Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelska Alternatywa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Alternatywa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rok 1982. W obliczu klęski głodu Rosjanie liczą na pomoc Amerykanów i dostawy zboża z USA. Po obu stronach Atlantyku są jednak tacy, którzy chcą wykorzystać tę sytuację do spowodowania światowego konfliktu nuklearnego. Tylko para kochanków, obywateli obu supermocarstw, może uratować świat przed zagładą.

Diabelska Alternatywa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Alternatywa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Gdzie? – warknął Kierenski.

– Teraz jest nad Poznaniem – brzmiała odpowiedź. – Najwyżej pięćdziesiąt minut lotu do Berlina.

Marszałek zastanowił się głęboko. To właśnie mógł być skandal, jakiego potrzebował Wiszniajew. Kierenski nie miał żadnych wątpliwości, co należało normalnie zrobić. Tupolew winien być zestrzelony, wraz z załogą i wszystkimi pasażerami. Potem puściłoby się w świat wiadomość, że porywacze strzelali na pokładzie i trafili w główny zbiornik paliwa. W ciągu ostatnich dziesięciu lat postąpiono tak już dwukrotnie.

Wydał rozkazy. Pięć minut później słuchał ich dowódca eskadry migów, zawieszony w powietrzu zaledwie sto metrów od samolotu pasażerskiego.

– Według rozkazu, towarzyszu pułkowniku – zakończył rozmowę z dowódcą swojej bazy. Po dalszych dwudziestu minutach Tupolew przeleciał nad Odrą i zaczai schodzić do lądowania w Berlinie. Migi wykonały efektowny zwrot i pomknęły po niebie w stronę swojego lotniska.

– Muszę zawiadomić Berlin o naszym przylocie! – krzyknął kapitan Rudenko przez ramię do Miszkina. – Jeśli jest jakiś samolot na pasie startowym, skończymy wszyscy w wielkiej kuli ognia.

Miszkin popatrzył przez okienka kabiny na postrzępione krawędzie ołowianych, zimowych chmur. Nigdy przedtem nie leciał samolotem, ale to, co powiedział kapitan, wydawało mu się rozsądne.

– Dobrze, włączcie radio i zawiadomcie Tempelhof, że lądujemy. Tylko tyle, żadnych dodatkowych rozmów, zrozumiano?

Kapitan Rudenko zagrał swoją ostatnią kartę. Pochylił się nad pulpitem, nastroił nadajnik na właściwą falę i zaczai mówić.

– Tempelhof West Berlin. Tempelhof West Berlin. This is Aeroflot flight three five one…

Mówił po angielsku, międzynarodowym językiem kontroli ruchu lotniczego. Miszkin i Łazariew prawie nie znali angielskiego, jeśli nie liczyć tego, czego nauczyli się słuchając ukraińskich rozgłośni z Zachodu. Miszkin trącił Rudenkę lufą pistoletu w kark.

– Tylko bez numerów – powiedział po ukraińsku.

W wieży kontrolnej wschodnioberlińskiego lotniska Schónefeld dwaj operatorzy patrzyli na siebie w osłupieniu. Ktoś wzywał ich na ich własnej częstotliwości, ale zwracał się do nich per “Tempelhof”. Żadna załoga Aeroftotu nie odważyłaby się lądować na Tempelhof nie tylko dlatego, że już od dziesięciu lat nie był to port lotniczy Berlina Zachodniego; odkąd rolę tę przejęło lotnisko Tegel, Tempelhof stało się bazą amerykańskich sił powietrznych. Jeden z operatorów pojął wreszcie, co się stało, i chwycił mikrofon.

– Tempelhof to Aeroflot 351, you are clear to land. Straight run in! – zgodził się na natychmiastowe lądowanie.

W samolocie kapitan Rudenko przełknął z trudem ślinę i przeszedł do rutynowych czynności: otworzył hamulce aerodynamiczne i opuścił podwozie. Tupolew opadał szybko ku centralnemu portowi lotniczemu komunistycznych Niemiec. Na wysokości trzystu metrów wyszli z chmur i zobaczyli przed sobą światła lotniska. Miszkin patrzył nieufnie przez mokry plexiglas. Słyszał co nieco o Berlinie Zachodnim – o jego jaskrawych neonach, o ulicach zatłoczonych pojazdami, o tłumie przechodniów na Kurfurstendam i o porcie lotniczym Tempelhof położonym w samym środku tego wszystkiego. A to lotnisko znajdowało się najwyraźniej w szczerym polu.

– Kiwają nas – krzyknął do Łazariewa – to nie jest Zachód. Przystawił ponownie pistolet do karku kapitana Rudenki.

– W górę! – ryczał. – W górę, bo zastrzelę!

Ukraiński kapitan ani drgnął; z zaciśniętymi zębami pokonywał ostatnie sto metrów dzielące ich od płyty lotniska. Miszkin przechylił się ponad jego ramieniem i próbował dosięgnąć steru. Dwa donośne odgłosy rozległy się niemal jednocześnie; niepodobna stwierdzić, który nastąpił pierwszy. Miszkin obstawał potem przy wersji, że to gwałtowne uderzenie kół o asfalt spowodowało wystrzał pistoletu; natomiast Watutin, drugi pilot, utrzymywał, że Miszkin strzelił wcześniej. Wszystko to jednak działo się zbyt szybko, byśmy zdołali kiedykolwiek ustalić, jak było naprawdę.

Pocisk wyrwał wielką dziurę w karku kapitana Rudenki i natychmiast pozbawił go życia. Błękitny dym wypełnił kabinę pilota. Watutin pociągnął ster do siebie, krzycząc jednocześnie na mechanika, żeby zwiększył moc. Silniki odrzutowca zawyły głośniej, nie na tyle jednak, by zagłuszyć krzyk przerażenia pasażerów. Tupolew, który wydawał się teraz pilotowi ciężki jak z ołowiu, jeszcze dwa razy uderzył oponami o asfalt, zanim z trudem, chwiejąc się i wibrując, znów oderwał się od ziemi. Watutin trzymał dziób maszyny wysoko, modląc się wciąż o jakiś cudowny przyrost mocy. Pod brzuchem samolotu rozmazywały się w pędzie niskie zabudowania wschodnioberlińskiego przedmieścia. Tak przeskoczyli sławny Mur, a także przed lotniskiem Tempelhof niemal otarli się o dachy domów.

Blady z emocji młody pilot, czując w dodatku lufę rewolweru Łazariewa na karku, walnął potężnie oponami o główny pas startowy. Miszkin podtrzymywał broczące krwią ciało kapitana Rudenki, żeby nie upadło na ster i nie zablokowało go. Hamując Tupolew przejechał jakieś trzy czwarte pasa i znieruchomiał. Wszystkie koła były jeszcze całe.

Tu jednak okazał swoją patriotyczną żarliwość sierżant sztabowy Leroy Coker. Kulił się właśnie z zimna za kierownicą jeepa żandarmerii lotniczej Stanów Zjednoczonych, szczelnie owijając sobie twarz futrzanym kapturem skafandra i oddając się tęsknym marzeniom o cieple ojczystej Alabamy. Ale pamiętał, że pełni służbę wartowniczą, i traktował to bardzo poważnie. Kiedy lądujący Tupolew wychylił się spoza budynków na skraju lotniska, sierżant wycedził przez zęby: “Co za cholera…?” i wyprostował się, jakby kij połknął. Nigdy nie był w Rosji ani w ogóle na Wschodzie, ale z upodobaniem czytał wszystko na ten temat. Może niewiele słyszał o zimnej wojnie, ale dobrze wiedział, że komuniści mogą zaatakować w każdej chwili – jeśli ludzie tacy jak on, Leroy Coker, nie okażą czujności. Okazywał więc najwyższą czujność, ilekroć widział czerwoną gwiazdę albo sierp i młot. Kiedy samolot się w końcu zatrzymał, Coker zdjął z ramienia karabinek, złożył się i krótką serią rozwalił opony przedniego podwozia.

Miszkin i Łazariew poddali się trzy godziny później. Ich plan przewidywał uwolnienie pasażerów, zatrzymanie załogi, wzięcie na pokład trzech zachodnioberlińskich notabli i lot najprostszą drogą do Tel Awiwu. Ale pokrzyżowała te plany konieczność wymiany przednich kół w Tu-134; Rosjanie na pewno by ich nie dostarczyli. A kiedy dowódca bazy US Air Force dowiedział się o śmierci Rudenki, odmówił także porywaczom własnego samolotu. Strzelcy wyborowi otoczyli Tupolewa; dwaj porywacze nie mieli już szans, nawet pod groźbą użycia broni, przeprowadzić swoich zakładników do innej maszyny. Snajperzy poradziliby sobie z nimi. Po trwających godzinę negocjacjach z dowódcą bazy opuścili więc samolot z rękami nad głową.

Tego samego wieczoru zostali formalnie przekazani władzom Berlina Zachodniego, aresztowani i postawieni w stan oskarżenia.

9.

Twarz ambasadora ZSRR wyrażała zimną wściekłość, gdy pojawił się drugiego stycznia w Departamencie Stanu u Davida Lawrence'a. Amerykański sekretarz stanu przyjął go na życzenie (choć może lepszym słowem byłoby: żądanie) strony radzieckiej. Ambasador odczytał swój oficjalny protest drewnianym, jednostajnym głosem. Kiedy skończył, położył tekst na biurku Amerykanina. Lawrence, który już wcześniej doskonale wiedział, o co chodzi, miał gotową odpowiedź, przygotowaną przez jego radców prawnych, z których aż trzech stało teraz za jego fotelem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelska Alternatywa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Alternatywa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Frederick Forsyth - The Odessa File
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Kill List
Frederick Forsyth
libcat.ru: книга без обложки
Frederick Forsyth
libcat.ru: книга без обложки
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - Der Lotse
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - Der Schakal
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Shepherd
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Dogs Of War
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Negotiator
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Day of the Jackal
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - Avenger
Frederick Forsyth
Отзывы о книге «Diabelska Alternatywa»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Alternatywa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x