Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Świadomość wróciła, gdy poczuł, że idzie. Ale to był dziwny, nie skoordynowany chód. Nie miał pojęcia, gdzie znajdują się poszczególne części jego ciała. Spojrzał w dół i na skraju pola widzenia dostrzegł stopy wyłaniające się z mroku, a następnie stawiane na ziemi. Gdy starał się zobaczyć, dokąd idzie, zdołał dojrzeć jedynie fragmenty kolorowych kształtów i linii pływających w powietrzu.

Poczuł lekkie mdłości. Wstrząsnął się i przeszło. Zamrugał oczami i kolorowe kształty zlały się w jeden obiekt. W polu widzenia pojawiła się ręka, która dotknęła obiektu. Zdał sobie sprawę, że to jego ręka dotyka samochodu.

Inne elementy najbliższego otoczenia zaczęły również przybierać rzeczywiste kształty. Widział światła i dom. Zorientował się, że po obu stronach są ludzie. Podtrzymują go. Rozmawiali, lecz ich głosy miały głęboki, metaliczny dźwięk, jakby płynęły z syntetyzatorów.

Poczuł, że upada, ale nie potrafił się zatrzymać. Miał wrażenie, że minęło kilka minut, zanim zetknął się z twardym podłożem. Teraz widział wyłącznie ciemne kształty. Leżał na dywanie. Coś wrzynało mu się w brzuch. Starał się poruszyć. Coś wstrzymywało mu rękę.

Czas mijał. Nie miał pojęcia, ile to trwało. Mogły to być minuty lub godziny. W końcu odzyskał zdolność orientacji, halucynacje minęły. Zrozumiał, że leży na podłodze jadącego samochodu, a ręce przykute ma do umocowania przedniego fotela. Prawdopodobnie jechali do Catskills.

Aby ulżyć uciskanemu brzuchowi, podkurczył nieco nogi, chcąc przykucnąć. Daleko było do ideału, ale poczuł się nieco lepiej. Złe samopoczucie brało się jednak nie tylko z niewygodnej pozycji. Objawy grypy stawały się coraz bardziej nie do zniesienia. Na to wszystko nałożyło się działanie ketaminy. Nigdy w życiu nie czuł się tak fatalnie.

Podejrzane szmery zwróciły uwagę Teresy. Odwróciła się.

– Dobry Boże! – zawołała.

– Gdzie jesteśmy? – zapytał Jack. Miał ochrypły głos, a wysiłek wywołał gwałtowny atak kaszlu. Miał katar, ale z rękoma skutymi kajdankami nic nie mógł na to poradzić.

– Siedź cicho, albo zadusisz się na śmierć – poradził Richard.

Teresa odwróciła się do brata.

– Czy ten kaszel i katar to reakcja po zastrzyku?

– Skąd mam wiedzieć? Nigdy przedtem nie podawałem ketaminy człowiekowi.

– Nietrudno się domyślić, że i takie miałeś pomysły. W końcu dręczyłeś te biedne zwierzęta.

– Obrażasz mnie – odpowiedział tamten, wyraźnie dotknięty. – Doskonale wiesz, że traktowałem zwierzaki jak przyjaciół. Dlatego najpierw podawałem im ketaminę.

Jack wyczuł, że niepokój wywołany jego obecnością powoli zmieniał się u nich w złość. Wywnioskował to ze sposobu, w jaki się do siebie odnosili.

Po krótkim milczeniu odezwał się Richard.

– Doskonale wiesz, że cała historia była twoim pomysłem.

– O nie! – zaprzeczyła gwałtownie. – Nie kazałam ci wyrywać się z tym. Nie moja wina, że mnie źle zrozumiałeś. To ty wymyśliłeś, że można AmeriCare wpędzić w kłopoty przez choroby szpitalne. To by mi nigdy nawet przez myśl nie przeszło.

– Zasugerowałem to dopiero po tym, jak gorzko narzekałaś, że AmeriCare wypycha z rynku National Health pomimo tej twojej idiotycznej kampanii reklamowej. Błagałaś mnie o pomoc.

– Chciałam pomysłów. Czegoś, co by się dało wykorzystać w reklamie.

– Jasne. Do diabła z tobą! Nie chodzi się do warzywniaka po młotek i gwoździe. Nie mam pojęcia o reklamach. Wiedziałaś, że moja specjalność to mikrobiologia. Rozumiałaś, co sugerowałem. Liczyłaś, że to pomoże.

– Nigdy o tym nie myślałam – zaprzeczała. – Poza tym sugerowałeś jedynie wywarcie nacisku przez sprowokowanie jakiejś dokuczliwej infekcji. Myślałam o przeziębieniu, biegunce, grypie.

– Wywołałem grypę.

– Tak, wywołałeś grypę. Ale czy to jest normalna grypa? Nie, to musiała być jakaś wściekła odmiana, która postawiła wszystkich na nogi, łącznie z panem doktorem-detektywem. Myślałam, że to będzie jakaś normalna choroba, a nie dżuma, na miłość boską. Albo te inne. Nawet nie pamiętam, jak się nazywały.

– Kiedy prasa wzięła ich na widelec i wskaźniki popularności na rynku odwróciły się, nie narzekałaś. Wręcz przeciwnie, byłaś cała w skowronkach.

– Byłam przerażona. I bałam się. Tylko nic nie mówiłam.

– Gadasz bzdury! – wrzasnął Richard. – Dzień po sprawie z dżumą rozmawiałem z tobą. Nawet nie pisnęłaś. Kiedy przyjąłem na siebie to zadanie, musiałem nawet walczyć z własnym sumieniem.

– Bałam się coś powiedzieć. Nie chciałam mieć z tym nic wspólnego. To było okrutne, ale pomyślałam, że tak widocznie musiało się stać. Nie wiedziałam, że planujesz dalsze wypadki.

– Nie wierzę własnym uszom – powiedział Richard.

Jack wyczuł, że samochód zwolnił. Uniósł głowę tak wysoko, jak tylko pozwoliły mu ręce przykute do podstawy fotela. Nikłe światło lampy oświetliło wnętrze auta. Przez dłuższą chwilę jechali w ciemności.

Nagle pojawiło się mnóstwo światła i samochód zatrzymał się pod jakimś dachem. Kiedy Jack usłyszał, że okno od strony kierowcy otwiera się, zrozumiał, że znaleźli się przy wjeździe na płatną drogę. Zaczął wołać o pomoc, lecz głos miał słaby i cichy.

Richard zareagował błyskawicznie, odwracając się i uderzając go jakimś twardym narzędziem. Trafił w głowę. Jack upadł na podłogę.

– Nie bij za mocno – upomniała brata Teresa. – Zaplamisz samochód krwią.

– Uznałem, że ważniejsze jest zamknąć mu pysk – odpowiedział i wsunął kilka monet do automatu przy szlabanie.

Teraz głowa bolała Jacka jeszcze mocniej. Zamknął oczy. Próbował znaleźć wygodniejszą pozycję, chociaż nie miał dużego wyboru. Los się nad nim w końcu zlitował. Zapadł w niespokojną drzemkę, rzucany z boku na bok. Po przejechaniu bramki wjechali na wijącą się szosę.

Obudził się na kolejnym postoju. Ostrożnie uniósł głowę. Znowu na zewnątrz paliły się lampy.

– Nawet o tym nie myśl – upomniał go Richard. W ręku trzymał rewolwer.

– Gdzie jesteśmy? – zapytał słabym, drżącym głosem.

– Przed sklepem. Teresa chciała kupić parę rzeczy.

Po chwili wróciła z torbą pełną jedzenia.

– Rusza się? – zapytała.

– Tak, obudził się.

– Próbował krzyczeć?

– Nie. Nie odważył się drugi raz.

Jechali przez następną godzinę. Teresa z Richardem dalej starali się zrzucić całą winę jedno na drugie. Żadne z nich nie chciało ustąpić.

W pewnej chwili zjechali w boczną drogę i jechali nią, telepiąc się na głębokich koleinach. Jack znowu skrzywił się z bólu, gdy jego ciało zaczęło bezwładnie podskakiwać.

Gwałtownie skręcili w lewo i zatrzymali się. Richard wyłączył silniki i oboje wysiedli. Jack został w wozie sam. Unosząc głowę jak najwyżej, zdołał dojrzeć skrawek nocnego nieba. Było bardzo ciemne. Podkurczył nogi, ukląkł i spróbował wyrwać kajdanki spod fotela. Nie dał rady. Zahaczone były o część stalowej konstrukcji.

Położył się na podłodze i zrezygnowany postanowił czekać. Minęło pół godziny, zanim przyszli po niego. Otworzyli dwoje drzwi po stronie pasażera.

Teresa zdjęła mu z jednej ręki bransoletkę kajdanek.

– Z wozu! – zakomenderował Richard. Rewolwer trzymał wycelowany w głowę Jacka.

Zrobił, co mu kazano. Teresa szybko podeszła i ponownie skuła obie ręce Jacka.

– Do domu!

Jack ruszył przed siebie na chwiejnych nogach. Szedł przez mokrą trawę. Było znacznie zimniej niż w mieście, z ust unosiły się obłoki pary. Przed nim w ciemności zamajaczył biały, wiejski dom. Światła z okien oświetlały ganek. Dostrzegł ulatujący z komina dym i kilka iskier.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x