Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tamci ludzie w domu nie wyglądają zdrowo – zauważył Warren. – A śmierdzą gorzej niż ty. Co im zaszkodziło?

– Grypa.

– Bez jaj! Tu też? Słyszałem coś o grypie w ostatnich wiadomościach. Podobno wielu ludzi w mieście trąbi o tym.

– I mają rację. Najlepiej zrobisz, jak opowiesz mi, co słyszałeś.

Epilog

Czwartek, godzina 19.45, 25 kwietnia 1996 roku

Nowy Jork

Grali do jedenastu. W tej chwili był remis, po dziesięć. Według zasad zwycięstwo zaliczano przewagą dwóch punktów, więc przewaga jednego punktu nie kończyła gry i trzeba było zdobyć kolejny. Jack myślał o tym, gdy kozłował w stronę kosza przeciwników. Kryty był bezlitośnie przez agresywnie grającego Flasha, który był szybszy od niego. Mecz był zawzięty. Gracze czekający przy linii bocznej na swoją kolej zamiast jak zwykle w milczeniu przyglądać się grze, ostro dopingowali przeciwników Jacka. Zmiana w zachowaniu spowodowana została nieprzerwanym pasmem zwycięstw drużyny Jacka. Tworzyli ją poza nim Warren i Spit.

Normalnie Jack nie rozgrywał piłki, to była robota Warrena. Ku zmartwieniu Jacka po poprzednim rozegraniu, kiedy Flash wszedł na kosz i zdobył punkt warty remis, piłka z kosza wpadła właśnie w ręce Jacka. Wprowadził ją więc do gry tak szybko, jak można było, podając do Spita, który natychmiast oddał ją z powrotem.

Gdy podciągnął piłkę na wysokość pola rzutów osobistych, Warren zamarkował odejście w bok i natychmiast ruszył pod kosz. Jack dostrzegł manewr kątem oka i wyrzucił ramiona w stronę Warrena. Flash, spodziewając się podania, błyskawicznie cofnął się o krok, aby przejąć piłkę. Jack jednak nie wypuścił jej z rąk. Nagle czując nieco luzu, zmienił zdanie i zamiast podawać do Warrena, wykonał typowy dla siebie rzut z dystansu. Nieszczęśliwie piłka trafiła w tył obręczy i wpadła nie do kosza, lecz w czekające już na nią ręce Flasha.

Akcja ku radości widzów przeniosła się pod drugi kosz.

Flash szybko przebiegł z piłką boisko. Jack postanowił przykleić się do niego, nie dać mu sposobu na kolejne wejście pod kosz. Niestety, jeden zły krok i Flash pozostał sam. Ku zaskoczeniu Jacka, mimo że Flash nie należał do dobrze rzucających z dystansu, odbił się w miejscu i ze sporej odległości rzucił.

Jack z przerażeniem usłyszał szmer muśniętej piłką siatki. Czyste punkty. Na twarzach kibiców pojawiły się szerokie uśmiechy. Wygrali skazani na porażkę.

Flash triumfalnie biegł dookoła boiska, wysoko unosząc kolana i przybijał piątkę w wyciągnięte rzędem dłonie. Ceremonię rozpoczęli przede wszystkim jego partnerzy, ale dołączyli się również kibice.

Warren podszedł do Jacka. Na jego twarzy malowała się lekka złość.

– Powinieneś mi podać wcześniej – stwierdził.

– Mój błąd – przyznał Jack. Był zasmucony. Zrobił trzy błędy pod rząd.

– Cholera, nie sądziłem, że mogę przegrać w tych nowych papciach.

Jack spojrzał na zupełnie nowe Nike'i, o których mówił Warren, a później na swoje stare, przetarte Filasy.

– Może i ja powinienem kupić sobie nowe buty?

– Jack! Hej, Jack! Hallo! – rozległ się kobiecy głos.

Jack odwrócił się i spojrzał przez ogrodzenie na chodnik. Przy płocie stała Laurie.

– No, dzieciaku! – powiedział Warren. – Zdaje się, że twoja mała zdecydowała się kupić bilet na mecz.

Celebrowanie zwycięstwa nagle ustało. Wszystkie oczy zwróciły się na Laurie. Dziewczyny i żony nie przychodziły na boisko. Nie interesowały się koszykówką, czy też zabroniono im, tego Jack nie wiedział. Złamanie reguły przez Laurie wprawiło Jacka w zakłopotanie. Zawsze starał się przestrzegać nie pisanych reguł rządzących boiskiem.

– Zdaje się, że chce pogadać – powiedział Warren.

Laurie machała ręką w stronę Jacka.

– Nie zapraszałem jej tu. Mieliśmy się spotkać później -usprawiedliwiał się Jack.

– Nie ma sprawy. Niezła babka. Widocznie w łóżku jesteś lepszy niż na boisku – zaśmiał się Warren.

Jack odpowiedział wymuszonym uśmiechem i ruszył w stronę Laurie. Usłyszał, że pozostali wrócili do świętowania zwycięstwa, i nieco mu ulżyło.

– Teraz już wiem, że historia była prawdziwa. Ty naprawdę grasz w koszykówkę – przywitała go Laurie.

– Mam nadzieję, że nie oglądałaś ostatnich trzech zagrywek. Gdybyś widziała, mogłabyś pomyśleć, że chyba rzadko grywam.

– Wiem, że mieliśmy się spotkać dopiero o dziewiątej, ale nie mogłam dłużej czekać.

– Coś się stało?

– Dzwoniła do ciebie Nicole Marquette z Centrum Kontroli Chorób. Była tak rozczarowana, że cię nie zastała, że Marjorie połączyła ją ze mną. Nicole poprosiła mnie o przekazanie informacji.

– Tak?

– Wprowadzili program szczepień ochronnych. Od dwóch tygodni nie zanotowano nowego przypadku zarażenia grypą Alaska. Kwarantanna daje dobre rezultaty. Można już stwierdzić, że choroba została opanowana tak jak wybuch świńskiej grypy w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym szóstym roku.

– To wspaniałe wieści! – ucieszył się Jack.

Laurie wiedziała, że przez ostatni tydzień modlił się, aby tak się stało. Po pięćdziesięciu dwóch przypadkach, w tym trzydziestu czterech zgonach, nastąpiło uspokojenie. Wszyscy wstrzymali oddechy.

– Czy podała jakieś wyjaśnienie, dlaczego tak się stało?

– Owszem. Ich badania pokazały, że wirus jest wyjątkowo niestabilny poza organizmem żywiciela. Uważają, że temperatura w pogrzebanej chacie Eskimosów musiała ulegać wahaniom i może nawet dochodziło do częściowego tajenia. To oznaczałoby dalekie od idealnych warunki dla przechowywania wirusów. Jak wiadomo, najlepiej przechowują się w stałej temperaturze minus pięćdziesięciu stopni.

– Wielka szkoda, że nie została w ten sposób zniszczona agresywność wirusa.

– Ale przynajmniej pozwoliło tym z Centrum osiągnąć sukces dzięki kwarantannie. A przecież wiadomo, że z grypą nie zawsze to się udaje. Być może w przypadku Alaski kontakt z osobą zainfekowaną musiał trwać względnie długo i być dość bliski, żeby doszło do zarażenia.

– Myślę, że wszyscy mieliśmy wiele szczęścia. Sporo zawdzięczamy też farmaceutom. W rekordowym czasie dostarczyli niezbędne ilości rymantadyny.

– Skończyłeś grać? – zapytała Laurie. Spojrzała przez ramię Jacka w stronę boiska i zauważyła, że zaczęła się nowa gra.

– Obawiam się, że tak. Mój zespół dzięki mnie przegrał.

– Czy mężczyzna, z którym rozmawiałeś, to Warren?

– Zgadza się.

– Jest dokładnie taki, jak go opisałeś. Wygląda imponująco. Ale czegoś nie rozumiem. Jak się na nim trzymają te spodenki? Są co najmniej o kilka numerów za duże, a on jest przecież wąski w biodrach.

Jack roześmiał się. Spojrzał na Warrena, który rzucał właśnie osobiste. Zabawne, ale Laurie miała rację – spodenki Warrena zaprzeczały teorii Newtona o przyciąganiu ziemskim. Jack oswojony był ze stylem hip-hop do tego stopnia, że zupełnie nie zwracał na niego uwagi.

– Zdaje się, że dla mnie to także nie wyjaśniona tajemnica. Będziesz musiała go sama zapytać.

– W porządku. I tak chciałam się z nim spotkać.

Jack spojrzał na nią z niewyraźną miną.

– Mówię poważnie. Chciałabym poznać człowieka, którego się boisz i który uratował ci życie.

– Nie pytaj go o spodnie – ostrzegł Jack. Nie miał pojęcia, jak by to mogło zostać zrozumiane.

– Proszę! Mam jeszcze odrobinę taktu. Jack zawołał Warrena i machnął mu ręką.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x