąpało. Końcówka pokładu C tworzyła nawis, z którego rozpostarto płótno. Pod nim właśnie znajdował się bar. Naprzeciwko ustawiono bufety, przy których ustawiła się kolejka pasażerów. A nieco dalej znajdował się basen.

Słychać było plusk wody, piski i okrzyki.

Płatnik podprowadził mnie do stolika, przy którym siedziało dwóch młodszych oficerów.

— Wy dwaj, jazda za burtę! — oświadczył.

— Tak jest, panie Henderson!

Wstali, zabrali szklanki z piwem i przenieśli się dalej w stronę rufy. Jeden z nich uśmiechnął się do mnie, jakbyśmy się znali, odwzajemniłem więc ten gest i powiedziałem: „Cześć!” Stolik ocieniał częściowo płócienny daszek. Płatnik spytał:

— Czy woli pan usiąść w słońcu i popatrzeć na panienki, czy posiedzieć w cieniu i odpocząć?

— Wszystko mi jedno. Niech pan siada gdzie chce, ja wezmę drugie krzesło.

— Hmm. Przesuńmy więc trochę ten stół, tak, żebyśmy mogli obaj usiąść w cieniu. O, tak wystarczy.

Usiadł z twarzą skierowaną w stronę dziobu. Siłą rzeczy musiałem więc zająć krzesło zwrócone w stronę basenu, co pozwoliło mi potwierdzić coś, co — jak mi się zdawało — dostrzegłem na pierwszy rzut oka. W tym basenie nie wymagano takich zbytecznych drobiazgów jak kostiumy kąpielowe.

Powinienem był to przewidzieć, gdybym się trochę zastanowił, lecz z jakiegoś powodu tego nie zrobiłem. Ostatni raz widziałem podobną rzecz — pływanie bez kostiumów — gdy miałem dwanaście lat. Był to przywilej zastrzeżony wyłącznie dla chłopców w podobnym wieku i jeszcze młodszych.

— Pytałem, co pan wypije, panie Graham?

— Och, przepraszam. Nie słuchałem pana.

— Wiem. Patrzył pan. Co ma być?

— Hmm… „duński zombi”.

Mrugnął do mnie:

— Nie radzę o tej porze dnia. To prawdziwa siekiera. Halo — skinął w stronę kogoś za moimi plecami. — Podejdź do nas, maleńka!

Spojrzałem na wezwaną kelnerkę. Potem spojrzałem na nią po raz drugi. Poprzednim razem widziałem ją poprzez alkoholową mgłę wczorajszego wieczoru. Była to jedna z dwóch rudowłosych tancerek hula.

— Powiedz Hansowi, że zamawiam dwa srebrne fizzy. Jak masz na imię, mała?

— Panie Henderson, jeśli nie przestanie pan udawać, że nie wie, jak mam na imię, wyleję panu pańskiego drinka na sam środek łysiny.

— Dobrze, malutka. Teraz się pośpiesz! Majtaj tymi tłustymi girami!

Żachnęła się, kołysząc się z gracją na swych nogach — szczupłych i pełnych wdzięku.

— Miła dziewczyna — powiedział płatnik. — Jej rodzice mieszkali niedaleko ode mnie w Odense. Znam ją od dzieciństwa. I do tego mądra. Bodel studiuje weterynarię. Został jej jeszcze jeden rok.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hiob: Komedia sprawiedliwości»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hiob: Komedia sprawiedliwości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Heinlein - Sixième colonne
Robert Heinlein
Robert Heinlein - En terre étrangère
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Piętaszek
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Viernes
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Csillagközi invázió
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Fanteria dello spazio
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Dubler
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Stella doppia
Robert Heinlein
libcat.ru: книга без обложки
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Citizen of the Galaxy
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Hiob: Komedia sprawiedliwości»

Обсуждение, отзывы о книге «Hiob: Komedia sprawiedliwości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x