– Dźwięk jest okropny, ale nie mam nic innego. – Jeannie włączyła radio. – Jest nastawione na dziewięćdziesiąt dwa Q.
– Dwadzieścia hitów jeden po drugim – rzucił machinalnie.
– Skąd wiesz?
O, w dupe, Steve nie zna przecież baltimorskich rozgłośni.
– Złapałem tę stację, jadąc tutaj samochodem.
– Jaki lubisz rodzaj muzyki?
– Nie mam pojęcia, co lubi Steve, ale ty chyba też, więc nie muszę nic zmyślać.
– Lubię gangsta rap. Snoop Doggy Dog, Ice Cube, tego rodzaju rzeczy.
– Kurczę, przy tobie czuję się jak staruszka.
– A ty co lubisz?
– Ramones, Sex Pistols, Damned. Kiedy byłam dzieckiem, naprawdę małym szczylem, punk był na topie. Moja mama słuchała całej tej łatwej muzyczki z lat sześćdziesiątych, która do mnie nigdy nie docierała, a potem, gdy miałam mniej więcej jedenaście lat, zaczęło się! Talking Heads. Pamiętasz Psycho Killer?
– W życiu!
– Twoja matka miała rację, jestem dla ciebie za stara. – Jeannie usiadła na kanapie, położyła mu głowę na ramieniu, wsunęła rękę pod jego niebieski sweter i zaczęła go gładzić po klatce piersiowej, drażniąc brodawki opuszkami palców. To było takie przyjemne. – Cieszę się, że tu jesteś – powiedziała.
On też chciał się pobawić jej piersiami, ale miał na głowie inne sprawy.
– Musimy poważnie porozmawiać – oznajmił, opanowując olbrzymim wysiłkiem woli pożądanie.
– Masz rację. – Jeannie usiadła i wypiła łyk wina. – Ty pierwszy. Czy twój ojciec jeszcze siedzi w areszcie?
Jezus, co mam na to odpowiedzieć?
– Nie, ty pierwsza. Mówiłaś, że tyle masz mi do powiedzenia.
– W porządku. Po pierwsze, wiem, kto zgwałcił Lisę. Facet nazywa się Harvey Jones i mieszka w Filadelfii.
Chryste Przenajświętszy! Harvey starał się nie zmieniać wyrazu twarzy.
– Czy masz jakieś dowody, że to on?
– Byłam w jego mieszkaniu. Sąsiad miał zapasowy klucz i wpuścił mnie do środka.
Ten pierdolony stary pedał! Skręcę mu kark, jak tylko wrócę!
– Znalazłam czapkę baseballową, którą miał na głowie w zeszłą niedzielę. Wisiała na haku za drzwiami.
Jezu! Powinienem ją dawno wyrzucić. Ale nie przypuszczałem, że ktoś mnie wyśledzi!
– Świetnie sobie poradziłaś. – Steve powinien być zachwycony. To oczyści go z wszystkich zarzutów. – Nie wiem, jak ci dziękować.
– Coś wymyślimy – odparła z uśmiechem.
Czy zdążę wrócić do Filadelfii i pozbyć się czapki, zanim wpadnie tam policja?
– Zawiadomiłaś oczywiście o wszystkim gliniarzy?
– Nie. Zostawiłam wiadomość dla Mish, ale na razie do mnie nie zatelefonowała.
Alleluja! Mam jeszcze szansę.
– Nic się nie martw – kontynuowała Jeannie. – Facet nie ma pojęcia, że go rozszyfrowaliśmy. Ale nie słyszałeś najlepszego. Który z naszych znajomych nazywa się jeszcze Jones?
Czy mam powiedzieć „Berrington”? Czy Steve wpadłby na to?
– To dosyć pospolite nazwisko…
– Oczywiście Berrington. Przypuszczam, że Harvey wychował się w domu Berringtona jako jego syn!
Powinienem być zachwycony.
– Niewiarygodne! – stwierdził.
I co mam teraz, do diabła, robić? Może tato wpadnie na jakiś pomysł. Muszę mu o tym powiedzieć. Muszę wymyślić jakiś wybieg, żeby do niego zatelefonować.
Jeannie wzięła go za rękę.
– Jezu, spójrz na swoje paznokcie!
Co znowu, do jasnej cholery?
O co ci chodzi?
– Jak szybko rosną. Kiedy wyszedłeś z aresztu, były całe poobgryzane i połamane. A teraz wyglądają wspaniale!
– Zawsze szybko wracam do normy.
Jeannie obróciła jego rękę i polizała wewnętrzną stronę dłoni.
– Jesteś dzisiaj strasznie napalona – zauważył.
– O Boże, za szybko się podniecam, prawda? – Mówili jej już to inni mężczyźni. Steve był dzisiaj od samego początku trochę powściągliwy i teraz zrozumiała dlaczego. – Wiem, o co ci chodzi. Przez cały poprzedni tydzień odpychałam cię, a teraz zachowuję się, jakbym chciała pożreć cię na kolację.
– No, coś w tym rodzaju – odparł, kiwając głową.
– Taka właśnie jestem. Kiedy już zdecyduję się na jakiegoś faceta, nie mogę się opanować. – Jeannie wstała z kanapy. W porządku, biorę na wstrzymanie. – Podeszła do kuchenki i wyjęła patelnię do omletów. Była taka ciężka, że musiała użyć obu rąk, żeby ją podnieść. – Kupiłam ci wczoraj coś do zjedzenia. Jesteś głodny? – Patelnia była zakurzona i Jeannie wytarła ją ściereczką. Domyślił się, że niezbyt często gotuje. – Masz ochotę na jajka?
– Niespecjalnie. Więc w młodości byłaś punkową?
Jeannie odłożyła patelnię.
– Przez jakiś czas. Podarte ciuchy, zielone włosy.
– Narkotyki?
– W szkole brałam amfetaminę, kiedy tylko miałam forsę.
– Jakie przekłułaś sobie części ciała?
Przypomniała sobie nagle wiszące na ścianie u Harveya Jonesa zdjęcie wygolonej kobiety z kolczykiem w wargach sromowych i przeszedł ją dreszcz.
– Tylko nos – odpowiedziała. – Rzuciłam punk dla tenisa, kiedy miałam piętnaście lat.
– Znałem dziewczynę, która nosiła kolczyk w pępku.
Jeannie poczuła ukłucie zazdrości.
– Spałeś z nią?
– Jasne.
– Łajdak.
– Myślałaś, że jestem prawiczkiem?
– Nie każ mi się zachowywać racjonalnie.
Podniósł ręce w obronnym geście.
– Dobrze, nie będę.
– Nie powiedziałeś jeszcze, co stało się z twoim tatą. Wypuścili go?
– Może zatelefonuję do domu i zapytam o najnowsze wiadomości.
Gdyby wybrał siedmiocyfrowy numer, Jeannie domyśliłaby się, że to rozmowa lokalna, a ojciec wspomniał, że Steve Logan mieszka w Waszyngtonie. Dlatego po podniesieniu słuchawki wcisnął widełki, wystukał trzy przypadkowe cyfry, udając, że wybiera kod kierunkowy i dopiero potem puścił widełki i zadzwonił do ojca w Baltimore.
– Cześć, mamo – zaczął, zaciskając w dłoni słuchawkę i modląc się, żeby stary nie odparł: „To pomyłka, wykręcił pan zły numer”.
Ale ojciec natychmiast zrozumiał.
– Jesteś z Jeannie? – zapytał.
Brawo, tato.
– Tak. Dzwonię, żeby się dowiedzieć, czy tatę wypuścili z więzienia.
– Pułkownik Logan jest w dalszym ciągu aresztowany, lecz nie przebywa w więzieniu. Zatrzymano go do dyspozycji żandarmerii wojskowej.
– To fatalnie. Miałem nadzieję, że już wyszedł na wolność.
– Czy możesz mi cokolwiek powiedzieć? – odezwał się ojciec po chwili wahania.
Harvey miał ochotę zerknąć na Jeannie i sprawdzić, czy niczego nie podejrzewa. Takie spojrzenie byłoby jednak dziwne, więc gapił się dalej w ścianę.
– Jeannie odwaliła kawał roboty, mamo. Odnalazła prawdziwego gwałciciela. – Starał się nadać swemu głosowi bardziej entuzjastyczne brzmienie. – Nazywa się Harvey Jones. Czekamy teraz na telefon od tej policjantki, żeby ją o tym zawiadomić.
– Jezu. To straszne.
– No właśnie, czy to nie wspaniałe? – Pozbądź się tej ironii w głosie, ty głupcze!
– Wiemy przynajmniej, jaka jest sytuacja. Czy możesz jakoś temu zapobiec?
– Chyba muszę.
– A co z Genetico? Czy Jeannie chce ujawnić to, czego się o nas dowiedziała?
– Jeszcze nie wiem.
Rozłącz się, zanim powiem coś, co mnie zdradzi.
– Postaraj się tego dowiedzieć. To także bardzo ważne.
Dobra, dobra.
– Cóż, mam nadzieję, że tato wyjdzie jeszcze dzisiaj. Zadzwoń, jeśli będziesz miała jakieś wiadomości.
Читать дальше